No dobra, skłamałem. Pod jednym względem ten wzmacniacz nie jest kulturalny, szlachetny, spokojny. Ba, powiem więcej, to co pokazuje, to jest wręcz cyrkowa sztuczka. I pod tym względem jest po prostu chuliganem! Zachowuje się nieobliczalnie i łamie reguły. Chodzi o dynamikę i szybkość brzmienia. Tak, wiem, to brzmi, jakbym bredził. Też bym tak pomyślał, gdyby ktoś mi to opowiadał o 10-watowym wzmacniaczu, ale sam to słyszałem. Nie tylko zresztą ja, ale i moi znajomi, którzy wpadali go posłuchać.
No więc szybkość, drajw, oddanie rytmu, uderzenia są z tych 10 watów Jadisa I-300 po prostu imponujące! Zacząłem słuchanie od “plumkania”, ale kiedy włączyłem “Show Me How to Live” z debiutanckiego albumu Audioslave, to mnie zatkało. Piorunujący gitarowy riff Toma Morello na tle prostego, ale niesamowicie energetycznego rytmu wybijanego przez perkusistę (ten werbel !) Brada Wilka wbijał w fotel. Od razu sięgnąłem po płytę Kraftwerku “The Mix”. To samo uczucie – kop, uderzenie, energia i szybkość były szokujące.
I teraz dwie kolejne rzeczy. Po pierwsze – mimo neutralnej tonalności wzmacniacz bez problemu oddawał też skalę i potęgę brzmienia. Nie było za cienko, nie brakowało masy. I po drugie – sprawdziłem z kilkoma znajomymi, czy nie mamy audiofilskiej fatamorgany. Prócz mojego Labgruppena IPD 1200 i Cary V 12 miałem jeszcze dwa inne wzmacniacze tranatranzystorowe o wielokrotnie większej mocy nominalnej a jeden z tych dwóch z podobnej Jadisowi półki cenowej.
Żaden pod względem energetyczności brzmienia nie przewyższył Jadisa. Podkreślam – żaden. Jeden było może na tym samym poziomie. Być może to kwestia pokoju odsłuchowego (niewielki, mniej niż 20 metrów), może tego, że siedzę stosunkowo blisko kolumn i ich skuteczność nie jest w tej sytuacji krytyczna. W każdym razie to było absolutnie największe zaskoczenie, jakie zgotował mi ten wzmacniacz.
Warto też wspomnieć, że owo dynamiczne “chuliganienie” Jadisa I-300 idzie jednak w parze z naprawdę olbrzymią dozą kultury i wyrafinowania. Świetna szybkość i energia nie jest bowiem waleniem na oślep, ale odpowiednim, dokładnym i efektownym dozowaniem tych emocji. Kiedy trzeba, muzyka idzie jak lawina, ale kiedy słuchamy na przykład fortepianu solo czy jakiego duetu, to wzmacniacz świetnie odmierza mikrodynamikę, pokazuje różnice i różnorodność dynamiczną poszczególnych instrumentów czy nawet fragmentów daneg utworu. Żadnego uśredniania.
No dobrze, dynamikę mamy opisaną, ale to oczywiście niejedyna zaleta francuskiego wzmacniacza. Jadis I-300 to urządzenie brzmiące bardzo przejrzyście i wyraziście, przekazujące bardzo dużo informacji o dźwiękach, ich złożoności i barwie. Opiszę to na przykładzie wokalu. Ostatnią płytę Lecha Janerki (recenzja TUTAJ) otwiera piosenka “Omm” z blisko nagranym wokalem. Wzmacniacz kapitalnie pokazał nie tylko złożoność i fakturę głosu, ale także niuanse artykulacyjne i dykcyjne (kapitalne oddanie wszelki zbitek spółgłoskowych, na przykład “t” i ‘ł” w słowie “miotła”). Tak samo w miniaturce “Maj”.
Test hybrydy TAGA Harmony HTA-600B
Podobnie jest na przykład z instrumentami smyczkowymi. Na przykład świetnie słucha się dobrze nagranych skrzypiec czy wiolonczeli. Przy wokalu słyszeliśmy bardzo wyraźnie wszelkie mlaśnięcia, chrypki, zmiany rejestrów, wdechy. W smyczkach mamy i brzmienie strun, i brzmienie pudła instrumentu, i pracę smyczka, palcowanie przy zmianie pozycji czy graniu techniką pizzicato.
Wrócę jeszcze na moment do Janerki. Utwór “Chyba” zaczyna się od linii basu, w której kilka dźwięków granych jest glissando, z wyraźnie zaznaczonym przesuwem palców po gryfie. Pokaże to większość wzmacniaczy. Ale tylko te z naprawdę wysokiej półki określą bardzo wyraźnie szybkość tego ruchu, dokładną pracę palców na strunie, siłę docisku i dźwięczność z tego płynącą. Jadis to potrafi.
Świetne jest też oddanie wszelkiej maści zróżnicowania w obrębie jednej realizacji, jednego utworu. To świetnie słychać w dość zawiłych aranżacja, w produkcjach z użyciem różnych instrumentów i technik. Posłuchajcie Petera Gabriela, Radiohead czy np. orkiestry kameralnej z klawesynem. Jeśli w miksie jedna gitara jest ostra a druga łagodne, to Jadis to pokazuje. Pewne dźwięki mogą być bardziej matowe, inne błyszczące; jeszcze inne zagrane płynnie a inne w tym samym utworze z ostro zaznaczonym atakiem. W czasie odsłuchu nie będziemy mieli kłopotu z tego typu rozróżnieniem.
Wspomniałem o zaznaczeniu ataku na dźwięki, a więc o potencjalnej rozdzielczości brzmienia francuskiego wzmacniacza. Zasadniczo gra on dźwiękiem wyraźnie rozdzielczym, z zaznaczonym konturem, szczególnie przy inicjowaniu nut. Ale jak przystało na urządzenie zaliczane do najwyższej klasy, to potrafi idealnie łączyć separację dźwięków i ich spójnością. Mamy więc z jednej strony olbrzymią szczegółowość, ilość informacji podanych dość precyzyjnie i dokładnie, a jednocześnie bardzo dużą gładkość, spójność brzmienia.
To jest naprawdę sztuka! Jadis gra niesamowicie gładko, bez żadnych “zadziorów”, spójnie i linearnie, ale nie ma w nim nic z nudy. Bo mino tej gładkości oddaje ogromną ilość faktury dźwięku, smaczków. I kiedy trzeba, to są ukłucia i chropowatości, na przykład w brzmieniu trąbki czy ostrych elektrycznych gitar, ale podane są w taki właśnie gładki i płynny sposób.
A jak wyglądają poszczególne pasma? Jak temperatura prezentacji? Wzmacniacz Jadis brzmi neutralnie, nie usłyszałem w jego brzmieniu ani prób dosładzania i ocieplania muzyki, ani jej schładzania. Niskie składowe poszczególnych dźwięków nie są eksponowane, a więc nie dostaniemy dopalonych, powiększonych i dociążonych wokali czy klarnetów. Średnica brzmi w odpowiednio doważony sposób, choć nie idzie w kierunku nadwymiarowego dociążenia. Ma też odpowiednio dużo blasku i dźwięczności, co pozwala jej płynnie łączyć się z górą.
Soprany nie pozostawiają żadnego niedosytu. Blask, dźwięczność, separacja, sypkość – wszystko na należytym, bardzo wysokim poziomie. Barwowo wysokie tony Jadias sytuują się jakoś tak wpół drogi między srebrem a złotem, a więc idą w ślady neutralności średnicy. Ważne, że doskonale różnicują nagrania.
Test wzmacniacza Haiku Audio Selene 300B
Jeśli miałbym – może troszkę na siłę – doszukiwać się odrobiny ocieplenia, to w niskich częstotliwościach. Choć też nie jestem do końca pewny, czy to ocieplenie polegające na wyeksponowaniu niższych składowych basowych dźwięków, czy raczej po prostu minimalne pobicie dołu w stosunku do ogółu prezentacji? W każdym razie powoduje to, że Jadis I-300 nigdy nie brzmiał zbyt lekko, zawsze muzyka miała odpowiednią skalę i masę. Nie było też problemów z kontrolą i separacją najniższych dźwięków. O energii i sile pisałem na początku.
Muzyka pokazywana za pośrednictwem francuskiego lampowca ma w sobie dużo powietrza i miejsca. Przestrzeń jest otwarta, muzycy mają na scenie przed słuchaczem dużo swobody. Nie jest jednak jakaś ponadnormatywna, nie rozpycha się ani na boki, ani w głąb. Nie otrzymujemy jakiś niesamowitych efektów. Jadis dość precyzyjnie rozmieszcza głosy i instrumenty na linii bazy stereo i dobrze pokazuje plany i głębię. Więcej zależy w tek kwestii od użytych głośników i ich ustawienia w pokoju odsłuchowym.
Podsumowanie
Jadis I-300 mnie zadziwił. Spodziewałem się różnych – zresztą dobrych – rzeczy po najnowszej francuskiej Integrze z lampami 300B na pokładzie, ale raczej nie tego, co sprezentował mi w pokoju odsłuchowym od pierwszych minut. Z 10 watów otrzymałem brzmienie nadzwyczaj szybkie, dynamiczne, z mocnym uderzeniem, werwą i radością grania. To był niemal szok. Kiedy już przyzwyczaiłem się do tego, że słucham na naprawdę znakomitym dynamicznie wzmacniaczu, także jeśli chodzi o skalę oddawania muzyki, przyszła pora na inne atrakcje. Okazało się, że prócz mocy Jadis ma też duże porcje wyrafinowania. Jest nadzwyczaj szczegółowy i świetnie różnicuje nagrania, pokazują ogromne pokłady informacji o fakturze, złożoności i barwie dźwięków. Ale robi to z niebywałą kulturą, bez krzykliwości i popisywania się. Jest jednocześnie rozdzielczy i płynny, dokładny i spójny. I bardzo uniwersalny, bo zagra każdą muzykę. Tonalnie neutralny, niczego nie upiększa, ale i nie wywleka na pierwszy plan tego, co może nam przeszkadzać w złych realizacjach. W ciemno i masywnie nagranych utworach możemy czasem mieć wrażenie minimalnego podkreślenia basu. Przestrzeń po prostu dobra, bez jakiś dodatkowych efektów zapierających dech w piersiach, ale też bez niedosytu.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl. Jadis
Czytaj także:
Test wzmacniacza Canor AI 20.1
Test lampowca MS-300 SE
Jadis I-300 – zintegrowany wzmacniacz lampowy
Cena – 14 000 Euro
Dystrybucja – Grobel Audio
System testowy:
Pliki: Lumin T2, laptop z programem J River
DAC: Lumin T2, Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Jadis I 300, NuPrime Evolution Two
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Dane techniczne producenta:
Liczba wejść 5
Czułość wejściowa 100mV
Pasmo przenoszenia 20Hz – 55Hz ( -3 dB )
Moc wyjściowa 10 W
Impedancja zestawów głośnikowych 1 – 16 Ohm
Pobór mocy 200VA
Wymiary 40cm – 40cm – 25.5cm
Waga 30kg
Brak komentarzy