Niemen, Zalewski i całkiem czarna płyta

0
Zalewski winyl zajawka

Dziś wydanie i nagranie pyty – nawet przez dobrze rozpoznawalnego artystę – nie oznacza za każdym razem sukcesu. Wersja CD i możliwość odsłuchania lub płatnego pobrania utworów z sieci wymaga coraz częściej działań niestandardowych. Jednym z nich jest wydanie winylowej wersji materiału. Tak stało się też w przypadku ostatniego albumu Krzysztofa Zalewskiego “Zalewski śpiewa Niemena”.

Czasy złotych i platynowych płyt przyznawanych za nakłady, które obecnie są w zasięgu nielicznych artystów, minęły bezpowrotnie. Niektórzy z nas jeszcze pamiętają długie kolejki przed sklepami i księgarniami. Staliśmy w nich czekając na czarny krążek, który zapowiedziany w jednej z trzech radiowych rozgłośni już w dniu premiery posiadał swój niepowtarzalny status legendy i miano złota lub platyny. Zamiast słowa „lubię” (ang. like) mawialiśmy „mam”, co oznaczało dokładnie to, co napisane powyżej. Obecnie materialne posiadanie muzyki tożsame jest z posiadaniem zwykłego telefonu. Nośnik fizyczny staje się dobrem luksusowym, nie wspominając już o tłoczeniu muzyki na płycie winylowej. Dla osób, które traktują muzykę w sposób priorytetowy, aspekt ceny będzie nieistotnym.

Zalewski winyl

Krzysztof Zalewski na promocji swojego winylu rozmawiał z Piotrem Metzem (fot. wstereo.pl)

Praktycznie darmowy plik pokonał każdy inny rodzaj zapisu i w tym gronie winyl przegrywa na każdym polu. Często niedostępny, drogi i skomplikowany w produkcji, na dodatek nietrwały i niewygodny – jest dla wielu audiofilów jest tak samo mocnym fetyszem, jak dla wielu facetów czerwone buty na wysokim obcasie. Jednak sprowadzając 12-calową płytę do kategorii przyjemności, „czarny winyl” nie powinien czuć się zagrożony. Możliwość dotknięcia lub nawet poznania zapachu papierowej okładki, konieczność zmiany strony w połowie odsłuchu, dbanie o prędkość z jaką obraca się talerz gramofonu – to nadal dla wielu osób element niezbędnego audiofilskiego sacrum.

Krzysztof Zalewski pojawił się w mediach kilkanaście lat temu. Serca jurorów “Idola” i publiczności zdobył właściwie natychmiast. Za sławą poszły koncerty, wydawnictwa i uwielbienie publiczności. I oczekiwania na kolejna muzyczną produkcję. I w styczniu 2018 roku ukazał się album „Zalewski śpiewa Niemena”.

Zalewski winyl 2

Marek Gaszyński (z prawej) i współwłaściciel WM Fono Radosław Klemczak (fot. wstereo)

Sam artysta zdradza, że gdyby nie spontaniczne podejście do nagrania nowych wersji utworów Czesława Niemena, płyta nigdy by nie powstała. W tamtej sytuacji, dłuższe zastanawianie się oznaczało wahanie, a to skutkowałoby zapewne porzuceniem myśli o nagraniu tego materiału. Było także wiadomo, że nieudana próba zmierzenia się z legendą Niemena oraz jego kompozycjami zostanie natychmiast zauważona.

Tak się jednak nie stało: płyta została doskonale przyjęta, recenzenci napisali o niej wiele pochlebnych słów i co najważniejsze: nie została zaliczona do kategorii kolejnej, udanej próby interpretacji wielkiego, nieżyjącego już niestety artysty. Samo wydawnictwo okazał się czymś więcej, niż tylko pokazaniem możliwości wokalnych Krzysztofa Zalewskiego. Na płycie udowadnia on bowiem, że materiał ten można przedstawić nie tylko jako kolejną, coverową wersję doskonale znanych – być może na szczęście nienagranych przez niego ponownie – niezniszczalnych „Papug”.

Zalewski winyl 3

Po premierze płyty CD, serii koncertów i sukcesach przyszedł czas na wydanie materiału na „czarnym krążku”, który promowano w warszawskiej siedzibie firmy WM Fono. Spotkanie z Krzysztofem Zalewskiem ma zapoczątkować cykl wieczorów z winylowymi wersjami ich najnowszych wydawnictw i trudno wymarzyć sobie lepsze miejsce na tego typu event. Każdy, kto interesuje się muzyką, doskonale zdaje sobie sprawę jak wiele zależy od jakości tłoczenia płyty. Premiera płyty winylowej to obecnie ważny dla wielu muzyków pretekst i okazja do spotkania się z bezpośrednio z dziennikarzami branżowymi i porozmawiania z nimi w nieformalnej atmosferze o tym, co ważne, mniej ważne i całkiem nieistotne.

Test gramofonu Rega Planar P2

Zamieńcie się zatem na chwilę w „Pielgrzyma” i zacznijcie podróż przez lekturę tego materiału od tego właśnie fragmentu. Wspierające Zalewskiego siostry Przybysz wykonały przysłowiowy „kawał dobrej roboty”, a zapewne dla wielu utwór ten stał się znacznie łatwiejszy w odbiorze – warto bowiem pamiętać, że Niemen miał w swojej karierze okresy, gdy jego „dziwna, jak otaczający nas świat” twórczość, odbiegała od tego, co znamy z niezniszczalnych melodii takich jak „Sen o Warszawie”.
Wojciech Henke, fot. wstereo.pl.

Czytaj także:
Adam Strug “Leśny bożek”

 

Brak komentarzy