Ale są też takie, które oferują różne brzmienia, lub przynajmniej modelują tonalną neutralność swoich różnych produktów. I do tej ostatniej zaliczyłbym kable HiDiamond. Generalnie ich sygnatura jest bliska neutralności, ale poszczególne modele – przynajmniej te, które odsłuchiwałem – nieco inaczej rozkładają akcenty. Jak? Zacznijmy od Silvera.
HiDiamond Top Silver jest z testowanej grupy najbardziej neutralny, na niektórych nagraniach nazwałbym go nawet lekko chłodnym. Na pewno to przewód po jaśniejszej stronie. Z całą pewnością nie doda muzyce basu i wypełnienia, nie dopali średnicy niższymi składowymi, to nie kabel z tej grupy. Kwartet Śląski grający piosenki Grzegorza Ciechowskiego zarejestrowane na świetnej płycie “Republique” zabrzmiał wyraźnie lżej, niż na kablu odniesienia (Fadel Art Reference One). Skrzypce brzmiały lśniąco, altówka pięknie, jednak wiolonczele były dość lekkie. Ale może to Fadel przesadza?
Natomiast na przykład klawesyn czy trąbka nabierały z kablem HiDiamond Top Silver świetnego blasku i iskier, lśniły również struny gitar akustycznych, które dodatkowo nabierały energii i fajnego “drżącego” soundu (użytkownicy strun z brązu wiedzą, o co chodzi).
Bas i średnica to także popis neutralności. Co prawda głosy Cassandry Wilson czy Toma Waitsa były nieco mniej mięsiste niż na pozostałych kablach HiDiamond, ale za to kobiece głosy operowe czy tenorzy błyszczały pełnym blaskiem. Kontrabas w jazzowym trio był pełny i odpowiednio masywny, nigdy nie można było go pomylić z wiolonczelą, bardziej stawiał jednak na brzmienie struny niż pudła.
Genaralnie jeśli chodzi o tonalność to kabel wyrównany, dający możliwość cieszenie się barwą, ale nieprzesycony; z dość zachowawczą dawką “audiofilskiego soczku” w brzmienie, ale nie suchy. Bogactwo barw i nasycenie nazwałbym wystarczającym, nieprzeładowanym. Niczego nie dokoloruje i nie upiększy, ale też nie wypierze z kolorów, Nie musimy się bać, że barwy będą wyblakłe.
Test kabli głośnikowych Sound Sphere Black i Deneb
Natomiast z całą pewnością HiDiamond Top Silver stawia na wyrazistość i komunikatywność przekazu. Jeszcze nie ofensywność, ale dużą bezpośredniość. I to mimo lekkiego oddalenia sceny dźwiękowej od słuchacza – to bardzo ciekawa cecha, bo dalsza perspektywa, z jakiej oglądamy muzyczne wydarzenia, nie wpływa na odczuwanie namacalności. Stereofonia i głębia zaczynają się za linią kolumn, jest w nich dużo miejsca i dokładności, choć dźwięki nie są jeszcze pozamykane we własnych banieczkach.
Na wyrazistość tego przewodu składa się także wysoka rozdzielczość, HiDiamond Top Silver mocno panuje nad wybrzmieniami i zaznacza fazę ataku. Nie musimy się skupiać, by podążać za poszczególnymi dźwiękami, szukać muzycznych drobiazgów. Wszystko jest podane na tacy. To wpływa też na szybkość i mikrodynamikę, którą kabel podkreśla, co nadaje prezentacji życia. Natomiast dość lekka tonalność przekłada się na oddawanie skali brzmienia – to granie raczej po lżejszej, bardziej zwiewnej stronie. I tym też różni się Top Silver od dwóch pozostałych przewodów HiDiamond, które z nim porównywałem.
Przejdźmy więc do modelu Top Bronze. Słychać od razy, że to tańszy przewód, ale też rzuca się w uszy, że brzmi odrobinę masywniej niż Top Silver. To nadal neutralna charakterystyka, ale jest w jego brzmieniu troszkę więcej “mięcha”. Muzyka za jego pośrednictwem ma nieco więcej ciała, wydaje się też nico cięższa, i to we wszystkich pasmach. Może w górze brakuje trochę otwarcia znanego z droższego kabla… Ale powiem szczerze, że pod tym względem podoba mi się bardziej od Silvera.
I ta cecha od razu implikuje dwie rzeczy związane z dynamika. Nieco mniejsza jest szybkość i mikrodynamika, HiDiamond Bronze jest odrobinę bardziej ospały, ale ta różnica nie jest wielka. Natomiast lepiej radzi sobie od Top Silvera z oddawaniem skali brzmienia. Kiedy włączyłem Morphine czy Audioslave, to gitary nabrały odpowiedniego charkotu i wypełnienia, w jazzie saksofony miały więcej “drewna” pochodzącego z ustnika, głosy wokalistów nabrały większych kształtów. I to było naprawdę fajne.
Inne aspekty odbiegają od droższego modelu, co nie znaczy, że Bronze gra słabo – musimy brać poprawkę na jego cenę i na to, że był porównywany do kabla dwukrotnie droższego. A więc przede wszystkim mamy nieco mniej dokładności, dźwięki kreślone są nie tak precyzyjnie. Najmniejsze różnice są w sopranach, najbardziej rzucają się w uszy w dole pasma. Bas nie ma tak dobrej kontroli, brzmi nieco luźniej. Co też daje poczucia, że mamy trochę więcej masy. Jednak to wszystko nie wpływa jakoś drastycznie na rozdzielczość, ta nadal jest całkiem niezła.
Przestrzeń jest podawana odrobinę bliżej słuchacza. Nic nie jest wypychane na siłę do przodu, ale muzyczna zabawa zaczyna się z mniejszym dystansem. Jest trochę mniej powietrza, a więc instrumenty i głosy poustawiane są bliżej siebie – nie ma takiego flow między nimi, co sprawia, że scena nie jest tak rozbudowana, jak w droższym kablu i ma mniej precyzji.
HiDiamond Top Bronze jest też kablem o mniejszej namacalności i bezpośredniości brzmienia – tym chyba najbardziej różni się od modelu Top Silver. Komunikatywność jest nadal niezła, ale to nie ten poziom, między słuchacza i prezentowaną muzyką wkrada się odrobina mgiełki. Choć paradoksalnie może to być zaleta tego kabla. Jest dedykowany tańszym systemom, które nierzadko są nieco krzykliwe i wymagają stonowania.
Przyszedł czas na najdroższy z odsłuchiwanych interkonektów – HiDiamond Performance Gold. W pierwszej chwili w porównaniu do Top Silver przychodzi refleksja: różnica jest stosunkowo niewielka… Po pierwsze – można się było tego spodziewać. Na tym pułapie cenowym wydanie nawet dwukrotnie więcej na kabel nie daje aż tak wielkiej zmiany. W audio, zresztą nie tylko w audio, tak już jest. Wspinając się w cennikach, wydając coraz większe pieniądze, zyskujemy coraz mniej. Po drugie – zmiany jednak są, wystarczy wrócić na jakiś czas do poprzedniej konfiguracji i wszystko staje się jasne.
Jeśli chodzi o tonalność, to Performance Gold na pewno bliższy jest Silverowi. To brzmienie neutralne, nieocieplone, równe. Nie słychać specjalnych zabiegów, które miałyby wpływać na jakieś pasmo. Może wydawać się, że najniższe tony są odrobinę mocniej podane, doważone, jakby podkreślone. Jednak uważne przysłuchanie się i porównanie skłania ku innym wnioskom.
Droższy kabel jest po prostu bogatszy, bardziej nasycony, przekazuje więcej informacji. Różnych: o barwie, fakturze dźwięku, sposobie artykulacji. Dzieje się tak we wszystkich pasmach, jednak najbardziej słyszalne jest to właśnie w basie i niższej średnicy. Dlatego właśnie odnosimy wrażenie, że są one podkreślone. Moim zdaniem nie są, są po prostu bogatsze, niosą więcej informacji i stąd przykuwają nieco więcej uwagi.
To powoduje też, że brzmienie odbieramy jako potężniejsze, większe, instrumenty i głosy stają się bardziej trójwymiarowe i jeszcze bardziej namacalne. Generalnie to kabel grający o wiele plastyczniej niż Top Silver, z większą atencją pochylający się nad barwami i smaczkami zawartymi w muzyce. A jednocześnie wraz ze wzrostem potęgi i masy nie tracimy absolutnie nic z szybkości i mikrodynamiki.
HiDiamond Performance Gold to, podobnie jak jego “tańszy brat”, przewód o precyzyjnym i dokładnym charakterze, ale dodaje do tego coś ekstra. Bo prócz zachowania świetnej rozdzielczości dostajemy dodatkowo więcej wybrzmień, bogactwa tego, co dzieje się w czasie wygasania dźwięków, a także między innymi. Jest różnorodność, więcej tego drobniuteńkiego planktonu, tych wibracji na przykład kiedy gasną dźwięki strun fortepianu. Tu różnica jest jednak do tańszego kabla spora.
Podobnie z przestrzenią – jest budowana w lekkim dystansie, ale z racji większej barwności i trójwymiarowości muzycznych brył, z powodu nieco większej skali i masy brzmienia, staje się ona ciekawsza i bardziej naturalna. Szczególnie słychać to w prezentacji planów i głębi, co wpływa na poprawę namacalności brzmienia.
Podsumowanie
Przewody HiDiamond nie będą miały łatwego startu – nasz rynek pełny jest kablowych firm, także polskich, więc konkurencja będzie ostra. Ale włoskie przewody mają szansę zadomowić się w naszym audiofilskim światku. Przede wszystkim oferta jest dość obszerna i zróżnicowana, każdy znajdzie coś dla siebie. I brzmią naprawdę dobrze. Przesłuchałem trzy przewody z różnych grup cenowych (od tysiąca, wersja RCA to 550 zł do ponad 6 000 zł). Przewody należą do grupy neutralnych tonalnie, nieupiększających za bardzo prezentacji. Najtańszy HiDiamond Top Bronze jest z całej trójki najbardziej dociążony i najmasywniejszy, charakteryzuje się niezłą dynamiką (szczególnie w skali makro), jest jednak tylko poprawnie precyzyjny i dokładny, nie rysuje obrazów muzycznych najcieńszą kreską. Ale w swojej cenie nie jest to żadna wada. Przestrzeń budowana dość pierwszoplanowo i bardzo namacalnie, ale bez wielkiej głębi. Droższy Top Silver to już popis tonalnej neutralności, czasem nawet ocierającej się o lekki chłodek. Przewód stawia na szybkość i precyzję, dokładność i kontrolę. Jest na pewno dynamiczniejszy niż tańszy model. Bardziej napowietrzona jest także przestrzeń kreowana przez ten interkonekt, dokładna. Najdroższy z testowanych kabli – HiDiamond Performance Gold – zaraz po wpięcie w miejsce Silvera pozornie przynosi tylko niewielką poprawę. Ale dłuży odsłuch i porównanie w drugą stronę, nie pozostawia wątpliwości: to przewód o wiele bardziej wyrafinowany. Nie jest o wiele cieplejszy, ale możemy go tak odbierać, bo przekazuje więcej informacji o dźwięku i o jego fakturze. To też kabel dokładny i precyzyjny, a z lepszymi wybrzmieniami, pogłosami. I o wiele barwniejszy, dynamiczniejszy. Bardzo ciekawe kable, warto ich posłuchać.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, HiDiamond
Czytaj także:
Test kabla zasilającego Hijiri SM2R-L “Sound Matter”
Test interkonektu XLO Signature S3-2
HiDiamond – kable sygnałowe XLR
Ceny (para 1 metr):
HiDiamond Top Bronze – 1099 zł (549 zl RCA)
HiDiamond Top Silver – 2399 zł (3799 zł RCA)
HiDiamond Performance Gold – 6199 zł (7999 zł za wersję RCA)
Dystrybucja – SoundAlchemy
System testowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: Haiku Audio Milo, GNA Mini GaN 5, TAGA Harmony HTR-CD1500, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes












Brak komentarzy