9.4

Bastarda i goście. Muzyka poza kontrolą

1
bastarda nowe OK

Nasza ocena

Muzyka9.7
Brzmienie9
9.4

PŁYTY / Bastarda to zespół tworzący muzykę tak inną od tego, co znamy, tak sugestywną, że słuchając ich nagrań zawsze mam ciarki na plecach. Podobne przeżycia miałem już po pierwszym przesłuchaniu ich płyty “Fado” nagranej z gitarzystą i wokalistą João de Sousą. To jednak jest nieco inna fado niż myślicie, i inna Bastarda, nie ta z wcześniejszych płyt. Ale równie porywająca. A to jeszcze nie koniec, bo w październiku tego roku wydali piąty materiał. Nagrany z … chórem!

Trzy poprzednie albumy tego tria były bardzo do siebie podobne, wyrastały z tego samego muzycznego pnia, bazowały na niemal identyczny muzycznym koncepcie. Zastanawiałem się więc, jaka będzie kolejna płyta? Powielanie tej samej formuły byłoby nieco nużące. Dlatego, kiedy z kilkumiesięcznym opóźnieniem, trafiłem na nowy album Bastardy, w dodatku nagrany z zaproszonym muzykiem, byłem bardzo podekscytowany… A po kilku miesiącach pojawił się następny!

Trio Bastarda to projekt znanego i cenionego klarnecisty Pawła Szamburskiego, który zaprosił do współpracy wiolonczelistę Tomasza Pokrzywińskiego i grającego na klarnecie kontrabasowym Michała Górczyńskiego. To rzadkie zestawienie instrumentów, a szczególnie użycie bardzo nisko i bardzo charakterystycznie brzmiącego klarnetu kontrabasowego, pozwoliło muzykom na osiągnięcie naprawdę niezwykłych efektów dźwiękowych. Ich muzyka jest minimalistyczna, wręcz oszczędna, ale jednocześnie nieprawdopodobnie emocjonalna i frapująca. A przy tym robiąca ogromne wrażenie barwą, nasyceniem, współbrzmieniem instrumentów, harmonią i fakturą.

Bastarda na swoich trzech pierwszych płytach – “Promitat eterno”, “Ars moriendi” i “Nigunim” – zaprezentowała materiał inspirowany wprost (kompozycje np. Piotra z Grudziądza) lub tylko pośrednio muzyką dawną i muzyką żydowską. Jest w niej jednak jakiś niespokojny duch improwizacji, zaskoczenia. Co będzie dalej – zastanawiałem się? Czy powtórzą ten sam pomysł? Czy zaczną być nieco wtórni? A skąd! Wydali w ciągu roku dwie kapitalne płyty!

Fado

Najpierw pojawił się album “Fado” nagrany z portugalskim wokalistą i gitarzystą João de Sousą, który od dekady mieszka w Polsce. Otrzymaliśmy muzykę, która jest i klasycznym fado, a jednocześnie nim nie jest. Mamy więc nostalgiczne portugalskie pieśni z charakterystyczną melodyką, ale zaaranżowane w niezwykły sposób. Już sam sposób gry na gitarze Sousy nieco odbiega od klasycznego fado, a dodanie do tego nieznanych tej tradycji instrumentów dało świetny efekt. Jednocześnie pojawienie się wokalisty i nowego brzmienia (gitary) odświeżyło formułę muzyki Bastardy.

Kolowrot

A jeszcze więcej dzieje się na albumie “Kołowrót”. Projekt Bastardy oraz Chóru Uniwersytetu SWPS pod dyrekcją Ewy Mackiewicz przygotowany został z okazji 25-lecia założenia Uniwersytetu SWPS oraz 20-lecia istnienia Chóru. To muzyczna podróż w głąb tradycji, obrzędowości oraz rytuałów związanych z porami roku (tylko cztery kompozycje: “Wiosna”, “Lato”, “Jesień” i “Zima”), a także cyklicznością natury. 

Muzyka ludowa, impro, muzyka dawna, eksperymenty, muzyka repetycyjna – znajdziemy tam bardzo wiele. A wszystko zebrane w niezwykle oryginalną całość. Muzyka z tej płyty nie jest już tak minimalistyczna i powściągliwa, jak na wcześniejszych wydawnictwach. Choć nadal nie ma tam ferii dźwięków, to struktura i faktura tych utworów jest bogatsza, dzieje się tam nieco więcej. Dla mnie to jedne z najciekawszych polskich płyt 2021 roku.

Na koniec – gwoli audiofilskiej ścisłości – słowo o jakości dźwięku. Obie płyty brzmią dobrze, szczególnie “Fado”, nagrane ciepło, intymnie, z niezwykłą dbałością o barwy i faktury. Słucha się jej z wielką audiofilską przyjemnością. Ale i “Kołowrót” zrealizowano bardzo przyzwoicie.

Maciej Stempurski, fot. Bastarda/Mikołaj Starzyński

Bastarda / João de Sousa – “Fado”
Audio Cave 2021
Bastrada / Chóru Uniwersytetu SWPS pod dyrekcją Ewy Mackiewicz – “Kołowrót”
Audio Cave 2021

 

Jeden komentarz

  1. krzysztof pisze:

    Bastarda nagrała jeszcze doskonałą płytę “Nigunim”. Zatem płyt jest w sumie pięć, a nie cztery, jak pisze autor. Zanim się notkę napisze, wypada sprawdzić, a nie polegać wyłącznie na swojej płytotece. Niezorientowanych w twórczości Bastrady w błąd się wprowadza, u pozostałych budzi konfuzję, czy autor wie aby, o czym pisze.
    Pozdrawiam.