“Proszę pana, ja nie jestem audiofilem …”. Na pewno?

0
Wywiad zajawka

WYWIAD / Czy młodzież jest dziś zainteresowana dobrym audio? Jak wybierać sprzęt? Co jest ważniejsze: brzmienie czy wygląd? Gramofony to tylko moda? Między innymi o tym rozmawiam z Pawłem Balewskim, założycielem i szefem salonu Audioneo.

Wstereo.pl: – Czy w dobie smartfonów, laptopów, streamingu, list odtwarzania, ludzie – szczególnie młodzi – chcą jeszcze słuchać muzyki na dobrym sprzęcie?

Paweł Balewski, Audioneo: – Dobrze, że podkreśliliśmy znaczenie słów “młodzi ludzie”. Jeśli miałbym odpowiedzieć na to pytanie bardzo ogólnie, to byłby pewnie problem, bo nie mam jakiś twardych teorii na ten temat. Trudno mi ocenić, czy ogólna liczba osób zainteresowanych audio się zmniejsza. Natomiast jeśli chodzi o ludzi młodych, mających kilkanaście czy 20 lat, może trochę więcej, to dostrzegam, że zainteresowanie jest stosunkowo niewielkie.

Z czego to może wynikać?

– Trudno jednoznacznie ocenić, myślę ze czynników jest wiele. Ci młodzi ludzie często nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że można słuchać muzyki inaczej, w skupieniu, nie jako dodatku do codziennego pędu czy imprezy. Są wychowani w sferze cyfrowej i mobilnej, słuchają muzyki na telefonie komórkowym, tablecie czy na komputerowym głośniczku. Nie wiedzą, jak ona może pięknie brzmieć. Dlatego czasem widzę wielkie zdziwienie u młodego człowieka, który jakoś trafia do nas do sklepu Audioneo i z wielkimi oczami odkrywa, że muzyka może być zupełni inna od tej, jaką znał wcześniej. Wpływ na to mają także media społecznościowe, które bardzo kształtują postawy, wrażliwość. Młodzi są dziś bardziej kolektywni, patrzą na siebie, dokonują podobnych wyborów.

Jeden z dystrybutorów zwrócił mi także uwagę na to, że muzyka dla młodych ludzi ma dziś zupełnie inne znaczenie. Dla pokolenia dzisiejszych 40-latków i starszych było ona bardzo ważna: emocjonalnie, duchowo, pokoleniowo. Była kulturotwórcza, stanowiła element przynależności do grupy.

– Oczywiście, to też ma znaczenie. Dziś muzyka ma głównie funkcję rozrywkową, zabawową. Jest traktowana przez wielu młodych ludzi jak produkt szybkiej konsumpcji. I to też wpływa na to, że w mniejszym stopniu interesują się sprzętem do jej wiernego odtwarzania. Wierzymy w jakiś progres. Na tyle, na ile możemy, staramy się w jakiś taki zdrowy, nienachalny sposób ludzi edukować. Zobaczymy, co będzie dalej …

A więc kto kupuje dziś sprzęt hi-fi?

– Obecnie klientami sklepów audio są raczej ludzie w średnim wieku, najczęściej jest to mężczyzna w wieku 30-35 lat plus. Często przychodzący sam, bo albo jego druga połowa się po prostu tym nie interesuje i nie ma ochoty brać udziału w odsłuchach, albo już wcześniej wszystko zostało z nią uzgodnione.

Nie ma pań w ogóle?

– Rzadko, najczęściej jako osoba towarzysząca, czyli ktoś, kto akceptuje tak zwane warunki graniczne, czyli wygląd.

Ten anegdotyczny już Wife Acceptance Factor?

– Tak. Pani mówi na początku, jakie kwestie estetyczne wchodzą w grę. Albo na końcu, żeby zaakaceptować wybór. Zresztą panowie często mają swoje partnerki wysoce zinternalizowane, to znaczy czasem zaczynają mówić kategoriami swojej drugiej połowy: na przykład, że to musi być białe, że wytyczne są takie i takie, że sprzęt powinien być jak najmniejszy … I dopiero na kanwie tych wytycznych możemy rozmawiać o brzmieniu, o dźwięku.

Wygląd ma znaczenie

Jeden ze sprzedawców mówił mi niedawno, że około 70 proc. klientów najbardziej zwraca uwagę na wygląd sprzętu. Kiedyś chyba bardziej liczyło się brzmienie?

– To się zgadza. Są nawet takie teorie socjologiczne, że mamy do czynienia z taką ogólną estetyzacją społeczeństwa. Że wizualność, obrazy, zdjęcia, filmy, kolory, kształty mają dla nas coraz większe znaczenie. Coraz bardziej jesteśmy skupieni na tym wizualnym wymiarze estetyki, bardziej niż na dźwięku. Natomiast na szczęście bywa też tak, że mamy do czynienia z prawdziwymi melomanami, audiofilami.

Audioneo-i-Haiku-7

A producenci dostrzegli ten trend i idą już też bardziej w tę estetyzację, w wygląd?

– Myślę, że tak. Ci, którzy mogą, ci, którzy mają zaplecze designerskie, techniczne czy maszynowe na pewno wykorzystują to, żeby tworzyć formy niecodzienne. Z różnym skutkiem. Czasem z bardzo dobrym, a czasem przynosi to złe efekty. Zdarza się, że mamy na rynku produkty bardzo designerskie, niektórzy by może powiedzieli, że wręcz przeprojektowane, przesadzone, wykręcone, nawet niemające jakiejś dużej wartości technicznej. Ale to oczywiście skrajność. Nie będę oczywiście mówił o markach, czy poszczególnych modelach. Natomiast są producenci nawet z pierwszej ligi, ci, którzy swoją sławę zyskali w latach 80. czy 90., na przykład niektóre firmy włoskie czy brytyjskie, próbują łączyć dobry design z dobrym brzmieniem i technologią. Ale generalnie wygląd ma dziś olbrzymie znaczenie. Na przykład kolumna głośnikowa, taka zwykła, prosta, prostopadłościenna ma o wiele mniejsze szanse na zaistnienie w świadomości odbiorców niż taka, która wyróżnia się kształtem, kolorem, jakimś takim zestawieniem, które jest modne lub odpowiada nowoczesnym wnętrzom.

A kwestia ceny? Często słyszy się utyskiwania, że ceny sprzętu audio “zwariowały” i są już na takim poziomie, że coraz mniej osób na to stać.

– Nie do końca się z tym zgadzam. Oczywiście jest grupa urządzeń ekstremalnie drogich, na które stać bardzo niewielu klientów, ale tak było zawsze.

Pojawiają się opinie, że kilkanaście lat temu za 15 tys. złotych można było złożyć fajny zestaw, a teraz tyle trzeba wydać za pojedynczy element zestawu…

– Tylko te 15 tys. złotych, powiedzmy, 20 lat temu, to były zupełnie inne pieniądze. Więc rodzi się pytanie, o ile rzeczywiście ten sprzęt jest droższy. Być może takim indeksem, który by to mierzył, byłoby odniesienie do poziomu zarobków. Ile na przykład pensji kosztował bardzo dobry wzmacniacz w 1999 roku? Dlatego nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy sprzęt jest dziś relatywnie droższy, niż przed laty.

Audiomodniś, czyli lampa i gramofon?

Proszę powiedzieć, jak pan podchodzi do sformułowania “moda w audio”? Czy jest takie zjawisko? Na przykład moda na marki czy rodzaj sprzętu?

– Na pewno. Myślę, że mody są dzisiaj bardzo mocno związane z internetem, szczególnie mediami społecznościowymi. Sporo osób, którzy trochę interesują się tematyką audio, czyta, chce o tym dyskutować, ale gównie za pośrednictwem internetu. Mniej interesują ich doświadczenia odsłuchowe, kontakt z tym sprzętem. I wtedy wpadają w koleiny mód, promocji, reklamy. Często zadajemy pytanie klientom: “Czy pan słuchał już tego urządzenia? Czy pan porównywał z czymś innym?” Nierzadko zdarzają się odpowiedzi: “No nie. Ale pisali tam, że ten jest najlepszy”. Zdarza się, że przychodzi do sklepu na przykład dwudziestolatek z dziewczyną i pyta o gramofon. Jesteśmy tym czasem trochę zdziwieni. Bo skąd nagle zainteresowanie gramofonem? Odpowiedź jest prosta: na gramofon i winylowe płyty jest moda. Ten człowiek nie ma doświadczenia odsłuchowego, nie wie tak naprawdę, czego szuka, ale bardzo chce gramofon. Oczywiście ma do tego prawo…

Wywiad 1

… A w dodatku pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak skomplikowany to nośnik. Że gramofon to także wkładka, preamp …

– Dokładnie tak. Kiedy mówimy, że ważna jest wkładka, ramię, preamp, szlif igły, że gramofon trzeba skalibrować, ustawić antyskating czy odpowiednie kąty, dbać o płyty, myć je, to młodzi ludzie często patrzą na nas z niedowierzaniem. Bo oni chcieli tylko kupić gramofon. Z drugiej strony jest cała masa świadomych klientów, osłuchanych, którzy nawet odróżniają różnice w brzmieniu różnych mat pod płytę. Ale od lat widzieliśmy wzrost zainteresowania gramofonami. Można nazwać to modą.

A moda na marki?

– Tak, oczywiście takie zjawisko istnieje i można je dość łatwo wytłumaczyć. To oczywiście kwestia promocji, reklamy. Duże podmioty w branży mogą kształtować takie mody. To normalne zjawisko, nie tylko w audio. Ale zawsze powtarzam, że nic nie zastąpi kontaktu ze sprzętem, własnej oceny.

I kolejny temat budzący sporo emocji: lampy. Jak pan myśli, to bardziej moda, która trochę została wykreowana, czy rzeczywisty, “oddolny” boom na tego typu urządzenia i świadomy wybór ludzi?

– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zacznijmy od tego, że ja bym w ogóle nie dzielił wzmacniaczy na lampowe, tranzystorowe i hybrydowe…

… Leje pan miód na moje serce, bo ja w ogóle nie wiem, co to jest brzmienie lampowe. No bo z jakiej lampy: z 300B, czy KT120? Ze wzmacniacza SE czy PP…

– No właśnie, każde jest inne. Nawet dwa urządzenie o tej samej topologii i na tych samych lampach będą brzmiały inaczej. W każdym razie wolałbym mówić o dobrym wzmacniaczu. Dobry wzmacniacz może być lampowy, może być tranzystorowy, może być hybrydowy. Nawet wzmacniacz w klasie D może być dobry, choć o to już trudniej. Istnieją wzmacniacze lampowe o różnych sygnaturach, i nie jest tak, że wzmacniacze lampowe są najlepsze.

Wróćmy do tych lamp

– Są tacy, którzy trafiają po latach poszukiwań na takie brzmienie, jakiego szukali i wreszcie odnajdują to, czego wcześniej nie odnaleźli. I czasem jest to właśnie wzmacniacz lampowy. Może wcześniej omijali te konstrukcje, bali się ich z różnych przyczyn? Nie wiem. Ale zgadzam się, że rzeczywiście na przestrzeni ostatnich 10-15 lat widać wzrost zainteresowania urządzeniami lampowymi. One zawsze były na rynku, ale troszkę w cieniu, aż w końcu z tego cienia wyszły. Choć jednocześnie mam wrażenie, że jesteśmy już chyba za szczytem tego zainteresowania lampami. I gramofonami także. Nawet jeśli zainteresowanie nie spada, to na pewno już nie rośnie, jak jeszcze kilka lat temu.

Cyfra rośnie w siłę

Powiedział pan, że jesteśmy już za tym pikiem lampowym i gramofonowym. Czym to jest spowodowane? To rozwój cyfrowego audio? Poprawa jakości tego medium?

– Coś jest na rzeczy. Myślę, że jeszcze 5-10 lat temu usługi streamingowe czy pliki przez audiofilów były troszeczkę demonizowane, traktowano je jako coś gorszego. “Jak to, słuchać muzyki ze Spotify? To profanacja” – dominowało takie podejście. Dzisiaj ci, którzy mają dobre systemy cyfrowe wysokiej jakości (przetworniki cyfrowo-analogowe, transporty, serwery, inne peryferia) często porzucają format CD, bo osiągnęli taką samą jakość lub nawet – można zaryzykować takie twierdzenie – lepszą. Po drugie – to jest bardzo wygodne, proste w obsłudze, daje szybki i bezproblemowy dostęp do ogromnej ilości muzyki. Myślę o streamingu.

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy