PŁYTA / “Wu-Wei” Piotra Banacha jest kolejnym dowodem, że powracające na nasze półki płyty winylowe mogą sprawić przyjemność zarówno muzyką, jak i możliwością obcowania z fizycznym nośnikiem. Wydana właśnie na czarnym krążku “Wu-Wei” jest winylową reedycją wydanej w 2005 roku płyty pod tym samym tytułem. Można kupić także limitowaną edycję wydaną na kolorowym winylu.
Na polskim rynku coraz częściej pojawiają się nowi wydawcy, którzy decydują się na przygotowanie płyty winylowej. Poniekąd jest to reakcją na modę i rynkowy trend, ale wiele osób jest w stanie toczyć niekończące się spory na temat analogowej jakości i winylowej magii. W 2005 roku, gdy rynek wydawniczy o czarnych płytach prawie zapomniał, przygotowanie nośnika CD było najlepszym rozwiązaniem. Około 70 minut muzyki, wygodny i powszechnie stosowany format. Już wtedy kompakt zaczął odczuwać presję coraz bardziej popularnych plików. Zdominował jednak na lata rynek do tego stopnia, że nasze kolekcje srebrnych krążków to czasami bardzo pokaźne biblioteki.
Obecnie koszt wytłoczenia płyty CD jest tak niski, że dodanie jej do winylu traktujemy jako miły gest ze strony wydawcy lub artysty, a “Wu-Wei” to okładka typu gatefold oraz bardzo starannie przygotowana grafika na dołączonych do płyt wkładkach. Krążek CD i dwie płyty winylowe pozwolą porównać miłośnikom audiofilskich analiz różnice formatów – szczególnie, że jak zapewnia Piotr Mamcarz – właściciel Chodzą Słuchy Records, Soyuz Studio przygotowało specjalny, winylowy master. 200 sztuk z limitowanego nakładu to modny ostatnio kolorowy winyl – w sam raz na prezent: dla siebie lub kogoś bliskiego, bo słuchanie tej płyty to prawdziwa przyjemność
Dalekowschodnie Wu-wei to oznaka równowagi i utożsamianego z nią często oświecenia. Jeśli przenieść to na płaszczyznę artystycznego życia, reguły Wu-wei nie mogą oznaczać bezczynności. Trudno bowiem wyobrazić sobie kogoś bardziej zajętego i efektywnie wykorzystujących każdą chwilę niż mistrz Zen. Podobnie jest z Piotrem Banachem, który nie ustaje w komponowaniu i zapraszaniu do współpracy kolejnych artystów. Banach zakładał kolejne zespoły, był liderem, nagrywał kolejne płyty a jego utwory okupowały wysokie miejsca na listach przebojów.
Pierwsze zespoły, w których gra, to Kolaboranci, DumDum i najbardziej rozpoznawalny – HEY. Po 7 latach wspólnego grania z Katarzyną Nosowską, w 1997, powstaje Indios Bravos, a kolejne projekty pokazują skalę jego muzycznych zainteresowań. W 2017 powraca na krótką chwilę do HEY, koncertuje równolegle z formacją Ludzie Mili, zespołem BAiKA, a także solo – czego dowodem jest album “Wu-Wei”.
Muzyka na krążku jest tak samo różnorodna, jak zaproszeni do jej nagrania artyści: Dziun (Magdalena Ciećka), typowy dla siebie Abradab (ex. Kaliber44), Tomek Lipiński, znana z programu IDOL Alicja Janosz czy Gutek (Piotr Gutkowski – Indios Bravos). Łączy ich wspólny mianownik spod znaku szeroko rozumianej muzyki reggae – i ten właśnie charakterystyczny „kołys“ towarzyszy nam przez całe to nagranie.
Otwierający płytę „Kamyk“ to lekko filozoficzna i niezwykle uniwersalna opowieść o życiowych zmaganiach każdego z nas. Genialny, prosty i zwięzły tekst oraz pasująca do tego muzyka to utwór, który przypomina o tym, czym może być przebój. Na dodatek każdy, kto zna nieco artystyczną historię Piotra Banacha, nie oprze się wrażeniu, że tekst ten opisuje fragment życiorysu autora.
Ale każdy utwór na tej płycie czytać można według własnych interpretacji; wystarczy tylko wsłuchać się w słowa kolejnych piosenek i puścić nieco wodze fantazji. Te utwory są ponadczasowe – ich treść nie podlega mentalnej degradacji i zawsze można dopasować do zwrotki lub refrenu pasujące, z życia wzięte osobiste wspomnienie.
„Kuryły“ z głosem Marcina Martena (AbraDab) – to kolejna perełka z głęboko metaforycznym przesłaniem, to zgrabnie wyrecytowany opis ludzkich relacji. W otaczającym nas świecie, gdzie wartością jest hierarchia, a język poezji coraz większą rzadkością, to piękny tekst, który z jednej strony przypomina interpretacyjną estetykę AbraDab, z drugiej zaś strony po prostu rozśmiesza.
Formuła, gdzie odrobina pastiszu, metafora i osobiste doświadczenie łączą się w piosence, bez wątpienia uwiarygadnia cały ten materiał. A ten nawet po 13. latach słucha się z dużym zainteresowaniem. Dlatego ta płyta, pomimo kilkunastu lat od premiery, nadal wydaje się cenna i wartościowa. Zmieniły się co prawda realia, a o jakości, o jaką zadbało Chodzą Słuchy Records, Piotr w 2005 roku mógł tylko marzyć. Piotr Metz w czasie spotkania z dziennikarzami powiedział o Piotrze Banachu, że „… muzyka jest ścieżką dźwiękową jego życia“. Wiele wskazuje, że jest to cała prawda o tym artyście i na dodatek chyba to bliżej mu do orła.
Różne są ptaki
Są orły i kury
Orły wzlatują
Wysoko pod chmury
A z kur gdakania
Jasno wynika
Że wolą się trzymać
Swojego kurnika
I gdaczą kury
Nie dla nas chmury
Nie dla nas szczyty
Wysokie góry
I tylko patrzą
Czy jakaś kura
W zbyt długie
Nie obrosła pióra
Piotr Banach (ur. 5 marca 1965 w Szczecinie) – polski muzyk, kompozytor i producent muzyczny. Perkusista w zespołach Grass, Kumader, Kryterium oraz Kolaboranci (1987–1990). Założyciel, lider i gitarzysta grup Dum Dum, Hey (1992-1999), Indios Bravos oraz Ludzie Mili. W 2014 roku Piotr został wyróżniony, przyznawanym w uznaniu osiągnięć przyczyniających się do promocji miasta Szczecina w kraju i za granicą, honorowym tytułem “Ambasadora Szczecina”. Płyta Wu-Wei miała swoją premierę w 2005 roku, obecnie ukazała się wersja na winylu z dodatkowymi utworami.
Wojciech Henke, fot. wstereo.pl
Brak komentarzy