Amerykańskie granie kojarzy się z rozmachem i bezpośredniością, a tych cech Polkom na pewno nie brakuje. Podłączone bezpośrednio po monitorach ProAc Response One SC robią naprawdę duże wrażenie. Zresztą nie tylko w zestawieniu z podstawkowcami, także porównanie z niemałymi przecież polskimi podłogówkami Audio Academy Hyperion IV ich granie jest jednoznacznie mocniejsze i pełne energii. Trójdrożna konstrukcja naprawdę imponuje dynamiką w każdej skali, rockowe nagrania oddawane są w pełnej krasie, bez śladu kompresji, podobnie jak elektroniczne, naprawdę mocne dźwięki zarejestrowane na płytach formacji Kirk. Także big bandowe brzmienia z kapitalnego albumu Kamasi Washingtona „Epic” imponowały swobodą i rozmachem. Nie muszę dodawać, że te cechy przydają się także w słuchaniu małych składów jazzowych, czy klasycznej kameralistyki nadając tym gatunkom werwy i iskry.
Test włoskiej integry Audia Flight FL Three S
Polki grają w sposób bardzo bezpośredni, mam tu na myśli brak zawoalowania dźwięku, a także bliskość przestrzenną. Zacznijmy od tej pierwszej cechy. Amerykańskie kolumny są bardzo przejrzyste, szczególnie w średnicy, niczego nie ukrywają za przysłowiowym kocykiem dając znakomity wgląd w nagrania. W tej kategorii prezentują naprawdę bardzo wysoki poziom, nie tylko w swojej kategorii cenowej. Przekonałem się o tym słuchając najnowszej płyty Radiohead „A Moon Shaped Pool”. Na początku utworu „Strat Stop” z elektronicznego podkładu wyskakują nagle dźwięki elektrycznej gitary. Kiedy słuchałem go na innych kolumnach z podobnego przedziału cenowego owo wejście poprzedzone było jakimiś cichuteńkimi szmerami. No właśnie – „jakimiś szmerami”… Na Polkach okazało się, że to bardzo subtelnie nagrane dźwięki tejże gitary grającej przygrywkę do głównego wejścia! Jeśli ktoś lubi odnajdywać drobne smaczki w nagraniach, mikrodźwięki ukryte w średnicy, szczegóły artykulacji, odgłosy pracy mechanizmów instrumentów, to Polki mu to umożliwią.
Bezpośredniość amerykańskich podłogówek przejawia się także w kreowaniu sceny muzycznej. I tu powiedzmy sobie od razu – to nie są kolumny dla miłośników przestrzeni wielkich jak stadion czy katedra. Oczywiście im większe pomieszczenie i większa odległość od ścian, tym lepiej; w niemal 40 metrowym salonie zagrały pod względem głębi trochę bardziej przekonująco niż w mniejszym, ale zaadaptowanym akustycznie pomieszczeniu. Jednak zawsze Polk Audio Tsx550T grają pierwszym planem, trochą nawet na twarz – trzeba chwilę popracować nad ich ustawieniem, by uzyskać przyzwoite efekty. Muzyczne wydarzenia zaczynają się na linii kolumn i tylko trochę udaje się im wypełniać przestrzeń za kolumnami. Część dźwięków nie chce się odkleić od skrzynek, ani rozsypać za nimi. O ile na małych składach, na przykład wokal z fortepianem (świetny album „Tales” Skoliasa i Hołowni), czy na solowych płytach instrumentalistów, nie stanowi to większego problemu, to już przy symfonice, większych jazzowych składach, muzyce nagranej w naturalnych warunkach akustycznych, czy bardziej złożonych miksach w stylu Petera Gabriela nie dają Polki takiej radości słuchania, jak choćby monitory Totem Model 1.
Test Ansae Supreme. Bezkompromisowe zasilanie
Polki to głośniki tonalnie zrównoważone, jeśli ktoś widząc dwa spore woofery i wielki bas refleks poczuł lęk przed absolutną dominacją basu, może spać spokojnie. Basu jest dużo, ale nie za dużo. Dół pasma jest mocny, dynamiczny i lekko zaakcentowany, ale nie na tyle, by zamazywać to, co dzieje się powyżej niego. Nawet w niewielkim pokoju (poniżej 20 metrów,) nie miałem problemów z jego buczeniem czy wzbudzaniem. Nie jest absolutnie ociężały, ma odpowiednią szybkość, a impulsy są wyraźnie zaznaczone. Także góra pasma jest podana dość mocno i ofensywnie, ale podobnie jak w przypadku basu nie ma mowy o jej dominacji. Jej podkreślenie jest na tyle niewielkie, żeby nadać muzyce odpowiedniej ilości powietrza i lekkości niezbędnej do utrzymania dobrej rytmiczności i przejrzystości. To lekkie wykonturowanie nadaje Polkom żywiołowości i radości grania. Oba skraje pasma są dobrze sklejone ze średnicą i nie dzieje się nic złego. Czasem tylko na słabiej zrealizowanych nagraniach pojawia się odrobina szklistości na przełomie średnicy i góry, ale nie jest to specjalnie dokuczliwe.
Jeśli chodzi o bogactwo i różnicowanie barwowe, to amerykańskie głośniki prezentują się przeciętnie. To poziom adekwatny do ceny tych kolumn. Trudno mówić o suchości, ale na pewno nie są też przesadnie wylewne, jeśli chodzi o przekazywanie informacji o składowych dźwięku. Brakuje im trochę wyrafinowania, szczególnie na skajach pasma. Góra nie ma takiego blasku i otwarcia, jak w droższych konstrukcjach, wybrzmienia nie są tak długie i czytelne jak w dobrych monitorach. Bas maskuje nieco informacje o swojej strukturze, skupiając się na rytmie i przekazywani energii. Najlepiej wypada pod tym względem średnica, która jest naturalna, ale niepodgrzana, najbardziej zniuansowana.
Podsumowanie
Cztery i pół tysiąca za głośniki wolnostojące to dużo? Trudne pytanie. Za tę kwotę można kupić już naprawdę bardzo dobre monitory, ale wtedy liczyć trzeba się z ograniczeniami w dynamice i skali brzmienia. Wydając takie pieniądze na Polk Tsx550T otrzymujemy duże, pełnopasmowe, trójdrożne głośniki z pięcioma przetwornikami każdy. Muszą być więc jakieś inne ograniczenia. Przede wszystkim w jakości wykonania. Ale są też kompromisy w brzmieniu. Amerykańskie kolumny na pewno nie są mistrzami przestrzenności i doskonałej stereofonii. Także pod względem barw są odrobinę powściągliwe. Ale mają za to inne zalety. Przede wszystkim doskonałą dynamikę i skalę dźwięku. Jeśli ktoś słucha muzyki, w której te aspekty są naprawdę istotne – rocka, soulu, mocnego popu czy hip hopu – nie może obok nich przejść obojętnie. Polk Tsx550T bowiem aż rwą się do grania, a na domowych imprezach mogą naprawdę solidnie zatrząść mieszkaniem. Drugim atutem jest doskonała przejrzystość i wgląd w nagranie, jakie dają te głośniki. Słyszymy wszystko bardzo wyraźnie i bezpośrednio, między słuchaczem a muzyką nie ma żadnej bariery, dźwięk jest namacalny i obecny. Jeśli podłączy się te głośniki do przestrzennej i bogatej barwowo elektroniki efekt może być naprawdę niezły, naprawdę audiofilski. I jeszcze jedno – Polk Tsx550T napędzi niemal każdy wzmacniacz, są bardzo łatwe do wysterowania.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl
Czytaj także:
>>> Test wzmacniacza Boulder 2110/2160. Wielki dźwięk
>>> Test U-Jays. Słuchawki uniwersalne
System odsłuchowy
CD: BAT VK D5 SE
DAC: Matrix Mini-i + laptop z programem J River + odtwarzacz DVD Yamaha
Pre: pasywka Khozmo
Końcówka: Pass XA 30.5, Cary V12 R
Kolumny: Totem Model 1 Signature, ProAc Response One SC
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Mogami N III, DIY Arek 45
Kable głośnikowe: MIT MH 750
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Pokój częściowo zaadaptowany akustycznie
Polk Tsx550T – kolumny podłogowe
Dystrybucja: Rafko
Cena: 4499 zł
Dane Techniczne:
Głośnik wysokotonowy : 1-calowa (25mm) kopułka jedwabno-polimerowa Dynamic Balance
Głośniki średniotonowe: 2 x 5.25 cala (133mm) podwójnie laminowane przetworniki Dynamic Balance
Głośniki niskotonowe: 2 x 8 cali (203mm) podwójnie laminowane przetworniki Dynamic Balance
Obudowa: bas-refleks frontowy
Impedancja: 8 Ohm
Skuteczność: 91dB
Zalecana moc wzmacniacza: 20 -300W na kanał
Pasmo przenoszenia: 26 – 25.000 Hz
Wysokość: 107.95 cm
Szerokość: 23.81 cm
Głębokość: 38.10cm
Waga: 22.5kg sztuka
Brak komentarzy