Test Synthesis Roma 37DC. Rockowiec. Nie ogląda się na nic

0
Synthesis Roma 37DC zajawka

Nasza ocena

Wysokie9.1
Średnica9
Bas9.1
Przestrzeń8.5
Dynamika9.4
Przejrzystość i szczegółowość9.2
Grupa A (wyższa grupa cenowa od 8 do 15 tys. zł) Wzmacniacz gra dynamicznie i energetycznie, bardzo swobodnie. Świetny do rocka czy symfoniki. Rozdzielczość na wysokim poziomie. Barwowo jest neutralny, z nieco wstrzemięźliwym nasyceniem w średnicy. Daje muzyce sporo dźwięczności i blasku. Nieco do życzenia zostawia przestrzenność grania
9

TEST / SYNTHESIS ROMA 37DC / Włosi od wieków słyną z kilku rzeczy, miedzy innymi z umiłowania muzyki i znakomitego wzornictwa przemysłowego. Niektórzy miłośnicy dobrego brzmienia twierdzą, że ich sprzęt audio jest zwykle bardzo muzykalny a przy okazji pięknie zaprojektowany. Firma Synthesis, pochodząca z niewielkiej miejscowości Morovalle, nawet w swoich oficjalnych materiałach podkreśla, że ważny jest dla niej także wygląd sprzętu audio. Ale oczywiście najistotniejsze jest zawsze brzmienia. Jak radzi sobie z tym dość oryginalnie zaprojektowany zintegrowany wzmacniacz hybrydowy? Oto test Synthesis Roma 37DC.

Firma Synthesis Art in Music istnieje od 1992 roku, została założona przez Luigiego Lorenzona. W branży zajmującej się elektroniką i dźwiękiem działał jednak wcześniej od wielu lat, a fachu uczył się od swojego ojca produkującego transformatory do sprzętu estradowego. Więcej o firmie można przeczytać przy okazji recenzji ich podstawowego, najtańszego wzmacniacza (test Synthesis Soprano – TUTAJ).

Włoska firma oferuje naprawdę sporo bardzo różnych konstrukcji, w sumie do kupienia jest ponad 20 różnych urządzeń. Podzielono je na cztery linie, najdroższa to Metropolis, poniżej plasują się Action, Roma, najtańsza to Soprano. Możemy wybierać spośród wzmacniaczy lampowych, hybrydowych i impulsowych (klasa D). Są też inne urządzenie: wzmacniacze słuchawkowe, przedwzmacniacze gramofonowe, przetworniki cyfrowo-analogowe i odtwarzacze płyt CD. Ceny urządzeń Synthesisa zaczynają się w okolicach 5 tys. zł a kończą na około 100 tys. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Do testu otrzymałem wzmacniacz z drugiej od dołu serii Roma. To konstrukcja hybrydowa, ale dość nietypowa. W sekcji przedwzmacniacza pracują lampy elektronowe, natomiast sekcję wyjściową oparto o moduły impulsowe. Wzmacniacze w klasie D nie są ukochanym sposobem wzmacniania wśród audiofilskich purystów, choć wykorzystują je czasem własnie z przedwzmacniaczami lampowymi. Są to jednak konstrukcje dzielone. A tu mamy do czynienia z integrą.

Synthesis Roma 37DC – test. Budowa 

Synthesis Roma 37DC to wzmacniacz, który nie zaskakuje potencjalnego nabywcę ani awangardowym wyglądem, ani niestandardowymi gabarytami, ani wyjątkową niską czy wysoka waga. Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, choć elegancko. Jego bryła jest zwarta i budząca respekt. I od razu wiadomo, że to Synthesis – za sprawą charakterystycznego wyglądu gałki sterującej głośnością.

Synthesis Roma 37DC 1

Test Synthesis Roma 37DC 1. Prostota i elegencja (fot. Synthesis)

Wzmacniacze z serii Roma i Action mają na środku duży, czarny talerzyk z wgłębieniem na palec służący za regulację głośności. Obraca się z miłym lekkim oporem, ale nie jest to szczególnie ergonomiczne rozwiązanie, bardziej wystająca gałka byłaby łatwiejsza w użyciu. Na szczęście jest pilot zdalnego sterowania. 

Obudowa wzmacniacza ma standardową szerokość i głębokość, zbudowana jest z solidnie skręconych metalowych płyt. Za to front zdobi bardzo ładnie obrobiony i wybarwiony kawałek drewna. Możemy zamówić pięć kolorów, od bieli do czerni, a pomiędzy jeszcze trzy rodzaje. Drewno jest starannie polakierowane na wysoki połysk co nadaj mu z jednej stromy głębi, z drugiej – nieco luksusowego blasku. Przy krawędziach ma ozdobne żłobienia. 

Test wzmacniacza Pathos Logos MkII

Front Synthesis Roma 37DC jest minimalistyczny. W wyciętym fragmencie drewnianego frontu, po lewej stronie od centralnie umieszczonej gałki sterowanie głośnością, jest włącznik sieciowy a po prawej trzy małe przyciski z niebieskimi diodkami do wyboru źródła dźwięku. Obok włącznika jest też logo firmy i nazwa model oraz napis, że to 500 watowy hybrydowy, stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany. Dlaczego 500, jeśli jego nominalna moc to 450? Po prostu Włosi trochę zaokrąglili…

Tylna ścianka ozdobiona jest srebrną, lustrzaną blaszką przykręconą do obudowy. Znajdują się na niej tylko dwa analogowe wejścia i wejście gramofonowe. Cóż, niektórzy mogą kręcić nosem, że trochę mało… Jest też wyjście pre out i gniazdko do uziemienia gramofonu. Gniazda głośnikowe są solidne i zalane plastikiem. Po prawej stronie gniazdo na kabel prądowy.

Synthesis Roma 37DC 8

Synthesis Roma 37DC. Wykonanie obudowy – bez zarzutu (fot. wstereo.pl)

Synthesis Roma 37DC to zintegrowany wzmacniacz hybrydowy, ale nie taki znowu zwyczajny. Stosunkowo niewiele jest tego typu urządzeń na rynku. Łączenie techniki lampowej i tranzystorowej w jednej obudowie to znany od wielu lat patent, który ma swoich zagorzałych zwolenników. Włosi poszli jednak nieco inną, mniej popularną drogą i wykorzystali inny pomysł. 

W testowanym wzmacniaczu zamontowano lampowy stopień przedwzmacniacza oparty na dwóch lampach 6DJ8 (ich popularnymi zamiennikami są podwójne triody ECC88). Natomiast końcówkę mocy oparto o impulsowe moduły ICEPower pracujące w klasie D. To popularne moduły wykorzystywane w wielu wzmacniaczach impulsowych. Włoscy konstruktorzy zapewniają, że takie rozwiązania jest bardzo dobre, bo wzmacniacz ma wysoką moc a jednocześnie nasyconą barwę, którą zapewniają lampy.

Synthesis Roma 37DC 3

Synthesis Roma 37DC. We wnętrzu porządek. Rozbudowane zasilanie i klatka na moduły impulsowe (fot. Synthesis)

 

Co jeszcze widać w środku? Rozbudowane zasilanie. Przedwzmacniacz ma własny, klasyczny transformator, oddzielne zasilacze impulsowe mają moduły końcowe. Całość modułu końcówki w klasie D przykryta jest siatką ekranującą. Za regulacje głośności odpowiada popularny niebieski Alps sterowany silniczkiem. Jest też wzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM i MC. Szkoda, że nie zamontowano modułu wzmacniacza słuchawkowego.

To wzmacniacz o bardzo dobrej rozdzielczości i separacji, nie znajdziemy w nim łagodnego i zaokrąglonego ataku czy zlewania się dźwięków. Wszystko podane jest bardzo dokładnie

Warto zauważyć, że wzmacniacz można kupić w dwóch wersjach: 37DC oraz 37DC+. Ta z plusem wyposażona jest w przetwornik cyfrowo-analogowy i może przyjmować bezpośrednio sygnał z komputera lub źródła cyfrowego. Zaopatrzony jest w dwa wejścia cyfrowe – optyczne (24Bit 192KHz) oraz USB typu B (32Bit 384KHz). Tak doposażone urządzenie jest o tysiąc złotych droższe od podstawowej wersji.
Producent podaje, że wzmacniacz Synthesis Roma 37DC uzyskuje 250W przy 8Ω i aż 450W przy 4Ω. Tak więc poszukiwacze mocnych piecyków nie mają powodów do narzekań, to urządzenie powinno bez trudu wysterować nawet najbardziej wybredne kolumny.

Synthesis Roma 37DC, w swojej podstawowej wersji bez przetwornika cyfrowo-analogowego, polski dystrybutor – firma EIC – wycenił na 12 999 zł. To plasuje ten wzmacniacz w grupie A (wyższa grupa cenowa od 8 do 25 tys. złotych)

Synthesis Roma 37DC  – test. Brzmienie

Bardzo byłem ciekawy, jak zabrzmi ten wzmacniacz, bo hybryd z lampami i wzmacniaczem w klasie D jest stosunkowo niewiele. Impulsowe końcówki mocy nie cieszą się wśród audiofilów wielką popularnością, panuje obiegowe przekonanie, że co prawda są świetne pod względem dynamicznym, idealnie kontrolują dźwięk, ale nadają się głównie do subwooferów, ponieważ mają kłopot z barwą i średnicą. 

Test Audia Flight FL Three S

To, moim zdaniem, krzywdząca opinia, oparta w wielu przypadkach na odsłuchach starszych konstrukcji, które faktycznie czasem brzmiały sucho i szaro. Ale w w tej technologii zaszły spore zmiany, konstruktorzy “okiełznali” te układy i dziś impulsowce potrafią brzmieć znakomicie. Jak choćby recenzowany Audiomatus (test modelu Audiomatus AS1200 – TUTAJ) czy Lab Gruppen IPD 1200 używany przeze mnie na zmianę z lampową końcówką CAD V12. Poza tym w Synthesisie mamy też lampy…

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy