10

Test Haiku-Audio SOL V. Ciągle do przodu. To słychać

0
Haiku_Audio SOL V zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Hi-end (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł). Gra dokładnie, z precyzją odmierzając poszczególne dźwięki, ich wybrzmienia i atak. Jest rozdzielczy, nie gubi żadnych szczegółów. Doskonale różnicuje różne nagrania i realizacje. Prezentacja bogata w harmoniczne, nasycona, o mocnej barwie. Dynamika? Jest jeszcze szybszy i gra z jeszcze większą skalą i rozmachem niż "Czwórka". Scena łączy głębię i rozmach z precyzją i dokładnością. Granie bardzo namacalne
10

A później przeszedłem razem z Haiku przez wszystkie kolejne SOL-e, od “Jedynki” aż do czwartej wersji tego wzmacniacza. I we wszystkich odnajdywałem pewne cechy, które się powtarzały. W różnych konfiguracjach, w różnym nasileniu, ale wciąż dawały się usłyszeć. To neutralność tonalna, czystość prezentacji, różnicowanie. To dobrze świadczy o konstruktorach, którzy – bazując na pewnych brzmieniowych założeniach – starają się rozwijać ten sam koncept na granie. Jak jest on rozwinięty w najnowszym tranzystorze z Krakowa?

Haiku-Audio SOL V jest najmocniejszą konstrukcją z całej rodziny, i to oczywiście słychać, 150 watów na każdy kanał swoje robi. Wzmacniacz od razu pokazuje ogromną swobodę, z jaką przekazuje muzyczne zdarzenia. Przede wszystkim dynamiczną, ale nie tylko. Już “Czwórce” było trudno pod względem dynamiki coś zarzucić, ale w tym przypadku mam wrażenie, że idziemy jeszcze dalej.

Wzmacniacz łączy bowiem znakomitą szybkość z oddaniem potęgi muzyki, kiedy takową trzeba przekazać. To połączenie jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie, znanym zwykle z dużych końcówek mocy. Z jednej strony mamy więc rytmiczność i doskonały puls, zwinność i wigor, a jednocześnie masę i ciężar nut. Haiku zdaje się nic sobie nie robić z tego, ile ważą poszczególne dźwięki czy instrumenty i obraca nimi jak lekką piłeczką pingpongową. Jednocześnie panując na dźwiękami w sposób naprawdę robiący wrażenie.

Aby się o tym przekonać, wystarczy włączyć płytę jakiejś dużej orkiestry symfonicznej albo szybki, mocny album thrashmetalowy, i od razy będzie wiadomo, o czym mówimy. Wzmacniacz bez problemu pokazuje wszelkie spiętrzenia dynamiczne, siłę i moc takiej muzyki, a jednocześnie sprawia, że wszystko brzmi klarownie i czysto, bez zlewania się, zamazywania konturów i homogenizowania przekazu. Nawet przy dużych poziomach głośności.

Haiku-Audio SOL V - test. Prosta i charakterystyczna przednia ścianka (fot. wstereo.pl)

Haiku-Audio SOL V – test. Prosta i charakterystyczna przednia ścianka (fot. wstereo.pl)

A jednocześnie wydaje mi się, że piąte wcielenie Haiku-Audio SOL brzmi chyba w sposób najbardziej dosycony, doważony. Czy ciepły? Raczej nie, ale najbardziej gęsty, w tym znaczeniu, że tkanka poszczególnych dźwięków jest utkana najgęściej, muzyka brzmi masywniej. I nie jest to zabieg polegający na prostym dociążeniu przez lekkie eksponowanie basu, jak było to w “Trójce”. Tak więc duże brawa za połączenie ognia z wodą: szybkości i masywności, werwy i skali.

Ale na tym swoboda brzmieniowa krakowskiego wzmacniacza się nie kończy, trzeba napisać kilka słów o przestrzenności prezentacji, która jest moim zdaniem znów oczko wyżej od tego, co zaprezentowano w poprzedniej odsłonie tego urządzenia. Mamy więc scenę rozłożystą, pełną powietrza, na której jest duża swoboda dla poszczególnych dźwięków, ale mają one swój konkretny wymiar, same są trójwymiarowe. To nie są punkty zawieszone w powietrzu a bryły mające swój kształt i kolor. Z jednej strony są otoczone miejscem na wybrzmienia i łączące je flow, a z drugiej bardzo precyzyjnie poustawiane i stabilne.

Test odtwarzacza sieciowego Lumin T3

I właśnie połączenie tych dwóch cech – spójności z jednej strony i powietrza – robi największe wrażenie i nadaje scenie kreowanej przez krakowski wzmacniacz takiego powabu. Bo jednocześnie jest otwarta i gęsta; zamaszysta, a jednak bardzo plastyczna, naturalna i taka fizjologiczna. Bo przy naprawdę dobrej głębi i oddaniu planów scena zaczyna się stosunkowo blisko, na linii kolumn, a to z kolei potęguje wrażenie znakomitej namacalności brzmienia i obcowania z muzykami na wyciągnięcie ręki. Pewnie znajdą się tacy, którzy są zwolennikami bardziej zdystansowanej przestrzennie prezentacji, dla mnie takie granie jest jak znalazł.

Namacalności i bezpośredniości brzmienia pomaga też naprawdę bardzo dobre nasycenie składowymi dźwięków, w zasadzie we wszystkich pasmach. Haiku-Audio SOL V jest gęsty od harmonicznych, bogaty, ale nie znaczy to, że cokolwiek podgrzewa. Ta gęstość, czy nawet momentami poczucie ciepła wynikające właśnie z nasycenia składowymi i mocnego, oleistego wybarwienia dźwięków.

Haiku_Audio SOL V 6

Bo tonalnie najnowsza krakowska integra jest wyrównana i dość neutralna, w tym znaczeniu, że trudno doszukać się w jej brzmieniu eksponowania któregokolwiek z pasm. Haiku brzmi spójnie i – tak jak w przypadku poprzednika – trudno rozbierać na kawałki poszczególne pasma. Mają podobny charakter barwowy i w podobny sposób podchodzą do rozdzielczości, dokładności i wybrzmień. Tak więc soprany są gdzieś pośrodku między srebrem a miedzią, zwiewnością a masą. Podobnie brzmi średnica, równa i bardzo dobrze “sklejona” zarówno z tonami wysokimi jak i najniższymi. Bas – świetne połączenie kontroli i masy, obrysu i faktury, motoryki z wypełnieniem.

Warto przypomnieć też to, jak Haiku-Audio SOL podchodzi do kwestii rozdzielczości i kontroli nad dźwiękiem. Przy okazji odsłuchu poprzednich wersji te integry napisałem tak: “Wzmacniacz panuje nad długością dźwięków i wybrzmień absolutnie, odmierza je z iście aptekarską precyzją. Moment pojawienia się dźwięku jest wyraźnie zaznaczony a jego trwanie i wygaszanie – wyliczone do najmniejszej milisekundy. Panuje nad dźwiękami jak treser nad dzikimi zwierzętami. Jeśli coś ma być głośniejsze od dźwięku w tle, to jest, bez niedomówień. Jeśli jeden dźwięk ma wybrzmieć minimalnie dłużej niż inny, a trzeci ma być zgaszony od razu po fazie artykulacji – tak się stanie. Kiedy trzeba, by staccato trąbki uderzało szybko i gwałtownie, a w tym samym czasie kontrabas w tle spokojnie mruczał – nie ma problemów, Haiku to załatwi. Świetnie wypada ta cecha krakowskiego wzmacniacza przy słuchaniu fortepianu solo. Z wielką przyjemnością śledzi się różnice w ataku i długości wybrzmień, głośność i wygaszanie poszczególnych nut w czasie popisów Jarretta grającego recital w La Scali w Mediolanie, Możdżera interpretującego Komedę czy Olejniczaka mierzącego się w Chopinem”.

I w tej kwestii w zasadzie nic się nie zmieniło. SOL V nadal pozostaje wzmacniaczem grającym bardzo precyzyjnie i dokładnie, a przy tym doskonale potrafi różnicować poszczególne nagrania i realizacje. Tylko w swojej najnowszej odsłonie dodaje do tego większego bogactwa i nasycenia, jeszcze troszkę więcej swobody w wybrzmieniach bez utraty kontroli.

Podsumowanie

Miło było posłuchać kolejnego SOL-a. Bo to spotkanie jak z dawnym znajomym. Odnalazłem w nim wiele cech doskonale znanych mi ze starszych wcieleń tego wzmacniacza. A to pokazuje, że jego brzmieniowa koncepcja jest przemyślana i co do ogólnych zasad nie będzie zmieniana. Ale jego nowa wersja wciąż zaskakiwała tym, że niektóre aspekty brzmienia jeszcze poprawiono. Haiku-Audio SOL V to wzmacniacz grający dokładnie, z precyzją odmierzający poszczególne dźwięki, ich wybrzmienia i atak. Jest rozdzielczy, nie gubi żadnych szczegółów. A przy tym doskonale różnicuje różne nagrania i realizacje, ale także pokazuje różnice w obrębie tego samego nagrania: różnice w barwie, dźwięczności różnych instrumentów i głosów. Jednocześnie prezentacja jest bogata w harmoniczne, nasycona, o mocnej, niemal oleistej barwie – i lepsza niż w “Czwórce”. Z całą pewnością nowy SOL bije swojego poprzednika jeśli chodzi o dynamikę. Jest jeszcze szybszy i gra z jeszcze większą skalą i rozmachem. Ciekawiej prezentuje się też scena, świetnie łącząc głębię i rozmach z precyzją i dokładnością. Cenę detaliczną tego wzmacniacza producent ustalił na 20 900 zł, zaliczam więc go do cenowej grupy hi-end (cena większa niż 20 tys. zł). Podkreślę, że to dla mnie kategoria czysto cenowa, marketingowa. Nie ulega jednak wątpliwości, że brzmieniowo najnowsza krakowska Integra broni się znakomicie. Rekomenduję Haiku-Audio SOL V wszystkim, którzy szukają wzmacniacza na długie lata.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Haiku-Audio

Wzmacnacz do testu dostarczył salon AudioNeo z Rotmanki pod Gdańskiem

Czytaj także:
Test wzmacniacz hybrydowego Canor AI 20.1
Test lampowego wzmacniacza Pier Audio MS 480 SE

Haiku-Audio SOL V – tranzystorowy wzmacniacz zintegrowany
Cena – 20 900
Dystrybucja – Haiku-Audio

System testowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Jadis I 300, NuPrime Evolution Two
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Moc: 8 Ohm – 150 W
4 Ohm – 210 W
Klasa pracy: A/AB, Push-Pull
Front: czarny, srebrny na zamówienie
Zdalne sterowanie (RC)
Wychyłowe wskaźniki wysterowania
Pasmo 1 dB – 20 – 450khz
Pasmo 3 dB – 16  – 0,5 Mhz ->
Czułość wejść: 600 mV
Ilość wejść: 4 pary RCA
Ilość wyjść: 1 para SPK
Pobór mocy idle: 50 W
Pobór mocy max: 550 W
Waga: 15 kg
Wymiary: 45 x 38 x 14 cm

1 2

Brak komentarzy