Test Audia Flight FL Three S. Włoska robota

0
Audia zajawka 3

Nasza ocena

Wysokie 9.2
Średnica9.2
Bas8.5
Przestrzeń9
Dynamika9
Przejrzystość i szczegółowość9
Neutralny, szybki, dynamiczny wzmacniacz. Gra w sposób dystyngowany i zrównoważony. Bardzo dobra góra i średnica
9

TEST/ AUDIA FLIGHT FL THREE S / Bogato wyposażony włoski wzmacniacz zintegrowany jest świetnie zaprojektowany i wykonany. Wygląda bardzo dobrze. Integra dysponuje wysoką mocą i obiecuje mocne wrażenia. Jak gra? Przeczytajcie test Audia Flight FL Three S.

Audia Flight to firma z 20-letnią tradycją. Została stworzona przez Massimiliano Marziego oraz Andrea Nardiniego a swoją siedzibę ma w nadmorskim mieście Civitavecchia. W Polsce marka nie jest jeszcze zbyt znana, ponieważ nie miała wcześniej dystrybutora, ale od 2013 roku zajmuje się tym firma Audio Cave. Pierwszym sukcesem Audii było wprowadzenie na rynek końcówki mocy Audia Flight 100, która zbierała doskonałe recenzje i znakomicie się sprzedawała. Później przyszły kolejne udane konstrukcje a firma ma stabilną pozycję na rynku urządzeń hi-end.

Obecnie w ofercie Włochów są trzy serie urządzeń. Otwiera ją podstawowa, choć nie tania seria Three, w skład której wchodzi recenzowana integra i odtwarzacz CD Three. Wyżej znajduje się seria Classic z trzema końcówkami (w tym legendarna „setka”), dwoma przedwzmacniaczami, dwiema integrami i dwoma odtwarzaczami. Na szczycie zaś ulokowano Strumento – dwie absolutnie topowe końcówki i przedwzmacniacz.

Test Audia Flight FL Three S – budowa

Testowany wzmacniacz to najnowsze urządzenie w ofercie firmy. To tranzystorowa integra o dużej mocy 100 watów (przy obciążeniu 8 ohmów). Już po wzięciu wzmacniacza do rąk wiadomo, że przyłożono się do zasilania – Audia Flight FL Three S jest ciężka, waży 16 kilogramów. W środku zamontowano aż dwa transformatory toroidalne przedzielone radiatorem. Większy odpowiada za zasilanie końcówki mocy i sekcji przedwzmacniacza, mniejszy – za rozbudowaną część cyfrową i logiczną.

Test kabli sieciowych Ansae Supreme

Włoska integra to urządzenie bardzo funkcjonalne. W standardzie wyposażono ją we wzmacniacz słuchawkowy, ale za dopłatą można dodać do niej moduł przedwzmacniacza gramofonowego (ok. 1200 zł) lub przetwornik cyfrowo-analogowy z wejściem USB (ok. 1500 zł), co pozwala na słuchanie muzyki wprost z komputera.

Audia 2

Charakterystyczna fala z wyświetlaczem na frontowym panelu wzmacniacza Audia Flight FL Three S (fot. wstereo.pl)

Stalowa obudowa z aluminiowym frontem jest bardzo ładna, solidna i przepięknie wykonana. Jej opis zacznijmy nietypowo – od tylnego panelu. Okazuje się, że Włosi potrafią nie tylko projektować pięknie, ale również ergonomicznie. Testowany przez nas wcześniej Audio Analogue Puccini wprost zachwycił mnie uporządkowaniem tylnego panelu – rozplanowaniem, oddaleniem i opisaniem gniazd. W Audii jest podobnie, wysokiej jakości gniazda poukładano bardzo rozsądnie, poszczególne wtyki oddalono od siebie, by ułatwić zapinanie kabli. Oddalono też od siebie gniazda głośnikowe od gniazda sieciowego i cyfrowego wejścia USB. Na panelu znalazło się pięć analogowych wejść, w tym jedno XLR oraz dwa wyjścia – rec i pre. Po lewej stronie znalazło się zaślepione miejsce na opcjonalny moduł przedwzmacniacza gramofonowego.

Audia 1

Audia Flight FL Three S jest bardzo proporcjonalna. Ale to kawał pieca – waźy sporo (fot. wstereo.pl)

Przedni panel to iście włoska robota – skromnie, ale bardzo gustownie. Głównym elementem wzorniczym przodu jest skrywające wyświetlacz wcięcie w kształcie fali, przechodzące w poziome wyżłobienie. Poniżej ulokowano przyciski do obsługi wzmacniacza – srebrne małe guziki umieszczono w okrągłych zagłębieniach. Są to kolejno od lewej: włącznik, dwa przyciski wybierania źródła, wyciszanie głośników (kiedy używa się słuchawek), przycisk funkcyjny set i wyciszacz (mute). Po prawej stronie swoje miejsce znalazła duża gałka regulacji głośności i gniazdo słuchawkowe.

Detaliczność to mocna strona Audii. Dźwięki są wyraźnie od siebie oddzielone, ale zachowana jest płynność i gładkość przekazu

Do wzmacniacza, który można zamówić w czarnej lub srebrnej obudowie dołączono świetnie wykonany, metalowy pilot. Za jego pomocą można dostać się do zaawansowanych funkcji wzmacniacza i na przykład ponazywać poszczególne wejścia, nadać im odpowiedni poziom głośności, ustawiać balans, czy przyciemnić wyświetlacz.

Test Audia Flight FL Three S – brzmienie

To drugi włoski wzmacniacz, z którym mieliśmy ostatnio do czynienia – nie tak dawno testowaliśmy integrę Audio Analogue Puccini Anniversary. Nie wiem, czy to przypadek, czy też rodzi się właśnie nowy rodzaj włoskiego brzmienia, ale oba urządzenia pod pewnymi względami brzmiały podobnie. Chodzi o wysoką kulturę grania, lekki dystans i powściągliwość w prezentowaniu muzyki, unikanie spektakularnych emocji w zamian za rzetelność, absolutne panowanie nad dźwiękiem. I Audia Flight FL Three S, i Audio Analogue są wzmacniaczami prezentującymi muzykę w lekkim oddaleniu, to nie jest prezentacja rodem z klubu jazzowego, w którym siedzimy od muzyków na wyciągnięcie ręki; to raczej sala w filharmonii a słuchacz siedzi – jeśli nie w tylnych rzędach – to przynajmniej na środku widowni. I nie chodzi to tylko o przestrzeń. Ale zacznijmy od niej.

Audia 14

Audia gra zupełnie inaczej niż Pass. Z lekkim dystansem i kulturą, odsuwa scenę muzyczną od słuchacza (fot. wstereo.pl)

Audia Flight FL Three S to wzmacniacz o znakomitej stereofonii. Scena muzyczna rozciągnięta jest bardzo szeroko, nie trzeba wybitnie zrealizowanych płyt, by dźwięki z łatwością odrywały się od kolumn. To robi wrażenie, podobnie jak bardzo precyzyjne, ale nie kliniczne usytuowanie dźwięków wyżej i niżej. Natomiast głębia nie robi już tak spektakularnego wrażenia, choć jest adekwatna do tego, jak grają tranzystorowe wzmacniacze wysokiej klasy w tej cenie. Linia sceny zaczyna się wyraźnie za głośnikami, nic nie jest wypychane do przodu. Audia potrafi budować plany, aby się o tym przekonać, wystarczy włączyć choćby świetną płytę kwartetu Dave`a Hollanda „Extensions”, na której można niemal palcem wskazać położenie poszczególnych muzyków. Albo dobrą realizację muzyki dawnej, na przykład coś w wytwórni Alpha. Natomiast brakuje odrobinę trójwymiarowości samym dźwiękom, są podawane jakby z lekkiego oddalenia i widzimy je bardziej jak punkty w przestrzeni niż bryły.

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy