Test Haiku-Audio Selene 300B. Przejrzystość i dokładność

0
Haiku Selene 300b push pull zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Hi-end (najwyższa grupa cenowa ponad 20 tys. zł). Brzmienie wyrafinowane, przejrzyste, rozdzielcze i dokładne. Ale oddające również emocje. Świetne różnicowanie nagrań: tonalne i przestrzenne. Pokazuje dużo drobiazgów, oddaje atmosferę nagrań, przekazuje tonalną i wybrzmieniową aurę nagrań. Granie neutralne, niepodgrzane. W basie odrobina ciepła. Bardzo dobra mikrodynamika. Dostępna moc powoduje niewielkie ograniczenia w potędze brzmienia.
10

Od razu słuchać, że to nieco inne granie. Na przykład porównując do tej z EL 34, jest bardziej wytrawne, wyrafinowane, a do tej z KT 150 nastawione na inne priorytety. Może najbliżej brzmieniu do tego, jakie oferowała wersja z lampami 6550, głównie pod względem tonalnym, ale jest to jednak granie chyba o pół klasy, a może o klasę wyższe. 

I od razu słuchać też jedną z głównych cech tego wzmacniacza, którą moim zdaniem jest świetne różnicowanie nagrań i realizacji, i to na różnych poziomach: tonalnym, rozdzielczym i przestrzennym. Dlatego Haiku Selene 300B jest świetnym narzędziem na przykład do oceniania realizacji płyt. To doskonale świadczy o jego przejrzystości i niemal absolutnej neutralności. Niemal, bo jednak troszkę tam w basie dosładza, ale o tym za chwilę. 

Pewnego popołudnia postanowiłem posłuchać kilku pianistów, w odtwarzaczu wylądowały krążki Junko Onishi, Johna Taylora, Leszka Możdżera z Holland Baroque i Horacego Silvera. Różni muzycy, różne epoki, różne realizacje. Krakowski wzmacniacz od razu, bez żadnych niedomówień pokazał te różnice: surowość starszych nagrań Silvera z doskonałą, pełną i gęstą, japońską realizacją Junko Onishi. Blisko, intymnie nagrana płyta tria Johna Taylora była zupełnie inaczej zaprezentowana niż album Możdżera. Żadnego uśredniania. Bardzo ciekawe doświadczenie.

Haiku Selene 300B w znakomity sposób unaocznia nam różnice w przestrzennej realizacji nagrań. Oczywiście bardzo wiele zależy tu także od kolumn głośnikowych, ich ustawienia i pokoju odsłuchowego, ale nie mam wątpliwości, że sam wzmacniacz też pomaga w tej kreacji . Pod tym względem Haiku także nie narzuca swojego charakteru, lub nie narzuca go niemal wcale.

Haiku Selene 300B - test. Mimo niewielkiej mocy nominalnej wzmacniacz radził sobie z głośnikami nawet o przeciętnej skuteczności (fot. wstereo.pl)

Haiku Selene 300B – test. Mimo niewielkiej mocy nominalnej wzmacniacz radził sobie z głośnikami nawet o przeciętnej skuteczności (fot. wstereo.pl)

Nagrania dokonane na żywo w dużych, naturalnych wnętrzach – na przykład muzyka dawna czy organowa nagrywana w kościołach – brzmią z wielkim oddechem, dużą aurą pogłosową i odpowiednim “flow” pokazującym się gdzieś w oddali sceny. A na przykład studyjne realizacje słynnej niemieckiej wytwórni ACT pokazywane są zupełnie odmiennie: bliżej, z większym rozciągnięciem na boki, bardzo na wyciągnięcie ręki.

Jedno jest zawsze w przestrzeni kreowanej przez wzmacniacz z Krakowa bardzo odczuwalne – to jej napowietrzenie. Jest zawsze na niej sporo swobody, dźwięki nie nachodzą na siebie, dokładnie można je od siebie oddzielić. Ale mają również czas i miejsce na wybrzmiewanie. Ich separacja jest wyraźna, ale nie absolutna, słychać między nimi ten wybrzmieniowy plankton, echa, pogłosy, aurę.

Test wzmacniacza TAGA Harmony HTA – 600B

Do pewnego stopnia bierze się to z tego, jak wzmacniacz obchodzi się z tonalnością i kreacją poszczególnych źródeł pozornych. Haiku Selene KT 150 była gęsta, na niektórych nagraniach zrealizowanych ciepło i z dużą masą niemal oleista od barwy i ciepła. Wersja z lampami 300B tonalnie brzmi inaczej. 

Ogólnie można powiedzieć, że to granie neutralne, niepodgrzane, nieocieplone, a na pewno takie jest w górnym skraju pasma i w średnicy. Miłośnicy podgrzanych, dopalonych wokali i niskich mięsistych klarnetów basowych mogą czasem poczuć się nie do końca usatysfakcjonowani. Tu nie ma czarowania, dokładania niskich składowych, podbijania czegokolwiek dla zrobienia mocnego pierwszego efektu. Jest za to doskonałe pokazywanie drobiazgów i szczególików artykulacyjnych oraz dynamicznych, wdechów i mlaśnięć wokalistów. 

Haiku Selene 300B - test.

Haiku Selene 300B – test.

Niesie to ze sobą i taki efekt, o którym wspomniałem wcześniej. Poszczególne dźwięki, muzyczne bryły są tu nieco mniejsze niż w wersji z lampami KT 150. Muzyka brzmi ogólnie nieco lżej, nie tak gęsto. Za to jest jakby nieco zwinniejsza, żwawsza, przejrzystsza. Góra i średnica są w przypadku Haiku Selene 300B bardziej precyzyjne, a to za sprawą mniejszego otłuszczenia dźwięków. 

Zastanawiałem się, jak to obrazowo opisać. To trochę tak, jak z dobrze wyrzeźbionym ciałem wyczynowego sportowca (proszę nie mylić z nienaturalnym, przesadzonym wyglądem kulturysty). Nie jest otłuszczony czy gruby, ale równocześnie to nie chuderlak, wszystko jest na miejscu, wszystkie mięśnie widać.

Barwa góry jest na pograniczu srebra i miedzi, bardzo dobrze dobrano więc balans między masą a rozdzielczością najwyższego skraju pasma. Co ważne – wysokie tony są bardzo dźwięczne, co dodaje im żywości i blasku. Kiedy trzeba przy trąbce – leciutko ukąszą, klawesynowi nadadzą drapieżności, ale nie przekraczają nigdy granicy dobrych manier. Są słyszalne, obecne, ale nie nachalne. 

W podobnym tonie odzywa się też średnica, która ładnie łączy się z sopranami. Bez emfazy i podgrzania, neutralnie oddaje to, co płynie ze źródła. Niektórzy może woleliby odrobinę więcej masy i “plastyki”, z kolei dla wielu będzie to uniwersalne rozwiązanie. Rozdzielczość, dokładność i dźwięczność na wysokim poziomie. Ale podobnie jak z górą – z dużą dozą wyrafinowania i ogłady, z wyczuciem i taktem, ale też nie nudno, z energią.

No i bas. Krakowski wzmacniacz dół kształtuje minimalnie inaczej, niż pozostałe części pasma. Ma to najprawdopodobniej związek z mocą, bo słychać to było w różnym stopniu na różnych kolumnach (użyłem moich Martin Logan ESL – test TUTAJ, Kultura Dźwięku Jazz One i AudioSolutions Figaro S2).

Bas w Haiku Selene 300B jest nieco miększy i cieplejszy niż średnica i góra, przez to nadaje niskim dźwiękom nieco więcej masy i wypełnienia. Nie jest podkreślony ani wypychany, ale właśnie odrobinę bardziej otłuszczony, przez co czasem wydaje się bardziej widoczny w całym przekazie (głównie w ciepło i mięsiście zrealizowanym materiale). 

Ale tu jedna ważna uwaga – nie dzieje się to kosztem jego przejrzystości, bo mimo większej wagi kontury niskich dźwięków są wyraźne, separacja zachowana. Być może jest odrobinę mniej precyzji i kontroli niż w górze i średnicy, ale naprawdę minimalnie. I druga ważna rzecz – bas nie wpływa na czytelność średnicy, nie zachodzi na nią, nie próbuje przekrzyczeć jej ani się narzucać. 

Na koniec słów parę o dynamice tego wzmacniacza. Haiku-Audio Selene 300B oferuje moc 22 watów na kanał przy 8 omach, i to ma swoje oczywiste implikacje. Po pierwsze – nie należy łączyć go z ekstremalnie trudnymi do wysterowania głośnikami o bardzo niskiej skuteczności poniżej 87-86 db i nieprzyjaznym przebiegiem impedancji. Ale też nie należy bać się głośników o skuteczności rzędu 89-90 db, wzmacniacz sobie poradzi.

Po drugie – nie spodziewajmy się pod względem dynamicznym jakiś nadzwyczajnych fajerwerków. Umówmy się, Haiku Selene 300B to nie mocarz w stylu amerykańskich końcówek mocy, ale jednocześnie nie ma się czego wstydzić. Poradzi sobie z większością repertuaru bez zadyszki, odpowiednio ustawiony bas daje odpowiednie podarcie nawet dla rocka czy symfoniki. Pewnie ekstremalne odmiany metalu czy potężne elektroniczne klastry trochę ułagodzi, ale 300B raczej nie kupują miłośnicy tego typu muzyki.

Ważne, że wzmacniacz z Krakowa nie ma problemów z oddaniem rytmu i z szybkością. Odpowiednia lekkość brzmienia w średnicy sprawie, że nie brakuje my werwy przy normalnych poziomach głośności, w przeciętnej wielkości pomieszczeniach, rytm i pulsację muzyki oddaje bez najmniejszych problemów.

Podsumowanie

Haiku-Audio Selene 300B to już kolejna odsłona tego modelu krakowskiej manufaktury. Tym razem coś dla miłośników triody, choć nie w ortodoksyjnym wydani SET a w topologii push-pull. Krakowska manufaktura daje nam więc spory wybór, jest chodzi o Selene. Jak brzmi ta wersja, z lampami 300B? To przejrzyste i dokładne urządzenie, dodające mało od siebie. A to przekłada się na świetne różnicowani nagrań i realizacji, i to na różnych poziomach: tonalnym, rozdzielczym, i przestrzennym. Pokazuje dużo drobiazgów, oddaje atmosferę nagrań, przekazuje tonalną i wybrzmieniową aurę. Podobnie jest z przestrzenią – pokaże taką, jaką zarejestrowano. Ale zawsze będzie napowietrzona, obszerna, dająca dużo miejsca dla muzyków. Tonalnie to granie neutralne, niepodgrzane, nieocieplone, oraz bardzo przejrzyste, na pewno takie jest w górnym skraju pasma i w średnicy. Tam jest też stosunkowo lekkie. Natomiast niskie tony mają odrobinę ciepła i miękkości, co nadaje całości brzmienia masy. Szybkość i mikrodynamika naprawdę mogą się podobać, wzmacniacz natomiast nie powali nas skalą i potęga brzmienia. Oczywiście posłuchamy na nim rocka czy popu, ale stworzony jest do mniejszych składów, jazzu, wokalistyki. Dla miłośników czegoś cięższego jest na przykład Haiku-Audio Selene z lampami KT 150 na pokładzie.
Maciej Stempurski, for. wstereo.pl, Haiku-Audio

Czytaj także:
Test wzmacniacza Pier Audio MS-480 SE
Test kolumn Perlisten Audio S5m

Haiku-Audio Selene 300B – lampowy wzmacniacz zintegrowany
Cena – 27 600 zł
Dystrybucja – Haiku Audio

System testowy:
Pliki: Lumin T2, laptop z programem J River
DAC: Lumin T2, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Lampy: 3x6SN7, 4x300B
Moc wyjściowa 22W
Klasa pracy: A
Pilot do głośności –
Wymiary: 45 x 32 x 22 cm

1 2

Brak komentarzy