9.8

Test Sound-Sphere Black i Deneb. Muzykalność, przestrzeń, średnica

0
sound sphere zajawka

Nasza ocena

Sound-Sphere Black (klasa A)9.5
Sound-Sphere Deneb (hi-end)10
Sound-Sphere oferuje świetne przewody głośnikowe. Black to przede wszystkim kapitalna, nasycona, aż pęczniejąca od barw i faktur średnica. Gra dużym, masywnym, gęstym dźwiękiem. Deneb jest nieco bardziej precyzyjny i rozdzielczy w przekazie, bardziej zaznacza kontur i atak, dokładniej i z nieco większym rozmachem kreśli przestrzeń
9.8

TEST / SOUND-SPHERE BLACK I DENEB / Kolejna polska firma kablowa wkracza na rynek. Ofertę ma na razie skromną, ale przemyślaną. Ich produkty zbierają bardzo dobre opinie na kilku audiofilskich forach. Postanowiliśmy więc sami sprawdzić, jak zabrzmią ich dwa przewody głośnikowe. Oto test Sound-Sphere Black i Sound-Sphere Deneb.

Polskie audio kablami stoi – słyszy się często. I coś w tym jest. Firm produkujących kable różnej maści jest w naszym kraju bez liku. Kilka działa od wielu, wielu lat, inne znikają z rynku, ale wciąż powstają nowe. Część stawia na mocny marketing, inne działają bez rozgłosu. Tak jest w przypadku Sound-Sphere, o istnieniu której dowiedziałem się na jednym z internetowych forów, gdzie bardzo je chwalono i porównywano z dużo droższą, markową konkurencją. 

Firma Sound-Sphere to jednoosobowa manufaktura założona przez Adama Szymańskiego, marka powstała w 2019 roku. – Ale kablami audio interesuję się od bardzo dawna, już w czasie nauki w technikum teleinformatycznym zacząłem robić różne przewody dla siebie i znajomych. Wszystko zaczyna się od pasji – mówi Adam Szymański. 

Przez wiele lat założyciel firmy testował bardzo różne rozwiązania, różne materiały, izolacje, geometrie i konfekcję. Ostatecznie zdecydował się na miedź, wszystkie kable zrobione są z tego materiału. Zdaniem Adama Szymańskiego miedź ma najlepsze walory brzmieniowe. 

Bardzo dużo czasy poświęciłem też na szukanie odpowiedniej konfekcji do moich kabli. Okazało się to bardzo istotne, bo odpowiedni wtyk to nawet 30-40 procent końcowego efektu. Przetestowałem, zresztą nie tylko ja, naprawdę sporo różnych rodzajów i marek  – tłumaczy Adam Szymański. – Ostatecznie wybrałem, niestety drogie, wtyki Furutecha. Brzmią najlepiej, choć podnoszą cenę przewodu. Standardowo korzystam z miedziany, pozłacanych, ale można zamówić również kable okute we wtyki rodowane. Brzmią nieco inaczej.

sound sphere 4

Sound-Sphere Black i Deneb. Test. Proste opakowanie kabli (fot. wstereo.pl)

Oferta Sound-Shere jest na razie niewielka, składa się z dwóch linii: Black i Deneb. W każdej z nich jest interkonekt w dwóch wersjach (RCA i XLR) oraz kabel głośnikowy. Na zamówienie powstaje też kabel cyfrowy. – Wcześniej były w ofercie jeszcze kable Red i Blue, jednak ich właściwości brzmieniowe nie do końca mnie przekonywały. Wymagały też bardzo długiego procesu wygrzewania. Natomiast nie jest wykluczone, że powstaną kolejne przewody – mówi Adam Szymański.

Wszystkie kable robione są ręcznie, można je za kaucją wypożycz do odsłuchu we własnym systemie, do czego zresztą konstruktor zachęca. Tym bardziej, że jak sam podkreśla, nie ma kabli, które sprawdzą się zawsze, wiele zależy od systemu i preferencji odbiorcy. Poza tym przewody Sound-Sphere podlegają procesowi wygrzewania, dlatego należy grać na nich w swoim systemie minimum 30-40 godzin.

Sound-Sphere Black i Deneb – test. Budowa

Kable Sound-Sphera wyglądają bardzo niepozornie, podobnie ja samo ich opakowanie. Przychodzą do klienta w niewielkich kartonowych pudełkach, w który znajdują się dwa woreczki z przewodami. Widać, że nie ma tu przerostu formy nad treścią i wykorzystywania kosztownych a nie zawsze potrzebnych ozdobników. I takie podejście mi się podoba. 

Oba przewody Sound-Sphere mają swój wyraźnie zaznaczony charakter, choć różnią się nieco od siebie. I Black, i Deneb to kable grające ciepło i gęsto (Deneb jest nieco bardziej neutralny), w sposób płynny i homogeniczny. Nie są to kable analityczne, które stawiają na maksymalną rozdzielczość, ale jednocześnie nie gubią detali i szczegółów

Same przewody Sound-Sphere są stosunkowo lekkie, miękkie i łatwo je ułożyć za sprzętem. Oba głośnikowce powleczono czarnym oplotem, dość długie są też pojedyncze końcówki pozwalające łatwo wpiąć je do gniazd głośnikowych w kolumnach i wzmacniaczach, nawet jeśli są dość daleko od siebie oddalone. Kable są kierunkowe, kierunek ich podłączenia zaznaczono niewielkimi strzałeczkami na osłonie z tworzywa sztucznego przy rozwidleniu końcówek.

Test kabli sieciowych Perfect Connection

Przewody zostały okute w znakomite wtyki marki Furutech, uważane przez wielu z jedne z najlepszych na rynku. I w Blacku, i w Denebie wykorzystano konektory z pozłacanej miedzi. Od strony  wzmacniacza zamontowano świetne rozporowe banany, które bardzo pewnie trzymają się w gniazdach, od strony kolumn kable okuto widłami.

Na temat budowy wewnętrznej Adam Szymański nie chce wiele mówić. – Nie ma o czym – żartuje. – Powiem tylko tyle, że przewodnikiem jest czysta miedź. Uważam, że ma ona najlepsze właściwości brzmieniowe i dlatego używam jej we wszystkich kablach.

sound sphere 8

Sound-Sphere Black i Deneb. Test.. Konfekcja to doskonałej jakości wtyki Furutecha (fot. wstereo.pl)

Trochę informacji jednak udało się uzyskać. Przewodnikiem w obu kablach jest miedziana skrętka. Poszczególne druty konstruktor kupuje gotowe, wybrał je po bardzo wielu próbach i eksperymentach. Gotowe druciki są odpowiednio obrabiane, ręcznie splatane według własnej geometrii i w odpowiedni sposób konfekcjonowane. Black i Deneb różnią się od siebie właśnie geometrią, ilością przewodników i ich grubością, w Denebie jest więcej żył i są grubsze.

Sound-Spher wycenił swoje kabe na dość zbliżonym poziomie. Za parę Blacków o długości 3 metrów zapłacimy 4 250 zł (klasa A, wyższa grupa cenowa od 2 do 5 tys. zł). Deneby są nieco droższe – za podobnej długości odcinki trzeba zapłacić 5 200 zł (cenowa grupa hi-end, powyżej 5 tys zł).

Sound-Sphere Black i Deneb – test. Brzmienie

W swoim systemie odsłuchowym kable zmieniam niezmiernie rzadko. Po pierwsze dlatego, że ich wpływ na brzmienie – choć wyraźny i słyszalny – nie jest krytyczny. Jeśli dobrze dobierze się źródło, wzmacniacz i kolumny, to kablami nadajemy systemowi tylko szlif. I ja już w swoim takiego szlifu dokonałem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Poza tym wynika to może z lenistwa…? Trochę też tochę szkoda mi czasu na żonglowanie kabelkami, wolę posłuchać jakiejś nowej albo nieznanej mi dotąd muzyki. Czasem jednak dopada człowieka przemożna chęć posłuchania czegoś nowego.

sound sphere 5

Sound-Sphere Black i Deneb. Test. Oznaczenie kierunkowości kabla (fot. wstereo.pl)

O kablach Sound-Sphere od kilku miesięcy czytałem dużo w internecie, mówiło się o nich także w rozmowach na audiofilskich spotkaniach. I najczęściej wspominano o nich dobrze czy wręcz entuzjastycznie. Z jednej strony budziło to podejrzenia, bo niejednokrotnie porównywano je do naprawdę kosztownych przewodów Kimbera, PAD czy Harmonixa. Włączała się więc w głowie czerwona lampka ostrzegawcza: “o, kolejna firma znikąd, która ponoć zjada wielokrotnie droższą konkurencje, skąd my to znamy”.

Z drugiej – rosła ciekawość. I dziś już wiem, że Adamowi Szymańskiemu udała się sztuka zbudowania kapitalnych kabli, które mogą śmiało konkurować z drogimi, markowymi produktami. Choć oczywiście nie wszystkim przypadną do gustu. Dlaczego?

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy