TEST / LYNGDORF TDAI-1120 / Peter Lyngdorf nie zbacza z wytyczonej ścieżki, wciąż pozostaje wierny swojemu autorskiemu projektowi urządzeń łączących w sobie wzmacniacze z przetwornikami cyfrowo-analogowymi. W najmniejszej i najtańszej ze swoich integr zmieścił też transport sieciowy (streamer) i oczywiście słynny system RoomPerfect. Jak sprawdza się to urządzenie? Oto test Lyngdorfa TDAI-120.
W czasach rozkwitu cyfrowego audio niemała grupa miłośników dobrego brzemienia szuka prostych rozwiązań, czyli urządzeń integrujących w sobie wiele funkcji. Nie każdy ma bowiem czas i ochotę na czasochłonne i wymagające wiele prób zestawianie systemów złożonych z transportu plików, przetwornika cyfrowo-analogowego i wzmacniacza. Pojawiaja się więc coraz więcej systemów all-in-one. I okazuje się, że potrafią brzmieć naprawdę dobrze.
Jednym z pionierów takich urządzeń był Peter Lyngdorf – w świecie cyfrowego audio postać legendarna, jeden z pionierów. To on skonstruował słynnego Tacta Millenium, pierwszy, jak wtedy mówiono „cyfrowy wzmacniacz”, a więc wzmacniacz, do którego podawało się sygnał cyfrowy i to on zamieniał go w analogowy. Ale Lyngdorf nie poszedł drogą na skróty, nie dołożył ot tak po prostu przetwornika do wzmacniacza.
Jego wzmacniacze pracują jak impulsowce (klasa D), czyli tranzystory pracują w nich w trybie bardzo szybkiego przełączania między stanem pełnego przewodzenia a całkowitego wyłączenia. Ale w duńskich urządzeniach sygnał cyfrowy płynie niemal do samego końca, zmieniany jest na analogowy za końcówkami mocy w specjalnych filtrach – modulatorach szerokości impulsu (PWM) w oparciu o opatentowaną technologię. Sygnał jest przetwarzany cały czas w formie cyfrowej. Cały wzmacniacz jest więc rodzajem przetwornika cyfrowo-analogowego. Do wzmacniacza Lyngdorfa możemy podać też sygnał analogowy, ale i tak najpierw jest przetwarzany na cyfrowy i dalej obrabiany.
Tak zaprojektowane są wszystkie integry Lyngdorfa. W dwóch modelach dodano do nich jeszcze transport sieciowy (streamer) – to topowy i kosztowny TDAI-3400 oraz najmniejszy, najmłodszy i najtańszy TDAI-1120. W ten sposób otrzymaliśmy kompetentnie zaprojektowane urządzenia do odtwarzania muzyki. I co ważne, nawet w najtańszym wzmacniaczu mamy możliwość ingerowania w charakter brzemienia za pomocą systemu DSP oraz mamy na pokładzie słynny RoomPerfect. To system pozwalający na zniwelowanie kłopotów z akustyką pomieszczenia odsłuchowego.
Lyngdorf TDAI-1120 – test. Budowa i funkcjonalność
Jak przystało na najmłodszego w rodzinie, Lyngdorf TDAI-1120 jest też najmniejszy, po wyjęciu z niewielkiego pudełka robi wrażenie swoimi rozmiarami. Ale niech nikogo to nie zmyli – wzmacniacz jest pełnowartościowym urządzeniem o mocy 60 watów na kanał (przy 8 ohmach), bardzo bogato wyposażonym i o kapitalnej funkcjonalności – jest wzmacniaczem, wzmacniaczem gramofonowym, przetwornikiem cyfrowo-analogowym, odtwarzaczem sieciowym. Ma też na pokładzie flagowy system Lyngdorfa, czyli RoomPerfect.
Wygląd wzmacniacza jest charakterystyczny dla duńskiej firmy, a więc prosta, ciemna ale bardzo estetyczna obudowa oraz absolutny minimalizm na przedniej ściance, którą podzielono na dwie części. Po lewej mamy wyświetlacz ukryty za ciemną szybką z ikonkami ułożonymi w kształt rozety. Nie zaświecą się jednak wszystkie, jak na zdjęciach reklamowych, szkoda. Podświetlone będą dwie lub trzy. Pod szybką jest też podświetlone logo firmy.
Po prawej stronie tylko dwie gałki i malutki przycisk Standby. Mała gałka, bliżej wyświetlacza służy do wybierania źródła dźwięku i funkcji mute. Większa, podświetlana dookoła, to regulacja głośności. I tu ważna uwaga. Regulacja siły głosu jest w urządzeniu bardzo, ale to bardzo delikatna. Nie zdziwcie się więc, że początkowo będzie wrażenie, że ze wzmacniaczem jest coś nie tak. Wszystko jest w porządku, trzeba po prostu solidnie rozkręcić Volume.
Już pierwszy rzut oka na tył wzmacniacza sugeruje, że mamy do czynienia z niezwykle rozbudowaną maszyną. Czego tam nie ma! Prócz gniazda na kabel zasilający i wyjść głośnikowych mamy wejście analogowe RCA, wejście gramofonowe wraz z uziemieniem oraz wyjście analogowe RCA. Do tego aż cztery wejścia cyfrowe (dwa koaksjalne i dwa optyczne). Do tego złącze USB, HDMI i port LAN do transmisji danych, oraz dwa gniazda Trigger i gniazdo XLR do podłączenia mikrofonu kalibracyjnego.
Ale to nie wszystkie możliwości przesyłana sygnału do Lyngdorfa TDAI-1120, bo mamy do dyspozycji bezprzewodową łączność po wi-fi oraz Bluetooth. Wbudowany odtwarzacz sieciowy ma na pokładzie wbudowany Chromecast, Spotify® Connect, Roon Ready, AirPlay2, radio internetowe (vTuner).
Najbardziej podstawowe funkcje dostępne są z przedniego panelu, ale urządzenie nie ma klasycznego pilota zdalnego sterowania. Tę rolę spełnia bezpłatna aplikacja Lyngdorf Remote dostępna do pobrania dla iOS i Androida.
Aplikacja Lyngdorf Remote automatycznie wykrywa podłączony do sieci lokalnej TDAI-1120. Dzięki temu można dostosować wszystkie podstawowe funkcje, takie jak wybór wejścia i poziom głośności z urządzenia przenośnego. Wbudowany odtwarzacz multimedialny może być sterowany bezpośrednio, co umożliwia uzyskanie dostępu do plików muzycznych przechowywanych na pendrive’ach podłączonych do Lyngdorf TDAI-1120, a także wyszukiwanie dowolnych plików zapisanych na lokalnych dyskach twardych. Przesuwając w lewo i w prawo, można uzyskać dostęp do okładki płyty, a także znaleźć informację o rozdzielczości sygnału.
Od początku odsłuchów jedna rzecz zwraca uwagę: wzmacniacz brzmi bardzo czysto i klarownie
Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak po wpisaniu IP wzmacniacza w przeglądarce internetowej (można wpisać “tdai1120.local” ). Otrzymujemy wtedy dostęp do bardzo zaawansowanych funkcji wzmacniacza i możemy modelować jego brzmienie pod własny gust. Otrzymujemy niemal wszystko możliwości znane z topowego wzmacniacza Lyngdorf TDAI-3400 (test TUTAJ).
Oczywiście nie można zapomnieć o systemie korekcji akustyki RoomPerfect – razem z Lyngdorfem TDAI-1120 otrzymujemy mikrofon pomiarowy wraz z kablem i statywem. Wszystkich, którzy obawiają się, że nie poradzą sobie z pomiarami, uspokajam. To system absolutnie intuicyjny, wystarcza podłączyć mikrofon, wejść w odpowiednie ustawienia i odpalić system. Sam podpowie, co robić. Po wykonaniu minimum trzech pomiarów (im więcej, tym lepsze efekty) mamy system skalibrowany do naszego pokoju. Więcej o tym, jak to dział i jakie są efekty brzmieniowe zastosowania tego systemu w recenzji innego modelu – Lyngdorf TDAI-2170 (TUTAJ).
Lyngdorf TDAI-2170 jest wzmacniaczem zbudowanym w technologii impulsowej (inaczej wzmacniaczem klasy D). Układy końcowe pracują w trybie szybkiego przełączania. We wzmacniaczu następuje w pełni cyfrowe przetwarzanie sygnału z wejścia cyfrowego. Konwersja następuje tylko raz w modulatorze szerokości impulsu (PWM) w oparciu o opatentowaną technologię Equibit ™. Warto zaznaczyć, że sygnał analogowy podany do urządzenia i tak jest przetwarzany najpierw na cyfrowy i dopiero później „obrabiany”. Wzmacniacz dysponuje mocą 60 watów przy 8 ohmach i podwaja ją przy 4 ohmach.
Test wzmacniacza TAGA Harmony HTA 700B v3
Polski dystrybutor wycenił najmniejszego Lyngdorfa TDAI-1120 na 9500 złotych (razem z systemem RoomPerfect z mikrofonem i statywem). Zaliczamy więc urządzenie do klasy B (średnia grupa cenowa od 5 do 10 tys. zł).
Lyngdorf TDAI-1120 – test. Brzmienie
Tak naprawdę trudno dokładnie opisać brzmienie tego wzmacniacza, bo Lyngdorf TDAI-1120 może grać bardzo różnie. Masa ustawień i możliwości ingerencji w brzmienie pozwala bardzo mocno wpływać na to, co usłyszymy z głośników. Już samo zwiększenie poziomu wejścia o kilka dB daje słyszalną różnicę, a mamy jeszcze różne ustawienia częstotliwościowe i RoomPerfect, który nie tylko porządkuje scenę i przestrzeń, ale wpływa na równowagę tonalną.
Dlatego postanowiłem, że opiszę dźwięk Lyngdorfa na ustawieniu Neutral, bez ingerowania w korekcję częstotliwości i po ustawieniu RoomPerfect. Bo to jakby punkt wyjścia do dalszych eksperymentów z brzmieniem. A bawić można się naprawdę do woli.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy