RELACJA Z AUDIO VIDEO SHOW 2016. NIE MUSI BYĆ DROGO

1
Polskie kable Audiomica Laboratory - pomysłowa elspozycja

Bezdyskusyjnie zapanowała moda na vintage audio. Kolejny raz niemal każda relacja z Audio Video Show 2016 czy internetowa dyskusja zahacza o ten watek. Źródła fascynacji starym sprzętem są różne: sentyment, snobizm, niska cena – można o tym pisać długo. Nie ulega jednak wątpliwości, że pokoje Retro Audio i Nomosa były w czasie wystawy oblegane. A brzmienie? Dynamika z kolumn Sansui mnie powaliła!

AV S 111

Coraz większym zainteresowaniem cieszy się retro-audio. Ten sprzęt wygląda niesamowicie i potrafi zabrzmieć spektakularnie. Tak było w pokoju Nomos

Na drugim biegunie jest nowoczesne audio: streaming, wzmacniacze impulsowe, systemy z DSP. Nie było ich może bardzo dużo, ale wykorzystuje się je coraz śmielej i z coraz lepszym efektem. I to nawet w systemach z najwyższej półki. Nie wszyscy wiedzieli, że do prezentacji Ayona użyto półaktywnych kolumn Lumen White zasilanych z monobloków Ayona i właśnie wzmacniaczy „cyfrowych”. Wróciła też różnorodność źródeł. Po tym, jak kilka lat temu wróciły gramofony i wystawcy udowodnili, że dźwięk z komputera może być dobry, na tegorocznym Audio Video Show znów zagrało sporo dobrych odtwarzaczy CD.

Zresztą w różnorodności siła. Mnogość marek przyprawiała o ból głowy. Także tych produkowanych w Chinach – tanich, małych i doskonale spełniających swoją role. Zresztą czasy kojarzenia chińskiej produkcji z tandetą mamy już dawno za sobą. Mógł się przekonać o tym każdy, kto odwiedził na przykład stoisko Polpaku. Jakość wykonania kolumn Taga Harmony niczym nie odbiega od tych renomowanych, obecnych na rynku od lat firm. Ale nie tylko o obudowy chodzi. Można było zobaczyć przetworniki montowane w wyższych modelach: solidne magnesy, dobrej jakości membrany, odlewane kosze… Doskonała robota.

I na koniec słowo o cenach. W tym roku na Audio Video Show wyraźnie już widać było podział na dwa cenowe segmenty rynku: sprzęt najdroższy, topowy, tradycyjnie prezentowany był w hotelu Golden Tulip i zdominował prezentacje na Stadionie Narodowym, ten bardziej przystępny królował w Sobieskim. To wielka frajda, móc posłuchać systemów za dziesiątki, czy setki tysięcy złotych, których nigdy sobie nie kupimy. Ale największą radość dało mi odkrywanie niedrogich, czasem mniej znanych komponentów, które zagrały wspaniale. I kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że wystarczy z głową wydać kilkanaście tysięcy, by słuchać muzyki na naprawdę wysokim poziomie. A nawet mniej. Do dziś mam w głowie dźwięk maciupeńkich monitorków Buchardt Audio S200 napędzanych chińskim wzmacniaczykiem Topping TP60 i DAC-kiem USB Henry Audio. Całość za mniej niż 10 tysięcy złotych. Mógłbym z tym zestawem żyć długo i szczęśliwie. Wiele wskazuje na to, że te głośniczki wkrótce przetestujemy.
Maciej Stempurski
fot. wstereo.pl, Adam Duchliński

Czytaj także:

Test wzmacniaczy Monacor i Crown

Muarah – powrót kwadrofonicznej muzyki

Test odtwarzacza CD Musical Fidelity M3scd

 

1 2

Jeden komentarz

  1. Deru pisze:

    Racja, nie musi być mega drogo, przynajmniej jesli chodzi o stosunek jakosć/cena. Tonsil na ten przykład, za 8 tys. proponują 380 wykończone w skórze i fornirze (tak to się odmienia? :D), z tego co wiem, jesli chodzi o tak duże kolumny, taniej już chyba nic nie ma! Chociaż, fakt, 8 klocków to nie jest mało 😉

Post a new comment