Test / Monacor i Crown / Trzy końcówki z rynku pro

10
Monacore Crown zajawka 2

Nasza ocena

Monacor STA – 400D7.8
Monacor STA - 1000 DSP8.5
Crown XLS 10008.5
Jeśli nie chcecie wydawać fortuny na końcówki mocy, to kupcie sprzęt z rynku pro. Zagrają jak audiofilskie wzmacniacze za wielokrotność ich ceny. Są brzydkie i często trudno je wpiąć do domowego systemu. Ale brzmią naprawdę dobrze
8.3

Wzmacniaczy słuchaliśmy w dwóch systemach, ale nasze opinie były wyjątkowo zbieżne. Dlatego tylko jeden opis brzmienia.

Test Monacore STA – 1000 DSP – brzmienie

Od razu słychać, że Monacor STA – 1000 DSP to wzmacniacz, który kładzie nacisk na neutralność, szybkość i przejrzystość, nie znajdziemy w nim ani grama eufonii, ocieplenia ani czarowania. Ale daleko mu także do osuszenia, twardości czy kliniczności, którą stereotypowo kojarzymy ze sprzętem studyjnym. Kapitalna jest czystość i klarowność dźwięku, wszystko jest jak szkło – jasne, doświetlone, nie ma żadnej bariery między muzyką a słuchaczem. Idzie z tym w parze znakomita rozdzielczość, poszczególne dźwięki są rozseparowane idealnie, ich zaznaczenia w obrazie całości, początek, wybrzmiewanie i w końcu wygasanie są oddane w bardzo dobry sposób. Świetnie słychać to na dobrze nagranej perkusji, na przykład na płycie Petera Erskine’a „You Never Know”. Każde uderzenie w naciąg bębna czy talerz ma swój wyraźny atak, podtrzymanie i zakończenie, doskonale słychać różnice w wielkości poszczególnych bębnów czy blach, świetnie różnicowana jest ich barwa.

Taki rodzaj prezentacji to jednak broń obosieczna, bo o ile na dobrze, spójnie zrealizowanych nagraniach może się to podobać, to na innych ta hiperrozdzielczość staje się nieco sztuczna – może nie przekracza jeszcze granicy utraty zrównoważenia, ale na przykład jeśli włączymy którąś z wcześniejszych płyt Marillion czy U2, to jej słuchanie stanie się po prostu mniej przyjemne. Ale tak dzieje się też na jasno i zbyt rozdzielczo brzmiących wzmacniaczach audiofilskich.

Monacore Crown 11

Wejścia cyfrowe a droższym wzmacniaczu Monacor wyposażonym w DSP umieszczono obok analogowych XLR

Za rozdzielczością i czystością idzie szczegółowość. Na pierwszy rzut ucha dużemu Monacorowi nie sposób nic zarzucić, nie gubi żadnych detali, podaje je wyraziście i jednoznacznie, jednak po dłuższym słuchaniu staje się odrobinę nużący. Z czego to wynika? Otóż naszym zdaniem na szczegółowość przekazu muzycznego bardzo wpływa umiejętność oddania przez urządzenie całej palety barw, wybrzmień, składowych dźwięku. A pod tym względem Monacor STA – 1000 DSP ma drobne braki, szczególnie w średnicy i basie. Od razu zdradzimy, że i mniejszy Monacor, i Crown radzą sobie pod tym względem troszkę lepiej. STA – 1000 DSP radzi sobie znakomicie z oddaniem barw góry pasma, natomiast średnicę, szczególnie tę niższą, i bas podaje nieco odchudzoną, wypraną z nasycenia: ich brzmienie jest odrobinę szkieletowe, pozbawione wypełnienia. Dlatego lepiej ten wzmacniacz wypada z ciepłymi, nasyconymi kolumnami, u mnie zagrał lepiej z Totemami Model 1 niż z dużymi, pełnopasmowymi, choć neutralnymi Polk Tsx550T.

Monacor STA – 1000 DSP robi bardzo dobre wrażenie pod względem dynamiki i szybkości, w tych kategoriach gra na poziomie na przykład znakomitego Haiku Audio SOL II i przewyższa końcówkę mocy w klasie A Pass XA 30.5. Świetna jest rytmika tego wzmacniacza, słuchając dobrego popu czy choćby znakomitych nagrań The The, noga sam wystukuje ćwierćnuty… Co tam noga, słuchacz cały zaczyna się bujać w rytm muzyki.

Niczego nie można zarzucić mu także pod względem przestrzenności grania – spektakl muzyczny kreślony jest zamaszyście i precyzyjne.

Powyższy opis dotyczy urządzenia z wyłączonym DSP, pracującego w ustawieniach fabrycznych. Zdradzimy tylko, że włączenie układu korekcji daje ogromne pole do popisu – możemy kształtować dźwięk niemal dowolnie.

Test Monacor STA – 400D – brzmienie

Monacor STA – 400D prezentuje szkołę brzmienia zupełnie inną, niż jego większy i mocniejszy brat. Bardzo się zdziwiliśmy, kiedy podłączyliśmy go bezpośrednio po słuchaniu z Passem XA 30.5. To tani wzmacniacz pracujący w klasie D i spodziewaliśmy się ogromnej różnicy w sposobie prezentacji i przepaści w klasie grania. Klasa brzmienia faktycznie siadła, ale byliśmy mocno zaskoczeni tym, że sposób prezentacji cyfrowej końcówki o rodowodzie profesjonalnym jest tak bliski brzmieniu Passa w klasie A. Barwa wydobywająca się z tego niepozornego wzmacniacza była bardzo mocna i nasycona. Ciepła a momentami wręcz gorąca. I pod tym właśnie względem ten wzmacniacz podobał się nam najbardziej z całej trójki.

Monacore Crown 10

Obudowa mniejszego Monacor jest naprawdę płaska. Jak oni zmieścili tam tyle watów? Regulacja gainu dla każdego kanału osobna

Bardzo dobrze prezentowały się na tym piecu wokale i fortepian, kontrabas miał swoją masę i wagę, a gitary elektryczne charakterystyczne wypełnienie. Nawet góra pasma nieco zyskiwała na takim sposobie prezentacji, bo w brzmieniu talerzy pojawił się element ataku, ten tak poszukiwany przez wielu odgłos drewna uderzającego o metal.

Niestety pod innymi względami mały Monacore ustępował już modelowi STA – 1000 DSP. Brakowało przede wszystkim przejrzystości i bezpośredniości przekazu, wszystko odbywało się tak, jakby wzmacniacz narzucał na prezentowaną muzykę zasłonkę. Detale były mniej czytelne, kontury dźwięków lekko zamazane, ograniczona była namacalność dźwięku. Miało się wrażenie, jakby Monacor STA – 400D nie mógł się przebić z muzyką do głośników.

Krakowski wzmacniacz Sinus Audio. Jak wypadł? Przeczytaj nasz test

Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze z mniejszej dynamiki i rytmiczności tej końcówki w stosunku do większego modelu, wzmacniacz gra spokojniej, nie akcentuje tak skoków dynamicznych. Po drugie w inaczej ustawionej równowagi tonalnej – nasycenie, dociążenie średnicy i basu okupione jest ograniczeniem tonów wyższych, które z kolei wpływają na nasze postrzeganie muzyki jako żywej i bezpośredniej. Stąd nieco mniej naturalnie brzmią wszelkiego rodzaju instrumenty dęte, talerze perkusji czy choćby struny gitar akustycznych. Koncert Dave’a Matthewsa i Tima Reynoldsa „Live at Luther College” nie robi na tym wzmacniaczu tak świetnego wrażenia, jak na końcówce Monacor STA – 1000 DSP.

Nieco stępiony jest również bas. Jest go sporo, daje bardzo dobre podbicie muzyce, ale nie jest tak przejrzysty, jak w droższym modelu. Brakuje mu też szybkości i werwy, jest nieco zmiękczony a bywa – w nagraniach z mocno eksponowanym dołem pasma – nieco ospały.

Uspokojenie górnej części pasma wpływa też nieco na efekty przestrzenne, ale pod tym względem mały Monacor jest tylko niewiele gorszy do większego rywala. Dobrze radzi sobie ze stereofonią, rysuje dość zamaszysty obraz sceny dźwiękowej, jednak podaje ją nieco bliżej i bardzie intymnie.

Test Crown XLS 1000 – brzmienie

Gdyby chcieć jak najkrócej opisać końcówkę mocy Crown XLS 100, można by pokusić się o stwierdzenie, że pod pewnymi względami jest gdzieś pośrodku między oboma testowanymi modelami Monacora. Przynajmniej jeśli chodzi o równowagę tonalną. Być może stwierdzenie, że łączy zalety obu niemieckich wzmacniaczy i unika ich wady byłoby na wyrost, ale coś w tym jest.

Przede wszystkim słuchając Crowna nie ma się wrażenia ani zbytniego dociążenia dźwięku, ani jego odchudzenia. Jest neutralny, może odrobinkę ocieplony. Średnica, szczególnie ta dolna, nie ma tego powabu jak z mniejszego Monacora, nie jest tak bogata i barwna, ale wokali czy fortepianu słucha się na amerykańskim wzmacniaczu z niemal taką samo przyjemnością. Crown jest za to o wiele przejrzystszy, bardzo transparenty, to podobny poziom, który uzyskujemy słuchając za pośrednictwem Monacor STA – 1000 DSP. Wszystkie szczegóły na przykład gry kontrabasistów czy pracy mechanizmów fortepianu są wyraźnie słyszalne, choć nie wywlekane na pierwszy plan, mają swoje miejsce w szeregu. Naprawdę duża klasa. A do tego otrzymujemy czystość i naprawdę imponującą namacalność muzyki i iluzję uczestnictwa w muzycznym spektaklu.

1 2 3 4

10 komentarze

  1. Christ Carrying the Cross pisze:

    Brak zdjęć ze środka.
    Brak szczegółowych danych na temat budowy.

  2. admin pisze:

    Dzień dobry
    Zgodnie z naszą ideą, nie przykładamy wielkiej wagi do opisu budowy testowanych urządzeń. Liczy się dla nas głównie brzmienie.
    Pozdrawiam Maciej Stempurski

  3. Christ Carrying the Cross pisze:

    A szkoda, bo budowa wewnętrzna wiele mówi o urządzeniu. Zastosowane komponenty świadczą o wyznaczniku cena/jakość.
    Poza tym te klocki to nie wzmacniacze studyjne a wzmacniacze estradowe – a to wielka różnica. Estradówki nie są przeznaczone do grania jakością a do grania efektywnego.

  4. admin pisze:

    W dwóch studiach nagraniowych widziałem Crowny: jako wzmacniacze do odsłuchy przy masteringu. Poza tym znajomy przesiadł się na Crowna z … Passa X 250. I bardzo sobie chwali.

  5. Christ Carrying the Cross pisze:

    Szanowny Adminie,
    Skoro piszemy rzeczowo i szczegółowo to proszę podawać konkretne informacje – jakie to studio i jakie to wzmacniacze (typ).
    Crown już od chyba siedmiu lat nie bawi się w produkcję sprzętu pod odsłuchy studyjne. Seria Studio Reference została zlikwidowana.
    Nie ma co dorabiać ideologii – klocki jakie występują w teście to wzmacniacze estradowe niskiego lotu i o niskiej wydajności. Jeśli grają wyśmienicie to chwała konstruktorom za to. Te wzmacniacze nie mają nic wspólnego z typowo profesjonalnym zastosowaniem studyjnym.

    P.S.
    Dlaczego u licha tekst jaki wpisuję w te okienko komentarza wyświetla się na szaro. Czy w zamiarze konstruktora tej strony jest pozbawienie wzroku kometatorów?

  6. admin pisze:

    To, że w studiu nagraniowym wykorzystuje się sprzęt estradowy, to chyba nic złego. Jak sam Pan napisał, świadczy to tylko dobrze o nim.
    Poza tym rynek pro, to nie tylko sprzęt studyjny, ale również nagłośnieniowy, o czym zresztą pisałem. Wydaję mi się, że nie ma o co kruszyć kopii, to tylko nomenklatura, nazwa. Po prostu sprawdziliśmy, je te wzmacniacze brzmią w domowych warunkach i to opisaliśmy.
    Pozdrawiam

  7. Abraham pisze:

    Ty, Jezus

    Poec mi jedna sprawe prosze:
    Jakbys mial do wyboru dwa wzmacniacze
    -jeden ktory jest zbudowany ze zloconych elementow i ma najdrosze elementy dostepne na planecie Ziemia a jakosc jego dzwieku jest identyczna co w Unitra Zodiak DSS-401
    -drugi wzmacniacz nie wiesz nic jak jest zbudowany w srodku i nie mozesz do srodka zajrzec a jakosc dzwieku jest na identycznym poziomie co referencyjne wzmaki Brystona czy MBL

    ktory bys wybral prosze?

    Dziekuje za odpowiedz

    – Jam jest drogą –

    • admin pisze:

      Dzień dobry. Odpowiadam jako admin – ja zawsze kieruję się głównie dźwiękiem. Później dochodzą inne rzeczy, np. łatwość odsprzedaży. Niespecjalnie interesuje mnie budowa sprzętu i technologia w jakiej jest wykonana (lampa, tranzystor czy impulsowiec). Ale inni mają swoje zdanie.
      Pozdrawiam

  8. Rafał pisze:

    To i ja coś dorzucę po 2 latach. Po pierwsze brawo za odważną recenzję. Do tej pory chyba nikt nie zdecydował się wziąć na warsztat sprzęt do nagłaśniania remiz. Kupiłem Crowna XLS 1002 i jestem zdumiony jakością dźwięku. Olbrzymia scena, swoboda, dynamika i szybkość to wyróżniające się cechy, jak za 1200 zł to rewelacja. Ma niestety dwie zasadnicze wady : wszystko brzmi na nim tak samo : czy to nagrania z lat 60 czy 70 czy 80. Wszystkie mają taki sam “kolor”, nie oddaje ich specyfiki. Druga wada to działanie zwrotnicy cyfrowej – degradacja dźwięku jest bardzo duża, tak więc zbudowanie z tych wzmacniaczy multiampingu nie wchodzi w grę. Słuchałem na rca, podobno na xlr grają lepiej.

    • admin pisze:

      Ja gram od ponad roku na studyjnym/pro wzmacniaczu LabGruppen IPD 1200. I bardzo sobie go chwalę. Ergonomicznie może nie jest najlepiej ( tylko jedno wejście analogowe i cyfrowe, poza tym tylko w XLR), ale brzmieniowo jest bardzo dobrze.
      Pozdrawiam Maciej Stempurski

Post a new comment

Fanfary na otwarcie sezonu

W FILHARMONII / Kolejny sezon w Filharmonii Narodowej w Warszawie otwarty! I było to duże wydarzenie. Nie tylko […]