Test TAGA Harmony Diamond B-60 v.3. Przestrzeń, skoczność, szybkość

2
TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 zajawka OK

Nasza ocena

Wysokie9
Średnica 8.7
Bas8.9
Przestrzeń9.2
Dynamika8.9
Przejrzystość i szczegółowość 9
Klasa C (budżetowa grupa cenowa do 5 tys. zł). Grają żywo, szybko, neutralnie, na lekkich nagrania nawet jasno. Bez dosładzania i ocieplania. Bardzo spójne tonalnie. Znakomita scena pełna powietrza. Dobra rozdzielczość, precyzja brzmienia i dokładne rysowanie konturów dźwięków. Mają niewielkie ograniczenia w oddaniu potęgi brzmienia
9

Nie miałem okazji słuchać drugiej wersji tych głośników, testowałem natomiast pierwszą wersję TAGA Harmony Diamond (test TUTAJ), później miałem z nimi do czynienia na pokazach, a także u znajomego, który do niedawna je posiadał. I powiem to od razu i bez ogródek: trzecia wersja “Diamentów” to w zasadzie inne kolumny. I nie chodzi o szczegóły, a o większość brzmieniowych aspektów.

Zacznijmy od przestrzeni, bo to numer popisowy tych kolumn i naprawdę robi wrażenie. Monitory brzmią swobodnie, scena rozciąga się świetnie we wszystkich kierunkach. Ale jest zupełnie inna, niż w pierwszej wersji. Tam powietrza było mniej, muzyczne bryły były bardzo trójwymiarowe, plastyczne, ale poustawiane dość gęsto, blisko siebie. Tutaj miejsca między dźwiękami jest bardzo dużo, powietrze oddziela je od siebie i daje wrażenie hektarów przestrzeni. To rzuca się w uszy od razu i nie pozostawia słuchacza obojętnym.

Wróćmy do sceny TAGA Harmony Diamond B-60 v.3. Jest szeroka i naprawdę głęboka, zaczyna się nieco za głośnikami, co tylko potęguje wrażenie głębi. Poszczególne dźwięki poustawiane są dość precyzyjnie i dokładnie, bardzo stabilnie. Nie są to może wyjątkowo duże i plastyczne bryły, ale za to pogłosy i echa wokół nich nadają im naprawdę świetnego wrażenia. I to niemal na wszystkich nagraniach.

Tu warto zaznaczyć, że kolumny świetnie pokazują różnice przestrzenne w nagraniach i formatach. Porównałem sobie na przykład płytę Patricii Barber “Nigthclub”. Z Tidala brzmiała bardziej płasko, z plików DSD muzyka nabrała powietrza, warstw i głębi. Ale na tym nie koniec. Prawdziwe cuda się działy na nagraniach zrealizowanych z różnymi trikami. Nie, nie będzie tu o bardzo przeciętnej muzycznie płycie pewnego byłego basisty i wokalisty bardzo słynnego zespołu. Ale polecam włączyć sobie np. album Alexis Cole  “A Kiss In The Dark” nagrany techniką Binaural+ w nowojorskim Hirsch Center. To robi kolosalne wrażenie, jakbyśmy naprawę siedzieli w sali prób lub na koncercie. Echa, pogłosy, szum, obraz sali… Myślę, że spora w tym zasługa odsłuchiwanych kolumn.

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 - test. Do wyboru są cztery wykończenie (fot. TAGA Harmony)

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 – test. Do wyboru są cztery wykończenie (fot. TAGA Harmony)

Nowe TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 grają dźwiękiem zrównoważonym, można nawet rzec, że stosunkowo lekkim. A na pewno lekkim w stosunku do pierwotnej wersji. Nie ma tu podgrzewania, dosycania, powiększania źródeł pozornych, zamiast gęstości mamy powietrze i lekkość, a na jasno zrealizowanych nagraniach, nawet odrobinkę chłodu i zdystansowanej obiektywności. 

Ta neutralność nie wynika tylko z tonalności tych kolumn, ale z przemyślanej – jak myślę – koncepcji brzmieniowej. Polskie monitory mają jak najmniej “kombinować” z nagraniem. Dlatego jeśli chodzi o nasycenie składowymi, gęstość muzycznej tkanki w poszczególnych dźwiękach, to jest tego w sam raz. Kolumny nie przesadzają w żadną stronę: nie ma szkieletowatości, ale nie znajdziemy w dźwiękach także żadnego otłuszczenia, przesadnego zagęszczania i dodawania “muzycznej żelatyny” dla uplastyczniania na siłę struktury dźwięków. 

Wspomniałem o tonalności, więc się jej przyjrzyjmy. Także ona jest ustawiona bardzo neutralnie, płasko, bez podkreślania czegokolwiek. I to kolejna rzecz różniąca tę wersję kolumn od pierwowzoru, w którym bas i niska średnica były nieco wyeksponowane. Tu wszystko jest wyrównane, bez podbijania czy wycofywania pasm. Ale – i to podobieństwo – wszystko jest z tego powodu też bardzo spójne i koherentne. Wszystko pasuje do siebie i dobrze się ze sobą łączy.

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 - test. Monitory w czasie testu (fot. wstereo.pl)

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 – test. Monitory w czasie testu (fot. wstereo.pl)

Góra jest srebrnej barwy, bardzo rozdzielcza i dokładna. Składa się na to przede wszystkim dość wyraziście zaznaczony atak na dźwięk i nieprzesadnie rozciągnięte wybrzmienie. Słyszymy oczywiście wygaszanie i znikanie nuty, ale priorytetem jest jej początek. Ta kontrola nad dźwiękiem ma pewno pomaga w świetnym rozseparowaniu poszczególnych dźwięków, bardzo konkretnym oddzieleniu ich od siebie. 

Test kolumn Audel U-Basik 5/8

Tony średnie mają dość podobny charakter do góry, co sprzyja spójności i jednorodności brzmienia tych monitorów. Mamy więc precyzję i dokładność, bardzo wyraźną separację i ostre, mocne krawędzi poszczególnych dźwięków. Nie znajdziemy tam zaokrągleń, zmiękczeń ani zamazania konturów. A więc to brzmienie dla tych, którzy lubią analityczność, poszukiwanie drobiazgów muzycznych. Mniej jest w tym graniu wylewności, ciepła, emfazy, długich dźwiękowych ogonów. 

Nowe TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 nie dodają dodatkowego soczku i masy wokalom czy dęciakom, nie starają się czarować miękkością czy robić wrażenia masą, czy powiększaniem źródeł pozornych. Zamiast tego otrzymujemy wyraźny, ostry rysunek nut, neutralność oraz coś, co niektórzy nazywają chłodnym obiektywizmem. 

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 11

 

I taki jest też bas tych monitorów. Spowolnienie? Brak. Tłuszczyk? Nie ma. Zaoblone, wygładzone kanty? A gdzie tam. To bas z jasnym obliczem, mocno trzymany w ryzach, wzięty w cugle. Nie spodziewajcie się długiej basowej łuny, ciepła, otulania, masowania trzewi. Nie, nie tutaj. Takie rzeczy, choć też ni do końca, działy się w pierwszej wersji tych kolumn, gdzie bas lubił sobie czasem pohulać. W “trójkach” niskie tony są monitorowe, niepodkręcone, niepodbite.

Bas w nowych TAGACH jest zwinny, szybki, zawadiacki można by rzec. W niskich dźwiękach bardziej chodzi o ich rytmiczność, atak, kontur niż o maksymalne wypełnienie ich tkanką. Dlatego kolumny uwijają się w rytm basowych popisów, niczego nie spowalniając, dając za to muzyce dużo werwy i takiej radosnej rześkości. 

I oczywiście z tych powyższych cech wynikają też możliwości dynamiczne tych monitorów. Nowe TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 stawiają na szybkość i rytm, pod tym względem naprawdę pokazują klasę. Energia, mikrodynamiczne różnicowanie, skoczność, sposób, w jaki te monitory pokazują atak i narastanie dźwięków, robią wrażenie. Ale nie spodziewajcie się, że zastąpią pełnoskalowe głośniki jeśli chodzi pokazania potęgi i skali grania. Nie, to typowy monitorowy dźwięk, dźwięk wysokiej próby, ale przy rockowej młócce czy niskich, potężnych hip-hopowych bitach chciałoby się czasem nieco większego łupnięcia. Jest na to rada: zbudowanie z tych monitorów systemu 2+1, czyli dołączenie suba. I wtedy ten aspekt załatwicie od ręki.

Podsumowanie

Nowe monitory TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 pokazują, jak mocno mogą ewoluować kolejne generacje tego samego modelu. To już trzecia odsłona tych głośników. Nie słuchałem nigdy “dwójek”, ale w porównaniu z pierwszą, bazową wersją to zupełnie inne głośniki. Grają w sposób bardzo żywy, neutralny, na lekkich nagrania nawet jasno. Podobnie jak poprzedniczki są bardzo spójne tonalnie, ale ta spójność wynika z bardzo podobnego charakteru wszystkich pasm. Nie ma w nich podgrzewania, dodawania masy i gęstości. Od góry do dołu brzmią w sposób bardzo neutralny, barwowa temperatura ustawione jest na zero. Jest też dobra rozdzielczość, precyzja brzmienia i dokładne rysowanie konturów wszystkich dźwięków. Na mnie największe wrażenie zrobiło to, jak nowe TAGI obchodzą się z przestrzenia – jest znakomita. Otrzymujemy swobodną, świetnie rozciągniętą we wszystkich kierunkach scenę, na które jest olbrzymia ilość powietrza. Instrumenty mają więc całą masę miejsca na okazanie się w całej krasie. “Diamenciki” w swojej trzeciej wersji grają bardzo szybko i żwawo, że świetną mikrodynamiką, nadając muzyce energii. Mają niewielkie ograniczenia w oddaniu potęgi brzmienia, ale nie zapominajmy, że to monitory średniej wielkości. W tej grupie głośników nie mają powodu do wstydu. I na koniec najważniejsze: cena. Moim zdaniem cena jest – jeśli nie sensacyjnie niska – to na pewno bardzo, bardzo atrakcyjna. I niższa niż poprzednich wersji tego modelu!

Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, TAGA Harmony

Czytaj także:
Test monitorów Perlisten Audio S5m
Test kolumn Revival Audio Atalante 3

TAGA Harmony Diamond B-60 v.3 – kolumny podstawkowe
Cena – 3 999 zł
Dystrybucja – Polpak

System testowy:
Pliki: Lumin T2, laptop z programem J River
DAC: Lumin T2, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Jadis I 300, NuPrime Evolution Two
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Typ / Konstrukcja: Podstawkowa, 2-drożna, 2 przetworniki
Bi-wiring, bi-amp
Obudowa: S-TLIE-I
Odcięcie zwrotnicy: 3.3kHz
Moc: 50 – 200W (zalecana moc wzmacniacza)
150W RMS
Pasmo przenoszenia: 36Hz – 33kHz (±3dB)
Bassreflex: Tylny pojedynczy
Impedancja: 6ohm
Efektywność: 90dB
Przetwornik wysokotonowy: 36 mm (1.42”), O-TPTTD-I, E-TPAF
Przetwornik średnio-niskotonowy: 165 mm (6.5″), TNPPCD-I
Funkcje / wyposażenie: Magnetycznie mocowana maskownica
Wymiary (W x S x G): 41 x 23 x 34.5 cm
Waga: 11.3 kg / szt.

1 2

2 komentarze

  1. Q pisze:

    Wyglądają tanio, dość biednie nawet jak na taką kwotę za parkę i nie mają tego czegoś (być może przez zmianę koloru pierścieni) w porównaniu do v1 i v2 no ale wygląd to rzecz drugorzędna bo liczy się dźwięk, komponenty i stolarka. Ciekawa recka.

  2. Piotr pisze:

    Co ta za recenzja bez pokazania środka i zwrotnicy?

Post a new comment