To był mój pierwszy kontakt z Lampizatorem w kontrolowanych warunkach, wcześniej słuchałem tych urządzeń przelotnie u znajomych, na wystawach i pokazach. Czytając opinię o DA-ach Łukasza Fikusa zwykle pojawiają się zdania o opadaniu szczęki, objawieniu, zniewoleniu od pierwszych minut odsłuchu. Ja miałem inne wrażenie – od początku słychać, że to urządzenie z najwyższej półki, ale jednocześnie niesamowicie kulturalne, proporcjonalne, idealnie zrównoważone. O co chodzi?
Można nabyć na kupieckiej hali błyszczący garnitur, różową koszulę, do tego ciemne okulary, udziwnione buty i zostaniemy zauważeni na każdej imprezie. Tylko to będzie raczej wytykany palcami. Bo naprawdę docenionym zostanie się za idealnie skrojony i dobrany garnitur w stonowanych kolorach, krawat współgrający z kolorem i fakturą koszuli, eleganckie pantofle. Nuda? Nie, bo można dołożyć do tego wesołe kolorowe skarpety czy fikuśną poszetkę i jest super. I taki jest właśnie Lampizator Golden Atlantic TRP DAC.
Bo wszystko jest w nim proporcjonalne, dobrze do siebie dobrane i ze sobą zespolone. Nic nie robi przesadnego wrażenia choć wszystko ma klasę, styl i najwyższą jakość. I właśnie razem sprawiają, że tak cieszymy się muzyką. Choć nie, jedna rzecz od razu przykuła moją uwagę. Dynamika.
Oj, potrafi ten DAC przyłożyć jak trzeba, potrafi… Choć nie brutalnie, nokautuje z kulturą. Nie tak dawno miałem okazję testować odtwarzacz CD z funkcją przetwornika cyfrowo-analogowego Esoteric K-05Xs (recenzja TUTAJ) – urządzenie od pierwszych chwil odsłuchu zwracało uwagę niesamowitą energetycznością brzmienia. Podobnie działa Lampizator Golden Atlantic TRP DAC. Wpompowuje w system moc, radość grania, żywiołowość.
Przesłuchałem koncertowy album znakomitej Cécile McLorin Salvant “Dreams and Daggers” – jeśli nie znacie jeszcze tej wokalistki jazzowej musicie koniecznie jej posłuchać. Niby nic wielkiego się tam nie dzieje, wokal i klasyczne trio z fortepianem i sekcją rytmiczną.
Ale Lampizator Golden Atlantic TRP DAC władował w te dźwięki niesamowity czad! Mikrodynamika była wyborna, wszystkie dźwięki żyły, pulsowały, mieniły się różnymi poziomami głośności i różną szybkością narastania. Nawet najcichsze dźwięki z tła miały odpowiednią energię i różnorodność dynamiczną, czasem wyskakiwały jak z procy, kiedy indziej pojawiały się powolutku, raz gasły w mgnieniu oka by po chwili długo wybrzmiewać.
Ale Lampizator bez trudu daje sobie radę również z oddawanie skali brzmienia. Mars Volta, Peter Garbiel z orkiestrą, Massive Attack czy symfonika Wagnera – to wszystko ten przetwornik odtwarza z łatwością, oddechem i rozmachem, jakby robił to od niechcenia. Kiedy trzeba jest monumentalny albo zwiewny. Do wyboru.
Test wzmacniacza lampowego Taga Harmony TTA – 1000
Jeśli jesteśmy już przy Gabrielu czy McLorin Salvant to warto wspomnieć o wyrazistości brzmienia. Wsłuchując się w głosy tych wokalistów słyszymy absolutnie wszystko, czysto, wyraźnie, z najdrobniejszymi szczególikami artykulacyjnymi. Każde najdrobniejsze wibrato młodej wokalistki mamy jak na doni, każdą chrypkę zmęczonego już wieloletnią karierą głosu Gabriela…
Poszczególne głoski artykułują tak, jakby przed chwilą wyszli od logopedy. Dwuwargowe “p” czy “b” podane są z lekkim stukiem. Wyraźne są sybilanty, końcówki w słowach “night” czy “light” słyszymy bez najmniejszego wysiłku. Drgające “r” podane jak na tacy. Ale jakimś cudem to nie męczy. Bo choć podane niezwykle wyraziście, to jednocześnie z kulturą, odpowiednim umiarem, nie przekraczając granicy nachalności.
Idźmy dalej. Mikołaj Trzaska, niesamowity saksofonista, klarnecista, kompozytor, tworzy niezwykłą choć bardzo trudną muzykę wymykającą się klasyfikacjom. Często opartą w dużej mierze o sonorykę, gdzie najważniejszy jest sam dźwięk, jego struktura, barwa, faktura. Lampizator Golden Atlantic TRP DAC pokazuje z niezwykłą skrupulatnością wszystkie te niuanse: pracę klapek klarnetu, zadęcie, świt powietrza przy ustniku, ton podstawowy i składowe.
Wyrazistość brzmienia jest osiągana przez jeszcze jeden zabieg. Polski DAC w minimalny sposób, ale jednak na niektórych nagraniach wyraźnie słyszany, wybija nieco z miksu główne głosy czy instrumenty. To nie jest proste, przestrzenne wypychanie ich przed szereg, ale jakby lepsze doświetlanie. To może minimalne odejście od neutralności, ale nadaje brzmieniu dodatkowej namacalności i muzykalności.
Tonalność? Nie ma sensu w przypadku Lampizatora dzielenia włosa na czworo i analizowanie każdego z pasm z osobna, bo bas, średnica i góra są ze sobą absolutnie idealnie zespolone i mają podobny charakter. Są odrobinkę, ale naprawdę odrobinkę ocieplone, albo lepszym słowem byłoby – wysycone, nigdy nieprzegrzane, nigdy nie za tłuste. Bogate w kolory, oddające różnorodność barw. Bas ma odpowiednią szybkość i zwinność przy zachowaniu zejścia. Nie ma w nim ani męczącej na dłuższą metę suchości, ani ospałości. Średnica jest podobna – zrównoważona, namacalna i obecna, ale bez podkreślania składowych. Góra dźwięczna i sypka, ale nie sucha. Słychać i masę talerzy uderzanych pałkami, i odpowiednie wybrzmienia.
Lampizator Golden Atlantic TRP DAC na połączeniu średnicy z górą pasma nadaje muzyce odrobinę więcej energii. Nie chodzi o jej eksponowanie czy podbijanie. Po prostu nadaje to muzyce dodatkowej żywości a jednocześnie sprawia, że na przykład gitary czy wysokie głosy brzmią jeszcze bardziej namacalnie i wciągająco. Ale bez odchudzenia czy irytującego dzwonienia, jak czasem zdarza się przy tego typu zabiegach w mniej klasowych urządzeniach. Theo Bleckmanna śpiewającego utwory Charlesa Ivesa wysłuchałem z naprawdę niekłamana przyjemnością, podobnie jak akustycznego koncertu na dwie gitary i głos Davea Matthewsa i Tima Reynoldsa.
Przestrzeń, jaką kreuje Lampizator Golden Atlantic TRP DAC, można nazwać nieco paradoksalną. Z jednej strony jest bardzo precyzyjna i dokładna, stabilna i wyrysowana bardzo wyraźnie. Jednocześnie nie ma w niej nic z kliniczności i męczącego, sztucznego rozdzielania dźwięków od siebie, bez związku ze sobą. A tak czasem się dzieje przy bardzo precyzyjnym budowaniu sceny i wyśrubowanej rozdzielczości.
Posłuchajmy bardzo ciekawej płyty “Bach Rewrite” dwóch znakomitych pianistów jazzowych Marcina Maseckiego i Piotra Orzechowskiego grających z Capellą Cracoviensis pod kierunkiem Jana Tomasza Adamusa. Bach grany przez improwizatorów na organach Rhodes i Wurlitzerze brzmi naprawdę intrygująco, a płyta jest ciekawie zrealizowana.
Na nagraniu słychać, że DAC Łukasza Fikusa oddaje przestrzeń bardzo swobodnie, jest ona obszerna ale nie rozdmuchana do jakiś nadzwyczajnych rozmiarów, odbieramy ją jako naturalną i nieprzedobrzoną a jednocześnie atrakcyjną. Scena jest troszeczkę oddalona za linię kolumn i doskonale wybudowana w głąb. A to nadaje jej wiarygodności i atrakcyjności. Precyzja idzie w parze z wybrzmieniami, które łączą poszczególne dźwięki w całość, jednak bez utraty rozdzielczości. To jest sztuka!
Podsumowanie
Nie ma się nad czym rozwodzić – znakomicie skrojone urządzenie. Muzykalne i wciągające, choć bez efekciarstwa. Kapitalna dynamika, świetne barwy, żywe, niesamowicie namacalne i bezpośrednie brzmienie. To brzmienie z najwyższej półki. I taki sprzęt robimy w Polsce! Doceniają go na całym świecie.
Maciej Stempurski, fot. wstereo.pl
Czytaj także:
Test DAC-a Audio GD R2R-7
Polski przetwornik Zweimann Audio DAC DSD USB
System odsłuchowy:
CD: BAT VK D5 SE
Pliki: DigiOne Player, laptop z programem J River
DAC: Matrix Mini-i, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Monkey Cables, Gekko Cables Purple Haze
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio
Głośniki: Martin Logan ESL, ProAc Response SC One, PMC twenty5.23
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes Lampizator Golden Atlantic TRP
Lampizator Golden Atlantic TRP DAC – przetwornik cyfrowo-analogowy
Cena – 31 000 zł (wersja single ended bez preampu)
Dystrybucja – Lampizator
Brak komentarzy