Test Triangle Comete 40th Anniversary. Trochę inne, spokojniejsze “Trójkąty”. Wiek zobowiązuje?

0
Triangle Comete 40th Anniversary zajawka 1

Nasza ocena

Wysokie9.1
Średnica9
Bas8.9
Przestrzeń8.6
Dynamika8.7
Przejrzystość i szczegółowość 9
Klasa B (średnia grupa cenowa 5-10 tys. zł). Wyraziste, szybkie i bezpośrednie, z bardzo dobrą rozdzielczością. Nieco złagodzone i mniej podkreślone soprany, minimalnie ciepła średnica. Odrobinę ciemniejsze niż większość Triangli. Monitorowa skala dźwięku, przestrzeń poprawna
8.9

Triangle Comete 40th Anniversary zachowują to, co w graniu kolumn tej firmy zwykle przykuwało uwagę, a więc mocną górę pasma, jasność i wyrazistość prezentacji, szybki bas, ale jednocześnie jest w ich brzmieniu wyraźny, nowy rys. Od razu słychać, że konstruktorzy mieli inny pomysł na brzmienie, które uległo złagodzeniu i nadano mu nieco więcej wyrafinowania. Zacznijmy od tego, z czego słynie Triangle, a więc od góry pasma. 

Wysokich tonów nadal jest dużo, nadal nadają one ton brzmieniu, wciąż to ten znany z innych modeli francuskiej marki dość świetlisty sposób grania. Jednak soprany w tych kolumnach są ciemniejsze, mają więcej masy i niższych składowych. Słychać to na przykład w brzmieniu perkusyjnych talerzy, w których wyraźniejszy jest element drewna, czyli moment ataku, kiedy pałeczka uderza w metal. 

Test kolumn RLS Nereida

Sam najwyższy skraj pasma w monitorach Triangle Comete 40th Anniversary jest leciutko spiłowany, z minimalnie uciętym wybrzmieniem, mniej się iskrzy i błyszczy. Ale – paradoksalnie – nie wpływa to na różnicowanie brzmienia ani na rozdzielczość, bo te są na wysokim, charakterystyczny dla Triangla poziomie. Ba, wydaje mi się nawet, że różnicowanie jest nieco lepsze, ponieważ wcześnie w górze Triangli odnajdywałem pewien swoisty charakterek i naleciałość. Teraz tego nie ma. Mi się to podoba, choć wiem, że miłośnicy tej marki między innymi właśnie za tą charakterystyczną górę lubią te głośniki.

Przejdźmy do tego, co dzieje się niżej. Tu też się pozmieniało, bo przecież zmiany w górze pasma (zresztą w każdym paśmie) wpływają na to, co dzieje się niżej. Choć przyznać trzeba, że tu jest raczej ewolucja niż mała rewolucja. W średnicy nie słychać takiego ocieplenia jak w górze, pozostała neutralna, choć szczególnie na styku z górą, wydaje się bardziej nasycona w składowe i mniej ofensywna. 

Triangle Comete 40th Anniversary test. Kolumny mogą stać się ozdobą każdego salonu (fot. wstereo.pl)

Triangle Comete 40th Anniversary test. Kolumny mogą stać się ozdobą każdego salonu (fot. wstereo.pl)

Jest w niej jednak całkiem sporo plastyczności. Zwykle najlepiej ocenić to na wokalach, nisko brzmiących dęciakach (na przykład klarnecie basowym) czy na fortepianie. Byłem zaskoczony. Oczywiście nie była to plastyczność i namacalność znana np. z elektrostatów Martina Logana (test modelu ESL – TUTAJ) czy głośników Dynaudio, ale byłem naprawę zaskoczony. Miała wypełnienie i odrobinę ciepła. Okazuje się, że nie tylko góra się w Trianglach zmieniła.

Także najniższe częstotliwości jakby odrobinę uspokojono. W regularnej wersji tych monitorów bas wydawał mi się trochę podkręcony, podkreślony. W jubileuszowej wersji zdaje się być bardziej wyrównany ze średnicą. Jest szybki i dość konturowy, ale jednocześnie niepozbawiony tkanki. Myślę, że uzyskano udany kompromis: bas nie schodzi gdzieś w czeluści, ale jest go wystarczająco dużo by czuć jego moc, a przy okazji dobrze oddaje fakturę brzmienia. Ważne też, że poszczególne pasma dobrze zszyto. Pod tym względem jest jednorodność i bardzo dobra spójność.

Test kolumn Audiosymptom i6M Cooper

Wspomniałem wcześniej o rozdzielczości w sopranach, ale warto wspomnieć, że także w pozostałych pasmach jest pod tym względem naprawdę dobrze. Triangle Comete 40th Anniversary dokładnie i precyzyjnie oddają rysunek dźwięków, choć trudno nazwać tę prezentację kliniczną czy chirurgiczną. Kontury są wyraźne, ale nie za ostre, nie mamy wrażenie, że każdy dźwięk jest podany osobno i mocno, autorytatywnie oddzielony od innych. 

Myślę, że słuchacz odbiera te kolumny jako grające rozdzielczo także z innego powodu. Otóż jubileuszowe Triangle grają bardzo czysto, to taki efekt “czarnego tła”. Słuchając na nich muzyki mamy wrażenie, że nic nam nie przeszkadza, że poza dźwiękami mamy absolutną klarowność. Ma to swoje dobre i złe strony, ale o tym za chwilę. Ważne, że to wszystko sprzyja wyrazistości brzmienia. Nie jest ona może tak duża jak na przykład w testowanych zestawach Piega Premium 701 (test TUTAJ), ale dykcja wokalistów, wyraźny atak na dźwięk robią dobre wrażenie.

Triangle Comete 40th Anniversary - test. Charakterystyczna kopułka z tubce z nową membraną (fot. wstereo.pl)

Triangle Comete 40th Anniversary – test. Charakterystyczna kopułka z tubce z nową membraną (fot. wstereo.pl)

Triangle Comete 40th Anniversary - test. Głośnik średnioniskotonowy z też z nową membraną (fot. wstereo.pl)

Triangle Comete 40th Anniversary – test. Głośnik średnioniskotonowy też z nową membraną (fot. wstereo.pl)

Triangle Comete 40th Anniversary nie dają powodów do narzekań jeśli chodzi o szybkość prezentacji, werwę, z jaką podają muzykę, mikrodynamikę. To kolumny grające energetycznie, z życiem. Nadaje im to uniwersalności, bo nie tylko poradzą sobie z folkiem, lekkim popem czy akustycznym jazzem, ale również dobrze oddadzą rockową perkusję czy taneczną pulsację. Tak zresztą gra większość Triangli, które słuchałem. I nawet zmiana w tonalności, jaką zaproponowali nam konstruktorzy w jubileuszowym modelu tego nie zmieniła.

Nieco niedosytu zostawiła u mnie skala brzmienia tych kolumn, choć z drugiej strony trudno spodziewać się z niewielkich w sumie monitorów, które zestrojony z kulturą i bez efekciarstwa, by za pomocą jakiś sztuczek chciały oszukiwać słuchaczy. Grają tak, jak tej wielkości monitory nie pompując w nadmiarze basu i rysując realnej dla monitorów wielkości brył muzycznych. Pewnie w ciężkim rocku czy w czasie słuchania potężnych hip hopowych beatów przydałoby się nieco więcej energii, ale w większości gatunków poradzą sobie te kolumny przyzwoicie.

Test głośników podstawkowych Wigg Art Elodie

A co z przestrzenią? Jubileuszowa wersja Triangli Comete zachowuje się pod względem oddawania zjawisk przestrzennych odrobinę inaczej niż większość kolumn tego producenta. Grają w sposób lekko oddalony od słuchacza doskonale ustawiając pozorne źródła na linii od lewej do prawej, tworząć szeroką stereofoniczną panoramę. Nieco grzej radzą sobie jednak z oddaniem planów i głębi, z budowaniem trójwymiarowości poszczególnych dźwięków i głosów, oraz z umiejscowieniem dźwięków na linii góra dół.  Nie jest płasko, ale czasem chciałoby się nieco więcej.

Wydaje mi się, że jest to efektem lekkiej ingerencji w górę pasma, owego przygaszenia najwyższych częstotliwości, ale nie tylko. Triangle nie są kolumnami, które w jakimś nadmiarze szafują długością i podtrzymywaniem wybrzmień, a to właśnie one wpływają na odbieranie głębokości i plastyczności poszczególnych dźwięków, a przez to na budowanie głębokości sceny (za to wpływają na lepsze poczucie separacji i rozdzielczości). To wałaśnie ta obosieczność “czarnego tła”… Po tym względem kolumny plasują się w środku stawki w tej grupie cenowej.

Podsumowanie

Triangle Comete 40th Anniversary to takie trochę inne Triangle. Mam wrażenie, że projektanci na jubileusz zrobili miłośnikom marki małą niespodziankę i zamiast forsować  i podkreślać to, co w “firmowym” brzmieniu było bardzo charakterystyczne, postanowili te cechy nieco złagodzić. Zagorzałym miłośnikom “trianglowskiego” brzmienia może się to wydać dyskusyjne, inni powiedzą, że francuskie kolumny są dojrzalsze. Przede wszystkim Comete mają złagodzoną, mniej metaliczną i mniej podkreśloną górę pasma. To od razu rzuca się w uszy. Nadal jest jej sporo, ale ma bardziej łagodny charakter. To determinuje też inne cechy, jak choćby przestrzenność grania – scena jest nieco mniej napowietrzona i mniej rozciągnięta w głąb. Ciemniejsza wydaje się też średnica. Nie wpływa to jednak na wyrazistość i bezpośredniość grania, tu mamy klasyczną “trianglowską” szkołę. Monitory są szybkie, grają z impetem, choć nie są mistzrami w oddawaniu skali i potęgi brzmienia – bo nie taka jest rola monitorów. Pozostają szczegółowe, rozdzielcze, dokładne.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl. Traingle

Czytaj także:
Test monitorów TAGA Harmony Diamond B-60
Test głośników Fyne Audio F 500

Triangle Comete 40th Anniversary – kolumny podstawkowe
Cena – 7 199 zł
Dystrybucja – Rafko

System testowy:
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD – BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120, Cyrus One Cast
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Van Den Hul, Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Konstrukcja: 2-drożna
Budowa: Pasywna (wymaga wzmacniacza)
Przetworniki: Dynamiczne
Głośniki wysokotonowe: 1x 1 cal (25mm) tweeter z serii TZ2500 – tytanowa kopułka połączona z komorą kompresyjną z wykorzystaniem nowego profilu tuby rozpraszającej i zmodyfikowanego korektora fazy
Głośniki średnioniskotonowe:1x 6.5 cala (165mm) dedykowany głośnik z wyprofilowanym stożkiem z masy celulozowej i z półzawiniętym zawieszeniem wykonanym z unikalnego połaczenia gumy i pianki
Obudowa: Bass-reflex
Bas-refleks: Przód
Impedancja: 8 Ohm
Skuteczność: 90dB
Moc ciągła (RMS): 80W
Pasmo przenoszenia: 49 – 22.000Hz
Częstotliwość podziału zwrotnicy: 3500Hz
Wysokość: 40.8cm
Szerokość: 20cm
Głębokość: 32.40cm
Waga: 9.3kg
Gwarancja: 24 miesiące (5 lat po zarejestrowaniu na stronie producenta)

1 2

Brak komentarzy