Czystość prezentacji przekłada się natomiast na kolejne rzeczy. Detale umieszczone w nagraniach stają się lepiej wyeksponowane i doświetlone, ale Sbooster nie robi tego nachalnie i z tanim efekciarstwem. Wszystko jest nadal pokazywane w odpowiednich proporcjach i w odpowiednim miejscu w miksie, to co w tle nie zostaje nagle wybite na plan pierwszy. I to dobrze. Z większym pietyzmem pokazywane są również kontury dźwięków, rysunek staje się bardziej precyzyjny, ale nie przesadzony. Nadal DigiOne z tym zasilaczem zachowuje płynność i homogeniczność przekazu, nie popadając w przesadną analityczność, choć gra bardziej precyzyjnie.
Sbooster BOTW P&P 5V poprawia też w wyraźny sposób dynamikę przekazu, szczególnie tę w skali mikro. Dźwięki narastają z większym impetem i są lepiej kontrolowane, wyraźniejsza jest też gradacja głośności poszczególnych dźwięków, co wpływa na poczucie większej żywości brzmienia.
Zasilacz podłączony do streamera w minimalny sposób wpływa na równowagę tonalną – odrobinę odchudza brzmienie, muzyka wydaję się być troszkę lżejsza i bardziej zwiewna. To cecha, która jednym może się podobać, innym – wręcz przeciwnie. Wiele zależy też pewnie od całego systemu. Nie chodzi o odjęcie basu a raczej o ogólne napowietrzenie przekazu i nadanie wszystkim pasmom lekkości. Tyle o urządzeniu z DigiOne Playerem.
A teraz…. A teraz o ogromnym zaskoczeniu, jakim było podpięcie dwóch zasilaczy Sbooster BOTW P&P 15-16V do kolumn elektrostatycznych Martin Logan ESL. Spodziewałem się zmian, ale idących w zupełnie innym kierunku i nie tak wielkich. Elektrostaty z zasilaczami zagrały jeszcze bardziej gęsto, jeszcze bardziej namacalnie, z jeszcze większym wypełnieniem i masą! Stało się coś zupełnie odwrotnego do efektu ze streamerem. Żadnego odchudzenia, wszystkie pasma zostały nasycone niższymi składowymi. Jakby ktoś przyniósł dwa wiadra pełne gęstej, olejnej farby i wlał do muzyki nadając jej jeszcze większego nasycenia.
Średnica i wokale stały się pełniejsze, klarnety i saksofony nabrały masy i trójwymiarowości. Bas stał się większy ale nie stracił na przejrzystości. I przy tym wszystkim nie zauważyłem spadku rozdzielczości i separacji, co czasem się w takich przypadkach zdarza. Zachowana była spójność brzmienie z jednoczesną rozdzielczością.
Test DAC Lucarto Audio Songolo D 300
Minimalnej poprawie uległa też czystość przekazu – nie była to tak wyraźna zmiana jak w przypadku podłączenia Sboostera do streamera, ale jednak słyszalna i warta zauważenia. Jakby z dużych paneli Martinów Loganów spadł długo zbierający się na nich kurz…
Pewne kontrowersje może budzić wpływ Sboostera na wysokie tony. Prześledziłem to na genialnej płycie perkusisty Andrew Cyrillea “Lebroba”, nagranej z Billem Frisellem i Wadadą Leo Smithem. Z pewnością lepiej zabrzmiał bębny, miały głębszy sound, lepiej różnicowane były poszczególne bębny i naciągi. Talerze także nabrały wagi, naprawdę niemal widać było, że są zrobione ze stali a nie z cieniutkiej metalowej foli, natomiast sam skraj góry stał się bardziej zaoblony, mniej doświetlony. Na niektórych nagraniach odrobinę brakowało mi niezbędnej ostrości i dźwięczności; niektóre talerze, gitary akustyczne czy trąbka w wyższych rejestrach bywały nieco stłumione.
Z zasilaczami Sbooster poprawiły się w Martinach Loganach wybrzmienia, lepsze było podtrzymanie dźwięków a przez to lepiej oddana została ich faktura i złożoność. Muzyka nabrała też większe skali, muzyczne bryły uległu lekkiemu powiększeniu. Scena minimalnie zbliżyła się do słuchacza, to taki efekt, jakbyśmy się na koncercie przesiedli o dwa, trzy rzędy bliżej. I to wszystko sprawiło, że poczucie obcowania z żywą muzyką stało się jeszcze prawdziwsze, bezpośredniość przekazu poszybowała na jeszcze wyższy poziom. Podobało mi się to naprawdę bardzo, choć wiem, że są miłośnicy dobrego brzmienia lubujący się w bardziej stonowanym i zdystansowanym przekazie …
Okazało się jednak, że to nie koniec zaskoczeń, jakie zafundowały mi te zasilacze. Dystrybutor namówił mnie na wypróbowanie go z routerem, za pomocą którego streamuję muzykę do DigiOne Playera – to tani, prościutki, zupełnie budżetowy Sagem. Powiem szczerze, że byłem bardzo sceptyczny i nie spodziewałem się wiele, może jakiś minimalnych zmian. Tymczasem wpięcia zasilacza dało wyraźną różnicę, może nie tak wielką jak w przypadku elektrostatów, ale niemal tak samo dużą, jak w przypadku streamera.
Sbooster BOTW P&P 12V poprawił szybkość i mikrodynamikę w przekazie a także wpompował w muzykę sporą ilość powietrza. Scena co prawda nie uległa jakiejś krytycznej zmianie, ale dźwięki jakby nieco porozsuwały się od siebie, miały obok siebie więcej miejsca. Być może było to efektem minimalnie mniejszej masy w basie i niższej średnicy. Bo podobnie jak w przypadku streamera zasilacz wpięty do routera minimalnie odchudził dźwięk, co przełożyło się też na ogólne poczucie jego skali. Nie na tyle jednak, by działo się coś złego, ale efekt był.
Test kolumn Triangle Delta Signature
Poza tym router zasilony Sboosterem “zagrał” klarowniej, z lepszym obrysem i atakiem dźwięku, wyraźnie poprawiła się rozdzielczość przekazu a co za tym idzie przekazywanie detali i bezpośredniość. Ale największym zaskoczeniem było to, że w prezentacji otworzyła się nieco góra pasma, nie została rozjaśniona, nie straciła wagi i nasycenia, ale nabrała odrobinę więcej dźwięczności i blasku. Nie zaburzyło to równowagi, bo góra nie została podana dosadniej i nie wychodziła przed szereg. Bardzo ciekawy efekt.
Oczywiście nie odmówiłem sobie sprawdzenia, jak wpłynęły na cały system podpięte cztery Sboostery. O wpływie na streamer pisałem na początku. Dodanie dwóch kolejnych do elektrostatów Martin Logan dało efekt spektakularny. Namacalność i bezpośredniość brzmienia była kapitalna. Jednak po dłuższym słuchaniu niektórych płyty – tych nagrane gęsto, basowo – zacząłem czasem odbierać je jako odrobinę zbyt ciemne. Nasycenie niższymi składowymi, zagęszczenie brzmienia i lekkie utemperowanie góry pasma w kolumnach było większe, niż rozjaśnienie w streamerze. Na płytach jasnych lub neutralnych było bardzo dobrze. Za to dodanie kolejnego Sboostera do routera sprawiło, że wszystko wskoczyło znów na właściwe miejsce, szczególnie otwarcie góry pasma bardzo się przydało.
A dodam jeszcze tylko, że do zasilaczy można podłączać inne niż dostarczone w zestawie kable zasilające. Oczywiście wypróbowałem ich wpływ. Był nieco mniejszy, niż używanie sieciówek wprost do sprzętu, ale słyszalny. Zabawa była przednia! Ale to już temat nie na ten artykuł…
Podsumowanie
Jeśli ktoś ma urządzenia karmione prądem z tanich, prostych zasilaczyków dostarczanych razem ze sprzętem przez producentów, powinien koniecznie wypróbować Sboostery BOTW P&P. Zmiana brzmienia po ich wpięciu jest od razu zauważalna. Zasilacze działają różnie na różne urządzenia, ale zawsze poprawiają czystość i klarowność brzmienia, namacalność i bezpośredniość prezentacji oraz przekazywanie detali. Jeśli macie zasilany zewnętrznie gramofon, przedwzmacniacz gramofonowy, przetwornik cyfrowo-analogowy, stramer, odtwarzacz plików czy wzmacniacz słuchawkowy to będziecie zdziwienia działaniem Sboostera. A jeśli użyjecie go do aktywnych lub elektrostatycznych kolumn, do routera, dysku czy NAS-a używanych do grania z plików, to zdziwicie się jeszcze bardziej. I co ważne – bez trudu dobierzecie odpowiedni zasilacz do swojego urządzenia, bo Sboostery robione są w wielu wersjach.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Sbooster
Czytaj także
Test wzmacniacza Audio Analogue Puccini Anniversary
Test monitorów Taga Harmony Diamond B-60
System odsłuchowy:
CD: BAT VK D5 SE
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120, Lampizator Altantic
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Gekko Cables Purple Haze, Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables,
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio
Głośniki: Martin Logan ESL, ProAc Response SC One
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Brak komentarzy