No właśnie, tworzenie stereotypów ma oczywiście upraszczać nam opis skomplikowanej rzeczywistości, ułatwiać poruszanie się w gąszczu różnorodności, pozwalać na kategoryzowanie i łatwe szufladkowanie zjawisk, rzeczy, postaw. Tylko że moim zdaniem to trochę droga prowadząca donikąd.
Takim też stereotypizowaniem jest moim zdaniem mówienie o “brzmieniu analogowym” i “brzmieniu cyfrowym”. Bo cóż to są za brzmienia? “Analogowe” to sound magnetofonu, gramofonu czy tunera? I jakiego magnetofonu, z jaką taśmą? A gramofonu z jakim ramieniem i z jaką wkładką – MM czy MC? Takie pytania można mnożyć.
Oczywiście wielu z nas doskonale wie, o co chodzi: “analog” ma być płynny, ciepły, bogaty w składowe, zaokrąglony a “cyfra” – chłodniejsza, nastawiona na rozdzielczość, ostrzejsza. Tylko że znam gramofony grające jasno, chłodno, i cyfrowe źródła muzyki brzmiące właśnie “analogowo”.
Po co ten przydługi wstęp? Bo odsłuchiwany przetwornik Audio Phonique PCM/DSD DAC należy do tej grupy urządzeń, która przeczy powyższym stereotypom i jest dowodem na to, że DAC może grać “analogowo” i mija się z celem tego typu kategoryzowanie. Po prostu lepiej opisać urządzenie niż przyklejać mu łatki.
Polski przetwornik brzmi więc w sposób dość charakterystyczny, jest urządzeniem z własnym obliczem, co od razu sytuuje go w grupie konstrukcji “kochaj albo rzuć”. Jego brzmienie jest podobne do tego, co oferują takie marki, jak PS Audio, Lampizator, MSB Technology czy Lumin. A więc płynność, spójność, ciepło. Nie jest to urządzenie dla osób szukających maksymalnej rozdzielczości i separacji dźwięków, to granie gęste i pełne, ale na bardzo wysokim poziomie.
Słuchając Audio Phonique PCM/DSD DAC wciąż powracały dwa słowa: miękkość i przyjazność. Bo słuchałem za jego pośrednictwem muzyki w sposób absolutnie relaksujący, niemęczący, nic mnie w jego brzmieniu nie drażniło i nie przeszkadzało. Muzyka była jak najbardziej wciągająca, dawała wiele satysfakcji, ale nie sprawiała wrażenia nadmiaru czy przekombinowania. To tak jak potrawa z idealnie dobranymi składnikami i przyprawami: nie mdła, ale jednocześnie nie za ostra; pikantna, ale w odpowiedni sposób.
Miękkość z kolei sprowadzała się do tego, jak polski DAC realizował rozdzielczość i atak na dźwięki, oraz to, jak kreował wybrzmienia. Polski przetwornik kreśli kontury poszczególnych dźwięków dość grubą kreską, nie jest to ostrość żyletki. Ale jednocześnie nie powoduje to zlewania się nut, to tylko rodzaj prezentacji. Nie mamy więc kłopotu ze śledzeniem nawet dość szybko i gęsto zagranych fragmentów, nadążamy za nimi i słyszymy wszystko. Ale bardziej całościowo niż oddzielnie. Podobnie jest z wybrzmieniami, są dość długie i swobodne, ale nie przykrywają konturów, dają dźwiękom spokój i długi oddech, luz i rodzaj relaksu.
Audio Phonique PCM/DSD DAC gra w sposób przyjazny. Co to znaczy? Nic w jego brzmieniu nie jest natarczywe ani przeszkadzające. O konturach już pisałem, ale wpływa na to także gęstość i nasycenie prezentacji. Słuchanie wokali, bogatych w harmoniczne instrumentów, takich jak dęte drewniane czy fortepian, to czysta przyjemność. Jeśli reszta toru nas nie ogranicza, to otrzymujemy gęsty, kolorowy, nasycony obraz muzyki, który naprawdę potrafi wciągnąć.
Test przetwornika Lampizator Golden Atlantic TRP
Tak było na przykład z kapitalną płytą tria Bastarda “Fado”, nagraną z portugalskim gitarzystą i wokalistą João de Sousa. Tam aż kapało od audiofilskiego skoku, brzmienie klarnetów i wiolonczeli robiło znakomite wrażeni, było pełne, ciepłe i bogate w tkankę dźwiękową. Także głos wokalisty mienił się barwami i odcieniami, fakturami i drobiazgami artykulacyjnymi. Bogactwo, szczegółowość i nasycenie brzmienie to jedna z najmocniejszych stron tego przetwornika.
Przyjazność prezentacji to także pozbawienie brzmienia jakiejkolwiek przesadnej jaskrawości, dodawania do niego na siłę dodatkowego blasku czy rozjaśniania. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że Audio Phonique PCM/DSD DAC gra – może nie ciemno – ale z leciutki przyciemnieniem. Nie oznacza ono braku widoczności detali, a ogólną aurę prezentacji. To tak, jak w teatrze: siedzimy na ciemnej widowni, jednak na scenie wszystko doskonale widać.
Wynika to po pierwsze w tego, że skraj wysokich tonów został nieco złagodzony. Nie chodzi ani o skracanie wybrzmień, ani o pozbawianie ich blasku czy rozdzielczości. To raczej ustawienie barwy a przede wszystkim energii samego skraju pasma odrobinę z tyłu. Natomiast już dolna część sopranów podana jest z większą werwą i sporą energią. Brak jaskrawości wynika też z idealnego zszycia góry pasma ze średnicą. Otrzymujemy jakby jedno pasmo z góry i średnicy.
A ta jest otwarta i przejrzysta, ale przez swoje nasycenie i ocieplenie bardzo plastyczna i wciągająca. Nie będę powtarzał tego, co napisałem kilka akapitów wyżej o gęstości prezentacji, nasyceniu, szczegółowości, bo dotyczyło to właśnie głównie średnicy. W zasadzie tonalnie to ona gra w tym przetworniku pierwsze skrzypce i nadaje ton temu, jak odbieramy muzyką. I bardzo dobrze, bo to w średnicy tak naprawdę jest muzyka.
Bas dopełnia tony średnie, jest dla nich odpowiednią podporą. Niskie tony – podobnie jak góra pasma – nie są traktowane jako gwóźdź programu, coś, co ma przykuwać uwagę i absorbować słuchacza. Ich ilość jest jak najbardziej wystarczająca, ale raczej nie pchają się na pierwszy plan. Także dlatego, że bardzo płynnie połączone są ze średnicą, przejście jest niezauważalne.
Niskie tony prezentowane przez Audio Phonique PCM/DSD DAC mają podobny charakter do tego, co słyszymy w średnicy. A więc są leciutko zaokrąglone, choć nie brakuje im rozdzielczości. Za to pokazują dużo muzycznej tkanki i wypełnienia. Ich miękkość nie odbija się jednak na przekazywaniu rytmu, który jest oddany z należytą energią. Ale pamiętać należy, że to nie są strzelające, maksymalnie napięte i do bólu kontrolowane niskie tony. Niczego nie zamulają, niczego nie gubią, ale mają nieco inny charakter niż to, co znamy np. z Esoterica czy dCS, bardziej relaksujące, mniej wyczynowe.
Test wzmacniacza Haiku Audio SOL Indigo
Świetnie polski przetwornik radzi sobie z pokazywanie przestrzennych aspektów muzyki – to jedna z jego najlepszych cech. Zaskoczyło mnie to trochę, bo przy dość miękkiej i ciepłej prezentacji często bardzo dobra przestrzeń nie idzie w parze. A tu proszę! Swoboda i przestrzenna otwartość, a przede wszystkim zaskakująca ilość powietrza w muzyce.
Scena pokazywana jest z dużym rozmachem we wszystkich trzech wymiarach i bardzo kulturalnie, z zachowaniem odpowiednich proporcji między planami i szerokością. Wspomniana wcześniej spora ilość powietrza między muzykami, a jednocześnie ciepła, nasycona prezentacja tonalna sprawia, że przestrzeń obieramy bardzo plastycznie a instrumenty i głosu mają wyraźne, trójwymiarowe bryły. Wybrzmienia dodatkowo potęgują świetne efekty, w dobrze nagrany utwowrach – na przykład w salach z dobrą i żywą akustyką – robi to doskonałe wrażenie.
I na koniec kilka słów o dynamice polskiego przetwornika. Idąc tropem kultury i umiaru, można powiedzieć, jak Brytyjczycy, że dynamika Audio Phonique PCM/DSD DAC jest wystarczająca. Bo taka jest. Otrzymujemy solidną porcję decybeli, skala i rozmach grania pozwalają na bezproblemowe słuchanie Lez Zeppelin czy Franka Zappy. Podobnie jest z oddaniem rytmu – przetwornik nie robi ceregieli, podaje wszystko równo, bez ociągania, z odpowiednią siłę.
Jednak osoby, które chcą poczuć pod tym względem coś naprawdę wyjątkowego, będę musiały albo poszukać gdzie indziej, albo zestawić polskiego DAC-a z takim systemem, który adrenaliny ma aż zanadto. Audio Phonique nie ma takiej energii, jak na przykład źródła Esoterica czy choćby DAC Musical Fidelity, czy niektóre nowoczesne konstrukcje z Azji. Prezentuje dynamiczny spokój. To nie jest granie nastawione na maksymalną energię, dynamit czy kołatanie serca. Ale nie wszyscy chcą mieć takie atrakcje.
Podsumowanie
Audio Phonique PCM/DSD DAC to urządzenie z wysokiej półki. Robi wrażenie minimalistycznym, wyrafinowanym wzorniczym projektem, jakością wykonani. To absolutnie pierwsza liga. Także jeśli chodzi o walory brzmieniowe. Choć trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jest to brzmienie absolutnie neutralne, nie dla wszystkich. Ma jasno określonych charakter. Polski przetwornik brzmi spokojnie, to granie gęste i pełne, spójne i płynne. Otrzymujemy gęsty, kolorowy, nasycony obraz muzyki, który naprawdę potrafi wciągnąć i w dodatku przytrzymać na długie godziny, bo nie ma w tej prezentacji niczego nachalnego ani drażniącego. Mimo że nie jest wyczynowo rozdzielczy, to słychać wszystkie detale i smaczki, przetwornik niczego przed nami nie chowa. Jest plastyczny. Tonalnie zrównoważony, ale delikatnie ocieplony, ze średnicą grającą w przekazie główną rolę. Audio Phonique PCM/DSD DAC robi też świetne wrażenie pod względem prezentacji przestrzeni. Swobodna, rozłożysta, bardzo plastyczna i napowietrzona. Nieco stonowany dynamicznie. Bardzo udane polskie urządzenie
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Audio Phonique
Czytaj także:
Test Norma Audio HS-DA1
Test NuPrime Evolution DAC
Audio Phonique PCM/DSD DAC – przetwornik cyfrowo-analogowy
Cena – 8 900 Euro
Dystrybucja – Audio Phonique
System testowy:
Pliki: Lumin T2, laptop z programem J River
DAC: Lumin T2, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Dane techniczne producenta:
Output impedance: RCA/XLR 100/200Ω
Analog outputs: RCA/XLR 2.1/4.2V RMS
Supported formats: PCM up to 32-bit/768 kHz, DSD up to DSD256
Digital inputs: USB, S/PDIF, AES/EBU
Power consumption: 30W
Input voltage: 115V/230V
Weight: 8kg
Dimensions: 365 x 450 x 70mm
Witam Serdecznie,
Czy zamierza Pan zrecenzować wzmacniacz zintegrowany Audio Phonique 150D?
Jestem bardzo ciekawy jakby wypadł w teście.
Pozdrawiam,