Test Canor Virtus A3. Szybki Słowak. A i huknąć potrafi

0
Canor Virtus A3 zjawka nowa

Nasza ocena

Hi-end10
Hi-end (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł). Znakomita szybkość i energia. A przy okazji świetna skala brzmienia. Tonalnie neutralny, z niepodgrzaną górą i średnicą. Bas odrobinę ciepły i miękki. Wzmacniacz naprawdę bardzo dobrze radzi sobie z rozdzielczością i dokładnością brzmienia. Dobrze oddane są barwy i faktury. Nieco mniej spektakularnie wzmacniacz radzi sobie w przestrzenią. Całkiem niezły DAC.
10

TEST / CANOR VIRTUS A3 / Coraz więcej producentów oferuje wzmacniacze bardzo bogato wyposażone. Nie są to już zwykłe integry, ale także przetworniki cyfrowo-analogowe i preampy gramofonowe. Tak jest też w przypadku odsłuchiwanego urządzenia. Zresztą sam producent nazywa go All-In-One Dual Mono Hybrid Class A/AB Amplifier. Jak wypadł? Oto test Canor Virtus A3.

Canor to marka obecna na naszym rynku od lat, ale od kiedy jego dystrybucją zajęła się białostocka firma Rafko, o ich urządzeniach jest coraz głośniej. Nic w tym dziwnego, bo firma ma wieloletnie doświadczenie nie tylko w konstruowaniu wzmacniaczy, ale także w produkowaniu urządzeń dla innych, znanych graczy rynku audio.

Markę stworzyło trzech ludzi: grający na skrzypcach i saksofonie tenorowym syn muzyka Zdeněk Březovják, oraz dwaj inżynierowie: Jozef Čurlík oraz Ján Koščo Čurlík. Zresztą skrzypek też lubił maczać palce we wzmacniaczach i tworzył własne konstrukcje. Ich pierwszym wspólnym projektem był model TP101, na lampach EL34, który zaprezentowano w 1995 roku na wystawie w Brnie. Pięć lat później wspólnie oficjalnie zarejestrowali firmę Egdar, która w 2007 roku przekształciła się w Canora. I do dziś produkuje swoje wzmacniacze i źródła we własnej fabryce w Prešov na Słowacji.

Co ciekawe, fabryka Canora zyskała sporą renomę w Europie, dzięki niskim kosztom i bardzo dobrej jakości produkcji. Ale firma stworzyła też autorską technologię CMT (Canor PCB Milling Technology), czyli sposób frezowania płytki drukowanej, która ma poprawiać brzmienie. Dzięki temu firma produkuje cale urządzenie lub ich elementy dla innych marek.

Canor od jakiegoś czasu konsekwentnie zmienia swój wizerunek, staje się nowoczesny, wchodzi w nowe technologie, między innymi w ofercie ma nowoczesne przetworniki cyfrowo-analogowe i odtwarzacz CD. A jednocześnie wciąż korzysta z tradycyjnej technologii lampowej. Choć w ofercie są i wzmacniacze tranzystorowe. Jednak trzon portfolio stanowią konstrukcje lampowe i hybrydowe. 

Canor Virtus A3 – test. W wersji srebrnej jest równie ładny (fot.Canor)

Canor Virtus A3 – test. W wersji srebrnej jest równie ładny (fot.Canor)

Oferta jest odpowiednio bogata i czytelnie podzielona na trzy linie: Performance, Premium i topowa Reference. Słowacy celują raczej w średnią i wyższą półkę cenową, nie mają w ofercie ani urządzeń budżetowych, ani ekstremalnie drogiego hi-endu. Testowany Canor Virtus A3 jest jedną z najnowszych konstrukcji. To hybrydowy wzmacniacz należący do startowej serii Performance.

Canor Virtus A3 – test. Budowa

Słowacki wzmacniacz przy wyciąganiu z pudła (jak ja nie lubię tego angielskiego słowa unboxing!) nie robi w pierwszej chwili jakiegoś piorunującego wrażenia. Prosta obudowa daje poczucie solidności, uwagę zwraca mocno wystająca gałka służąca do sterowania nie tylko głośnością. Ale wystarczy podłączyć go do prądu, i wszystko się zmienia. 

Ale o tym za moment. Teraz jeszcze o obudowie. Zacznijmy tym razem … od tylnej ścianki. A dzieje się tam sporo. Po pierwsze warto zaznaczyć, że wszystkie gniazda bardzo ładnie opisano i odseparowano od siebie. To istotne, bo mając grube kable z masywnymi wtyczkami łatwo je zewrzeć. A czasem mamy i kable bez ekranowania (taka konstrukcja), i jeśli gniazda są bardzo blisko siebie, mogą pojawić się kłopoty.

Canor Virtus A3 – test. Wzmacniacz nie jest maleństwem Widać otwory wentylacyjne nad lampami (fot. wstereo.pl)

Canor Virtus A3 – test. Wzmacniacz nie jest maleństwem Widać spore otwory wentylacyjne (fot. wstereo.pl)

Na skrajach tylnej obudowy znalazły się gniazda głośnikowe zalane plastikiem przyjmujące dowolne konektory, podłączymy więc widły, banany, gołe kable i szpilki. Po lewej stronie znalazła się sekcje wejść i wyjść analogowych. Mamy więc wejście gramofonowe, dwa wejścia liniowe RCA i dwa wejścia XLR. Dalej są dwa analogowe wyjścia: jedno RCA i jedno XLR. 

Warto zwrócić uwagę na kolejną sekcję wejść, a mianowicie gniazda obsługujące sygnał cyfrowy. Mamy aż sześć wejść cyfrowych: dwa optyczne, dwa koaksjalne RCA, wejście USB oraz jedno AES/EBU, czyli cyfrowy standard XLR. Taka liczba łączy cyfrowych sugeruje, że producent zaaplikował niezłą sekcja przetwornika cyfrowo-analogowego i zachęca do korzystania z wejść cyfrowych. W każdym razie nikomu nie powinno zabraknąć możliwości podłączenia przeróżnego sprzętu. Oczywiście z tyłu jest także gniazdo na kabel zasilający.

Test końcówki mocy Pass XA 30.5

Wróćmy na przód wzmacniacza Canor Virtus A3. Na panelu z ładnie obrobionego aluminium – możemy zamówić wersję srebrną lub czarną – wmontowano dość szeroki pasek z ciemnego tworzywa. Z prawej strony ukryto pod nim bardzo duży i czytelny wyświetlacz. Jego jasność można regulować w kilku krokach, albo zupełnie wyłączyć. Z lewej stronie mamy do dyspozycji dwa gniazda słuchawkowe: jedno typu jack, drugie w formie 5-pinowego XLR. Na samym środku umieszczono dużą gałkę. A o niej trzeba napisać kilka osobnych zdań.

Otóż masywne pokrętło na środku jest dość niezwykłe, bo spełnia kilka funkcji, a przy okazji jest też fajnym gadżetem. Po pierwsze – jest zwykłem regulatorem głośności. Kręcąc, możemy podgłośnić lub ściszyć muzykę. Ale jest też wyświetlaczem i … dotykowym ekranem, na którym wybieramy źródło dźwięku, przesuwając po nim palcem! A w dodatku ukryto w nim wyświetlacz. 

Canor Virtus A3 – test. Lampa elektronowa na okrągłym wyświetlaczu/ekranie dotykowym (fot. wstereo.pl)

Canor Virtus A3 – test. Lampa elektronowa na okrągłym wyświetlaczu/ekranie dotykowym (fot. wstereo.pl)

Kiedy włączymy wzmacniacz, ukazuje się na nim ikona lampy elektronowej i pali się do czasu, aż urządzenie podgrzeje lampy do minimalnej temperatury pracy. Później pojawia się symbol wybranego źródła dźwięku. Ale to nie wszystko. Kiedy rozpoczniemy odtwarzanie, na okrągłym ekraniku pojawiają się dwa wskaźniki, imitujące wychyłowe “wycieraczki” pokazujące natężenie dźwięku. Mi się to podoba – pokazuje, że sprzętem audio można się też fajnie bawić.

Ale to nie koniec ciekawostek związanych z obudową. Wygląda zwyczajnie, na górnej płycie widać tylko dwie kwadratowe kratki do wentylacji wnętrza, ale kiedy odwróci się wzmacniacz go góry nogami, to ujrzymy kolejne dwa otwory, za którymi widać… dwa wiatraki do wymuszania obiegu powietrza. Już uprzedzam pytanie: w czasie całego testu nie włączyły się ani razu, a słuchałem Canora w stosunkowo niewielkim pomieszczeniu i latem. A jeśli nawet się włączały, to pracowały tak cicho, że tego nie zauważyłem.

Canor łączy w sobie szybkość i potęgę grania – to świetna cecha tego wzmacniacza. Słowackie urządzenie brzmi bardzo radośnie, wartko, zrywnie. I potrafi przyłożyć

A wzmacniacz może się grzać, bo to konstrukcja hybrydowa. We wstępnej sekcji przedwzmacniacza znajduje się lampowy stopień pracujący w klasie A, który stale kontroluje głośnik, za nim mamy potężny stopnień wyjściowy w klasie AB. Producent zapewnia, że to połączenie “łączy finezję klasy A z mocą klasy AB”.

Ścieżki sygnału analogowego i cyfrowego zostały zaprojektowane w konfiguracji dual mono z w pełni niezależnymi, wielostopniowymi, regulowanymi zasilaczami dla każdego kanału. Ścieżka sygnału analogowego jest w pełni zbalansowana i realizowana przez dyskretne symetryczne stopnie wzmocnienia na wejściu wyposażone w podwójne sparowane tranzystory JFET. Taka konstrukcja dual mono zwykle poprawia walory przestrzenne urządzenie i czystość prezentacji.

Słowacka firma oficjalnie nazywa to urządzenie wzmacniaczem All-In-One, a wynika to z tego, że na pokładzie hybrydy Canor Virtus A3 znajduje się moduł przetwornika cyfrowo-analogowego oraz moduł przedwzmacniacza gramofonowego, i to dla wkładek obu typów, czyli MM i MC oraz dyskretny, w pełni symetryczny, zbalansowany stopień wzmacniacza słuchawkowego obsługuje zarówno pojedyncze, jak i zbalansowane wyjścia słuchawkowe.

Canor Virtus A3 6

Dla miłośników cyfrowego audio ważne będzie pewnie informacja, że wejście USB jest galwanicznie izolowane, aby zapobiec powstawaniu pętli uziemienia między typowo hałaśliwym środowiskiem komputerowym a delikatnym systemem audio. Podczas procesu izolacji sygnał USB jest również ponownie synchronizowany z lokalnym zegarem referencyjnym o niskim poziomie szumów fazowych, aby stłumić wejściowy jitter USB.

Tak jak wspomniałem wcześniej, Canor Virtus 3 jest dostępny w dwóch wykończeniach: srebrnym lub czarnym. W komplecie jest oczywiście pilot zdalnego sterowania. Polski dystrybutor marki – białostocka firma Rafko – wyceniła Canora na 27 995 zł. Zaliczam go więc klasy hi-end (najwyższa grupa cenowa powyżej 20 tys. zł).

Canor Virtus A3 – test. Brzmienie 

Bardzo często w swoich opisach brzmienia różnych urządzeń wspominam o stereotypach w audio. Jestem ich przeciwnikiem i staram się nie używać określeń mających w sobie klisze czy schematyczne opisy. Nie lubię pisać o “lampowym brzmieniu” czy “cyfrowym nalocie”, bo nie za bardzo wiem, co to oznacza. I nie przepadam też za przypisywaniem określonych cech konkretnym konstrukcjom czy komponentom (na przykład kościom przetworników cyfrowo-analogowych).

Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że wiele zaimplementowanych elementów czy część konstrukcji może implikować pewne cech brzmieniowe danych urządzeń. Na przykład sztywne i twarde membrany przetworników czy głośnikowe konstrukcje tubowe. Podobne doświadczenia miałem ze wzmacniaczami hybrydowymi, czyli łączącymi w sobie technikę lampową z tranzystorową. Zwykle – w mniejszym lub większym stopniu – brzmiały one dość ciepło i plastycznie, stawiały bardziej na płynność i spójność przekazu, niż na podkreślanie rozdzielczości i epatowanie szybkością.

Piszę o tym dlatego, że właśnie taki hybrydowy wzmacniacz poniżej opiszę. A sytuacja jest tym bardziej ciekawa, że to już druga integra Canora, którą odsłuchiwałem, a w dodatku druga hybrydowa. Byłem niezmiernie ciekawy, jak to zabrzmi i jak te integry o nieco zbliżonej budowie mają się do siebie.

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy