TEST / SBOOSTER BOTW P&P / Jak niedrogo – choć nie zawsze za grosze – poprawić brzmienie jakiegoś urządzenia audio? Spora grupa audiofilów inwestuje w ulepszanie zasilania. Najprościej zrobić to w tych urządzeniach, które mają zewnętrzne zasilacze. Wystarczy wymienić je na inny. Sprawdziliśmy, jak działa taki zewnętrzny, dedykowany audio zasilacz na trzech urządzeniach: streamerze, kolumnach z panelem elektrostatycznym i na … routerze. Oto test zasilaczy Sbooster BOTW P&P.
Zasilanie to wciąż temat dla wielu audiofilów drażliwy – wystarczy wspomnieć internetowe wojny toczone przy okazji kabli zasilających. Na szczęście coraz więcej osób podchodzi do tego zagadnienia poważnie i świadomie, wiedząc że wpływa to na jakość brzmienia. Różnej maści listwy, kondycjonery, filtry, kable czy przetwornice prądu coraz częściej staję się elementami systemów audio.
Część komponentów audio, szczególnie tych niewielkich, o niedużym poborze prądu (np. preampy gramofonowe, streamery, niewielkie DAC), sprzedawanych jest w prostymi, nieskomplikowanymi, zewnętrznymi zasilaczykami. Najczęściej są to zasilacze impulsowe, które mogą dodatkowo “siać” zakłóceniami. Dlatego warto zastanowić się nad wymianą ich na solidniejsze zasilacze liniowe. Naprawdę warto to zrobić, bo efekt jest słyszalny a często wręcz zadziwiający w stosunku do wydanej kwoty. Jest sporo firm oferujących tego typu akcesoria. Jedną z nich jest Sbooster.
Sbooster to firma holenderska, specjalizuje się w produkcji zasilaczy audio. Jej początki sięgają 2008 roku, kiedy Wiebren Draaijer, założyciel Sbooster dostał w prezencie odtwarzacz plików Logitech Squeezebox. Był zachwycony wygodą i łatwością dostępu do muzyki do pomocą strumieniowania, jednak nie zadowalała go jakość dźwięku w porównaniu do dobrego odtwarzacza CD. Wykorzystał więc swoje elektroniczne wykształcenie, żeby zlokalizować problem – był nim, jego zdaniem – słaby impulsowy zasilacz.
Rozpoczął więc próby z budowaniem zewnętrznych zasilaczy liniowych i szybko powstały jego pierwsze produkty pod nazwą Squeeze-upgrade i Sbooster Single Unit. W 2009 na bazie doświadczeń i swojej wiedzy Wiebren Draaijer opracował pierwszy zasilacz uniwersalny Sbooster. Inżynier był tak zadowolony z efektu, że nazwał go nieskromnie Best Of Two Worlds Solution (BOTWS), dziś w ofercie jest jego nowa wersja Sbooster Best Of Two Worlds Power & Precision Eco (BOTW P&P ECO). Sprzedaje się on na całym świecie, ponieważ dzięki “inteligentnej” budowie produkt działa tak samo przy każdym napięciu sieciowym.
Sbooster ma w ofercie sześć wersji swojego podstawowego zasilacza dostosowanych do 11 rodzajów napięć (od 5V do 24V) oraz zasilacz OEM Sbooaster do zasilania trzech urządzeń równocześnie. Tak więc spokojnie dobierzemy odpowiedni zasilacz do swojego urządzenia. Ich pełna lista znajduje się na stronie producenta (TUTAJ). Kupić można też akcesoria dedykowane niektórym markom czy na przykład dodatkowy izolator USB VBus2
Test polskiego wzmacniacza Feliks Audio Arioso 2A3
W Polsce dystrybutorem urządzeń Sbooaster jest firma Sound Source. Zasilacze – w zależności od wersji napięciowej – wyceniono od 1349 zł do 1449 zł.
Test Sbooster BOTW P&P – budowa
Kiedy wziąłem do ręki kartonowe pudełko z zasilaczem Sbooster BOTW P&P bardzo się zdziwiłem. Już sama waga urządzenia – prawie 2 kilogramy – i jego wielkość może budzić respekt. Zasilacz zamknięto w masywnej obudowie z mocnego i sztywnego tworzywa sztucznego. Z jednej strony skrzyneczki wychodzi kabel z filtrem (zamontowany na stałe) służący do podłączenia do konkretnego urządzenia, obok znajduje się zielone kontrolka pracy urządzenia.
Kabelek ten zakończony jest specjalną końcówką z dwupinowym gniazdkiem, do którego podłączamy odpowiednią wtyczkę do zasilania konkretnego urządzenia. Razem z zasilaczem otrzymujemy komplet wtyczek – sprawia to, że Sbooster jest bardzo wszechstronnym zasilaczem i trudno znaleźć urządzenie, do którego nie będziemy mogli go podłączyć.
Pierwszą rzeczą po wpięciu zasilacza był wzrost klarowności przekazu, jak to się mówi: spadła kurtyna między dźwiękami a słuchaczem. Muzyka została pozbawiona tego niewidzialnego na pierwszy rzut oka brudu, którego nie dostrzegamy, zanim się go nie pozbędziemy. Czystość prezentacji przekłada się natomiast na kolejne rzeczy. Detale umieszczone w nagraniach stają się lepiej wyeksponowane i doświetlone
Z drugiej strony mamy włącznik oraz gniazdo sieciowe IEC 14, które pozwala na użycie wysokiej jakości przewodów zasilających. A warto wypróbować różne sieciówki, bo kabelek dostarczony w komplecie to zwykła “komputerówka” i naprawdę słychać różnicę po wymianie. Z boku obudowy, w większości modeli, znajduje się przełącznik napięcia dostosowujący zasilacz do konkretnego urządzenia. W sumie Sbooster BOTW P&P można kupić w 6 odmianach i dostosować jego prace do 11 rodzajów napięć (od 5V do 24V).
Co w środku? Na samym wejściu zasilania z sieci znajduje się filtr, który zapobiega dostawaniu się do układu szumów i zakłóceń z zewnątrz. Solidny toroidalny transformator zasilający jest ekranowany elektrycznie i magnetycznie, dzięki czemu nie wpływa na pracę pozostałych układów. Sam stabilizator korzysta ze znacznej pojemności filtrującej, oraz precyzyjnego układu scalonego, o dużym prądzie wyjściowym. Użycie wyspecjalizowanego, scalonego stabilizatora pozwoliło połączyć wydajność, wysoką efektywność i duże tłumienie niechcianych sygnałów zewnętrznych.
Zastosowano dławik linii uziemienia, wysokiej jakości kondensatory z folii polipropylenowej i bezszumowy system rozdzielonego prądu Sbooster. Producent podaje, że urządzenie ma zabezpieczenie przeciw przepięciom. W nowych, sprzedawanych obecnie modelach zastosowano ulepszone okablowanie wewnętrzne z wysokiej jakości posrebrzana miedź z izolacją PTFE.
Test Sbooster BOTW P&P – brzmienie
Zacząłem od podpięcia zasilacza Sbooster BOTW P&P 5V do odtwarzacza plików DigiOne Player – to mikrokomputer dedykowany do audio oparty o popularną “Malinkę” ( Raspberry Pi 3 B+) ze specjalną nakładką z wyjściem cyfrowym SPDiF i BNC. W kategorii jakość/cena to chyba mój najlepszy zakup audio w życiu – za niewiele ponad 800 złotych dostałem transport plików, który konkuruje z audiofilskimi urządzeniami za 4-5 tysięcy złotych. Producent dostarcza z DigiOne Playerem taniutki, malutki zasilaczyk, i choć pisze o nim, że “gwarantuje najniższe możliwe tętnienia i szumy”, to aż prosi się, by zastąpić go czymś lepszym. I tak zrobiłem. Jaki efekt?
Test streamera Cyrus Stream Xa
Powiem tak – spodziewałem się tego co się stało, bo wiedziałem, jak DigiOne działa na zmianę zasilanie. Pierwszą rzeczą był wzrost klarowności przekazu, jak to się mówi: spadła kurtyna między dźwiękami a słuchaczem. Muzyka została pozbawiona tego niewidzialnego na pierwszy rzut oka brudu, którego nie dostrzegamy, zanim się go nie pozbędziemy. Moje ulubione porównanie: to tak jak z szybą, wydaje się czysta, do czasu, aż jej nie umyjemy; wtedy okazuje się, że widać lepiej. Wzrasta poczucie realizmu i obecności muzyki w pokoju odsłuchowym.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy