9.4

Test streamera NuPrime Evolution Stream. Namacalność, plastyka, spokój. Muzyka

0
NuPrime Evolution Stream zajawka

Nasza ocena

Wysokie9.3
Średnica9.4
Bas9.3
Przestrzeń9.4
Dynamika9.3
Przejrzystość i szczegółowość 9.4
Klasa A (wyższa grupa cenowa od 10 do 20 tys. zł). Brzmienie bardzo muzykalne. Nie ma w nim chłodnej neutralności, jest plastyka. Buduje pełne muzyczne obrazy, które umieszcza na trójwymiarowej scenie. Łączy spokój, płynność z emocjami. Potrafi odwzorować w znakomity sposób detale i faktury dźwięków. Spójny tonalnie, gęsty, jakby lekko ocieplony, ale jednocześnie żywy. Lekkie zaokrąglenie konturów nie wpływa na czytelność muzycznych drobiazgów. Warto wypróbować zewnętrzny zasilacz.
9.4

Przede wszystkim jest bardzo namacalne, choć nie nachalne, streamer daje wrażenie o wiele lepszego obcowania w żywym dźwiękiem, niż te, które z nim porównywałem, rysuje duże, a także – co bardzo ważne – trójwymiarowe pozorne źródła dźwięków, głosów i instrumentów. Jest to granie gęste i ciepłe, budzące spore emocje i zaangażowanie. Ma więc swoje wyraźne cechy, to nie jest taki trochę beznamiętny (w dobrym słowa znaczeniu, a więc nienarzucający swoich cech) gracz, jak np. dCS czy Auralic. Wpisuje się w brzmieniowy schemat całej serii Evolution, a szerzej także w szkołę brzmienia całej marki. 

Jedni odczytają to jako zarzut, inni – wręcz odwrotnie, bo lubią taki rodzaj brzmienia, choć nie należy do najbardziej neutralnych. Ale tak już jest: absolutna muzykalność, spójność i plastyczność nie każdemu odpowiada, bo kojarzona jest czasem z brakiem emocji albo odejściem od neutralnego wzorca. Natomiast daje to niesamowitą przyjemność z obcowania z muzyką.

Transport NuPrime Evolution Stream – to jego druga główna cecha, wpływająca także na namacalność jego brzmienia – to cisza i tak zwane czarne tło. I to też trochę paradoksalne, bo te cechy kojarzą się często z neutralnymi urządzeniami. Czystość brzemienia sprawia, że muzyka, wszystkie jej elementy, drobiazgi, szczególiki odbieramy w sposób namacalny i bezpośredni, to taki rodzaj szczegółowości, kiedy muzyczne elementy lepiej są wyodrębnione z tła i pokazane jak na dłoni. 

Ale jednocześnie nie ma w tym dokładnym i szczegółowym pokazywaniu muzycznych zdarzeń absolutnie nic z natarczywości, to granie namacalne i wciągająca, ale nienarzucające się, nieepatujące niczym nachalnym. NuPrime prezentuje granie z naprawdę wielką kulturą, ale nie nudne, spokojne i relaksujące, ale pełne informacji.

Bo przy całym swoim spokoju, kulturze ten transport plików potrafi przekazać całą masę informacji o strukturze dźwięków, co też ma wpływ na jego plastyczność. W tym idzie chyba nawet krok dalej od nowych streamerów na przykład Lumina czy Auralica. One są być może bardziej wyczynowe, bardziej konturują poszczególne dźwięki, ale za to ich wypełnienie, pokazanie ich pełnej, mięsistej tkanki to domena transportu NuPrime Evolution Stream.

NuPrime Evolution Stream - test. Streamer z dedykowanym mu zasilaczem liniowym (fot. wstereo.pl)

NuPrime Evolution Stream – test. Streamer z dedykowanym mu zasilaczem liniowym (fot. wstereo.pl)

Ludzkie głosy brzmią z jednej strony dość aksamitnie, a jednocześnie mamy całą gamę informacji o oddechach, sposobie wydobywania dźwięków, mlaśnięciach, a to też składa się na plastykę muzyki. To samo na przykład przy smyczkach – jak żartobliwie mówi mój znajomy “słychać, jak kalafonia opada na pudło”. Ale jeszcze raz podkreślę, wszystko to bez natarczywości, bez zbędnego wywlekania na pierwszy plan i podtykania słuchaczowi pod nos.

Transport posiada świetną cechę, a mianowicie połączenie spójności i płynności brzmienia, a więc także dobrego podtrzymywania wybrzmień, z jednoczesną bardzo dobrą separacją poszczególnych dźwięków. Choć może słowo “separacja” nie jest najszczęśliwiej użyte, bo dźwięki nie są rozseparowane, ale jednocześnie nie gubi się czytelność poszczególnych nut. To umiejętność jednoczesnego okazania całości i elementów, które się na tę całość składają. Streamer pokazuje dźwięki w sposób jednolity, całościowy, a jednocześnie jakimś cudem słyszymy też, że owa całość składa się z poszczególnych elementów. I słyszymy to wyraźnie, bez niedomówień, nie musimy się niczego domyślać. 

Test polskiego przetwornika Audio Phonique PCM/DSD DAC

Podobnie obchodzi się NuPrime Evolution Stream z dynamiką. Kiedy zacząłem słuchać tego transportu, to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy w związku z dynamiką był następująca: spokój. I faktycznie, przez pierwsze chwile takie miałem wrażenie. Ale wystarczyła zmiana repertuaru na coś żywszego, a okazało się, że drzemią w tym transporcie pokłady energii i werwy. Mocne uderzenie w werbel, przeszkadzajki, nagłe mocne uderzenie kciukiem w strunę basu przy klangowaniu okazywało się pełne mocy i solidnego ataku. No, może są urządzenia robiące to odrobinę szybciej, ale naprawdę nie ma się czego czepiać.

Tym bardziej streamer nie ma żadnych problemów z mocnym huknięciem, oddaniem potęgi brzmienia kiedy trzeba, przyłożeniem masą i skalą w rockowych numerach. Na pewno nie jest lekki i zwiewny, a pomaga w tym wspomniane wcześniej umiejętność pokazywania dużych muzycznych brył o sporej skali. No i pomaga przy tym ustawienie tonalności.

NuPrime Evolution Stream 8

A ta jest bardzo jednorodna i spójna. Góra – złota, miedziana wręcz, dociążona, czasem niemal masywna. Nie ma wątpliwości, że perkusyjne talerze są kute z grubej blachy, to nie cienkie sreberka. Barwa jest znakomita! Dawno żadne cyfrowe źródło nie zrobiło na mnie pod tym względem takiego wrażenia. Jest dźwięczna i rozdzielcza, ale niektórym może brakować odrobiny otwarcie i blasku na samym jej szczycie. Mi nie brakowało.

Średnica jest podobna: ciepły, mięsista, bogata, plastyczna. I jest świetne zespolona z basem. A ten też robi świetne wrażenie – ani suchy, ani bułowaty, nie za krótki, ale też nie snuje się. I to o czym już pisałem – a więc mimo lekkiego zaokrąglenia konturów poszczególne dźwięki są absolutnie czytelne.

NuPrime Evolution Stream - test. Zasilacz może obsługiwać dwa urządzenia (fot. wstereo.pl)

NuPrime Evolution Stream – test. Zasilacz może obsługiwać dwa urządzenia (fot. wstereo.pl)

NuPrime Evolution Stream kreuje przestrzeń w sposób … a jakże, plastyczny! Zaczyna się ona nieco za linią głośników, nie ma wypychania muzyki do przodu. Przy sporej ilości powietrza scena jest jednak mocno wypełniona dużymi, trójwymiarowymi bryłami dźwięków, co sprawie, że odbieramy ją jako dość zagęszczoną. Nie przeszkadza to jednak w świetnym budowaniu planów i pokazywaniu wybrzmień. 

Wszystko, co napisałem powyżej, odnosi się do odsłuchów tego transportu z kablem zasilającym wpiętym wprost w niego, a więc z użyciem wbudowanego zasilacza impulsowego. Ale NuPrime zaproponował ciekawe rozwiązanie – otóż jest możliwość skorzystania z zewnętrznego zasilacza liniowego, przygotowano specjalne gniazdo do jego podłączenia. Do odsłuchu otrzymałem więc także dedykowany (nie tylko temu modelowi) zasilacz NuPrime LPS 212, i nie zawahałem się z niego skorzystać. Co się zmienia? Warto wydać 2 tys. złotych?

Test Lyngdorfa TDAI-1120

Zmienia się, i to całkiem sporo. Są to zmiany słyszalne, wyraźne, ale co ważne – nie zmieniają charakteru brzmienia urządzenia. Skorzystanie z zasilacza nie powoduje utraty muzykalności, plastyczności brzmienia, to raczej należy rozpatrywać jako inne rozmieszczenie akcentów oraz “podkręcenie” niektórych aspektów brzmienia. Tak jest na przykład z dynamiką.

NuPrime Evolution Stream 11

Po użyciu zasilacza ten aspekt brzmienia zmienia się najbardziej, streamer zaczyna działać trochę jak na lekkich sterydach. Wyraźnie wzrasta dynamiczna ekspresja muzyki, jej szybkość, słychać, że urządzenie z większym impetem pokazuje nam atak na dźwięk i jego narastanie. Dzieje się to wszystko szybciej, z większą energią. Dźwięk pałek bijących w perkusyjne bębny, mocne uderzenia w klawiaturę fortepianu – słuchać to w bardzo oczywisty sposób. 

Ma to bezpośredni związek z tym, jak NuPrime Evolution Stream z “liniówką” podchodzi do kwestii rozdzielczości. Wcześniej wspominałem, że urządzenie doskonale pokazuje wszystkie dźwięki i wydobywa je z miksu, ale nie stawia przesadnie na separacje i zaznaczanie konturów. W tym przypadku ta granica jest lekko przesunięta właśnie w stronę konturowości, wyraźniejszego zaznaczenie obrysów dźwięku. Ale tu ważna uwaga: nie wpływa to na spójność i płynność prezentacji, bo z jednej strony nadal mamy bardzo dużo tkanki między konturami, a poza tym lepsze zaznaczenie krawędzie tylko w absolutnie minimalny sposób wpływa na podtrzymywanie i pokazywanie wybrzmień.

To także ma wpływ na prezentację sceny muzycznej. Po pierwsze – umiejscowienie źródeł pozornych na scenie wydaje się z zasilaczem linowym precyzyjniejsze, dokładniejsze. Także dlatego, że między dźwiękami jest więcej powietrza, a więc i odrobinę więcej miejsca. To także sprawia, że bardziej plastyczna jest głębia sceny. Zaczyna się ona podobnie jak z wbudowanym zasilaczem nieco za linią głośników, ale z zasilaczem zewnętrznym dźwięki pojawiają się czasem dalej lubi bliżej, pogłębiając nam perspektywę. Warto wypróbować. 

Podsumowanie

NuPrime Evolution Stream to świetne źródło dźwięku. Ma swój charakter, wpisujący się w brzmienie całej serii Evolution. Nie ma w nim więc chłodnej neutralności i dystansu, jest bardzo muzykalne, plastyczne. Buduje duże, pełne muzyczne obrazy, które umieszcza na trójwymiarowej scenie. Łączy spokój, płynność prezentacji z emocjonującym przekazem, bo potrafi odwzorować w znakomity sposób detale, a także faktury dźwięków. Streamer jest bardzo spójny tonalnie, gęsty, jakby lekko ocieplony, ale jednocześnie żywy i wciągający. Lekkie zaokrąglenie konturów nie wpływa przy tym na czytelność muzycznych drobiazgów i łatwość w śledzeniu poszczególnych dźwięków. Niektórzy mogą trochę kręcić nosem na użytkowe możliwości urządzenia (ograniczona liczba wyjść cyfrowych), ale NuPrime ma do zaoferowania za to coś innego. To zewnętrzny zasilacz liniowy jeszcze podkręcający niektóre aspekty brzmienia (dynamika, szybkość, rozdzielczość), a także możliwość podłączenia zewnętrznego zegara. Nic, tylko słuchać i eksperymentować.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, NuPrime

Czytaj także:
Test 1 cyfrowego źródła TAGA Harmony TWA 10B
Test przetwornika Lampizator Golden Atlantic TRP DAC

NuPrime Evolution Stream  – streamer/transport plików (streamer)
Cena – 16 995 zł
Dystrybucja – Rafko

System testowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: Electrocompaniet AW-180, LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Norma Audio HS IPA-1
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Wi-Fi: NIE
AirPlay: NIE
Bluetooth: NIE
Usługi muzyczne:
Spotify
Qobuz
Tidal
Spotify Connect
TIDAL Connect
USB DAC: NIE
WEJŚCIA/WYJŚCIA: ——
Złącze słuchawkowe: Brak
Wejście Ethernet/LAN:
TAK
2 porty
Trigger: NIE
INNE: Obsługiwane sygnały: PCM: do 768 kHz 32-bit, odtwarzanie DSD: do DSD512
:: Wejście BNC dedykowane od podłączenia zewnętrznego zegara 10MHz
:: Word Clock: Zegar TCXO o wysokiej precyzji
:: Transkodowanie Roon DSP: do DSD256
:: Procesor: Intel Quad-core CPU J6413, Pamięć RAM: 32GB
Pilot: NIE
Zasilacz: Możliwość podłączenia zewnętrznego zasilacza DC 12V, wtyk: 5,5mmx2,5mm
Wysokość: 6.2mm
Szerokość: 43cm
Głębokość: 36.9cm
Waga: 5.2kg
Gwarancja: 24 miesiące
Roon: Tak – Roon Core, Roon Bridge
Wyjście USB Audio: USB-A – druga generacja z ulepszoną redukcją szumów

1 2

Brak komentarzy