10

Test Hijiri SM2R-L “Sound Matter”. Mistrz kompetencji, mistrz muzyki

0
Hijiri Sound Matter zajawka

Nasza ocena

Hi-end10
Hi-end (kable powyżej 5 tys. zł). Spektakularny wpływ na brzmienie, ale bez grama efekciarstwa. Naturalnie, plastycznie, bogato, dynamicznie, rozdzielczo, różnicująco, kolorowo, spokojnie - tak "gra" ten kabel. Kolejna rzecz - spójność. Wszystkie aspekty brzmienia są poukładane w całość, nie ma "coś za coś". Jest wszystko razem. Największa klasa i wyrafinowanie
10

I tu na chwilkę przejdę do tego, czym różni się nowa wersja Hijiri SM2R-L “Sound Matter” (ta z literką L) od starszej (tej bez L), ponieważ miałem obie. Dla mnie głównie dwiema rzeczami: bogactwem, o czym pisałem wyżej, rozdzielczością (o tym za chwilę) i blaskiem. To dość nieostre określenie, ale mniej więcej każdy wie, kiedy coś błyszczy się bardziej, a coś mniej. Otóż nowa wersja Hijiri SM2R-L “Sound Matter” błyszczy się bardziej, szczególnie w górze pasma.  

To świetnie słychać na przykład na trąbce, stalowych strunach gitar akustycznych czy oczywiście perkusyjnych talerzach. Owo nabłyszczenie dźwięków sprawie, że samą górę obieramy odrobinę jaśniej, z taką dodatkową poświatą, powietrzem. Nie zmienia to jednak całości percepcji muzyki, jaką proponuje ta sieciówka: to granie gęste, po ciepłej stronie, ale z tym odpowiednim sznytem na górze, z idealnym wykończenie. A jednocześnie nie ma tam żadnego zaburzenia równowagi, spójność prezentacji nadal jest znakomita.

Hijiri SM2R-L “Sound Matter” to przewód naprawdę wybitnie rozdzielczy, robi wrażenie, w jaki sposób słyszymy poszczególne dźwięki, jak bez absolutnie najmniejszego trudu podążamy za muzykami, jak odnajdujemy drobiazgi i szczegóły nawet w tych najbardziej skomplikowanych aranżacjach i produkcjach. Ale jednocześnie nie jest to rozdzielczość skalpelowa, ostra, wyczynowa. Nie jest to szatkowanie muzyki na poszczególne drobinki i podawanie ich osobno. To nie jest wycinani tych poszczególnych dźwięków z obrazu całości, one wszystkie są pokazywane w kontekście, w otoczeniu innych nut i wybrzmień.

I ty leży clou programu: to kapitalna rozdzielczość, która odbywa się niejako na tle wybrzmień, w ciągłości muzyki, nie zaburzając niesamowitej spójności prezentacji. To bardzo rzadko spotykane. I to także jest różnica w porównaniu do starszej wersji.

Hijiri Sound Matter 4

Tej rozdzielczości sprzyja rodzaj energii, jaka włożona jest w inicjację każdego z dźwięków. Mimo że ich kontury nie są rysowane najostrzejszą na świecie kreską, do właśnie ta siła początku wzmaga wrażenie, że nuty nie zlewają się ze sobą i wyraźnie oddzielają się od innych. A jednocześnie nadaje graniu odpowiedniej szybkości i wigoru. Bo Hijiri SM2R-L “Sound Matter” jest także kable bardzo szybkim. Ale ustalmy to od razu – nie najszybszym, pewnie wysokie modele Siltecha czy Acrolinka mają do zaoferowanie pod tym względem więcej. Ale żółty Hijiri jest i tak świetny, rytmiczny, zrywny kiedy trzeba, niespóźniający się nawet przy ciężkich, masywnych dźwiękach wielkiej symfoniki. No i ma ten niesamowity spokój, o którym pisałem na początku.

Nie miałem też żadnego niedosytu pod względem oddania skali brzmienia. Kabel gra naprawdę zamaszyście, z takim zawadiackim rozmachem, czemu sprzyja plastyka prezentacji. Rysując duże, gęste, trójwymiarowe bryły jest mu łatwiej pokazać potęgę brzmienia na przykład koncertu rockowego.

Test interkonektu Gekko Purple Haze

Prezentacja przestrzeni jest wynikiem wszystkiego tego, co napisałem wcześniej: a więc ocieplenia, masywnej tkanki dźwięków, skupieniu na średnicy, choć z blaskiem u góry, ogromnej spójności połączonej z ogromną rozdzielczością. I ta ostatnia cecha jest też tożsama właściwie z oceną sceny dźwiękowej. Hijiri SM2R-L “Sound Matter” nie robi z przestrzenią żadnych cudów, bo raczej kable zasilające nie ingerują zbyt mocno w przestrzenne aspekty prezentacji. Nie spodziewajcie się jej rozdmuchania w głąb czy na szerokość. Jest taka, jaka ma być: obszerna, ale nie jakaś ponadprzeciętna. Natomiast naprawdę robi świetne wrażenie plastycznością.

Kabel eksponuje nieco pierwszy plan, minimalnie go przybliżając, ale nie wypychając; a więc jest tuż za linią kolumn, ale nico bliżej niż inne plany, które ładnie poukładane są w głąb sceny. A na niej mamy nie punkty, nie plamy a niemal awatary instrumentów ze wszystkimi wymiarami, z odpowiednią wielkością i barwą. I ta scena jest – jak wszystko, co ten kabel wyprawia – niesamowicie spójna i plastyczna, jednocześnie z precyzyjnym umieszczeniem instrumentalistów, powietrzem, interakcjami między nimi. A to wszystko sprawie, że przestrzeń pokazywana jest bardzo plastycznie i naturalnie.

Hijiri SM2R-L “Sound Matter” – test. Kabel w czasie testów (fot. wstereo.pl)

Hijiri SM2R-L “Sound Matter” – test. Kabel w czasie testów (fot. wstereo.pl)

Oczywiście Hijiri SM2R-L “Sound Matter” robi też to wszystko, co każda porządna sieciówka robić powinna, ale nad tym nie będę się zbytnio rozpisywał. Przede wszystkim to, co nazywam “efektem czystej szyby” czyli absolutna klarowność prezentacji muzyki. Tak jak z oknem: wydaje się nam, że jest czysto, że wszystko widzimy, ale wystarczy je przetrzeć mokrą szmatką i papierowym ręcznikiem, a okazuje się, że widać więcej. Tak jest też po wpięciu dobrego kabla zasilającego.

Pojawia się też to anegdotyczne już czarne tło, czyli pozbycie się wszelkich niechcianych zakłóceń i szumów. One są często niesłyszalne z miejsca odsłuchowego, wydaje się, że ich po prostu nie ma. Ale to tylko złudzenie, bo w sieci nie brakuje niemal niesłyszalnych “brudów”. Po wpięci Hijiri ona znikają. A skąd o tym wiemy, jeśli były niesłyszalne?

Bo przekłada się to na absolutne zwiększenie namacalności i bezpośredniości brzmienia, muzyka jest bardzo obecna, wszelkie drobiazgi lepiej wyreparowane z tła, podane z większą bezpośredniością. Wszystko słuchać “bardziej”, dokładniej, mocniej. Trochę tak, jak pejzaż za oknem, kiedy po kilku godzinach pogody z ołowianymi, ciemnymi chmurami wyjdzie w końcu słońce. Widzimy więcej. I plastyczniej.

Warto też na koniec wspomnieć o przewidywalności tego przewodu. Hijiri SM2R-L “Sound Matter” to kabel uniwersalny, w tym znaczeniu, że podobnie wpływa na dźwięk różnych komponentów audio. Sprawdziłem go ze wzmacniaczami tranzystorowi (także w klasie D), z odtwarzaczem CD BAT VK-D5 SE z lampowym stopniem wyjściowym, z odtwarzaczem sieciowym Lumin T3 (test TUTAJ) i wzmacniaczem lampowym (Cary V12).

Niemal ze wszystkimi zachowywał się bardzo podobnie, jego wpływ na brzmienie zasadzał się na tym samym. Na źródła jego wpływ był minimalnie większy, co nie znaczy, że dedykowany jest tylko do nich, równie dobrze sprawdził się ze wzmacniaczami.

Ale – i to jest ciekawe – nieco inaczej zachował się z lampową końcówką mocy Cary Audio V12. Tam w inny sposób prezentowana była scena. Hijiri z tym wzmacniaczem wyraźnie ją poszerzyło i zbliżyło do słuchacza, przy czym nie odbiło się to kosztem głębi. Ciekawe… Będę musiał sprawdzić, jak japoński kabel zachowa się, zasilając listwę sieciową.

Podsumowanie

To jeden z trzech, czterech kabli, jakie miałem u siebie, które zrobiły na mnie największe wrażenie i miały największy wpływ na brzmienie całego systemu. Nie, nie trzech kabli prądowych, wszystkich kabli. A najciekawsze jest to, że on nie robi zmian spektakularnych… Wróć! Robi rzeczy spektakularne, ale nie w sposób drastyczny, efekciarski, kontrastowy. I w tym rzecz, bo trudno to opisać, a jeśli ktoś będzie chciał go sprawdzić na zasadzie “wepnij, posłuchaj trzech fragmentów przez 15 i zdecyduj” – to może być różnie. Ale jeśli damy mu szanse… Naturalnie, plastycznie, bogato, dynamicznie, rozdzielczo, różnicująco, kolorowo, spokojnie – to słowa padające często w recenzjach audio, ale to jak Hijiri SM2R-L “Sound Matter” robi te wszystkie rzeczy, jest naprawdę imponujące. A najważniejsze – przekazuje niesamowite pokłady informacji o muzyce, wnika w ich tkankę, pokazuje, z czego zrobione są dźwięki. I jest nieprawdopodobnie rozdzielczy, będą jednocześnie niesamowicie płynnym i spokojnym. No i rzecz kolejna – spójność. Wszystkie aspekty brzmienia są poukładane w całość, nie ma “coś za coś”, bas nie jest promowany kosztem przestrzeni a dynamika zamiast barw. Jest wszystko razem. I wszystko to bez krztyny efekciarstwa, popisywania się, z absolutnie największą klasą i wyrafinowaniem. Chyba nie mam wyjścia, kabel zostaje w moim systemie. Rekomendacja.
Maciej Stempurski, fot. wstero.pl, Hijiri

Czytaj także:
Test kabla głośnikowego Melodika Brown Sugar BSBW225
Test zestawu przewodów XLO Pro

Hijiri SM2R-L “Sound Matter” – kabel zasilający
Cena – 13 990 zł
Dystrybycja – Audio Atelier, tel. 606 276 001

System testowy:
Pliki: Lumin T3, laptop z programem J River
DAC: Lumin T3, Matrix Mini-i
Pre: pasywka Khozmo
Odtwarzacz CD: BAT VK D5 SE
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Norma Audio HS IPA-1
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Final Cable SC, Sound Sphere Deneb
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes

 

1 2 3

Brak komentarzy