PORÓWNANIE – FELIETON / Kable – temat wiecznie żywy. Interkonekty, przewody głośnikowe – z tym jakoś miłośnicy sprzętu się oswoili. Ale wystarczy wspomnieć o kablach prądowych i zaczyna się audiofilska bitwa bez brania jeńców. Choć ostatnio otworzył się nowy front. Kable cyfrowe i ich wpływ na brzmienie.
To efekt wzrostu popularności DAC-ów a szerzej muzyki odtwarzanej z plików i streamingowanej. Do tego potrzeba przewodów dostarczających sygnał “cyfrowy” (dlaczego użyłem cudzysłowia – za chwilę). I takie kable – jak każde inne – wpływają na jakość brzmienia. Tylko że bardzo wielu ludzi ten wpływa neguje. Dlaczego?
Powodów jest pewnie kilka. Choćby to, że to temat stosunkowo nowy, więc jeszcze nie zbadany i nie “osłuchany” (do kabli głośnikowych na przykład wszyscy się już jakoś przyzwyczaili). Zwykle słyszy się te same argumenty, co w przypadku innych przewodów – nie ma sensu ich tu powtarzać. Ale w przypadku cyfrówek dochodzi jeszcze jeden. “Cyfra to cyfra. Tu się nic nie zmienia” – mówią kablosceptycy. “Przecież to zera i jedynki” – dodają. Czyżby?
Otóż przez kabel zwany cyfrowym nie płyną żadne mityczne zera i jedynki, ale po prostu prąd elektryczny. Oczywiście ten sygnał ma nieco inny charakter, inne parametry niż w interkonektach analogowych, kablach sieciowych czy głośnikowych. Jednak nie ulega wątpliwości, że tak jak na każdy elektryczny sygnał wpływ ma jakość kabla i jego cechy.
A tych cech jest całkiem sporo, począwszy od materiału przewodnika czy jego czystości. A mamy jeszcze indukcyjność, rezystancję, pojemność między żyłami, rodzaj materiału izolacji, stałe dielektryczne, stałe przenikalności magnetycznej, geometria żył, przeplot, średnice drutów czy drucików, drgania, masę, długość przewodu, rodzaj wtyków, sposób konfekcjonowania, rodzaj cyny… Wyliczać można długo.
Oczywiście to kablosceptyków nie przekonuje. Wiedzą swoje. A pytani, czy kiedykolwiek próbowali sprawdzić wpływ na brzmienie, odpowiadaj: “A po co? Z góry wiadomo, że nie wpływa, więc po co próbować”. Czasem tylko domagają się zrobienia ślepych testów… No więc – dlaczego nie?
Kable cyfrowe – wpływ na brzmienie. Część I, eksperyment, czyli ślepy odsłuch
Pomyślałem o tym przy okazji kolejnych sporów w internecie o wpływ kabli cyfrowych na brzmienie. A może zrobić odsłuch w ciemno? Nadarzała się okazja, bo szykował się zlot członków facebookowej grupy audiofilskiej Audio Group Poland w Dobieszkowie… I razem z Janem Grzybickim z firmy 4HiFi postanowiliśmy taki odsłuch przygotować.
Porównanie w ciemno odbyło się w obecności około 25 osób na polskich kolumnach Bodnar Audio, dzielonym lampowym wzmacniaczu Feliks Audio (monobloki i preamp) oraz na dzielonym źródle składającym się z napędu CD CEC i przetwornika Audio GD, między którymi zmienialiśmy kable cyfrowe. Celem porównania było określenie, czy są słyszalne różnice między trzema kablami cyfrowymi SPDiF (RCA) wpiętymi między napęd i DAC. Nie chodziło o wybranie najlepszego a tylko o określenie, czy słychać różnice.
Wybraliśmy trzy kabelki z zupełnie różnych grup cenowych: Klotza VA063ELS, Gothama z wtykami Amphenol oraz TCI Cables Adder Digital II SE. Bardzo ważne było jednak co innego. Słuchacze nie wiedzieli, jakie kable będą zmieniane. Chodziło o ty, aby niczego nie sugerować, aby skupili się tylko na różnicach i nie uprzedzali się z góry. Dawało to moim zdaniem większą wiarygodność odsłuchu.
Test kolumn Rebel Sentiment 10
Zabawa była przednia, a wynik? Dla mnie oczywisty ale dla wielu słuchaczy był nie lada zaskoczeniem. – Byłem kablosceptykiem a co do cyfrówek, absolutnym sceptykiem. Jednak dziś się przekonałem – padło po pokazie kilka głosów. Na sali było około 25 słuchających, z czego zdecydowana większość usłyszała różnicę. Dla jednych była mniejsza, dla innych większa, ale zawsze słyszalna.
I o to mi w tej zabawie chodziło. Ale jednak musiało odbyć się głosowanie. Zdecydowanie zwyciężył najdroższy w stawce TCI Cables, z kretesem przegrał Gotham (choć znalazły się bodaj dwie osoby, którym to on właśnie spodobał się najbardziej). Wiele osób zwracało też uwagę na stosunkowo niewielkie różnice między TCI Cables a Klotzem.
Ten sam test, tylko w o wiele uproszczonej formie przeprowadziłem później u siebie w domu z jednym z uczestników dobieszowskiego spotkania. Efekt był taki sam – kolega bez trudu wyłapał różnice….
Kable cyfrowe – wpływ na brzmienie. Część 2, porównanie czterech cyfrówek
Już na swój użytek, do opisu, postanowiłem zrobić porównanie kilku “cyfrówek”. Z premedytacją użyłem słowa porównanie, bo nie był to regularny test. Choćby dlatego, że przesłuchiwałem kable z różnych pułapów cenowych, które trudno w regularnym teście porównywać.
Wykorzystałem cztery przewody. Dwa to produkty brytyjskiej firmy TCI Cables: TCI Adder Digital II (cena – 309 zł za metr) i TCI Adder Digital II SE (Special Edition) kosztujący 639 zł. Do tego dwie bardzo tanie cyfrówki. Allo.com BNC – kabel do kupienia na stronie producenta małych transportów i DAC-ów za około 6 Euro plus koszty wysyłki. Ostatni to kabelek DIY oparty o przewód firmy Gotham 10000 (858) okuty we wtyki Amphenol – koszt poniżej 50 zł.
Kable łączyły DAC Matrix Mini-i z dwoma transportami: odtwarzaczem DVD Yamaha i transportem plików DigOne Player opartym na popularnej “Malince”, czyli mikrokomputerze Raspberry Pi B+. Reszta systemu to wzmacniacze Cary V12 i LabGruppen IPD 1200 oraz różne kolumny głośnikowe.
Jaki był efekt tych porównań? Przesłuchiwane przeze mnie kable w sposób słyszalny wpływały na brzmienie, choć od razu zaznaczę, że nie były to różnice burzące porządek systemu. Ich skalę porównałbym do zmian, jakie wprowadzają kable prądowe czy podstawki anywibracyjne. Na pewno warto powalczyć o lepsze brzmienie za pomocą tych kabli. I nie zawsze jest tak, że trzeba na nie wydawać masę pieniędzy.
Należy jednak pamietać o tym, że nie każdy poprawi wszystkie aspekty brzmienia. Niektóre z testowanych przewodów – mimo że całościowo wypadły mniej spektakularnie – miały coś “ekstra”. Ale po kolei.
TCI Cables Adder Digital II SE wypadł najlepiej, podobnie zresztą jak na prezentacji w Dobieszkowie. Przewód łączy w sobie przejrzystość prezentacji z dobrym nasyceniem i bogactwem brzmienia. Nie był może najbardziej rozdzielczy, ani nie przekazywał najwięcej informacji we wszystkich pasmach (w średnicy bardziej podobał mi się chyba Gotham), ale zdecydowanie balans wszystkich elementów był najlepszy.
Brytyjski przewód prezentuje muzykę najdźwięczniej a jednocześnie wydaje się najcieplejszy – nie ogranicza bowiem pasma ani od góry, ani od dołu, a tony średnie nie wydają się ani odchudzone, ani zamulone. Nie ma też wrażenia zawoalowania prezentacji, muzyka płynie wyraźnie i bezpośrednio – czystość i klarowność prezentacji były na najwyższym poziomie z odsłuchiwanych przewodów.
Test głośników Martin Logan ESL
TCI Adder Digital II SE przekazywał też najwięcej informacji o muzyce. Podawał najwięcej składowych dźwięku, grał najcieplej bez utraty rozdzielczości, bardzo dobrze różnicował efekty przestrzenne i oddawał skoki dynamiczne. Choć jeśli chodzi o ten ostatni aspekt – miał godnego przeciwnika.
Allo.com BNC to najtańszy kabel odsłuchu i to on zrobił na mnie największe wrażenie stosunkiem jakości do ceny. Za grosze – kosztuje około 6 Euro + koszt wysyłki – otrzymujemy przewód, któremu ogólne sporo brakuje do droższego TCI, ale który niektórymi swoimi cechami może się z nim równać. Jeśli chodzi o dynamikę przekazu i szybkość jest na porównywalnym poziomie. Daje muzyce sporo werwy i rytmu.
Jest też równie – a może nawet bardziej – rozdzielczy, odseparowanie poszczególnych dźwięków i instrumentów potrafi zaskoczyć. Te dwie cechy predystynują go do systemów nieco ospałych i wolnych. Na podobnym poziomie co droższy TCI jest też klarowność i przejrzystość przekazu.
Natomiast Allo.com BNC ustępuje brytyjskiemu przewodowi pod względem barwy, bogactwa brzmienia. Brzmi bardziej sucho i nie tak muzykalnie, bardziej ogranicza wybrzmienia. Nie oddaje tak dobrze walorów przestrzennych nagrań.
TCI Adder Digital II – tańszy z dwóch brytyjskich kabli – jest o tyle trudny do jednoznacznej oceny, że różne aspekty brzmienia są na różnym poziomie. Pod względem barw, przestrzeni, pełni grania blisko mu do droższego brata, choć ma nieco gorszą kontrolę basu i gra minimalnie ciemniej. Nie jest tak czysty i bezpośredni jak TCI z przydomkiem SE i Allo.com BNC.
Gotham 10000 (858) podobał mi się najmniej, choć jedną cechą mnie urzekł. Ale o tym za moment. Generalnie grał w sposób najmniej klarowny, jakby między słuchaczem a muzyką wydobywającą się z głośników rozpięto cienką zasłonkę. Ustępował innym przewodom szybkością i dynamiką, nie oddawał tak dobrze rytmu nagrań. Czuć było również braki w rozdzielczości.
Natomiast był ciekawy tonalnie. Co prawda wycofywał skraje pasma, ale jego prezentacja tonów średnich była chyba najbogatsza ze wszystkich: średnica była ciepła, nasycona, bardzo prawdziwa. A poza tym bardzo płynna i muzykalna.
Podsumowanie
Konkluzja z tych odsłuchów jest dla mnie jasna – kable cyfrowe w słyszalny sposób wpływają na brzmienie, nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. A co do testowanych kabli… Najdroższy przewód TCI wypadł ogólnie najlepiej – to uniwersalny kabel do wielu systemów nawet średniej klasy. Trudno “złapać” go na jakiejś niedoróbce. Natomiast wielkim zaskoczeniem był dla mnie Allo.com BNC – taniutki przewód pokazał sporo możliwości, sprawdzi się szczególnie w nieco ciemniejszych systemach. Tańszy TCI proponuje brzmieniowy kompromis między nimi. A Gothamem powinni zainteresować się audiofile szukający uspokojenia jasno i nerwowo grających systemów.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, TCI Cables, Allo.com
Czytaj także:
Magia lampy i gramofonu, czyli w pułapce stereotypów audio
Test kabli XLO PRO – interkonekt i głośnikowiec
Test kabli Melodika i Monkey Cable. Czy warto wydać więcej na interkonekty?
Witam.
Jest jeden błąd metody w teście – przewód Allo jest ze złączami BNC , które na starcie mają przewagę nad zastosowanymi w pozostałych kablach nieszczęsnych RCA, które nie zachowują impedancji 75 Ohm – co jest wadą wrodzoną.
Różnica w tych kablach polegała tylko na tym że niektóre z nich nie mogły spełnić wymogów częstotliwości przesyłanego sygnału. Jeśli spełniały by te wymogi to nie ma technicznej możliwości żeby cokolwiek zmieniły. Na tym polega siła przesyłu cyfrowego. Ten test zaprzecza prawom fizyki i jest jedynie subiektywną bajką autora. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością i wie to każdy kto zna zasadę działania przetwornika D/A.
Bardzo dziękujemy za opinie i zapraszamy do zrobienia odsłuchów “na ślepo”. Oczywiście kabli, które wcześniej zostały pomierzone
Mój kolega który wykonuje sprzęt audiofilski na poziomie High Endu światowego, odpowiedział mi tak. Cały problem cyfrówek, to nie tylko częstotliwości, ale i mikroprzesuniecia fazowe, związane np. z cewkami w przysyłanych obwodach połączeń coaxialnych. Sygnał 0,5 V to znacznie pogarsza przekazywanie treści cyfrowych. (Sygnał z przetworników 5 V)
Te cewki na wyjściu i wejściu mają zmniejszyć poziom zakłóceń, ale przesuwają sygnał fazowo, więc nie będzie On kwadratowy tylko lekko paraboliczny. Stąd ponoć się bierze taka cecha, różnicy wprzesyłaniu sygnału przez różne kable cyfrowe. Mamy lepsze wykresy sygnału cyfrowego lub gorsze. Tyle się dowiedziałem. Pozdrawiam.
Witam. Chciałbym z całą mocą powiedziec że wplyw przewodów cyfrowych, analogowych, sieciowek jest oczywisty, przewód ogólnie mówiąc może być głównym sprawcą zaburzenia równowagi totalnej całego systemu audio .Różnice w przypadku przewodów cyfrowych to oczywista sprawa słychać to bez problemu. Zajmuje się sprawami audio od zawsze, zrobiłem setki testów na przestrzeni lat i mogę z całą stanowczością potwierdzić że słuchacze uczestniczący w tym teście mogli usłyszeć różnice w dźwięku gdy zamieniane były cyfrówki.
Dziękujemy za opinię, jesteśmy podobnego zdania
Gratuluję. Już kiedyś robiony był test kabli. Eksperci oczywiście podniecali się drogimi. Po przeprowsdxeniu ślepych testów nie byli już tak zgodni. Subtelny=żaden. Pozdrawiam złotouchych snobów.
Też robiliśmy ślepe testy – można o tym przeczytać na naszej stroni. Pozdrawiamy
Znamy te “ślepe” testy. W ten sposób wszystko można udowodnić, Wpływ kabelka cyfrowego n brzmienie jest zerowy. Wie o tym każdy, kto nie ulega podszeptom inspirowanym przez producentów kabli, dla których jest to przecież znakomity interes. Ogromny zysk przy prawie zerowych nakładach.
Daj spokój, szkoda czasu na nich. Jak ktoś może oficjalnie pisać, że w strumieniu przesyłu cyfrowego kabel ma znaczenie, to brakuje tylko słów na określenie jego głupoty.
Ma wpływ. Poczytaj pan o korekcji błędów w s/pdif której tam praktycznie nie ma, a później pisz o głupocie. Dla mnie mnie głupotą jest mylenie przesyłu cyfrowego np w takim s/pdif a zapisem cyfrowym plików. To dwie różne rzeczy.
Chciałbym skomentować fragment jednej z wypowiedzi, pada on zawsze, w podobnej formie, przy tego rodzaju dyskusjach. “Ten test zaprzecza prawom fizyki i jest jedynie subiektywną bajką autora” Otóż, nie świat powstał wg praw fizyki, lecz fizyka jest nauką, która PRÓBUJE, opisać świat i ma na tym polu jeszcze bardzo dużo pracy;) Czy jest fizyczny dowód na istnienie Boga? NIE, a jednak miliony ludzi modli się i chodzi do kościoła. Mam hiendowy system. Kilka dni temu, podczas przepinania, jeden z wtyków mojej cyfrówki poluzował się i stracił kontakt. Oddałem go do naprawy, a na jego miejsce użyłem taniej cyfrówki za niecałe 200 zł. Niestety nie dało się tego słuchać!!! Czas naprawy kabla, który trwał kilka dni, był dla mnie czasem bez muzyki.
Grzyniu pisze “Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością i wie to każdy kto zna zasadę działania przetwornika D/A.” Grzyniu, rzecz właśnie polega na tym, że zasady działania przetwornika D/A doskonale tłumaczą dlaczego kabel może wpływać na brzmienie. Trzeba tylko te zasady znać i rozumieć. Za wszystko odpowiedzialna jest korekcja błędów, a dokładniej sposób postępowania algorytmu w przypadku braku możliwości korekcji. Przesyłu (streamingu) danych audio np z CD do DAC absolutnie nie można porównywać z kopiowaniem plików. Zasady są zupełnie inne. O ile w kopiowaniu plików zamiana zer w jedynki i odwrotnie jest niedopuszczalna, o tyle w streamingu audio już tak. Polecam poczytać o formacie CD-AUDIO, DSD, a w szczególności o metodach i regułach korekcji błędów.
Ale ślepy test. To śmieszne. Pytać się grona snobów czy słyszało równicę. Ślepe testy nie na tym polegają.
Gdyby ten sam kabel podłączyć 3 krotnie pod rząd i zadać te same pytanie. Odpowiedzi byłyby identyczne.
Kolejna sprawa głosowanie. Publiczne czy tajne?
Różnice pomiędzy kablami trzeba odsłuchiwać tylko w parach i głosować w sposób tajny, przy czym w parach trzeba często podłączać te same kable. Próba musi być duża. Duża próba, to nie duża liczba uczestników, tylko duża liczba prób.
Wyniki, to obróbka statystyczna, a nie po uważaniu.
Takie “ślepe testy” jak powyższy, świadczą o całkowitej głupocie i to jest jedyny fakt, który wypływa z artykułu.
Żenada.
Przykro, że test i jego wyniki nie pasują do Twoich przekonań. Obrażaniem ludzi pokazujesz swoją wartość w tej dyskusji. Mialem identyczne poglądy 5 lat temu, ale zamiast obrażać ludzi postanowiłem, że zweryfikuje to samodzielnie zarówno od strony teoretycznej oraz w praktyce. Praktyka pokazuje, że są różnice i to czasem zaskakująco duże. Teoria pokazuje, że przy transmisji tego typu sygnału występują różnice nawet wtedy, gdy sygnał jest bit-perfect. A dlaczego ? Zachęcam poczytać, doszkolić się i zweryfikować samemu. Życzę dużo cierpliwości i pokory w Życiu.
Ja podzielam zdanie Reduktora a nie redaktora. Za brzmienie odpowiada sprzęt – wzmacniacz, kolumny, źródło i ewentualnie kabel głośnikowy.