8.9

Test odtwarzacza Cyrus CDi-XR. Nowe oblicze klasyka

0
Cyrus CDi-XR zajawka

Nasza ocena

Wysokie8.9
Średnica8.8
Bas9
Przestrzeń8.7
Dynamika9.1
Przejrzystość i szczegółowość9.1
Klasa A (wyższa grupa cenowa 10-20 tys. zł) Gra rozdzielczo, precyzyjnie, stawia na szybkość i mikrodynamikę. Brzmi dość jasno, choć opiera się na średnicy. Jasna góra, cieplejszy bas. Nieco mało spektakularna namacalność brzmienia i przestrzeń.
8.9

Nowy Cyrus CDi-XR inaczej rozkłada akcenty w muzycznej układance, inaczej akcentuje poszczególne elementy brzmienie niż starsze modele. Można zaryzykować tezą, że gra nowocześniej, współcześniej. To jest produkt dla kolejnego pokolenia miłośników dobrego brzmienia, które ceni nieco inne cechy niż też sprzed 20 czy 30 lat. Co pod tymi słowami rozumiem?

Cyrus CDi-XR  prezentuje przede wszystkim dwie cechy, które moim zdaniem odpowiadają za taki odbiór jego brzmienia. To rozdzielczość grania oraz szybkość i mikrodynamika. To od razu rzuciło mi się od pierwszych godzin odsłuchu.

Brytyjski odtwarzacz gra dokładnie, stara się dać słuchaczowi bardzo precyzyjny rysunek wszystkich wypuszczanych dźwięków, mocno zaznacza ich obrys. Nie jest to może jeszcze granie nazywane w audiofilskim slangu chirurgicznym, ale bardzo wyraźnie zaznacza atak i stosunkowo mocno trzyma też w ryzach wybrzmienia. 

Choć przy dłuższym słuchaniu wychodzi na jaw, że z tymi wybrzmieniami nie jest tak źle. To nie jest aż tak mocne trzymanie dźwięków jak w testowanym niedawno kablu głośnikowym Naim (test TUTAJ). Brytyjski odtwarzacz nie wygasza dźwięków aż tak autorytarnie, daje im jednak odrobinę swobody i luzu. Mamy więc to flow między poszczególnym dźwiękami, choć jednocześnie ich oddzielenie od siebie jest bardzo wyraźne. Kompromis na naprawdę wysokim poziomie. 

Drugim aspektem brzemienia, który robi wrażenie i który chyba najbardziej różni się od klasycznego grania Cyrusa to szybkość i mikrodynamika. Tym niewielkim urządzeniem nigdy nie brakowało pary, grały zrywnie i stosunkowo potężnie niejednokrotnie wprawiając w zakłopotanie słuchaczy, którzy nie wierzyli, że z tych “pudełek po butach” da się wycisnąć taki dźwięk. Jednak w nowym odtwarzaczu jest coś dodatkowego, dostajemy dynamiczny bonusik.

Cyrus CDi-XR - test. Odtwarzacz od zaplecza. Tak jak zwykle w tej marce (fot. Cyrus)

Cyrus CDi-XR – test. Odtwarzacz od zaplecza. Charakterystyczne dla Cyrusa gniazda  (fot. Cyrus)

Cyrus CDi-XR świetnie radzi sobie z oddawaniem najmniejszych skoków dynamicznych, doskonale akcentuje poszczególne dźwięki, pokazuje szybkość ich narastania. Odtwarzacz ma też tę zdolność, że świetnie różnicuje mikrodynamikę dając słuchaczowi możliwość śledzenia różnic w szybkości i dynamicznych akcentach poszczególnych dźwięków i instrumentów. A to wszystko sprawia, że odbieramy muzykę, jako pełną życia, raczej nie relaksującą a dodającą odsłuchom adrenaliny.

A co z poszczególnymi pasmami w nowym odtwarzaczu Cyrusa? Nadal gra on głównie średnicą, to ona ma najważniejszą rolę, ale mam wrażenie, że nieco inaczej ustawiono skraje pasma. Nadało to odtwarzaczowi ogólnie nieco jaśniejszego i lżejszego charakteru. Nie jest to już tak ciepłe i plastyczne granie, jakie znamy z dawniejszych, ale wciąż sprzedawanych przecież Cyrusów.

Test odtwarzacza Musica Fidelity Nu-Vista CD

Zacznijmy więc od średnicy. Jest nadal pierwszoplanowa, lekko faworyzowana i podawana najdobitniej, nie ma co do tego wątpliwości. Ale z powodu dokładności i rozdzielczości odbieramy ją nieco inaczej niż w starszych Cyrusach. Jest też w niej zdecydowanie mniej niższych składowych, a więc brzmi ona niewątpliwie nie tak ciepło, zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że to bardzo neutralnie wypadająca średnica. Tak więc poszukiwacze emfazy i milusiego otulenia wokalami mogą się poczuć nieco dziwnie. Za to ci, którzy lubią temperaturę przekazu ustawioną na zero na pewno będą ukontentowani.

Ogólne odczucie lekko jasnego brzmienia spowodowane jest też tym, że soprany nabrały w odtwarzaczu bardziej ofensywnego charakteru. Nie, nie są eksponowanie, nadal są dodatkiem do średnicy, ale tym razem dodatkiem bardziej wyraźnym, wyczuwalnym. Tak jak przyprawą w daniu – można ją tylko ledwo wyczuwać, ale może być również wyraźna i dodawać charakteru. I tak jest w Cyrusie CDi-XR.

Cyrus CDi-XR - test. Napęd szczelinowy działa sprawnie. W czasie odtwarzania nie słychać nic niepokojącego (fot. wstereo.pl)

Cyrus CDi-XR – test. Napęd szczelinowy działa sprawnie. W czasie odtwarzania nie słychać nic niepokojącego (fot. wstereo.pl)

Soprany są rozdzielcze i sypkie, podobnie jak średnica – dobrze rozseparowane, pozwalające na śledzenie każdego dźwięku. I podobnie jak tony średnie zachowują się, jeśli chodzi o barwę – słyszymy więc bardziej srebro, niż złoto, brzmią stosunkowo lekko. Jednorodność kolorystyczna góry i średnicy nadaje brzmieniu spójności.

A co na przeciwległym skraju? Wydaje mi się, że najwięcej ze starej brytyjskiej szkoły zostało właśnie w basie. Cyrus CDi-XR podaje go po staremu. To znaczy niezbyt przesadnie, ale na tyle, by nie odczuwać niedosytu, dać muzyce i odpowiedni fundament a jednocześnie i odpowiedni rytm i puls. Nie brakuje więc energii w niskich dźwiękach, ale jednocześnie są one najbardziej wypełnione, najcieplejsze, mają najwięcej masy. Może nie są aż tak rozdzielcze jak średnica czy soprany, ale nic złego się nie dzieje, bo szybkością i werwą nie odstają od reszty pasma.

Przestrzeń? Cyrus CDi-XR gra pod tym względem poprawnie, nie robi żadnych nadzwyczajnych sztuczek z “powiększaniem” naszego pokoju odsłuchowego, ale też nie można mu zarzucić jakiegoś ściśnięcia czy kompresowania przestrzeni. Z pewnością nie jest mistrzem trójwymiarowości i plastyczności brzmienia, ale to wynika poniekąd z nieco jasnej tonalności i neutralności średnicy i góry pasma. Za to nie można się czepiać do miejsca na scenie, ilości powietrza i precyzji w przestrzennym umiejscowieniu poszczególnych instrumentów i głosów.

Podsumowanie

Cyrus CDi-XR to reprezentant nowego oblicza tej znanej brytyjskiej marki. Czasy się zmieniają, gusta miłośników dobrego brzmienia także, czas płynie, kto się nie zmienia zostaje w tyle – zdają się dawać do zrozumienia tym odtwarzaczem projektanci Cyrusa. Nowy dyskofon stawia na rozdzielczość i mikrodynamikę, gra stosunkowo dokładnie i precyzyjne, pozwala z łatwością śledzić poszczególne pasaże i nawet skomplikowane aranżacje. Nie jest tak płynny jak dawniejsze modela. Brzmi też nieco jaśniej. Nadal to stosunkowo plastyczne granie oparte na średnicy, ale nie jest już ona ta ciepła i bogata, miękka i płynna. Postawiono na szybkość, separację, dynamikę. Więcej jest też góry pasma. Po staremu brzmi bas: umiarkowany w ilości, ale jak najbardziej wystarczający, lekko ciepły, z dobrym wypełnieniem, ale i niezłym rytmem. Nieco mało spektakularna jest namacalność brzmienia i przestrzeń, ale nie dzieje się nic złego. To Cyrus dla młodych słuchaczy. Starsi mogą kupić wciąż ferowany starszy model.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Cyrus

Czytaj także:
Test odtwarzacza NuPrime CDP-9
Test kolumn Paradigm Persona B

Cyrus CDi-XR – odtwarzacz płyt kompaktowych
Cena – 12 499 zł 
Dystrybucja – EIC

System testowy:
Pliki: Lumin U1 Mini, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

Dane techniczne producenta:
Zintegrowany odtwarzacz CD
32 bit 2nd Gen QXR DAC
Technologia Servo Evolution
Podwojne wyjście analogowe
Wyjścia optyczne i koaksjalne
PSU-XR upgrade port
User upgradable firmware
Zawiera pilot iR14
Wymiary (H x W x D) – 73 x 215 x 360 mm
Waga – 3.8kg

1 2

Brak komentarzy