A więc – jak zagrały Guru Audio Q10? Uspokajam wszystkich, którzy na ich widok pukali się w czoło lub kręcili z niedowierzaniem głową – szwedzkie minimonitory grają normalnie. Normalnie, to znaczy tak, że nie ma w ich dźwięku niczego udziwnionego, niczego anormalnego. Jednocześnie są bardzo czułe na różne elementy: okablowanie, użyte podstawki, rodzaj podłączonej elektroniki. Czy to znaczy że nie mają zupełnie swojego charakteru? Mają, i można go opisać. Ale to trochę takie kolumny kameleony. To dobrze, i źle jednocześnie. Dobrze, bo dają duże możliwości kształtowanie dźwięku i mogą być uniwersalne. Źle, bo jeśli w jakiejś konfiguracji nie spodobają się słuchającemu, to może je przekreślić. A to byłoby ze szkodą dla nich, bo potencjał mają duży. Dlatego trzeba ich koniecznie posłuchać.
Z całą pewności Guru Audio Q10 od razu zwrócą uwagę ponadprzeciętną przestrzennością grania – to jest “numer popisowy” tych oryginalnych monitorków. Byłem naprawdę pod wrażeniem, i to od pierwszych chwil odsłuchu, kiedy były ustawione zupełnie przypadkowo. Patrzyłem na kolumny ustawione blisko mnie (niemal w bliskim polu), a dźwięk nie miał z nimi zupełnie nic wspólnego! Wydobywał się z obszernego pola za nimi i powyżej nich. Ściana za nimi właściwie nie istniała. Scena zaczynała się za nimi i miała niesamowitą głębię z wyraźnie zaznaczonymi, ale nie odseparowanymi od siebie planami.
Stereofonia? Świetna, szeroka, swobodna ale nie sztucznie rozbuchana. Lokalizacja? Stabilna, dokładna, ale nie punktowa, a więc naturalna i taka, jak lubię. Poszczególne dźwięki miały bardzo dużo swobody i miejsca wokół siebie, ale nie dlatego, że były małe, ale z powodu naprawdę dużej sceny, na której rozgrywało się muzyczne widowisko. Mieściło się na niej nie tylko jazzowe trio Marcina Wasilewskiego, ale i spora orkiestra grająca Mozarta, w której wyraźnie słychać było grupy instrumentów, ich umiejscowienie nie tylko na szerokość, ale i głębokość a nawet wysokość.
Ale zdziwiłem się jeszcze bardziej, kiedy zacząłem te kolumny przestawiać. Okazało się, że zmiana ustawienia ma niewielki wpływ na budowanie sceny. Oczywiście można szerokością czy dogięciem korygować przestrzenne efekty, ale zawsze Guru Q10 grają z pełnym rozmachem i bardzo efektownie. I uwaga – nawet ustawienie ich pod samą tylną ścianą nie niweluje spektakularnego efektu! Oczywiście głębia nieco się spłaszcza – fizyki całkiem nie oszukamy – ale nadal jest bardzo dobrze. To świetna wiadomość dla tych, którzy słuchają w małych pomieszczeniach lub mają kłopot z ustawieniem kolumn.
Guru Q10 potrafią też zadziwić skalą brzmienia i dynamiką – to kolejna magiczna sztuczka, którą potrafią te malutkie kolumny. Nie będę opowiadał bajek, że grają jak solidne kolumny wolnostojące, bo tak nie jest, ale potrafią zadziwić dużo większe monitory czy niewielkie, dwudrożne podłogówki. Duża w tym zasługa basu, ale o tym za chwilę. Byłem zaskoczony, jak mikroskopijne przetworniki odtworzyły Audioslave czy Primusa, aż mój kot śpiący na podłokietniku fotela odsłuchowego gwałtownie podniósł głowę po uderzeniu perkusji w “Show Me How to Live”.
Przy czym kolumny mają ciekawą cechę – dynamicznie potrafią zmieniać się jak kameleon. Kiedy gramy cicho brzmią lekko, zwiewnie i stosunkowo delikatnie. Ale wystarczy, że zaczniemy przekręcać gałkę głośności we wzmacniaczu w prawo, zaczynają nabierać wigoru, tempa i mocy, a kiedy osiągniemy naprawdę spory poziom głośności, robi się naprawdę wesoło – jest spory wykop.
Test polskich kolumn RLS Nereida 2
I co ważne, Guru Audio Q10 lubią grać głośno a przy tym wraz ze wzrostem poziomu dźwięku nie popadają w jazgot, musiałem naprawdę rozkręcić wzmacniacz, by zaczęły się gubić i był to poziom, na którym nie dałoby się długo słuchać. Dzieje się tak, ponieważ wraz ze wzrostem poziomu dźwięku monitorki zaczynają grać dźwiękiem bardziej wypełnionym, masywniejszym. Kiedy słuchamy cicho, są na wskroś neutralne a nawet lekko chłodne. Gry robimy głośniej pojawia się więcej farby, body, masy.
I tak przeszliśmy do równowago tonalnej. Małe Guru są pod tym względem troszkę nierówne, w tym sensie, że jakość poszczególnych pasm nie jest taka sama. Ich zszycie i przejścia między nimi są na bardzo dobrym poziomie, ale jakość góry odbiega nieco od tego, co dzieje się na przeciwległym skraju pasma. Zacznijmy więc od basu, bo to najmocniejsza strona szwedzkich monitorów.
Przede wszystkim sprawdzają się zapewnienia producenta, że kolumny są mało czułe na ustawienie względem tylnej ściany, nawet ustawienie ich kilka centymetrów od niej nie powoduje krytycznych problemów. Bas się wtedy wzmacnia, jest odrobinę bardziej eksponowany, ale nie na tyle, by wzbudzać się i powodować jakieś problemy. Ogólnie jest solidny i schodzi naprawdę zadziwiająco nisko. Czy do 30 Hz jak podaje producent – nie wiem, nie mierzyłem, aczkolwiek trochę trudno w to uwierzyć. Należy jednak pamiętać, że to wciąż bas monitorowy, ale o bardzo dużej skali.
Ważne, że cały czas zostaje zachowany bardzo dobry balans między wypełnieniem a konturem, barwą a obrysem, potęgą a zwinnością. Bas jest solidny, mięsisty a jednocześnie szybki i motoryczny. Nie udało mi się złapać go na jakimś ewidentnym przeciąganiu czy buczeniu. Nie było też problemu z suchością. Sprężystość – to słowo idealnie pasuje do niskich tonów Guru Audio Q10. Niskie tony są nie tyko świetną ostoją dla muzyki, ale przekazują naprawdę bardzo dużo informacji o fakturze dźwięków, to na pewno najbogatsze tonalnie pasmo w tych kolumnach.
Średnica jest neutralna, w miarę przejrzysta i dokładna. To ona najbardziej zmienia się wraz ze wzrostem głośności. Przy cichym słuchaniu jest dość lekka i najchłodniejsza. Wraz ze wzrostem głośności pojawia się więcej masy i niższych składowych. Nie jest to ocieplenie ale lekkie pogrubienie, co dobrze robi odtwarzanym głosom i instrumentom.
Wysokie tony są dość specyficzne. Przede wszystkim nie jest ich specjalnie dużo, miękka kopułka na pewno nie stara się ich eksponować. Guru Q10 nieco upraszczają soprany. Oczywiście jest różnicowanie na przykład talerzy perkusyjnych, daleko monitorom do pospolitego “cykania”, ale po efektach na dole pasma spodziewałem się po sopranach troszkę więcej.
Test przetwornika Lucarto Audio Songolo D300 SE
Góra pasma jest nieco przygaszona i jakby brakował jej odrobiny powietrza i wybrzmień. Da się to trochę nadgonić kablami głośnikowymi – kiedy używałem świetnych Perconów, które nieco łagodzą górę, było słabiej, z Atlasami wysokich tonów pojawiło się więcej. Nie spodziewajmy się jednak diametralnych zmian. To kolumny dla tych, którzy lubią spokojną, utemperowaną górę i nie jest to pasmo dla nich najważniejsze. Soprany nigdy nie zakłują, choć czasem chciałoby się, żeby trąbka Andrzeja Przybielskiego lekko nas ukąsiła…
Rozdzielczość Guru Audio Q10 stoi na przyzwoitym poziomie, dźwięki nie są może kreślone najcieńszą kreską i z precyzją zegarmistrza, ale nie dzieje się też nic złego. Detale są pokazywane z odpowiednią pieczołowitością, choć na pewno nie są to kolumny, które dzielą przysłowiowy włos na czworo. Poszukiwacze najdrobniejszych szumów i szmerów będą musieli się trochę wysilić. Jednak tak malutkie przetworniki mają swoje ograniczenia. Nie jest to jednak jakaś ewidentna wada a raczej cecha, wiele kolumn na tym poziomie cenowym gra podobnie.
Z tych samych powodów nie możemy się spodziewać, że Guru Audio Q10 przekażą nam całą gamę barw, składowych dźwięków i smaczków sonorycznych. Kolumny nieco upraszczają fakturę dźwięków, nie pokazują do końca całej złożoności brzmienia ze wszystkim ich niuansami i wybrzmieniami, które mogłyby trwać odrobinę dłużej. Cierpi na tym odrobinę namacalność, bogactwo i wyrazistość grania. Pod tym względem są w swojej grupie cenowej przeciętne.
Podsumowanie
Guru Audio Q10 to oryginalne i nietuzinkowe głośniki, pod wieloma względami. Od razy zwracają uwagę swoim wyglądem – z całą pewnością przykują wzrok niemal każdego. Jednym będzie się bardzo podobać ich minimalizm, inne od wszystkich podstawki i niespotykane proporcje, inni pokręcą głowami. Jeden mój znajomy przyrównał je do przenośnych fotoradarów, inny – do starych aparatów fotograficznych. A moja żona była wręcz zachwycona ich wyglądem. Ale nikt nie pozostanie obojętny. Także ich dźwięk przykuje uwagę, bo te malutkie kolumienki potrafią pod pewnymi względami zadziwić. Przede wszystkim wrażenie robi przestrzenność brzmienia tych minimonitorów, grają z rozmachem, szeroko, ze świetnie zaznaczoną głębią, trójwymiarowo. Przy czym są mało wrażliwe na ustawienie. Z podobną swobodą poczynają sobie z dynamiką, tym aspektem brzmienia potrafią zawstydzić większe monitory a nawet małe, dwudrożne kolumny podłogowe. Grają szybko, z odpowiednią skalą, można spokojnie słuchać na nich nawet solidnego rocka. Bardzo dobry bas – mocny, sprężysty, przekazujący dużo informacji. Nieco słabsza góra pasma, odrobinę cofnięta i stonowana. Wystarczająco rozdzielcze, choć z nieco ograniczoną namacalnością brzmienia i oddaniem barw i składowych dźwięków. Nie przechodźcie obok nich obojętnie, koniecznie posłuchajcie.
Maciej Stempurski, fot.wstereo.pl, Guru Audio
Czytaj także:
Test monitorów Taga Harmony Diamond B-60
Test kolumn Fyne Audio F500
System testowy:
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio, Percon SK 2140, Atlas Cable
Głośniki: Martin Logan ESL
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Guru Audio Q10 – kolumny podstawkowe
Cena – 9990 zł (para)
Dystrybucja – Sound Source
Dane techniczne producenta:
Odpowiedź częstotliwościowa w typowym pomieszczeniu: 30 Hz-30 kHz
Skuteczność: 87 dB (2.83 V/1 m)
Impedancja nominalna: 5Ω (min 4 Ω)
Rodzaj zwrotnicy: pasywna
Częstotliwość podziału zwrotnicy: 2-7 kHz
Rekomendowana moc wzmacniacza: 5 W-150 W
Rodzaj obudowy: rezonator Helmholtza
Materiał obudowy: MDF/aluminium
Głośniki: 1 x 20.5 mm (0.8”); 1 x 102 mm (4”)
Idealna odległość odsłuchowa: 1-4m
Wymiary/waga: 300 x 252 x 232 mm/6 kg
Zalecane umiejscowienie: bezpośrednio przy ścianie (0-5cm od ściany), 60cm powyżej podłogi
Witam
Posiadam te kolumny i musze przyznac, ze ich brzmienie dosc wyraznie zmienilo sie po conajmniej 100 godzinach wygrzewania. Bas stal sie jeszcze bardziej zadziwiajacy, ale tez tony wysokie nabraly blasku i wyraznie poprawily sie do tego co bylo po wyciagnieciu z kartonow.
Czy ta recenzja zostala napisana sluchajac tak wygrzanej juz pary kolumn?
Albo czy dystrybutor byl na tyle rozwazny ze sam wygrzal te kolumny przez wiele godzin przed ich dostarczeniem do tego testu?
Jesli nie, to…….ta recenzja musi byc powtornie napisana prosze.
Rowniez, te kolumny zostaly zaprojektowane w ten sposob zeby staly doslownie zaraz przy scianie tylniej (mniej jak 5cm odstepu), ktora nie jest wytlumiona akustycznie (jest zwykla sciana). Na zdjeciach w recenzji widac ze kolumny tak nie sa ustawione (za daleko od sciany i sciana nie jest ‘gola’) stad to tez moglo miec wplyw na ich dzwiek (wplyw negatywny oczywiscie).
Pozdrawiam
Andrzej
Cześć, chciałbym zapytać z jakim wzmacniaczem u Ciebie grają? Mam też je i muszę kupić wzmacniacz. Dzięki za popowiedzi.
ZADAM PONOWNEGO TESTU !!!!