Tony średnie przetwarza głośnik z membraną z celulozy. 18.5 centymetrowy kosz głośnika został przeprojektowany tak, aby zapewnić lepsze chłodzenie dla mocniejszej cewki o zwiększonym, podwójnym uzwojeniu. Klasyczna membrana została wyposażona w wypłaszczone, skrócone zawieszenie praktycznie pozbawione fałdy. Unikalnym rozwiązaniem jest nakładka przeciwpyłowa ukształtowaną w formie korektora fazy w celu uszczelnienia przepływu powietrza z głośnika.
Za bas odpowiadają dwa 7-calowe przetworniki z plecionki zrobionej z celulozy i włókna szklanego. Ma to dać duży poziom sztywności niezbędny – zdaniem projektantów – do najlepszego oddania barwy. Podstawą głośnika niskotonowego jest układ napędowy wyposażony w podwójny magnes, podwójnie nawijaną cewkę i wytrzymałe gumowe zawieszenie w kształcie fałdy.
Triangle Delta mają wysoką skuteczność nominalną 92 dB i znamionową impedancję 8 ohm, więc nie powinny być trudnym obciążeniem dla wzmacniacza. Powstają we francuskich zakładach Trianglea pod Paryżem. Delty kosztują 24 995 zł za parę, zaliczamy je więc do klasy hi-end (grupa cenowa powyżej 15 tys. zł).
Test Triangle Delta – brzmienie
Triangle Delta do świetne kolumny do mocnego, konkretnego grania. Wielka skala, dynamika, szybkość i kontrola nad dźwiękiem sprawiają, że słuchanie rocka, mocnego popu, elektroniki staje się prawdziwą ucztą. Oczywiście jazzowego tria czy duetu z fortepianem też posłuchamy na nich z przyjemnością. Mają jednak swój zestaw cech.
Mówiło się kiedyś o stereotypowym “brzmieniu francuskim” – jasnym, twardym, szybkim. Daleki jestem od takiego postrzegania audio, ale coś w tym było. Posłuchajcie starszych Focali, Jean Marie Reynaud, Cabasse – to nie jest miękkie i łagodne granie. Triangle nawiązują do tej szkoły, są charakterne, narowiste, czasem pokazują pazurki eksponując górę i popisując się szybkością.
Zacznijmy od dynamiki, bo to “numer popisowy” Triangli Delta. Te kolumny uwielbiają grać głośno rytmiczną muzykę, są do tego stworzone. Absolutna kontrola nad dźwiękiem sprawie, że chcemy przekręcać gałkę w prawo. Dźwięki nie są przeciągnięte, zaczynają się i kończą mocno i konkretnie, nic się nie snuje i nie ciągnie.
Test Triangle Delta wykazał, że to kolumny niesamowicie szybkie, dźwięki wystrzeliwane są jak z pistoletu, pędzą. Podobne trochę do testowanych przez nas Paradigmów Persona. Atak jest dobitny i natychmiastowy a wybrzmienia gaszone w oka mgnieniu. Nuty pojawiają się jakby znienacka i równie szybko nikną w czarnym tle. Jeśli ktoś lubi taka prezentację – będzie zachwycony.
Test polskiego wzmacniacza Super Sound Device Experience
To jednak niesie za sobą inną cechę – lekkie ograniczenie wybrzmień. Trudno określać to jako wadę, to raczej cecha. Zwolennicy bogatej i solidnej aury pogłosowej, długich ogonów pozostawianych przez dźwięki mogą czuć lekki niedosyt. Ale na przykład perkusja oddana jest kapitalnie – posłuchajcie nagrań Rush czy The The, jest werwa, animusz, po prostu rock and roll.
Triangle Delta nie mają tez kłopotów z oddaniem skali, potrafią zagrać naprawdę dużym i mocnym dźwiękiem, mimo że ich brzmienie jest po jaśniejszej stronie. Kiedy trzeba łupnąć – zrobią to tak, że hej! Mocny, energetyczny, konturowy bas celnie uderza jak bokser. Posłuchajcie “Ideologii snu” Bończyka i Krzywańskiego ze świetnie nagraną basówką i warr guitar – sama przyjemność.
Jak można się domyśleć z powyższych akapitów taka bezdyskusyjna kontrola nad muzyką implikuje bardzo dobra rozdzielczość tych kolumn. Po tym względem robią równie duże wrażenie jak szybkością i mikrodynamiką. Natomiast nie są to zestawy ociekające bogactwem, sokiem wybrzmień harmonicznych, wypełnieniem.
Najwyraźniej słychać to w średnicy i górnym basie. Oczywiście trudno nazwać brzmienie Triangli wybitnie suchym, to daleko im do grania niektórych brytyjskich głośników, np. Herbethów czy Spendorów. Nazwałbym to brzmienie twardym, autorytarnym. Bez miękkości i łagodności.
Test wzmacniacza Lyngdorf TDAI-2170
Jeśli chodzi o tonalność, to już po pierwszych kilkunastu minutach wiadomo, jak jest ustawiona. Triangle niczego nie ukrywają i od razu wiadomo, że podkreślona jest góra pasma i bas, jednak wykonturowanie zrobiono dość subtelnie. Niemniej jednak Delty zaliczyć można do kolumn grających dość jasno.
Najmocniej rzucają się w uszy soprany – są bardzo obecne, wyeksponowane. Po włączeniu nagrania z dużą ilością perkusyjnych talerzy słyszymy, jakby zostały bardziej nagłośnione. Struny altówki są bardziej sopranowe niż basowe. Ale góra pasma jest paradoksalnie mocno nasycona również niskimi składowymi. To nadaje jej bogatego, różnorodnego charaktery a jednocześnie powoduje, że nie kaleczy uszu. Ciekawy zabieg – momentami wydaje się nawet, że soprany są minimalnie cieplejsze niż średnica.
Tony średnie są chyba najbardziej schłodzone, podane bez żadnego złagodzenia, ocieplenia, zmiękczenia. Jest bezpośrednio a miejscami bezpardonowo. Wokale czy wiolonczela nie będą nas przesadnie czarować, po prostu podane zostaną bardzo rzeczowo i rzetelnie. Nie będzie dopalenia, podkreślania body. Za to struktura dźwięków zostanie zaprezentowana wyraziście. Mlaśnięcia, wdechy wokalistów, praca smyczka na strunach, wszelkie chrapliwości towarzyszące saksofonistom zostaną oddane pieczołowicie ale z kulturą.
Ciąg dalszy na str. 3
Brak komentarzy