No i ostatnia rzecz – regulacja wysokich tonów. Tu też mamy możliwość ingerencji w brzmienie. Ich podbijanie jest mnie odczuwalne, natomiast obniżenie słyszymy już mocniej. Wpływ tych manipulacji słyszymy nie tylko w samych sopranach, wpływa na subiektywny odbiór także innych części pasma (całościowe brzmienie jest jaśniejsze lub ciemniejsze) oraz na wyrazistość brzmienia. Bawiłem się różnymi ustawieniami kilka dni i ostatecznie do testów wybrałem leciutkie podbicie góry (na oko około 1 db) i w takim ustawieniu odbyłem testowe odsłuchy i takiego ustawienia dotyczy opis walorów dźwiękowych.
Kultura Dźwięku Jazz One – test. Brzmienie
Bardzo ciężko pisze mi się recenzje takich urządzeń, jak te monitory. Bo najchętniej skrobnąłbym cztery zdania, a resztę czasu poświęcił na słuchanie na nich muzyki. To kolumny z kategorii tych, które włącza się do systemu, koryguje ich ustawienie i włącza się ulubione płyty. Nie analizuje się poszczególnych aspektów, nie rozbiera ich brzmienia na czynniki pierwsze, bo po prostu nie ma takiej potrzeby.
Nie znaczy to, że są idealne, bo takich nie ma. Można się przyczepić do tego czy owego (jak w każdych), ale całościowo robią po prostu bardzo dobre wrażenie. Przynajmniej na tych słuchaczach, którzy lubią takie granie. Jest trochę takie, jak ich wygląd: vintageowe, w starym stylu, bez napinaniu muskułów, bez sprintu. Za to z klasą, spójnością, piękną przestrzenią i barwą.
Kultura Dźwięku Jazz One to kolumny grające średnicą, to jest najważniejsze dla nich pasmo, i pewnie dlatego tak mi się podobają. I to jaką średnicą! Tak brzmią w środkowym paśmie kolumny za kilkanaście tysięcy złotych, na przykład podobnie grają moje Martiny Logany ESL (test TUTAJ). Ta część pasma jest ocieplona i gęsta, nasycona barwą i harmonicznymi. Nadaje jej to naprawdę świetnej namacalności, iluzja obecności muzyków jest naprawdę na wysokim poziomie.
Ocieplenie i bogactwo brzmienia sprawia, że świetnie wypadają na nich na przykład dęte drewniane. Z ogromną przyjemnością słuchałem dwóch klarnetów grających w triu Bastarda, saksofonów ciekawego amerykańskiego jazzmana Briana Landrusa czy popisów Mikołaja Trzaski. Ale także wokale robią wrażenie swoją pełnią i plastycznością, szczególnie te niskie i pełne faktury. Taki Tom Waits czy Ella Fitzgerald są pokazani trójwymiarowo, ciepło, fizjologicznie.
I, paradoksalnie, nie ma to wpływu na czytelności i rozdzielczość brzmienia. Bo choć bryły muzyczne są duże, kreślone z rozmachem, trójwymiarowe, to mają dużo miejsca na muzycznej scenie (o przestrzenności brzmienia za chwilę). Kolumny Kultura Dźwięku Jazz One nie są może chirurgicznie precyzyjne, nie kreślą konturów poszczególnych nut ostrością kreślarskiego ołówka, co nie przeszkadza im w pokazywaniu muzycznych zdarzeń klarownie, z odpowiednim rozseparowaniem i powietrzem.
Za to skutkuje to tym, że polskim monitorom nie brakuje wybrzmień i świetnej spójności brzmienia, dźwięki pokazywane są nie jako osobne byty, ale w powiązanie ze sobą, wynikające z siebie. Często wyśrubowana rozdzielczość powoduje wrażenie poszatkowanie muzyki na kawałki, w tym przypadku nie mamy tego typu kłopotów. Muzykę odbieramy jako całość, ale jeśli chcemy pośledzić jakiś instrument, to bez problemu, możemy podążać za nim i wyłapać go w aranżacji.
A co ze skrajami pasma? Podobał mi się bas z Jazz One. Nie dominuje i nie odciąga uwagi od najważniejszej w każdym rodzaju muzyki średnicy, ale też nigdy go nie brakuje. Skrojony jest w sposób bardzo spójny ze średnicą, ma podobny charakter: jest lekko ocieplony, bogaty w tkankę i fakturę. Ładnie różnicuje nagrania, bez trudu poznamy, czym różni się w brzmieniu kontrabas Charliego Hadena od tego, na którym gra Henri Texier. Kolumny pokazują i atak na strunę, i technikę wydobywania dźwięku, i wypełnienie konturów.
W basie, podobnie jak w średnicy, nie mamy hiperdokładnego rysunku poszczególnych dźwięków, ale nie ma też mowy o braku separacji czy zlewaniu się brzmienia. Bas ma w sobie sporo energii i całkiem mocno zaznaczony atak, więc nie ma żadnych problemów z oddaniem rytmu i pulsacji. Nie jest twardy jak skała, ale nie ma też w sobie żadnych oznak rozlazłości. Mój znajomy mówił o takim basie: jest dobrze napięty, jak skóra na amstafie.
Czas na soprany. Tu jest trochę problemu w opisie, bo jak wspomniałem już wcześniej, ich ilość możemy regulować, a to wpływa trochę na sposób ich odbioru. Podobnie jak w przypadku basu, nie dominują, nawet wtedy, gdy “odkręcimy” je na maksa. Jest ich w takim przypadku sporo, są wtedy bardziej ofensywne, ale nie zakrywają tego, co dzieje się w środku. Raczej nadają w takim przypadku więcej jasności brzmienia.
Test monitoróe Davis Acoustics Courbet N°3
Wysokie tony brzmiały dla mnie nieco matowo. Brakuje im otwarcia na samym skraju, tego blasku, iskierek, świetlistości. Być może wynika to z lekkiego ograniczenia wybrzmień na tym skraju pasma, być może przetwornik ma pewne ograniczenia w przekazywaniu wyższych harmonicznych. W każdym razie trąbka czy gitary akustyczne miały nieco mniej tej wysokotonowej kąśliwości, a talerze perkusji nie miały tej różnorodności znanej z droższych konstrukcji.
Natomiast trudno się przyczepić do innych aspektów wysokich tonów. Separacja, rozdzielczość, dokładność prezentacji, ilość powietrza między dźwiękami są jak najbardziej adekwatne dla kolumn z tej grupy cenowej, pod tym względem monitory Kultura Dźwięku Jazz One brzmią tak, jak oczekujemy.
Za to pod względem przestrzenności prezentacji monitory Kultury Dźwięku prezentują się ponadprzeciętnie. Być może wynika to z niskiej wysokości tych kolumn? To już drugie zestawy o podobnych gabarytach, które ostatnio mnie zaskoczyły, podobnie prezentowały się Neat Iota Xplorer – test TUTAJ. Wrażenie robi swoboda, z jaką Jazz One kreują przestrzeń. Jest otwarta we wszystkich wymiarach, ale szczególnie wysokość tej sceny bardzo mi się podobała. Nie dość, że jest szeroka, z oddechem, z dobrze zaznaczoną głębią, to jeszcze dźwięki pojawiają się na różnych wysokościach. Jeśli pozwala na to nagranie, to niektóre wylatują do słuchacza z dołu, jakby ze skrzynek, inne zawieszone są wysoko nad ich krawędziami.
Ale to nie wszystko. Kolumny różnicują przestrzennie nagrania. Świetnie słychać było to na audycjach w Programie 2 Polskiego Radia, w czasie koncertów symfonicznych. Polskie monitory wyraźnie pokazywał, w jak różnych salach i jak różną techniką były nagrywane. Pokazywały przy tym różnorodność dynamiczną i różną szczegółowość poszczególnych realizacji.
Dodatkowo Jazz One pokazują zdarzenia muzyczne na scenie w sposób bardzo plastyczny, naturalny. Kolumny nie grają punktami a dużymi, pełnymi, trójwymiarowymi bryłami, dźwięki mają swój kształt, przestrzenną głębię i wybrzmienia. Ma to na pewno związek z ciepłem i sporym nasyceniem barwowym. Ale żeby było jeszcze ciekawiej, na scenie nie brakuje miejsca, powietrza, mimo kreślenia zamaszystych dźwięków są one swobodnie poukładane w przestrzeni, nie gniotą się i nie wchodzą na siebie.
Co z dynamiką? Nie mam uwag, monitory grają tak, jak należy, to dobre, monitorowe granie z cechami brzmienia nawet niewielkich podłogówek – wszak to monitory niemałe. Mają jednak swój lekko zaznaczony charakter, nazwałbym tę dynamikę lekko estradową, w tym dobrym słowa znaczeniu. Kultura Dźwięku Jazz One nie są może najszybsze na świecie, choć w swoim przedziale cenowym prezentują się dobrze. Natomiast grają dużą skalą dźwięku, z dynamicznym rozmachem i swobodnie, zawsze mając zapas możliwości. I lubią grać głośno, odkręcanie gałki we wzmacniaczu im służy.
Podsumowanie
Kultura Dźwięku Jazz One to kolumny bardzo udane. Przede wszystkim opis i ocena poszczególnych aspektów nie dają obrazu tego, jak one grają. Bo skrojone są w taki sposób, że odbieramy je jako całość, nie chce się analizować basu, sopranów czy rozdzielczości osobno. To zestawy absolutnie muzykalne, wciągające do słuchania, a nie do analizowania. Grają głównie średnicą, to jest ich “numer popisowy”. I świetną, swobodną przestrzenią. Dlatego ich dźwięk jest tak muzykalny, przyjazny a przy tym plastyczny i wciągający. Brzmienie jest lekko ocieplone, bogate, pełne, ale nie brakuje mu rozdzielczości. Ne pewno nie stawiają na hiperdokładność, ale niczego nie gubią. Skraje pasma dopełniają średnicą, choć basu nie brakuje i sprawia, że monitory brzmią bardzo solidnie i ze sporą skalą. W górze pasma troszkę brakuje dźwięczności i urozmaicenia. Natomiast nie ulega wątpliwości, że to głośniki dość uniwersalne. Z racji świetnej barwy i nasyconej średnicy sprawdzą się w jazzie czy małych składach, a dzięki dobrej skali i makrodynamice ze swobodą zagrają rocka czy symfonikę. Koniecznie posłuchajcie
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Kultura Dźwięku
Czytaj także:
Test monitorów Triangle Magellan Duett
Test kolumn Paradigm Persona 5F
Kultura Dźwięku Jazz One – monitry podłogowe
Cena – 8 900 zł
Dystrybucja / kontakt – Kultura Dźwięku
System testowy:
Pliki: Lumin U1 Mini, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL. Kultura Dźwięku Jazz 1
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Tak kocham jazz ale nie w tej cenie jako kolumny ze średnicą przeszywającą uszy i trzewia, jaki jest koszt głośników i “implementacji” paru kondensatorów i czegoś tam, ja wiem zwsze znajdą się je;lenie, lto im broni, ech ten haj_end !