Test Opera Callas Diva. Przepiękne głośniki do słuchania godzinami

0
Opera Callas Diva zajawka

Nasza ocena

Hi - end10
Piękna barwa i zjawiskowa przestrzenność. Muzykalność bez utraty detali. Nieco inaczej sformatowane poszczególne pasma, ale bez wpływu na spójność i koherencję brzmienia. Średnica czysta i neutralna, skraje pasma lekko ocieplone. Nie znudzą, bo mają bardzo dobrą dynamikę.
10

TEST / OPERA CALLAS DIVA. Niezbyt wiele jest firm audio, które mają w swojej ofercie i elektronikę, i kolumny głośnikowe. Jedną z nich jest włoska manufaktura z niewielkiej miejscowości Dosson di Casier, gdzie powstają wzmacniacze Unison Research oraz kolumny Opera. Przyjrzymy się bliżej pięknie wykonanym, dużym kolumnom wolnostojącym, które pod klasycznym wyglądem kryją kilka naprawdę ciekawych rozwiązań technicznych. Oto test podłogowych Opera Callas Diva. 

Włosi to ludzie kochający życie, piękno i muzykę. Wszystko, co robią, starają się robić na sto procent, z pasją. Od dawna znani są z doskonałego projektowania użytkowego (te ich klasyczne samochody, meble czy ubrania!), a ich muzykalność jest znana na całym świecie. Wielu miłośników dobrego brzmienia odnajduje te cechy także we włoskim sprzęcie audio. Także ja. Nie chodzi może o jakieś konkretne cechy brzmieniowe, bo daleki jestem od narodowych stereotypów brzmienia. Natomiast włoski sprzęt audio kojarzy mi się zwykle z pięknym designem, świetnymi materiałami wykończeniowymi i znakomitym wykonaniem. Zingali i Pathos, Synthesis i Sonus Faber, Serblin i Diapason – to sprzęt, którego nie tylko chcemy słuchać, ale także z przyjemnością na niego patrzymy.

Do tej grupy zaliczam także Operę – włoską markę produkującą od ponad 30 lat przepięknie wykonane kolumny głośnikowe. Firma oficjalnie powstała w 1989 roku, jej założycielem jest Giovanniego Marii Sacchettiego. Urodzony w 1945 roku Sacchetti od młodości poświęcił się nauce i projektowaniu systemów hi-fi, łącząc swoje zainteresowania elektroniką z pasją do muzyki odziedziczoną po ojcu, pianiście. W latach 80. XX wieku postanowił z grupą pasjonatów założyć firmę produkującą sprzęt audio. I tak najpierw, w 1987 roku, powstał Unison Research specjalizujący się w budowie wzmacniaczy a dwa lata później siostrzana Opera.

Pierwszy głośnik nowej marki nazywał się Caruso i był prekursorem serii nazwanej w hołdzie legendarnym głosom lirycznej opery. Od początku głośniki opery wyróżniały się znakomitym wyglądem, zwracały uwagę świetnymi materiałami i wykończeniem. Miały też przyjazne parametry techniczne – chodziło o to, by bez kłopotu napędziły je nienajmocniejsze wzmacniacze lampowe.

Opera Callas Diva - test. Kolumny przykuwają wzrok (fot. Opera)

Opera Callas Diva – test. Kolumny przykuwają wzrok (fot. Opera)

Oferta Opery zawsze była przejrzysta, firma nie ścigała się z innymi ani liczbą modeli, ani na wypuszczanie nowych konstrukcji. Dziś w sprzedaży są dwie linie: Classica i Callas. W tej pierwszej mamy kolumny podstawkowe, podłogowe i centralne ( w sumie sześć modeli), w topowej – trzy: duże podłogowe Grand Callas, nieco mniejsze testowane Callas Diva oraz monitory Callas.

Opera Callas Diva – test. Budowa

Kolumny Opera Callas Diva to kwintesencja klasycznego, włoskiego designu audio. Od razu widać wielką pieczołowitość w doborze materiałów i jakości wykonania, dokładność i estetykę montażu. Drewno, skóra, szkło, kapitalnie położony lakier – to wszystko robi naprawdę znakomite wrażenie. Aż chce się wstać i dotknąć tych kolumn. Niby najważniejsze w audio jet brzmienie, a okazuje się, że czasem słuchamy także oczami.

Test wzmacniaczy Wall Audio  M 100

Opera Callas Diva robię wrażenie wizualne, bo to naprawdę duże podłogowe kolumny i na pewno nie znikną nam z pola widzenia. Ponad metr wysokości, szeroka przednia ścianka, ale przede wszystkim w oczy rzuca się olbrzymia głębokość tych zestawów wynosząca ponad 50 cm. Kiedy podejdziemy do nich bliżej, uwagę przykuwa szklana, przeźroczysta tafla zamontowana na górnej czarnej ściance. Złotymi, zdobnymi literami wypisano pod szkłem nazwę modelu. Patrząc na niego mamy wrażenie głębi.

Pozornie to kolumny o dość klasycznej budowie, ale kiedy przyjrzymy się im bliżej czeka kilka niespodzianek. Skrzynki zbudowane z drewna i odpowiednio w środku wzmocnione są eliptycznie zaokrąglone, ale z tyłu nie schodzą się półkoliście, bo niemal na całej swojej powierzchni obudowa jest jakby wcięta i zamontowana jest tam dodatkowa tylna ścianka. Boczne ścianki wykończono pięknym drewnem lakierowanym na wysoki połysk. Do wyboru są dwa kolory: mahoń lub orzech. O górnej ściance już wspominałem – szklana tafla to nie tylko element estetyczny ale także wzmacniający całość konstrukcji.

Opera Callas Diva - test. Szklana płyta na górnej ściance z nazwą modelu (fot. wstereo.pl)

Opera Callas Diva – test. Szklana płyta na górnej ściance z nazwą modelu (fot. wstereo.pl)

Ciekawie zaprojektowana jest także przednia część kolumny – na przedniej ściance zamontowana jest dodatkowa płyta, do której przykręcone są trzy przetworniki. Płyta jest przy twitterze i głośniku niskotonowym specjalnie wyprofilowana i pokryta czarną skórą (ultraekolodzy mogą kręcić nosem), prezentuje się naprawdę atrakcyjnie. Wyprofilowanie pozwala – zdaniem producenta – na słuchanie kolumn z bliskiej odległości, nawet 1,5 metra od bazy stereo. Niestety maskownice montowane są na trzpienie i na froncie kolumn straszą otwory do jej przytwierdzenia. Dlaczego nie zastosowano maskownicy na magnesy? Zawsze zastanawiają mnie takie drobne niedociągnięcia, nawet u najlepszych …

Opera Callas Diva to klasyczna konstrukcja trzydrożna. Wykorzystuje jeden 8-calowy głośnik niskotonowy z membraną z gładkiego polipropylenu o dużym skoku membrany, tony średnie reprodukowane są przez 7-calowy głośnik z wyżarzonej plecionki polipropylenowe, za górę odpowiada 1-calowy, miękki, kopułokowy głośnik wysokotonowy. Przetworniki pochodzą od Seasa i Scanspeak, część z nich jest modyfikowana według specyfikacji Opery.

Test podłogówek Audiosymptom i6m Copper

Przejdźmy na tył kolumn, bo tam kryją się kolejne niespodzianki. Tylna ścianka wmontowana jest w półokrągły tył i podobnie jak przód, pokryta czarną skórą. U góry… dwie miękkie kopułki wysokotonowe! Producent nazywa jest dipolowymi, co sugeruje, że kolumna – przynajmniej w części – ma imitować działanie zestawów dipolowych, czyli grających do przodu i do tyłu. Tylne głośniki wysokotonowe mają mieć niewielki pozytywny wpływ na samą reprodukcję góry pasma, ale przede wszystkim dawać lepsze wrażenie przestrzenne i lepszą aurę dźwiękową.

Opera Callas Diva to konstrukcja bas reflex, ale i tutaj zastosowano nietuzinkowe rozwiązanie. Zamiast jednego portu zamontowani trzy mniejsze, co daje większą dowolność w kształtowaniu niskich tonów (możemy zatkać jeden, dwa lub wszystkie porty; albo żadnego). Na dole tylnej ścianki na blaszanej płytce znalazły się też bardzo dobrej jakości podwójne zaciski głośnikowe. Mimo użycia tylnych głośników wysokotonowych i skierowanego ku tyłowi bas reflexu, producent podaje, że minimalna odległość tylnej ścianki głośnika od ściany to zaledwie … 10 cm!

Kolumny wyposażone są w solidne, metalowe podstawy przykręcane do spodu, do których z kolei wkręcamy masywne kolce z regulacją wysokości. Ale zanim to zrobimy, radzę poeksperymentować z ustawienie kolumn w pokoju bez kolców i dopiero po wybraniu finalnego ustawienia wkręcić je w podstawy i ustawić na podkładkach. Bo przenoszenie kolumn do łatwych nie należy, każda waży 65 kilogramów, a więć jeśli nie chcemy poniszczyć podłogi …

Opera Callas Diva - test. Głośniki są naprawdę głębokie, ale mogą stać blisko ściany (fot. wstereo.pl)

Opera Callas Diva – test. Głośniki są naprawdę głębokie, ale mogą stać blisko ściany (fot. wstereo.pl)

Kolumny Opera Callas Diva zostały wycenione przez polskiego dysrybutora – firmę EIC – na 32 999 zł za parę (bez względu na kolor wykończenia). Zaliczmy jest więc do kolumn hi-endowych (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł).

Opera Callas Diva – test. Brzmienie

Opera Callas Diva to kolumny łączące dwa, dość odległe światy: przejrzystość i ciepło, dokładność z płynnością, szybkość i dużą skalę brzmienia. To może sygnalizować nam dwie rzeczy: że to głośniki prezentujące naprawdę wysokiej próby brzmienie, a po drugie, że coś w ich zestrojeniu “pomajstrowano”. I tak jest w istocie. Bo włoskie Opery na pewno nie należą do grupy najbardziej neutralnych kolumn na rynku, ich charakter jest wykreowany, ale zrobiono to w sposób bardzo ciekawy i naprawdę kunsztowny. I zupełnie nie przeszkadzało mi to w cieszeniu się ich graniem, podobnie jak kilku osobom, które je u mnie słuchały.

Opera Callas Diva - test. Tył robi wrażenie. Dwa dodatkowe głośniki i trzy bas reflexy (fot. Opera)

Opera Callas Diva – test. Tył robi wrażenie. Dwa dodatkowe głośniki i trzy bas reflexy (fot. Opera)

Chodzi o zestrojenie poszczególnych pasm i nadanie im swoistego charakteru. Bardzo często takie zabiegi kończą się niespójnością brzmienia, porozrywaniem ciągłości, jeśli jednak zrobi się to umiejętnie, to można osiągnąć spektakularne rezultaty. Wiedzą o tym choćby w Dynaudio, wiedzą mniejsi producenci, na przykład polski Wigg Art robiący świetne monitory Elodie (test TUTAJ). Wiedzą różnie Włosi. Ale wrócimy do tego przy okazji omawiania równowagi tonalnej. Najpierw o innym – moim zdaniem znakomitym – aspekcie brzmienia tych kolumn.

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy

Gardot okladka

Standardów brak. Jest blues

MELODY GARDOT “The Currency of Man” / Już pierwsze dźwięki płyty przykuwają uwagę. Coś od razu nas tu intryguje, […]