Test ATC SCM 19. Oryginalne i wyrafinowane monitory

0
ATC SCM 19 zajawka

Nasza ocena

Wysokie9.5
Średnica9.4
Bas9.1
Przestrzeń9.5
Dynamika9.4
Przejrzystość i szczegółowość9.5
KLASA A (wyższa grupa cenowa 8-15 tys. zł) Wyrafinowane monitory bardzo wysokiej klasy. Znakomita przejrzystość i detaliczność. Świetne przestrzeń, głośniki absolutnie znikają budując z rozmachem trójwymiarową scenę. Zestawy są neutralne tonalnie, nieco stonowane, jeśli chodzi o nasycenie niskimi tonami. Góra i średnica - pierwsza klasa
9.4

TEST / ATC SCM 19 / Spotkanie z taką firmą jak ATC Loudspeakres zawsze rodzi sporo emocji. To w końcu głośniki, z których w pracy korzysta Diana Krall, Omar Hakim, Kate Bush, Pink Floyd czy Mark Knopfler. Ale też mamy w stosunku do nich pewne oczekiwania, bo to zestawy o ewidentnie studyjnym rodowodzie i spodziewamy się po nich charakterystycznego brzmienia. Jak więc wypadły największe monitory z podstawowej serii? Oto test ATC SCM 19.

ATC to jedna z bardziej znanych i docenianych brytyjskich firm audio. I jedna z tych, które swój początek wzięły z rynku profesjonalnego. Założył ją w 1974 roku William Woodman, miała specjalizować się w budowie nowych, znacznie lepszych od dostępnych wtedy przetworników, które można by stosować w sprzęcie studyjnym i nagłośnieniowym.

Wszystko zaczęło się od głośnika niskotonowego o symbolu PA75-314, który bardzo szybko zyskał uznanie na rynku. Ale przełomem okazał się głośnik średniotonowy SM75-150 – ten miękki kopułkowy przetwornik przetwarzał szersze pasmo niż inne podobne głośniki a co najważniejsze dawał o wiele mniejsze zniekształcenia. W kolejnych wersjach jest produkowany do dziś i uważany za jeden z najlepszych głośników średniotonowych na świecie.

W latach 80. XX wieku pojawiły się pierwsze kolumny sygnowane ATC Laouspeaker (głównie aktywne monitory studyjne) a z czasem zestawy audiofilskie. W kolejnej dekadzie firma weszła na zupełnie nowy teren i zaoferowała elektronikę idealnie pasującą do swoich kolumn. Powstały tak cenione urządzenia, jak przedwzmacniacz SCA2, końcówka mocy SPA2-150 czy wzmacniacz zintegrowany SIA2-150.

ATC Loudspeakers oferuje dziś sprzęt w dwóch liniach: profesjonalnej i hi-fi, w tej drugiej możemy wybierać pośród pięciu serii, kupimy monitory pasywne, aktywne i głośniki wolnostojące. W ofercie są też komponenty do kina domowego: głośniki centralne i subwoofery oraz głośniki naścienne. Zaopatrzymy się też u Brytyjczyków w odtwarzacze CD (także z funkcją DAC) oraz wzmacniacze (dzielone i integry). Testowane monitory ATC SCM 19 to topowe podstawkowce z podstawowej serii Entry.

ATC SCM 19 – test. Budowa

ATC SCM 19 to naprawdę spore, jak na dzisiejsze standardy, dwudrożne monitory. Ponad 43 centymetry wysokości i ponad 17,5 kilogramów wagi (sztuka!) robią wrażenie. Także jakość wykonania i wykończenia nie pozostawia nic do życzenia – niby nic w nich nadzwyczajnego, zwykłe kolumny, ale kiedy spojrzymy na nie z bliska, widać dbałość dopasowanie elementów, jakość forniru i lakierownia.

ATC SCM 19 9

ATC SCM 19 – test. Monitory ATC mają bardzo charakterystyczną maskownicę (fot. wstereo.pl)

Obudowy wykonano z gęstego MDF-u. Można wybierać kolumny w kilku wykończeniach – forniry wiśnia i czarny popiół, oraz satynowe lakiery: biel i czarny. Monitory wyposażone są w bardzo charakterystyczne maskownice zrobione z cienkiej, metalowej blaszki wygiętej i podziurkowanej jak durszlak, które utrzymywane są na magnesach, nie ma więc szpecących przednią ściankę dziurek. Charakterystyczne jest też rozmieszczenie przetworników – głośnik odtwarzający niskie i średnie tony umieszczono stosunkowo wysoko, pod nim jest sporo miejsca, które wykorzystano na umieszczenie logo firmy.

Monitory ATC SCM 19 kształtem obudowy nie szokują. Jedynie zwraca uwagę wygięcie bocznych ścianek – nie są równoległe, co zapewne wpływa na to, że nie tworzą się niepotrzebne fale stojące i rezonanse. Przednia ścianka jest więc szersza niż tylna. Terminale głośnikowe są solidne, dobrej jakości i podwojone, co umożliwia bi-amping lub bi-wiring. Litraż obudowy to 19 litrów.

Test monitorów Taga Harmony B-60

ATC SCM 19 to najwyższy model podstawkowy w serii Entry a zarazem techniczny pomost do serii Classic. Zaczerpnął on napęd magnetyczny SL (Super Linear) z wyższej serii, przy zachowaniu niższej, bardziej przystępnej ceny. To dwudrożne monitory, które zaopatrzono nie w gotowe głośniki od innego dostawcy a we własne drajwery o charakterystycznej budowie. To znak rozpoznawczy ATC.

ATC SCM 19 korzystają z unikalnego głośnika przetwarzającego tony niskie i średnie. To stożek ze splotu poliestrowego z domieszką celulozy, dodatkowo nasączony specjalnym preparatem, który powoduje, że membrana jest leciutko lepka. Membrana ma średnicę 150 milimetrów i jest zintegrowana z 75 milimetrową kopułkę przeciwpyłową, która zachowuje się w podobny sposób co słynna 75 milimetrowa kopułka średniotonowa ATC.

Przejrzystość, szczegółowość, świetne oddawanie najmniejszych muzycznych drobiazgów i różnic – to główne cechy tych kolumn

Głośnik ma napęd Super Linear – rozwiązanie szeroko stosowane w serii Classic. Od dawna znany jest negatywny wpływ histerezy magnetycznej na parametry głośnika. Optymalizacja budowy magnesu i przerwy magnetycznej, oraz zastosowanie nowego, rewolucyjnego materiału spowodowały spadek zniekształceń w zakresie 100 Hz – 3 kHz o średnio 10-15 dB.

ATC SCM 19 1

ATC SCM 19 – test. Brytyjskie kolumny są czułe na rodzaj elektroniki i okablowania (fot. wstereo.pl)

Za wysokie tony odpowiada w ATC SCM 19 firmowy głośnik o symbolu SH25-76. To 25 milimetrowa kopułka z miękką membraną na podwójnym zawieszeniu – połączenie pozwalające tłumić zniekształcenia harmoniczne wysokiego rzędu. Jej napęd stanowi krótka cewka w połączeniu z silnym magnesem neodymowym, bez wykorzystania ferrofuidu. Zastosowana zwrotnica dzieli pasmo na poziomie 2,5 kHZ.

Monitory ATC SCM 19 to najdroższe podstawkowce w serii Enry i wyceniono na 11 490 złotych, zaliczamy je więc do klasy A (wyższa grupa cenowa od 8 do 15 tys. zł).

ATC SCM – test. Brzmienie

Na początek jedna rada. Jeśli ktoś jest zainteresowany kolumnami ATC SCM 19 – a naprawdę warto się nimi zainteresować – to poświęćcie im troszkę czasu. To nie są głośniki, które przy szybkim, półgodzinnym odsłuchu w sklepie czy u kolegi wbiją w fotel, oczarują jakimś aspektem brzmienia. To nie ten typ. Zostawcie kaucję w sklepie, wyślijcie żonę z dzieciakami na fajny weekendowy wyjazd i zarezerwujcie sobie dwa, trzy dni na ich spokojne posłuchanie.

Bo one kompletnie nie robią tzw. pierwszego wrażenia. W szybkim odsłuchu są po prostu OK. I tyle, można przejść obok nich i nie zauważyć. A szkoda by było… To kolumny, które nie stosują żadnych sztuczek, nie ma w ich graniu trików, za pomocą których te głosiki chcą złapać słuchacza za portfel. Wymagają chwili czasu – tak jest z rzeczami wyrafinowanymi.

To trochę tak, jak z jedzeniem. Bywa, że w restauracji zamówimy sałatkę, w której warzywa pływają w gęstym sosie winegret, do którego kucharz dodał sporo miodu i musztardy. I okrasił go jeszcze oregano i bazylią. Niektórzy powiedzą, że fajnie podkręcił smak. Tyle, że bardziej czujemy w niej ten sos, niż smak pomidorów, papryki czy cebulki. A i z oryginalnym winegretem ten miód i zioła nie mają wiele wspólnego. Niby robi wrażenie, ale to raczej efekciarstwo.

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy