Zrób to sobie sam. Czy DIY ma sens?

0
DIY pocztek zajawka

FELIETON / Czy warto rozpoczynać przygodę z samodzielnym budowaniem sprzętu audio? Czy istnieje uniwersalna granica, gdzie zrobienie czegoś samemu przestaje być opłacalne? Czy warto modyfikować sprzęt fabryczny? Jestem pewien, że nie tylko mnie to zastanawia. Zależy to od wielu czynników. Ale warto przynajmniej zrobić kilka kroków tą droga, by przekonać się, czy warto niż podążać dalej.

Zacznijmy od źródeł DIY. Wiele osób interesuje się techniką. Dla nich naturalne będzie spróbowanie swoich sił przy budowie sprzętu audio. Jeśli ich to wciągnie, a pierwsze efekty będą zachęcające, może to stać się to dla takich osób hobby, a nawet pasją. Jednak nie wszyscy zainteresowani DIY to pasjonaci. Część osób nie chce, albo nie jest w stanie zapłacić za sprzęt tyle, ile żądają sprzedawcy i dystrybutorzy. W stosunku do zarobków w naszym kraju audiofilia jest zabawą niezwykle drogą. Nic dziwnego, że skoro można osiągnąć przyzwoite efekty robiąc coś samemu, wiele osób sięga po taką możliwość.

DIY – jak zacząć, czyli informacja ponad wszystko

Obecnie zarówno najlepszym, jak i – paradoksalnie – najgorszym źródłem wiedzy jest internet. Wszelkie informacje są na wyciągnięcie ręki, często wręcz są to obliczone i rozpisane przykłady budowy gotowych elementów. Istnieją też strony, które poświęcono urządzeniom godnym uwagi z punktu widzenia modyfikacji. Na wielu forach można znaleźć gotowe projekty urządzeń, nawet wysokiej klasy, wraz z pełnym wsparciem społeczności DIY. Chińczycy – choć nie tylko oni – na portalach handlowych chętnie sprzedadzą nam wszystkie niezbędne komponenty w cenie tak niskiej, że stać na to niemal każdego. Czemu więc internet jest również najgorszym miejscem?

20160208_134429

Te monitory są pierwszym dziełem DIY Bartka Pluteckiego. Prawda, że wyglądają profesjonalnie? Pisaliśmy o jego pracy w naszym portalu (fot. wstereo.pl)

Poprzez natłok możliwości, ilość informacji, „klęskę urodzaju”. Ktoś, kto wchodzi w tematykę DIY zupełnie nieprzygotowany, łatwo może się pogubić. Każdy autor projektu chwali swoje „dziecko”, przedstawiając kolejne zalety swoich rozwiązań. Zwykle początkujący entuzjasta DIY nie jest w stanie odróżnić projektu wartościowego, od tego słabszego, jeszcze nie sprawdzonego czy wręcz nieudanego.

Jak sam zbudowałem świetne monitory

Dlatego warto mieć swojego mentora, przewodnika po świecie samorobnego audio, który pomoże, wskaże drogę, czegoś nauczy. Należy też mocno się zastanowić, czego dokładnie się chce i ile to będzie kosztować (zawsze wychodzi więcej, niż się założyło).

Przykładowe strony:
www.diyaudio.com
www.diyaudio.pl
http://www.audiostereo.pl/diy_k2.html
www.diyhifi.cal24.pl – strona autora

Świat DIY oferuje niemal nieskończone możliwości. Można zacząć od zrobienia prostego przewodu RCA czy kabla sieciowego (na zdjęciu głównym sieciówki DIY Ziggy Cheetah), a skończyć na lampowym wzmacniaczu czy końcówce mocy w klasie A. Pamiętajmy jednak o szarej rzeczywistości.

Wyznaczanie granic

Rozpoczęcie zabawy wymaga zakupu kilku narzędzi. Później kolejnych, bardziej zaawansowanych – wiadomo: im dalej w las, tym więcej drzew. Obsługi wielu potrzebnych przyrządów i narzędzi trzeba się nauczyć. To trwa.
Zawsze brak jest dwóch rzeczy: czasu i pieniędzy. To główna zmora fanów DIY. Wiele osób decyduje się na własny projekt. Mój dobry kolega stwierdził kiedyś, że 700 zł za gotową obudowę do wzmacniacza, to za duża kwota. Postanowił zrobić ją samemu. Opanował AutoCAD, wyrysował wszystko. Samo przygotowanie dokumentacji trwało dosyć długo. Następnie pojawiły się trudności z jakością przysłanych elementów. Metalowe powierzchnie blach przychodziły porysowane. Po dwóch latach – ani obudowy, ani wzmacniacza. Nie wspominam nawet o kosztach, które wyszły dużo wyższe, niż cena fabrycznie gotowej obudowy.

17161147_1462016000507472_688330313_n

Interkonekt wykonany przez autora tekstu (fot. Michał Sommerfeld)

Każdy musi sam wyznaczyć swoją granicę, określić, kiedy warto zrobić coś własnymi siłami, a kiedy nie. Nie wszyscy są w stanie zbudować od podstaw streamer, czy wzmacniacz lampowy. Czasem lepiej odpuścić. Wtedy lepiej spróbować modyfikacji: jest to prostsze i tańsze. Kupując gotowe urządzenie możemy we własnym zakresie poprawić/dopasować jego brzmienie do naszych potrzeb. Po krótkich poszukiwaniach znajdziemy gotowe rozwiązania modyfikacji, które możemy zaadoptować w swoich klocków. Choć tu też należy być ostrożnym. Bo niektórzy mają tendencje do przesady. Na przykład instalacja gniazda RCA WBT do odtwarzacza za 400 zł… Nie wiem, czy to ma sens. Z kolei wymiana kondensatorów w torze audio, przy małym nakładzie finansowym, odmieniła niejeden odtwarzacz CD. Zawsze trzeba pytać na forach.

Później jednak warto chociaż spróbować zrobić samemu coś prostego: interkonekt, czy złożyć prosty zestaw do samodzielnego montażu. Dla początkującego wzmacniacz może być trudny do zbudowania. Na szczęście, jest wiele prostych projektów edukacyjnych. Pozwolą one rozwinąć podstawowe umiejętności manualne, niezbędne przy bardziej skomplikowanych projektach. Na wielu stronach – także na mojej – znajdziecie wiele praktycznych porad, jak wykonywać różne czynności, związane z budową sprzętu audio.

17203502_1462015983840807_1733206560_n

Na razie wygląda to niepozornie. Ale to prototyp przedwzmacniacza lampowego. Buduje go autor tekstu (fot. Michał Sommerfeld)

Wiele obecnie znanych firm na rynku pochodzi z nurtu DIY: Cardas, Audiovector, czy nasze rodzime Haiku. Inni, tacy jak Nelson Pass aktywnie wspierają tych, którzy chcą budować, czy to klony, czy własne projekty. Starajcie się czerpać z tego przyjemność. Może znajdziecie pasję na resztę życia?

Michał Sommerfeld
Autor jest fanem muzyki, audiofilem, elektronikiem, miłośnikiem DIY i dobrego jedzenia. Pisał do portalu Infoaudio, teraz prowadzi swój blog www.diyhifi.cal24.pl. Będziemy zamieszczać jego teksty o tematyce DIY.

Czytaj także:

Test Franco Serblin Lignea. Ostatnie monitory Mistrza

Bo to o muzykę chodzi…

DIY

Brak komentarzy