A wzmacniacz? Bona Watt Tamesis to bardzo ciekawe urządzenie, wizualnie, o czym pisałem wyżej, i brzmieniowo. Nie będę tu osobno zagłębiał się w opis jego soundu, bo niebawem opublikuję osobną relację z odsłuchu tego wzmacniacza. Ale kilka rzeczy można już zdradzić.
Ta lampowa integra gra nowocześnie, ale równocześnie z pietyzmem podchodzi do dźwięku, starając się go dopieścić i oddać całą jego złożoność. Pod pojęciem “nowocześnie” kryje się moim zdaniem to, że brzmienie wzmacniacza nie jest tożsame z dawnym, stereotypowym pojęciem “wzmacniacza lampowego”. Jest nieocieplone, bardzo zrównoważone tonalnie i neutralne pod tym względem. Jest też dokładne precyzyjne i przejrzyste.
Natomiast Bona Watt bardzo dobrze obchodzi się z barwą dźwięków, przekazywaniem bogactwa brzmienia, składowych i harmonicznych. Mimo swojej precyzji i kontroli nad dźwiękami daje im naprawdę dużo swobody i pozwala na pokazanie faktury, smaczków artykulacyjnych, bogactwa. Mimo stosunkowo niewielkiej mocy nie ma też żadnych problemów z dynamiką i oddaniem szybkości brzmienia. Jak wpłynął na monitory od Kultury Dźwięku?
To głośniki o dość przeźroczystym brzmieniu, a więc różnice w podłączeniu różnych wzmacniaczy słychać od razu. Słychać też podłączenie Bona Watta. Pierwsza rzecz, jaka od razy rzuca się słuchaczowi “na uszy” jest wzrost szeroko pojętego wyrafinowania brzmienia. Zdaję sobie sprawę, że to dość nieostre sformułowanie, ale chodzi o to, że barwy nabierają rumieńców, przestrzeń rośnie we wszystkich kierunkach, pojawia się więcej informacji o strukturze dźwięku, bogactwo wybrzmień staje się od razy zauważalne.
Słychać to świetnie szczególnie na akustycznych, dobrze zrealizowanych płytach, na przykład monachijskiej wytwórni ACT, dla której nagrywa między innymi nasz znakomity skrzypek Adam Bałdych. Na płycie “Bridges” nagranej z Helge Lien Trio doskonale słuchać, ile wnosi do brzmienia Bona Watt, no i przede wszystkim, ile pokazują kolumny, którym ten wzmacniacz dostarcza sygnał.
Test kolumn głośnikowych Revival Atalante 5
Skrzypce Bałdycha są pełniejsze, a przede wszystkim bogatsze w alikwoty, słuchać wyraźnie różnice, kiedy instrumentalista gra bardzo delikatnie i odzywa się głównie struna, a kiedy dochodzi do tego pełne wybrzmienie pudła; różnicowana jest praca smyczka, przy grze pizzicato świetne oddawana jest praca palców. Podobnie jest z fortepianem Liena czy perkusją Johansena, której talarze skrzą się i mienią różnymi barwami.
System złożony z monitorów Kultura Dźwięku Jazz 1 PRO i integry Bona Watt Tamesis gra bardzo przestrzennie, i chyba kolumny najbardziej zyskują w tym aspekcie brzmienia z tym wzmacniaczem. Scena staje się swobodniejsza, rozszerza się praktycznie we wszystkich kierunkach, jakby znikały gdzieś ograniczenia trzymające dźwięki przy głośnikach. Nadal jest napowietrzona, pełna miejsca dla muzyków. Jest też nadal dokładna i precyzyjna, poszczególne dźwięki nie rozlewają się, można wskazać ich położenie w każdym wymiarze: na wysokość, szerokość i głębokość. Ale ogólna swoboda przestrzennej prezentacji robi wrażenie.
Polski system bardzo dobrze radzi sobie z panowaniem nad dźwiękiem. Mimo że wzmacniacz Bona Watt nie dysponuje oszałamiającą liczbą watów, to z przyjaznymi lampie Jazzami nie dostaje zadyszki nawet przy rockowych kawałkach. Oczywiście, że najlepiej sprawdza się w nieco bardziej kameralnych składach, którym dodaje wytrawności, ale Morphine i Primusa słuchałem na nim z przyjemnością. Było klarownie, rozdzielczo, z dobrą dokładnością i separacją. A swobodna przestrzeń tylko pomagała w uzyskaniu przejrzystości. Tu pomaga ofensywność brzmienia kolumn. Oczywiście w ekstremalnie trudnych utworach z szybką elektroniką czy mocnym metalem można się czepiać, ale nie można mieć wszystkiego.
Podobnie jest z dynamiką. Jeśli nie potrzebujemy nagłośnić wielkiego pokoju lawiną dźwięków mającą skruszyć ściany, to polski system poradzi sobie z tym bez trudu. Tu na pewno przydają się wigor i werwa, z jaką grają kolumny Jazz 1 PRO. Lekka ofensywność i taka niewymuszona radość grania tych konstrukcji sprawdzą się więc z lampowym wzmacniaczem oferującym nawet ograniczoną moc, a Bona Watt oferuje 11,5 wata na kanał.
Dynamika tego systemu oparta jest na bardzo dobrej szybkości i mikrodynamice, co sprawia, że bardzo dobrze oddany jest rytm. Lekko byłem zdziwiony, że ze stosunkowo nie najmocniejszym wzmacniaczem stopa aż sama chodziła mi w rytm muzyki. Wigor system uzyskuje z bardzo wyraźnego zaznaczenia ataku na dźwięk, braku zaokrągleń i dobrego, choć nieortodoksyjnego panowania nad dźwiękami. A więc pozwalając im wybrzmieć, nie przeciąga ich zbytnio i wpompowuje sporo powietrza, co nie tylko daje im dynamiczną swobodę, ale poprawia czytelność i separację. System radzi sobie też z oddaniem skali brzmienia, ale tu trzeba uważać, bo jeśli przekręcimy gałkę głośności za mocno w prawo, szczególnie w skomplikowanych utworach, to zaczyna się pojawiać odrobina bałaganu.
Polski system złożony z monitorów Kultura Dźwięku Jazz 1 PRO i lampowego wzmacniacza Bona Watt Tamesis prezentuje się neutralnie tonalnie. Same głośniki już takie były, i nieźle radziły sobie z pokazywaniem różnic, jakie fundował im system i zmiany w nim dokonywane. Wzmacniacz ma dość podobną sygnaturę do kolumn, więc nie zdziwiło mnie, że ich “współpraca” dała taki efekt.
Żadne z pasm nie dominuje, nie jest podkreślone, zestaw gra równo niczego nie eksponując ani nie chowając przed słuchaczem. Bas jest szybki i odpowiednio twardy, choć nie jest to – tak jak wspomniałem wcześniej – kontrola absolutna. Jest w nim niezbędna odrobina miękkości uprzyjemniająca odbiór. Góra jest raczej srebrna niż miedziana czy złota, stosunkowo bogata, i to bogactwo to chyba wartość dodana przez wzmacniacz. Tony średnie równie bogate, ale również neutralne, bez napinania się.
Istotnie jest to, że system nie ociepla brzmienia. Nie znajdziemy tam doważania, podgrzewania, szczególnie średnicy. Okazuje się, że ani kolumny, ani wzmacniacz nie kombinują z tym aspektem brzmienia. Nie ma więc ani pompowania basu, prób wysforowania go przed inne pasma. Nie ma też podbijania niższych składowych w poszczególnych pasmach dla nadania brzmieniu dodatkowego ciepła, ciała i masy. Takich sztuczek nie robią ani kolumny, ani wzmacniacz. Mamy więc system neutralny, dobrze zrównoważony, bez mocno zaznaczonego własnego tonalnego charakteru.
Podsumowanie
Ciekawy system, dający dużo przyjemności z obcowania z muzyką. Jego brzmienie to dowód na to, że można złożyć zestaw z elementów młodych, polskich, niewielkich producentów, który gra w sposób dojrzały i bez błędów. Jazz 1 PRO z lampowym Bona Wattem Tamesis oferują dźwięk neutralny tonalnie, ale jednocześnie dość bogaty i zróżnicowany. Oferujący bardzo dobrą przestrzenność. Mimo pewnych ograniczeń mocowych polskie urządzenie pracujące razem pokazują się także z dobrej strony, jeśli chodzi o dynamikę, szczególnie promując szybkość i wigor w prezentacji. Zestaw ten to także dowód na to, że nie zawsze kolumny muszą być najdroższym i “najlepszym” elementem systemu. Okazuje się, że dwukrotnie droższy wzmacniacz potrafi wnieść do muzyki – nie zmieniając na przykład tonalności – wyrafinowanie, barwę, dokładność i bogactwo.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl
Czytaj także:
Test monitorów Perlisten S5m
Test odtwarzacza Lumin T3
Kultura Dźwięku Jazz 1 PRO – głośniki podstawkowe
Cena – 9 000 zł
Bona Watt Tamesis – wzmacniacz lampowy
Cena – 22 000 zł
System odsłuchowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Jadis I 300, NuPrime Evolution Two
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Rewelacyjne jest to, że nasze Polskie firmy potrafią tworzyć systemy audio rozkładające na łopatki wielkie brandy. Przy tym samym budżecie, od „wielkich” dostaniemy chinskie moduły w złotym papierku.
Rewelacja, jestem wielkim fanem polskich konstrukcji- a mamy sie czym chwalić jak widać!