TEST / SHANLING CD 3.2 / Płyty kompaktowe, choć w odwrocie, jeszcze przez długie lata będą tłoczone i sprzedawane. A z całą pewnością będą odtwarzane, bo w domowych zbiorach są ich pewnie miliardy. I dlatego nie grozi nam zniknięcie odtwarzaczy CD. Jest ich na rynku mniej niż jeszcze przed dekadą, ale wciąż pojawiają się nowe. A część z nich może z powodzeniem spełniać funkcję DAC-a. Taki jest przedstawiany chiński dyskofon. Oto test odtwarzacza Shanling CD 3.2.
Firma Shanling powstała w drugiej połowie lat 80. XX wieku, a więc ma niezły staż na rynku. Pierwszy produkt – wzmacniacz hi-fi – pokazali w 1988 roku. Robili nie tylko sprzęt audiofilski (wzmacniacze, odtwarzacze, tunery), budowali także piloty, wyświetlacze, kino domowe czy sprzęt do… karaoke. Przedsiębiorstwo produkowało sprzęt po własną marka, ale pracowało także jako podwykonawca dla innych firm. Chińczycy chwalą się, że współpracowali między innymi z Sony i Microsoftem.
W Europie szczególnie w pamięć audiofilów wryły się ich niecodzienne odtwarzacz CD, które pojawiły się na początku tego stulecia. Na tle zachowawczych konstrukcji europejskich czy amerykański wyglądały szokująco, przypominając bardziej urządzenia z filmów s-f niż klasyczne komponenty hi-fi. Zbierały też całkiem niezłe recenzje w prasie specjalistycznej. Obecnie firma skupia się przede wszystkim na sprzęcie przenośnym: słuchawkach i mobilnych odtwarzaczach.
Od niedawna w Polsce dystrybutorem sprzętu Shanling jest gliwicki 4HiFi. Na razie w ofercie jest wzmacniacz zintegrowany A 3.2 i odtwarzacz CD 3.2, który może pełnić również rolę przetwornika cyfrowo-analogowego dla zewnętrznych źródeł cyfrowych. Wyceniono go na 9 965 złotych, czyli zaliczmy do do klasy A (wyższa grupa cenowa od 8 do 15 tys zł).
Test Shanling CD 3.2 – budowa
Jeden ze znajomych, patrząc na ten odtwarzacz, powiedział: o, chiński Esoteric! Coś w tym jest, bo patrząc na bryłę Shanlinga można pewne podobieństwa odnaleźć. To duża, solidna i bardzo dobrze zmontowana maszyna o bardzo charakterystycznym kształcie. Chodzi głównie o zaokrąglone rogi, jakby wmontowane miedzy boki a panel frontowy. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Przede wszystkim dlatego, że Shanling CD 3.2 to top loader, czyli odtwarzacz, w którym płytę ładujemy od góry i blokujemy ją specjalnym krążkiem dociskowym. Pokrywa skrywająca oś napędu, na którą osadza się płytę, odsuwa się łatwo a magnetyczny krążek dociskowy solidnie ją przytrzymuje.
Przednia płyta odtwarzacza wygląda prosto i gustownie, zupełnie inaczej nić starsze, bardzo udziwnione modele chińskiego producenta. Pośrodku panelu, na całej jego szerokości, umieszczono ciemną szybkę a pod nią siedem przycisków. Nie dowiemy się, do czego służą, jeśli nie włączymy urządzenia do sieci. Wtedy okazuje się, że czarna szybka kryje żółty wyświetlacz.
Najpierw wyświetla się informacja nad lewym, skrajnym przyciskiem i okazuje się, że to przycisk wybudzający urządzenie. Po jego wciśnięciu podświetlają się symbole opisujące funkcje pozostałych klawiszy, a więc od lewej: ASRC (włączanie up samplingu), INPUT (wybór wejścia cyfrowego lub CD), STOP, START/PAUZA oraz dwa przyciski przewijanie – do przodu i do tyłu.
Na samym środku przedniego panelu Shanlinga CD 3.2 wyświetlają się wszystkie główne informacje związane z pracą urządzenia. Jeśli korzystamy z niego jako odtwarzacz CD, tradycyjnie dowiemy się po wczytaniu płyty, ile jest utworów, jaka jest jej długość a po rozpoczęciu odtwarzania wyświetla się numer ścieżki i czas. Jeśli Shanling pracuje jako DAC, wyświetlana jest nazwa źródła i częstotliwość próbkowania.
Dynamika to jeden z najmocniejszych aspektów tego urządzenia. Shanling CD 3.2 aż rwie się do grania! Dodaje muzyce dodatkowej energii
W odtwarzaczu nie ma natomiast przycisku umożliwiającego korzystanie z filtrów cyfrowych oznaczonych jako D-F 1 i D-F 2. Ich wyboru możemy dokonać tylko z porządnego, bogato wyposażonego pilota, który otrzymujemy w komplecie.
Na tylnej ściance porządek, który jednak lekko burzy umiejscowienie jednego z wejść cyfrowych. Nie wiadomo bowiem dlaczego cyfrowej wejście USB (24bit/384KHz) umieszczono nie w polu wejść cyfrowych opisanym jako Digital In (znajdziemy tam jeszcze wejście Coaxial i Opitical) tylko nad polem z wyjściami cyfrowymi (Caoxial i AES / EBU). Szczerze mówiąc nie rozumiem takiego rozwiązania. W każdym razie Shanling CD 3.2 może pełni funkcję zintegrowanego odtwarzacza CD, DAC-a lub transportu dla zewnętrznego przetwornika.
Wyjścia analogowe są podwojone – RCA i XLR, dystrybutor podaje, że odtwarzacz jest w pełni zbalansowany. Umieszczono je daleko od siebie, co umożliwia podłączenie nawet grubych przewodów. Z tyłu mamy jeszcze gniazdo na sieciówkę i główny włącznik prądu oraz gniazda techniczne.
Shanling CD 3.2 to odtwarzacz, w którym zastosowano lampowy stopień wyjściowy, pracują w nim rosyjskie podwójne triody 6H30 znane z wielu innych odtwarzaczy, w tym tak znanych firm jak BAT (jaki pierwsi zaczęli stosować je w dyskofonach), Audio Research czy Ayon. Ale lampy działają tylko kiedy słuchamy płyt. Jeśli korzystamy z Shanlinga jako DAC-a, wyjście lampowe jest omijane.
Jeśli chodzi o napęd, to jest to servo system CD Philips SAA7824HL, natomiast optyka pochodzi od Sanyo. Sercem odtwarzacza i DAC jest kość przetwornika, to znany i ceniony 32-bitowy układ ESS ES9018. Wejście USB obsługuje sygnał DSD. Do up samplingi sygnały wykorzystano układ Burr BrownSRC4193. Zasilanie oparto na dwóch transformatora typu R, osobne dla sekcji cyfrowej i analogowej.
Test Shanling CD 3.2 – brzmienie
Chiński odtwarzacz jest urządzeniem od razu przykuwającym uwagę słuchacza, włączenie go w tor powoduje, że przysiadamy na fotelu odsłuchowym i zaczynamy zabawę. Tak, zabawę, bo to urządzenie grające bardzo żywo i wciągająco, angażuje nas przede wszystkim swoim tempem i pulsem, zaprasza do kiwania się i wystukiwania rytmu. Owo zwracanie na siebie uwagi od pierwszych taktów nie ma jednak nic wspólnego z jakimś tanim efekciarstwem, nie dostajemy jakiegoś wykręconego basu czy nadmiernie rozdmuchanej przestrzeni. Wszystko jest proporcjonalne i dobrze ze sobą spasowane. Jak dobrze skrojony klasyczny garnitur – nie “krzyczy” cekinami, nie poraża wymyślnym kolorem. Ale świetnie leży i można go założyć na różne okazje. Jest uniwersalny i bardzo dobrze wygląda.
Ciąg dalszy na str. 2
kumpel mi mowil ze wzmacniacz A3.2 jest ultra dynamiczny i gra bardzo podobnie do Supernait 2 – czyli chyba nadawalby sie do muzyki typu pop i elektronika.
Bralbym ale nie ma tam podstawowej regulacji typu Bass/Treble i Loudness a bez tego nie idzie sluchac po nocach.