7.5

Krzysztof Zalewski „Zalewski śpiewa Niemena”. To jednak nie Zelig

1
Zalewski zajawka 2

Nasza ocena

Muzyka6.5
Brzmienie8.5
7.5

Krzysztof Zalewski udowodnił, że jest wokalistą otwartym, zdolnym, niebojącym się wyzwań. W Idolu pokazał rockowe oblicze, w grupie Japoto z powodzeniem funkował, a na genialnej  płycie „Zelig” zmieniał się jak tytułowy bohater filmu Woodyego Allena. Tym razem postanowił zaśpiewać covery. Niedawno ukazał się jego najnowszy album „Zalewski śpiewa Niemena”.

Po piosenki Czesława Niemena sięgało już wielu muzyków, ale jakoś nie zapadły mi w pamięci te wykonania. Może dlatego, że osobowość Mistrza była tak silna, że odciskała niezamazywalne piętno na tych utworach? Może charakterystyczny tembr głosu Niemena sprawiał, że każdy inny do nich nie pasował? Może nie wszyscy byli w stanie sprostać niektórym wymagającym liniom melodycznym? Ciekaw byłem, jak z tego wybrnie Krzysztof Zalewski.

To świetny muzyk. Jego kariera zaczęła się od wygrania drugiej edycji programu Idol. W nagrodę nagrał swój debiutancki album „Pistolet”. Później było o nim ciszej – w tym czasie współpracował z wieloma znanymi muzykami, między innymi z grupą Hey, Brodką śpiewał w grupie Japoto. W 2013 roku wyszła jego druga płyta „Zelig” – znakomity materiał mienił się kolorami i stylami, a Zalewski udowodnił, że jest jednym ze zdolniejszych wokalistów młodego pokolenia. Trzy lata później ukazała się kolejna płyta „Złoto”. Może nie tak świeża jak poprzednia, ale całkiem przyzwoita. I w styczniu 2018 roku pojawił się album „Zalewski śpiewa Niemena”…

Skąd się wzięła płyta? Rok wcześniej organizatorzy festiwalu w Jarocinie postanowili uczcić 30-lecie pierwszego występu Czesława Niemena na tej imprezie i zaproponowali Krzysztofowi Zalewskiemu przygotowanie koncertu z repertuarem Mistrza. Po występie postanowiono nagrać ten materiał. Po kilku jej przesłuchaniach wiem na pewno, że to nie jest mój ulubiony album tego wokalisty.

 

Pierwsza rzecz, która razi mnie na tej płycie – maniera, z jaką Krzysztof Zalewski śpiewa. To naprawdę zdolny wokalista o świetnej technice, muzykalności i dużych interpretacyjnych możliwościach. Zastanawia mnie więc, dlaczego z uporem lepszej sprawy stara się na tym albumie naśladować Mistrza, nuta w nutę, barwa w barwę. To samo frazowanie, taka sama dynamika, nawet ten lekko kresowy zaśpiew i akcent. W niektórych utworach robi się to aż nieznośne. Posłuchajcie „Dziwny jest ten świat”, „Przyjdź w taką noc”, „Począwszy od Kaina” i kilku innych… Rozumiem, że chodziło pewnie o szacunek dla oryginału, ale w przypadku Niemena zdecydowanie wolę pierwowzór.

Cały album wydaje mi się nagrany trochę “na kolanach”, w hołdzie, jakby Zalewski bał się zrobić cokolwiek z utworami Niemena poza odśpiewaniem ich linii melodycznej. Brakuje mi trochę pomysłu na tę muzykę. Można było pobawić się konwencjami, zrobić to na jazzowo, albo na metalowo, albo zupełnie minimalistycznie – możliwości jest bez liku. A że można tak robić, udowodnili wcześniej – z doskonałym skutkiem – Katarzyna Groniec biorąc się za Elvisa Costello, Stanisława Celińska nagrywając płytę „Warszawa”, czy choćby Justyna Steczkowska śpiewając Demarczyk w konwencji metalowej. Tymczasem na „Zalewski śpiewa Niemena” otrzymujemy w większości po prostu nuta w nutę odśpiewane pierwowzory.

Drażni mnie też druga maniera – aranżacyjna. Producentom chodziło zapewne o to, by oddać klimat polskiego big bitu, czasów, kiedy gwiazda Niemena rozbłysła. Poza tym od kilku lat trwa moda na big bit – dlaczego więc jej nie skonsumować? No i mamy w co drugim kawałku klawisze brzmiące jak stare organy lub pierwsze syntezatory z lat 70., kobiece chórki na modłę tych z lat 60., rytmiczną powtarzalność (np. „Kwiaty Ojczyste”, „Jednego serca”, „Domek bez adresu” i kilka innych). Dołożenie elektrycznych gitar, nowoczesnych bitów i sampli czy elektronicznych efektów niewiele zmienia.

Na szczęście jest na albumie „Zalewski śpiewa Niemena” kilku utworów, których słucha się z przyjemnością. Przede wszystkim znakomity, niepokojący „Pielgrzym” z nietuzinkowymi pomysłami na instrumentację i z arabskimi klimatami. Ciekawiej zaaranżowane i zaśpiewane są „Spojrzenie za siebie” czy „Status mojego ja”, przekonuje zrobiona na rockowo „Doloniedola” i elektroniczne, zimnofalowe instrumentalne „Outro”. To jednak trochę mało…

W zakładce ulubione płyty w moim odtwarzaczu plików nadal pozostaje „Zelig” i „Złoto”. „Zalewski śpiewa Niemena” do niej nie trafiła. Czekam na kolejną. I mocno wierzę w to, że ten kapitalny muzyk jeszcze nas zaskoczy.
Maciej Stempurski

Krzysztof Zalewski „Zalewski śpiewa Niemena
Kayax 2018

Zalewski_spiewa_Niemena

 

 

 

 

 

Utwory
1. Doloniedola
2. Przyjdź w taką noc
3. Dziwny jest ten świat
4. Status mojego ja
5. Począwszy od Kaina
6. Kwiaty Ojczyste
7. Jednego serca
8. Pielgrzym
9. Spojrzenie za siebie
10. Domek bez adresu
11. Outro (inspirowane utworem Blue Community)
bonus: (piosenki zarejestrowane na żywo na koncercie na Festiwalu Jarocin
2017)
Dziwny jest ten świat (live)
Począwszy od Kaina (live)
Status mojego ja (live)

Muzycy:
Krzysztof Zalewski (głos, gitary)
Jurek Zagórski (gitara, MPC, produkcja, miks)
Natalia Przybysz (chórki)
Paulina Przybysz (chórki)
Tomasz Duda (saks, flet, tamburyn)
Kuba Staruszkiewicz (perkusja, przeszkadzajki)
Patryk „Pat” Stawiński (bas, klawisze)

Jeden komentarz

  1. Svetldoe pisze:

    Novyny

Post a new comment