Jasno chcę podkreślić: nie wartościuję tych zmian, ani stare, ani nowe brzmienie nie było lepszy czy gorsze. To tak jak w sferze kulinarnej: ani lepsza nie jest kuchnia wietnamska, ani włoska czy francuska. Wszystkie są świetne, ale każda jest inna. A dlaczego producenci zmieniają rys brzmieniowy swoich urządzeń? Powodów jest pewnie bez liku: chcą odświeżyć ofertę, zainteresować swoim sprzętem nowych potencjalnych nabywców lub nowe rynki, podążać za brzmieniową modą, bo przecież gusta słuchaczy też się w czasie zmieniają… A co te dywagacje mają do odsłuchiwanego Lumina D3?
Od dawna miałem możliwość obcowania z urządzeniami tej świetnej marki (już trzeciego Lumina używam prywatnie we własnym systemie), która już lata temu zauroczyła mnie swoim charakterem brzmienia – bo Lumin taki charakter miał. I też mogłem obserwować, jak to brzmienie ewoluuje. Z ultra ciepłego, gęstego, bardzo płynnego i spokojnego w kierunku coraz większej neutralności. Opisywałem to zresztą w testach urządzeń Lumina – więcje TUTAJ. Jaki jest więc Lumin D3?
Ten sieciowy odtwarzacz plików jest dla mnie najmniej “luminowski” ze wszystkich, które słyszałem. Jest w tym brzmieniu pewnie większa uniwersalność, pewnie sprosta oczekiwaniom większe grupy słuchaczy, ale nie ma już tej gęstości, tej oleistej barwy i nasycenia znanego choćby z Lumina T2. Ma za to co innego, czego dawniej nie było. A na pewno nie było tego w takim stopniu.
Weźmy choćby świetną płytę klasyka: Pharoah Sanders i Flating Points “Promises”. Wsłuchajmy się w brzmienie jego saksofonu. Ale także ogólnie w brzmienie instrumentów dętych na innych płytach. Mają one sporo kąśliwości, blasku, są też bardzo wyraziste i ekspansywne, choć nigdy nie przekraczają granicy natarczywości. To samo jest z głosami – wokaliści czy radiowi spikerzy zdają się mięć lepszą dykcję, poszczególne zgłoski są bardziej czytelne i dobitne. Z czego to wynika?
Moim zdaniem z dwóch rzeczy. Po pierwsze z większej niż we wcześniejszej “luminowskiej” szkole rozdzielczości brzmienia. To jest dość wyraźne, w miejscu mniejszego lub większego zaoblenia konturów dźwięków mamy ich dobitniejsze kreślenie ostrzejszą kreską. Wciąż słychać dobre podtrzymanie nut, ale nie jest już tak spektakularne, kończy się szybciej i nieco gwałtowniej.
Zauważalna jest też zmiana temperatury prezentacji, barwowego balansu. Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek w kontekście Lumina napiszę o jasnym brzmieniu … No, może nie jasnym, ale na pewno nieocieplonym. A jednak kiedy zacząłem słuchać tego urządzenia, to przemknęła przez głowę myśl: jak on jasno gra! No więc uściślijmy: gra jasno jak na Lumina. W kategoriach bezwzględnych jest to granie neutralne.
W porównaniu z wcześniejszymi urządzeniami – nawet z moim Luminem T3 (test TUTAJ) – ogólna tonalność jest przesunięta w górę. Osiągnięto to przez dwa zabiegi. Zrezygnowano z eksponowania średnich tonów, skraje pasma są równouprawnionymi uczestnikami muzycznego spektaklu. I chyba bardziej podkreślono lekko przełom średnicy i góry To po pierwsze. To było już słyszalne wcześniej, w kolejnych modelach wchodzących do sprzedaży.
Ale w odtwarzaczu Lumin D3 dzieje się jeszcze coś innego, co powoduje, że jego tonalność jest znacznie lżejsza. Otóż słychać mniejszą ilość niskich składowych, i to właściwie w całym paśmie. Najbardziej widoczne jest to w sopranach i wyższej średnicy, ale to wystarczy, by całość tonalności słuchacz odbierał jako nieco jaśniejszą. Zresztą i w średnicy, i w wyższym basie też mamy do czynienia z tym zabiegiem. W efekcie jest nieco mniej muzycznej tkanki między konturami dźwięków, barwa jest mniej oleista. Gdyby porównać to do malarstwa, to nie jest już gęsty olej; to brzmienie skręca w kierunku akwareli.
Test transportu cyfrowego NuPrime Stream 9
Ale to też ma swoje inne implikacje, na przykład w lepszej dynamice. Lumin D3 to maszyna grająca naprawdę z dużą energią. Nie spodziewałem się, szczerze mówiąc, z takiego “malucha” tak mocnego uderzenia i werwy. Szybkość i mikrodynamika to bardzo mocna strona tego urządzenia, Lumin stara się oddać rytm z wszystkimi jego niuansami, bardzo dobrze różnicując mikrodynamiczne efekty. A przy tym nie jest wcale rachityczny czy zbyt lekki. Nie ma w nim nawet śladu leciutkiej ociężałości znanej z pierwszych odtwarzaczy tej firmy.
Tu warto zatrzymać się na chwilę nad aplikacją sterującą tym odtwarzaczem. Wśród wielu funkcji, użytkownik ma też naprawdę zaawansowaną możliwość zmiany upsamplingu i rozdzielczości bitowej. Możemy więc na przykład pliki PCM (format płyty kompaktowej) upsamlować do DSD, albo na przykład zwiększyć rozdzielczość do 24 bitów. I ten zabieg sprawdził się w moim przypadku w czasie odsłuchu Lumina D3. Dlaczego?
Zmiany w upsamlingu, szczególnie jego maksymalne zwiększenie, wpływają słyszalnie najbardziej właśnie na ten barwowy aspekt brzmienia, muzyka nabiera więcej braw, staję się gęstsza, ma więcej body, kolorów, jakbyśmy ją lekko dobarwili. Mamy więc możliwość za pomocą szybkiej korekcji w aplikacji jakby “powrotu” do starej szkoły luminowskiego grania. To oczywiście duże uproszczenie zagadnienia, ale warto się pobawić tymi ustawieniami, bardzo ciekawe efekty.
Ale wróćmy do zasadniczego opisu brzmienia tego odtwarzacza. Także przestrzeń pokazywana przez Lumina stoi na wysokim poziomie. Od razu zwraca uwagę swoboda i otwartość, z jaką Lumin kreśli muzyczne zdarzenia przed słuchaczem. Przede wszystkim scena jest napowietrzona, a więc nie ma na niej tłoku. Nawet w nagraniach z dużą ilością instrumentów i gęstymi aranżacjami wszystko jest czytelne, ładnie poukładane.
Mały Lumin trochę bardziej kładzie nacisk na szerokość niż głębokość sceny, ale na pewno nie można mu zarzucić, że gra płasko. Dobrze pokazuje akustykę pomieszczeń, jeśli ta została na nagraniu zapisana i pokazana. Także specjalne efekty znane na przykład z nie najlepszej muzycznie, ale za to efektownie zrealizowanej płyty byłego lidera Pink Floyd zostały przez odtwarzacz pieczołowicie pokazane.
Na koniec kilka zdań, które muszą się tu znaleźć. Recenzowałem już droższy odtwarzacz sieciowy tej firmy Lumin T3, sam go prywatnie używam. Zapytacie: czy warto dopłacić ponad 10 tys. zł i kupić droższe urządzenie? Jak zwykle odpowiedź nie jest prosta. Spróbuję na nią odpowiedzieć w podsumowaniu.
Podsumowanie
Lumin D3 to bardzo dobre i kompetentne źródło cyfrowego dźwięku, które sprosta pewnie wymaganiom większości audiofilów. Jest przede wszystkim uniwersalne, a więc ma nieco własnego charakteru, ale nie jest on przesadnie akcentowany. Poza tym z łatwością radzi sobie z różnymi gatunkami muzycznymi. Do najmocniejszych jego cech należy świetna dynamika i przestrzenność grania – pod tym względem robi świetne wrażenie i może stawać w konkury z droższymi urządzeniami. Tonalnie neutralne, z minimalnym zaakcentowaniem przełomu średnicy i góry pasma. Bas stosunkowo szybki i krótki, choć jest też trochę tego luminowskiego ciepełka. Bardziej niż wcześniejsze modele stawia na rozdzielczość, komunikatywność, niż na wypełnienie, barwowe nasycenie czy dodawanie muzyce body. Przestrzeń swobodna i napowietrzona.
Czy warto więc wydać dwa razy więcej na “Trójkę” Lumina? Użytkowo urządzenia są bardzo do siebie zbliżone… Zostawmy więc na boku kwestie finansowe, skupmy się na brzmieniu. Wszystko zależy od naszych oczekiwań. Lumin D3 gra bardzo dobrze. Natomiast Lumin T3 (obecnie jest też dostępna wersja T3x z nowym, liniowym zasilaniem) oferuje jednak coś ekstra. To wyrafinowanie, kultura brzmienia. Pod względem na przykład dynamiki czy przestrzeni to w zasadzie bardzo podobne urządzenia, choć i tu – po uważnym wsłuchaniu się – są różnice: droższy odtwarzacz ma jednak nieco plastyczniejszą, bardziej trójwymiarową scenę i lepsze różnicowanie mikrodynamiczne. Ale już barwa, szczegółowość, bogactwo muzyki, nasycenie – bezdyskusyjnie są po stronie droższej maszyny. Wszystko zależy więc od tego, czego oczekujemy, jak i czego słuchamy. Ja bezdyskusyjnie pozostaję przy T3 (często słucham w skupieniu, w zaadaptowanym akustycznie pomieszczeniu, głównie muzyki akustycznej, jazzu, muzyki poważnej; bardzo zwracam uwagę na fakturę dźwięków, muzyka to dla mnie w dużej mierze doświadczenie sonoryczne). Natomiast dla kogoś, kto słucha głównie muzyki mainstreamowej, czasem tylko w tle, lubi po prostu dobre granie, lepszym wyborem może okazać się Lumin D3. Jak zawsze w audio – nie ma lekko, trzeba samemu posłuchać i zdecydować.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl, Lumin
Czytaj także:
Test streamera NuPrime Evolution Stream
Test DAC Norma Audio HS IPA-1
Lumin D3 – odtwarzacz sieciowy (streamer + DAC)
Cena – 11 790 zł
Dystrybucja – Audio Atelier
Tel. 606 276 001
System testowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: Electrocompaniet AW-180, LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Norma Audio HS IPA-1
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Dane techniczne producenta:
DSD: Do DSD256, 1 bit, SDtereo
PCM: Do 384kHz, 16–32-bit, Stereo
STOPIEŃ WYJŚCIA ANALOGOWEGO:
Układ DAC ESS SABRE 32 ES9028Pro
Zrównoważony układ z wysokiej jakości komponentami
Całkowicie przeprojektowany bufor analogowy zawiera kondensator wyjściowy o jakości audio oraz ultra-niski poziom szumów i wysoki zakres dynamiki
Dyskretny system zegara zapewniający precyzję pomiaru czasu
CZĘSTOTLIWOŚCI UPSAMPLINGU I GŁĘBIA BITOWA:
Opcja upsamplingu DSD256 dla wszystkich plików
Opcja upsamplingu PCM 384 kHz dla wszystkich plików
CYFROWY STOPIEŃ WYJŚCIOWY:
SPDIF BNC:
PCM 44,1–192 kHz, 16–24 bity
DSD (DoP, DSD przez PCM) 2.8 MHz, 1 bit
ZASILACZ: Wewnętrzny automatyczny zakres 100–240V AC, Nisko-szumowy, Ekranowana komora zasilacza w celu zmniejszenia zakłóceń delikatnej elektroniki
OBUDOWA: Aluminium anodowane na czarno (Czarny), Surowe, anodowane aluminium (Srebrny)
WYMIARY I WAGA: 300 mm (szer.), 244 mm (gł.), 60 mm (wys.), 2.5 kg
PROTOKOŁY STREAMINGU:
Protokół UPnP AV z rozszerzeniem do strumieniowego przesyłania dźwięku (OpenHome)
Roon Ready
TIDAL Connect
Spotify Connect
Zgodny z AirPlay
Gapless odtwarzanie bez przerw
Lista odtwarzania na urządzeniu
OBSŁUGIWANE FORMATY PLIKÓW AUDIO:
Bezstratne DSD: DSF (DSD), DIFF (DSD), DoP (DSD)
Bezstratny PCM: FLAC, Apple Lossless (ALAC), WAV, AIFF
Skompresowany (stratny) dźwięk: MP3, MQA
WEJŚCIA:
Sieć Ethernet RJ45 1000Base-T
Pamięć masowa USB, dysk flash, dysk twardy USB (tylko FAT32 z pojedynczą partycją, exFAT i NTFS)
ANALOGOWE WYJŚCIA AUDIO:
Zbalansowane XLR, 6Vrms, pin 2 Hot
RCA niezbalansowane, 3Vrms
OBSŁUGIWANE URZĄDZENIA STERUJĄCE:
Urządzenia Apple’a. iOS 11.0 lub nowszy
Urządzenia z Androidem. Wymagany Android 4.0 (Ice Cream Sandwich) lub nowszy
Brak komentarzy