TEST AUDIO ANALOGUE PUCCINI ANNIVERSARY. EMOCJE NA WODZY

0
AA Puccini front

Nasza ocena

Hi-end10
Audio Analogue Puccini Anniversary to nowoczesny, świetnie wykonany i zaprojektowany wzmacniacz cenowo zaliczający się już do hi-endu. Ma swój brzmieniowy charakter: w sposób nieco uprzywilejowany traktuje skraje pasma, bas i góra są plastyczne, pełne, bogate i przejrzyste. Średnica nieco wycofana i schłodzona, za to rozdzielcza i szczegółowa.
10

Puccini wymaga starannych zabiegów, bo konstruktorzy nadali mu bardzo wyraźny rys brzmieniowy. Otóż jego charakterystyka nie jest płaska, brzmi trochę tak, jakby był lekko wykonturowany. Ale nie chodzi o zwykłe podbicie dołu i góry, to raczej nadanie innego charakteru skrajom pasma i średnicy. Ta ostatnia jest jakby lekko schłodzona, emocjonalnie wycofana, suchsza niż reszta. Nie ma w niej śladu zmiękczenia czy ocieplenia, niskie składowe dźwięków operujących w jej obrębie są odrobinę wycofane. Z jednaj strony nadaje to niesamowitej lekkości, powietrza i zwinności na przykład akustycznym gitarom na płycie Artura Lesickiego „Acoustic Harmony”, ale jednocześnie odbiera nieco magii i powabu na przykład wokalom. Słuchając świetnej płyty Tori Amos „Strange Little Girls” z coverami brakuje ciepła, naturalnej barwy. Słychać to także na nagraniach fortepianu. Solowy, dwupłytowy album Włodzimierza Pawlika „Piano” jest naprawdę dobrze nagrany, słychać wolumen tego instrumentu, różnorodność barwową i dynamiczną. Odtwarzany za pośrednictwem Audio Analogue Puccini Anniversary brzmi momentami za szczupło, instrument przedstawiony jest w sposób nieco pomniejszony. Podobnie jest z instrumentami dętymi. Z jednej strony są podane w bardzo dokładny sposób, wręcz precyzyjnie, ale czegoś brakuje. Klarnet basowy Christofa Maya towarzyszącego na płytach Susanne Abbuehl nie ma tych charakterystycznych niskich pomruków, a trąbki potrafią być czasem lekko natarczywe.

Ogólnym efektem takiego potraktowania średnicy jest wycofanie emocji, powściągliwość, dystans. Dźwięki nas nie otulają, nie zapraszają do zagłębienia się w nie. Stoją jakby nieco oddalone pozwalając się podziwiać, ale nie mamy ich na wyciągnięcie reki.

Test odtwarzacza z DAC Musical Fidelity M3scd

Zrobiono to wszystko prawdopodobnie po to, by nadać średnicy ile się tylko da przejrzystości, klarowności i szybkości. I trzeba jasno przyznać – to się udało. Średnie tony są wyraźne, czyste, podane w sposób bezpośredni i bez zawoalowania. Nie ma mowy o maskowaniu czegokolwiek. Wszyscy, którym zależy na odnajdywaniu najdrobniejszych subtelności powinni być zadowoleni. Dźwięki średnicy rysowane są bardzo ostrą kreską. Pod tym względem Puccini jest na bardzo wysokim poziomie, choć w niektórych nagraniach zostało to okupione tym, że czasem najwyższa część średniego pasma potrafi być trochę zbyt ofensywna, czy na niektórych nagraniach nieco krzykliwa.

Na szczęście do basu i wysokich tonów nie mam zastrzeżeń. W najniższych rejestrach pozostał znany z dawnych AA czar: mamy ciepło i miękkość, ale jest tego dokładnie tyle, ile trzeba, by nie zamazać konturów i nie tracić nic z przejrzystości. Bas jest więc naprawdę zwinny i zróżnicowany, bogaty, dynamiczny i obecny. Kiedy trzeba – jak na płycie duetu UL/KR „Ament” – mruczy i otula nas miękko, kiedy potrzeba szybko uderzyć w towarzystwie Marcusa Millera – zrobi to bez wahania. Dobrze uchwycono balans między wypełnieniem a konturem, w kontrabasie słychać i strunę, i pudło; uderzenia w stopę perkusyjną czy duże bębny są wyraziste, słychać moment ataku ale i wybrzmienia, nie została utracona głębia.

Dobre wrażenie robi też góra pasma. Wysokich tonów jest dużo, są czyste i bardzo, bardzo rozdzielcze. Śledzenie gry perkusistów, na przykład Jona Folta z tria Bobo Stensona, to prawdziwa przyjemność – słuchanie perkusyjnych miotełek robi wrażenie, niemal słychać każdy drucik z osobna. Podobnie uderzenia w talerze są urozmaicone, długo wybrzmiewają. I co najważniejsze – góra nie jest osuszona jak średnica, kiedy trzeba słychać drewno pałeczki bijącej w środek talerza czy obręcz werbla. Wysokie tony mają też swój blask i lśnienie, kiedy trzeba ich odcień jest srebrny, by w innym nagraniu zmienić się w miedziany.

Ta napowietrzona i bardzo przejrzysta góra pasma niezwykle przydaje się w kreowaniu przestrzeni. I tu Audio Analogue Puccini Anniversary ma naprawdę dużo do powiedzenia. Muzyka zaczyna się trochę za linią głośników i niesie się daleko w głąb. Wrażenie robi stabilność pozornych źródeł i ich bardzo precyzyjne rozplanowanie. Scena jest szeroka i głęboka, pełna powietrza, żaden dźwięk nie nachodzi na drugi. Pozwala to na świetne wybrzmienia i sprawia, że na dobrze pod tym względem nagranych płytach (np. na krążkach monachijskiej wytwórni ECM, gdzie często dodaje się odrobinę pogłosu) dzieje się zadziwiająco dużo. Dino Saluzzi Group dawno tak u mnie spektakularnie nie zabrzmiał. Jedyne, do czego można się trochę przyczepić, to trójwymiarowość poszczególnych muzycznych brył, ale tu znów wracamy do charakteru średnicy. Bez odrobiny ciepła i niższych składowych w tej skali pasma nie uda się stworzyć tego wrażenia obecności i pełni przestrzennej dźwięków, są one raczej punktami porozrzucanymi w przestrzeni niż bryłami.

Mimo lekkiego ocieplenia basu Audio Analogue Puccini Anniversary gra szybko i zwinnie nie ociągając się ani trochę – w tym aspekcie lekka średnica wyszła wzmacniaczowi na dobre. Skala dźwięku jest odpowiednia, niczego nie brakuje, kiedy do odtwarzacza wkładamy zamaszyście zagranego rocka w stylu Deep Purple czy System of A Down. Bardzo dobra jest za to mikrodynamika, instrumenty różnicowane są bardzo dobrze, pojawianie się poszczególnych dźwięków zaznaczone jest wyraźnie. Choć uczciwie muszę przyznać, że włoskiemu wzmacniaczowi troszkę brakuje do wybitnej polskiej integry Haiku Audio SOL II. Ale wzmacniacz z Krakowa pod tym względem jest naprawdę trudny do pobicia.

Podsumowanie

Audio Analogue Puccini Anniversary to świetnie wykonany i zaprojektowany wzmacniacz, w którym zastosowano wiele nowoczesnych i ciekawych rozwiązań. Wydajny prądowo piec poradzi sobie bez trudu z większością kolumn głośnikowych. Ma swój brzmieniowy charakter: w sposób nieco uprzywilejowany traktuje skraje pasma, bas i góra są plastyczne, pełne, bogate i przejrzyste. Średnica nieco wycofana i schłodzona, za to bardzo rozdzielcza i szczegółowa. Świetna przestrzeń, bardzo dobra dynamika i szybkość. Wymaga bardzo starannego dobrania reszty systemu. Jeśli zapewnimy mu komponenty z ciepłą, nasyconą, ale przejrzystą średnicą – będzie dobrze.

Maciej Stempurski

>> Test monitorów RLS Nereida II

>> Czy warto kupić podstawki antywibracyjne Albedo?

 

Audio Analogue Puccini Anniversary

Dystrybucja: Sound Source
Cena: 15 999 zł
System odsłuchowy:
CD: BAT VK D5 SE
DAC: Matrix Mini-i + laptop z programem JRiver
Pre: pasywka Khozmo
Końcówka: Pass XA 30.5
Kolumny: Totem Model 1 Signature, ProAc Response One SC
Interkonekty XLR: Fadel Art Reference 1, Mogami MIII, DIY Arek 45
Kable Głośnikowe: MIT MH 750, Mogami
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Pokój częściowo zaadaptowany akustycznie

Dane techniczne Audio Analogue Puccini Anniversary
Układ z zerowym sprzężeniem zwrotnym
Moc wyjściowa dla 8ohm: 80W
Moc wyjściowa dla 4ohm: 160W
Moc wyjściowa dla 4ohm
Impedancja wejścia: 47kΩ
Impedancja wyjściowa: 0,17Ω
Poziom szumu: < -110dBV
Stosunek sygnału do szumu: 110dB
Wejścia: 4 wejścia liniowe RCA, 1 wejście zbalansowane XLR
4 skale narastania głośności do wyboru
Podświetlany pilot systemowy z sensorem ruchu
Przewód zasilający AirTech ALFA w komplecie

1 2 3

Brak komentarzy