TEST / AUDIO PHONIQUE PCM/DSD DAC / Polskie firmy audio nie próżnują. Pokazują nowe modele, rozpychają się na rynku. I wciąż powstają nowe, tak jak pruszkowska manufaktura Macieja Lanara i Wojciecha Murawca. Działa na rynku zaledwie od kilku lat, a ma już w o ofercie pokaźną liczbę świetnie zaprojektowanych urządzeń. Wśród nich nie mogło zabraknąć przetwornika cyfrowo-analogowego, i to dość niezwykłego. Trafił do odsłuchu. Oto test Audio Phonique PCM/DSD DAC.
Ludzie, którzy nie siedzą głęboko w audiofilskim hobby, choć kochają muzykę i często słuchają, często są zdziwieni, jak wiele firm produkuje sprzęt audio. Podobnie pewnie jak przeciętni użytkownicy rowerów nie wiedzą, ile firm je produkuje. Ale miłośnicy muzyki robią jeszcze większe oczy, kiedy dowiadują się, że całkiem sporo – pewnie już kilkadzisiąt – funkcjonuje w Polsce. Bo są to zwykle małe, niszowe manufaktury, choć nie brak też graczy znanych na świecie. I wciąż powstają nowe. Jedną z nich jest Audio Phonique.
Początki firmy sięgają 2018 roku, kiedy Wojciech Murawiec i Maciej Lenar postanowili stworzyć własne produkty i sprzedawać je pod swoją marką. Tego drugiego miłośnicy audio pewnie doskonale kojarzą jako jednego z twórców firmy Amare Musica. To Maciej Lenar jest głównych konstruktorem urządzeń dla Audio Phonique. Wystartowali w 2021 roku, a oficjalnie swój sprzęt zaprezentowali w 2022 roku na Audio Video Show w Warszawie.
Wszystkie produkty Audio Phonique są projektowane i ręcznie montowane na miejscu, w siedzibie firmy w Pruszkowie. Wykorzystywane przez nich podzespoły są skrupulatnie dobierane, sprawdzane, testowane i dopiero montowane do poszczególnych urządzeń. Każdy produkt jest później kontrolowany, także odsłuchowo, i wstępnie wygrzewany.
Mimo że firma na rynku jest tak naprawdę od niespełna trzech lat, to jej oferta jest spora i różnorodna, bo produkują zarówno urządzenia lampowe jak i tranzystorowe, również pracujące w klasie D. Mamy więc wzmacniacze zintegrowane, dzielone, są przetworniki cyfrowo-analogowe, preamp gramofonowy i serwer muzyczny. W sumie aż dziewięć urządzeń w dwóch liniach: Statement i tańszej Classic. Do tego dwa kable: interkonekt i zasilający.
Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jedną cechę tych urządzeń. One są po prostu pięknie zaprojektowane i znakomicie wykończone. Wyglądają świetnie, to jest absolutnie klasa światowa. Mogą naprawdę stać się ozdobą niejednego wnętrza. Na test trafił tańszy z dwóch DAC-ów.
Audio Phonique PCM/DSD DAC – test. Budowa
Polski przetwornik to urządzenie absolutnie minimalistyczne: i w formie, i w zawartości. Bo takie też było założenie konstrukcyjne. Celem była prostota konstrukcji, a więc i jak najmniejsza liczba układów. Dlatego w DAC-u nie ma regulacji głośności, nie zamontowano wyświetlacza. Ba, nie zamontowano nawet klasycznego selektora wejść! Wszystko po to, jak zapewniają konstruktorzy, by uzyskać jak najlepszą jakość dźwięku.
Postawiono na jak najkrótszą ścieżkę sygnałową, redukcją zniekształceniem i szumów. Dlatego też nie ma żadnej, niezbędnej zdaniem konstruktorów, obróbki sygnału poza upsamplingiem. Nie znajdziemy także w przetworniku cyfrowych filtrów czy stopnia wyjściowego opartego na lampach. Wszystko jest półprzewodnikowe.
Test odtwarzacza sieciowego TAGA Harmony TWA 10-B
Audio Phonique PCM/DSD DAC to także prostota wizualna. Ale prostota oznacza tym przypadku prostotę na najwyższym poziomie. Jeśli jesteście zwolennikami absolutne minimalistycznego designu, ale również projektowania wizualnego na najwyższym poziomie, to ten polski produkt jest tego przykładem.
Urządzenie wygląda po prostu obłędnie! Jest maksymalnie proste. Obudowę zbudowano w aluminiowych płyt. Górę i boczne ścianki wygięto z jednej płyty. Natomiast całą “robotę robi” przedni panel. Wycięty jest z grubego, pięknie wyrżniętego i obrobionego płata matowego aluminium, na górze i na dole został łukowato wyżłobiony. Na samym środku znajduje się wycięte logo firmy, czyli litery AP, jest ono podświetlone, kiedy włączymy urządzenie. Po lewej stronie frontu wyfrezowano w aluminium nazwę Audio Phonique. Możemy zamówić czarną lub srebrną obudową
Na tylnej ściance porządek i klarowność, aż miło popatrzeć. Wszystkie grupy gniazd zostały od siebie oddzielone i klarownie opisane. Zacznijmy od cyfrowych wejść, to rzecz najważniejsza. Są trzy – ktoś może powiedzieć, że to trochę mało. Ale z drugiej strony: ile cyfrowych transportów jesteśmy w stanie jednocześnie używać? Moim zdanie trzy wejścia wystarczają jak najbardziej.
Do dyspozycji mamy więc gniazda USB, S/PDIF (RCA) oraz AES/EBU (XLR). Zwraca uwagę brak selektora wejść. Aby skorzystać w wejście USB, wystarczy podłączyć do niego kabel. By aktywować wejścia S/PDIF (RCA) lub AES/EBU (XLR) trzeba odłączyć kabel USB. Wybór między tymi pierwszymi dokonujemy przy pomocy malutkiego przełącznika hebelkowego na tylnej ściance. Troszkę to mało ergonomiczne, ale plus jest taki, że bryła przedniej ścianki jest jednorodna.
Wyjścia analogowe z przetwornika są w dwóch standardach: XLR i RCA. Zastosowano nowoczesne gniazda bardzo dobrej jakości firmy Neutrik oraz Vampire. Znajdują się po lewej stronie od cyfrowych gniazd wejściowych. Po prawej stronie mamy też wysokiej jakości gniazdo do kabla zasilającego i wejście do bezpiecznika.
Jak wcześniej wspomniałem Audio Phonique PCM/DSD DAC – zgodnie z nazwą – jest przetwornikiem, który wszystkie cyfrowe sygnały automatycznie upsampluje do postaci DSD. Dopiero wtedy są one poddane przetwarzaniu z postaci cyfrowej na analogową. To znane rozwiązanie, ale nie wszyscy z niego korzystają, ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Z tego założenia wynika budowa. A więc co w środku?
Audio Phonique PCM/DSD DAC robi świetne wrażenie pod względem prezentacji przestrzeni. Jest swobodna, rozłożysta, bardzo plastyczna i napowietrzona
Układ elektroniczny zamontowano na dwóch płytkach, i to właśnie na mniejszej z nich zamontowano serce tego DAC-a, czyli układ upsamplera i kość przetwornika cyfrowo-analogowego. Sygnał cyfrowy jest poddany procesowi upsamplingu do DSD w układzie AKM AK4137, jego możliwości sięgają aż do 32/768 kHz. Do przetwornika trafia już sygnał DSD, a jest nim układ delta-sigma Cirrus Logic CS4398. Odbiornik USB Amanero zasilany jest z niskoszumnego liniowego zasilacza 3V3 zamiast ze standardowego napięcia 5 V z łącza USB.
Dużo uwagi poświęcono sprawom zasilania, bo to zagadnienie niezwykle istotne. W urządzeniu zamontowano dwa transformatory toroidalne firmy Talema. Tak więc swoje osobne zasilenie mają sekcje cyfrowa i analogowa. Producent zapewnia, że to niskoszumowe elementy o odpowiednio dobranych parametrach. Zastosowane także świetnej jakości kondensatory Mundorfa i kondensatory foliowe SMD.
Test systemu Lyngdorf TDAI – 1120
Przetwornik Audio Phonique PCM/DSD DAC możemy zamówić w dwóch wersjach wykończenia: czarnej i srebrnej. Obie zostały wycenione podobnie na 8 900 Euro. Zaliczamy je więc do hi-endu (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł).
Audio Phonique PCM/DSD DAC – test. Brzmienie
Lata płyną, pojawiają się nowe technologie, mody gasną i wracają, a w świecie miłośników dobrego dźwięku wciąż te same podziały. A to na zwolenników “grania lampowego” i “grania tranzystorowego”; na miłośników srebra albo miedzi; czy wreszcie na określanie “brzmienia analogowego” lub “brzmienia cyfrowego”…
Nie przepadam ze tego typu stereotypizacją, bo doświadczenie nauczyło mnie, że nie ma ona najmniejszego sensu. Zastosowana technologia, wykorzystane materiały czy sposób budowy w wielu wypadkach nie determinują charakteru brzmienia konkretnych urządzeń. Weźmy na przykład kable. Wielu uważa, że przewody ze srebra nadają brzmieniu jasności, czasem ostrości, a bas w ich wykonaniu jest szybki i krótki. No to ja na to: a srebrne kable Fadela, Lampizatora, PSC Audio i kilku innych? Ciepłe, okrągłe brzmienie bez cienia ostrości, z dużym, miękkim basem. A z kolei miedziane Audiquesty czy XLO potrafią grać twardo i dosadnie.
To samo z lampami – co to jest to “brzmienie lampowe”? Z lamp mocy EL24, “diabełków”, 6550 czy z KT 90? Każda z nich brzmi inaczej, a dochodzi jeszcze kwestia producenta lamp, okresu produkcji. Ba, a co zrobić z konstrukcją? Przecież single-ended gra zwykle (podkreślam słowo “zwykle”) zupełnie inaczej niż pull-push. To pytam: które z nich to jest to “brzmienie lampowe”?
I dokładnie to samo jest ze wzmacniaczami tranzystorowymi. Który to “prawdziwy tranzystor”: ciepły, nieco powolny i płynny Pass XA 30.5 (test TUTAJ) czy szybki, neutralny i do bólu precyzyjny Musical Fidelity M6si 500? W ślepym teście wielu miłośników lampowych stereotypów wzięłoby tego Passa za lampę…
Ciąg dalszy na str. 2
Witam Serdecznie,
Czy zamierza Pan zrecenzować wzmacniacz zintegrowany Audio Phonique 150D?
Jestem bardzo ciekawy jakby wypadł w teście.
Pozdrawiam,