SEnsei 211 to wzmacniacz neutralny i przeźroczysty, tonalnie nie czaruje, nie upiększa, co pozwala mu na świetne różnicowanie nagrań, jak na dłoni pokazuje też różnice w realizacjach, a to może trochę zaboleć, jeśli słuchamy przeciętnie lub źle nagranych rocka czy popu. Haiku niczego nie zamaskuje, nie upiększy ani nie wygładzi. Jest wystarczająco nasycony, ale nie ma w nim ocieplenia czy zmiękczenia.
Haiku Audio SEnsei 211 skrupulatnie obchodzi się z detalami, pokazuje je dokładnie i wyraźnie, bez zamglenia. Prezentuje też bardzo dobrą rozdzielczość, rysując dźwięki precyzyjnie i dokładnie je od siebie rozdzielając.
Dynamika, szczególnie ta w mikroskali, jest bardzo dobra, szybkość i narastanie transjentów robią świetne wrażenie. Potrafi on też bardzo dobrze różnicować energię poszczególnych dźwięków, dając jednym więcej pary, innym szczędząc emocji, a to bardzo dobra cecha. Co do makroskali, to gra w sposób wystarczający do słuchania większości gatunków, jest urządzeniem uniwersalnym. Nie pompuje skali brzmienia do rozmiarów wielkich amerykańskich końcówek mocy w stylu BAT-a czy Passa.
“Dwieściejedenstka” ma świetną przestrzeń, jest obszerna, ale nie rozdmuchana przesadnie do stadionowych rozmiarów, urzeka swobodą i to we wszystkich trzech wymiarach. Wzmacniacz z łatwością umieszcza dźwięki na różnych wysokościach, świetnie rozmieszcza plany w głąb i pokazuje stabilną i efektowną stereofonię. Lekko oddala ją od słuchacza, co nadaje jej dodatkowego wymiaru.
Dodanie do końcówki mocy przedwzmacniacza Haiku-Audio Iris Line przydaje dźwiękowi takiego zestawu sporo wyrafinowania, to nie jest już surowe, neutralne, trochę może beznamiętne granie w takim rozumieniu, że nie narzuca brzmieniu swojego charakteru. Gdyby użyć kulinarnego porównania, to trochę tak, jak podanie tej samej potrawy na eleganckiej zastawie i dodanie do niej trochę garni. I to w obu znaczeniach tego słowa. A więc po toy, by nieco udekorować potrawę, ale także nieco wzmocnić smak, nadać mu ostatecznego szlifu w postaci bouquet garni, czyli zestawu ziół i przypraw.
Nie zmienia to absolutnie pierwotnego charakteru potrawy, jej podstawowego smaku, konsystencji, aromatu, ale jednak sprawie, że odbieramy ją w nico inny sposob, podkręca nieco pewne cechy, podnosi je na trochę wyższy poziom, nadaje wyrafinowania właśnie. I tak jest też z przedwzmacniaczem Haiku. Otrzymujemy dźwięk w zasadzie podobny do tego wydobywającego się z końcówki, ale od razu rozpoznajemy go jako nowy.
Dzielony system Haiku-Audio przede wszystkim zachowuje się nadal bardzo detalicznie, to brzmienie dopieszczające wszelkie drobiazgi i niuanse, pozwalające na wsłuchiwanie się we wszelkie zawiłości nawet skomplikowanych aranżacji. Ale kontury dźwięków są już lekko zaoblone, nie tak mocno zaznaczone i zaakcentowane, jak w samej końcówce. Nadaje to brzmieniu minimalnie łagodniejszego i płynniejszego charakteru.
Test hybrydowego wzmacniacza Taga Harmony HTA – 600
Paradoksalnie nie wpływa to jednak na szybkościowe ani dynamiczne aspekty brzmienia dzielonego systemu Haiku-Audio, wzmacniacz prezentuje się pod tym względem znakomicie. Mamy wyraźnie zaznaczony atak, dużo energii i taką fajną zrywność. Zestaw pre/power ma też świetną cechę, bo potrafi świetnie różnicować dynamikę i to nie tylko poszczególnych nagrań, ale również w ramach tego samego utworu. Pokazuje, które dźwięki wydobywane są z większą energią, które mają bardziej zaznaczony atak, na dobrych realizacjach wyraźnie słyszymy, jak muzyk różnicuje te aspekty.
Dzielony Haiku-Audio w porównaniu do końcówki ma też tę niezaprzeczalną wyższość, że lepiej radzi sobie z oddawanie tak zwanej dużej dynamiki, czyli skali i potęgi brzmienia. Końcówka Haiku Audio SEnsei 211 grała pod tym względem naprawdę przyzwoicie, poprawnie oddając brzmienie rockowych kapel czy orkiestry.
Ale dopiero z przedwzmacniaczem Haiku-Audio Iris Line końcówka nabiera cech … jakby to ująć? No wręcz niemal tak zwanego amerykańskiego grania. Skala się wypełnia i nabiera rozmachu, otrzymujemy więcej body w brzmieniu, masywności. Słuchanie rockowej klasyki czy nawet metalu staje się naprawdę ekscytujące, podobnie jest z dużymi składami symfonicznymi. I wszystko to przy zachowaniu dobrej rozdzielczoci i z dbałością o detale. Takie doskalowanie brzmienia zawdzięczamy nico innej tonalności uzyskiwanej z przedwzmacniacza.
Dzielony system Haiuku-Audio dociąża brzmienie. Nie jest to może zmiana wielka, kompletnie odmieniająca charakterystykę grania, ale jednak wyraźnie słyszalna. Na tyle, że nie trzeba wytężać uszu, by się o tym przekonać. Muzyka brzmi za pośrednictwem pre-power cieplej, masywniej. O ile w górze pasma zmiany w stosunku do końcówki są niewielkie, w zasadzie pomijalne, to więcej zmian jest w średnicy i dole.
Tam mamy o wiele więcej niskich składowych, przez co brzmienie odbieramy jako ciemniejsze i bardziej dociążone. Może odrobinę mniej słychać to w samej średnicy, ale już w miejscu przechodzenia jej w bas i w samych niskich tonach jest to wyraźniejsze. Poza tym przedwzmacniacz nadaje jakby nieco więcej energii niskim tonom, powodując, że są jakby bardziej obecne w całej prezentacji.
To z kolei wpływa na odbiór muzyki pod względem jej namacalności i poczucia obecności muzyków. I o ile sama końcówka Haiku-Audio SEnsei 211 mogła niektórym wydawać się – z racji swojej neutralności – nieco stonowana emocjonalnie, to system dzielony po dodaniu preampu Iris Line gra już bardziej plastycznie, mokro. Zwiększa poczucie bliskiego obcowania z muzykami, ich obecności.
Być może dzieje się tak za sprawą lekkiego przybliżenia sceny, jakie daje nam dzielony system w porównaniu do samej końcówki napędzanej z tego samego źródła. Nie jest to może zmiana jakaś krytyczna, ale jednak wyraźna. Scena jest bardzo dobra, rozległa i swobodna, z wyraźnymi wybrzmieniami i planami, ale zaczyna się trochę bliżej. To tak, jakbyśmy przesiedli się ze środka sporej sali koncertowej do, powiedzmy, 10 rzędu.
Podsumowanie
Dzielony wzmacniacz Haiku Audio SEnsei 211 / Iris Line brzmi rasowo i przyjemnie. To granie mniej surowe od tego znanego z samej końcówki mocy. Przedwzmacniacza Haiku-Audio Iris przydaje dźwiękowi takiego zestawu sporo wyrafinowania. Cały system gra płynniej i spokojniej, choć nie oznacza to, że zaniedbuje dynamikę. Absolutnie nie, wraz z dodaniem preampu do szybkości znanej z końcówki otrzymujemy jeszcze większą skalę brzmienia, większą masę. Brzmienie staje się dociążone i bardziej zamaszyste. Dzieje się tak między innymi za sprawą lekkiego obniżenia równowagi tonalnej, ale przy zachowaniu dobrej rozdzielczości i dokładności. Dzielona amplifikacja od Haiku daje świetną przestrzeń, plastyczną i swobodną, ale pokazaną nieco bliżej niż z samej końcówki. Świetna namacalność i obecność brzmienia.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Haiku-Audio
Czytaj także:
Test wzmacniacza Jadis I-70
Test Pier Audio MS-480 SE
Haiku-Audio SEnsi 211 / Haiku-Audio Iris Line – wzmacniacz dzielony
Ceny:
Sensei 211 – 21 900 zł
Iris – 7 600 zł
Dystrybucja – Haiku-Audio
System testowy:
Pliki: Lumin T2, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Dane techniczne producenta:
Haiku-Audio Sensei 211:
Single Ended – Direct Heated Triode
Lampy w kolejności stopni wzmacniacza:
ECC82, ECC81, EL84, 211
Moc nominalna 33W
Moc zmierzona 8 Ohm – 39W
Moc zmierzona 6 Ohm – 44W
Moc zmierzona 4 Ohm – 36W
Klasa pracy: A-SE
pasmo -1dB 14Hz – 35 kHz
pasmo -3dB 8 Hz – 45kHz
THD (1kHz 2%) dla:
Pobór mocy stały: 250W
Haiku-Audio Iris:
Klas A
Lampy – 4x ECC83
Wzmacniacz słuchawkowy
Wejsćia analogowe RCA – 4
Wyjścia analogowe RCA – 2
Regulacja głośności – granatowy Alps
Regulacja niskich i wysokich tonów
Brak komentarzy