TEST / TONE WINNER AD-2PRO / Wprowadzeniu na rynek zupełnie nowej marki zawsze towarzyszy zaciekawienie i rodzaj niepewności. Nie inaczej jest w przypadku Tone Winner, która właśnie pojawia się w Polsce. Tym bardziej że na pierwszy odsłuch trafił topowy wzmacniacz tego producenta, w dodatku pracujący w tak lubianej przez audiofilów klasie A. Prezentuje się imponująco. A jak z jego walorami brzmieniowymi? Oto test Tone Winner AD-2PRO.
Taka sytuacja zawsze jest ekscytująca – najprawdopdodobniej będzie to pierwszy test urządzenia tej marki w Polsce. Nie mam więc żadnych oczekiwań ani uprzedzeń, można śmiało powiedzieć, że siadam przez zupełnie czystą kartką.
O Tone Winner w Polsce słyszała dotychczas tylko niewielka grupka ludzi, ja dowiedziałem się o istnieniu tej marki od dystrybutora. Także żaden z moich znajomych nie zetknął się z nią. Ba, nawet na europejskich czy amerykańskich stronach internetowych są tylko śladowe informacje na jej temat. Udało mi się jednak zebrać garść informacji.
Za sprzętem sygnowanym marką Tone Winner stoi chińska firma Guangzhou Tianyi Electronics, która istnieje już od 1992 roku. Przedsiębiorstwo specjalizowało się do pewnego momentu tylko w tak zwanej produkcji OEM, ODM. Co to oznacza? ODM (Original Design Manufacturer) polega na tym, że firma projektuje i buduje urządzenia na zlecenie innych marek. Z kolei OEM (Original Equipment Manufacturer) to produkowanie urządzeń na zamówienie innych marek według konkretnego, najczęściej dostarczanego przez zamawiającego, projektu. Guangzhou Tianyi Electronics produkuje sprzęt między innymi dla znanej Emotivy, ma certyfikację DOLBY-ATMOS.
Przedsiębiorstwo buduje bardzo szeroką gamę sprzętu audi/vide, od kabli do procesorów kina domowego, od kolumn głośnikowych po mikrofony i sprzęt karaoke, od wzmacniaczy i odtwarzaczy hi-fi po głośniki bezprzewodowe, sprzęt mikserski i sprzęt dla rynku pro. Firma chwali się, że ich produkty powstają w nowoczesnym zakładzie o powierzchni 15 tys. metrów kwadratowych, na 9 liniach produkcyjnych.
Tone Winner jako marka własna firmy specjalizuje się w sprzęcie hi-fi (wzmacniacze, odtwarzacze CD, DAC) i do kina domowego, choć ma też w ofercie produkty do sieciowego/cyfrowego audio, kolumny głośnikowe, subwoofery i kable. Na test trafił wzmacniacz Tone Winner AD-2PRO – to najwyższy model zintegrowany, z którego firma jest bardzo dumna. Wyżej jest tylko dzielona konstrukcja pre/power AD-1PRE+/AD-1PA. Wzmacniacz pracuje w klasie A, choć można go używać także w klasie AB. Na pokładzie ma przedwzmacniacz gramofonowy i przetwornik cyfrowo – analogowy.
Tone Winner AD-2PRP – test. Budowa
Zacznijmy od samego początku. Do wstępnej obsługi tego wzmacniacza potrzebne są dwie osoby. Nie da się wnieść w pojedynkę kartonu do mieszkania. Wszystko waży ze 45 kilogramów i jest naprawdę duże. Także wyjęcie urządzenia z kartonu wymaga raczej dwóch osób – no, chyba że ktoś ma kręgosłup ze stali i jest strongmanem. Ale wysiłek się opłaci. Bo kiedy już wystawimy go, zdejmiemy ozdobny woreczek, ups, worek, w który obleczono wzmacniacz i ustawmy go na miejscu, jest na czym oko zawiesić.
Tone Winner AD-2PRP już na pierwszy rzut oka prezentuje się po prostu znakomicie! Zacznijmy od gabarytów. Chiński wzmacniacz przypomina bardziej spore amerykańskie końcówki mocy, a nie integrę. Wysoki, ciężki, z dużymi radiatorami o bokach. Wygląd od razu daje nam poczucie solidności. Ale także projekt i jakość wykonana są na świetnym poziomie.
Test polskiej integry Lucarto Audio Ferro IA 40
Wzmacniacz wygląda naprawdę pięknie i rasowo, przypomina mi nieco niektóre starsze urządzenia marki Mark Levinsn. Jest zaprojektowany ze smakiem, proporcjonalnie i efektownie. Jakość użytych na obudowę materiałów, a także staranność wykonania, spasowanie i montażu nie dają najmniejszych powodów do narzekania. Czarno-srebrny panel frontowy robi świetne wrażenie. Wszystkie manipulatory umieszczono w centrum wyprofilowanego płata szczotkowanego aluminium, a całość obramowano czarnymi elementami.
Na środku umieszczono prostokątny wyświetlacz pokazujący informacja o sile głosu, wybranym źródle, klasie pracy, wybranych gniazdach głośnikowych i sygnale cyfrowym wprowadzanym do wewnętrznego DAC-a. Pod nim jest gałka regulacji głośności. Tu mała uwaga – regulacja jest bardzo dokładna, ale skutkuje to tym, że gałką trzeba się mocno nakręcić, żeby uzyskać szybki wzrost głośności. Lepiej korzystać więc z pilota, sterowanie ma wtedy mniejszą bezwładność.
Na dole, pod gałką jest pięć przycisków. Ten centralny służy do włączania urządzenia. Pozostałe mają następujące funkcje (od lewej): wybór wejść i wyjść (analogowe – RCA i XLR, gramofonowe, cyfrowe, wyjście na subwoofer), wybór wyjść głośnikowych (są podwójne), wybór trybu pracy (klasa A i AB) oraz przycisk Mute.Wszystkie te funkcje dostępne są też oczywiście za pośrednictwem ładnego pilota zdalnego sterowania zrobionego z aluminium.
Tone Winner AD-2PRP robi też wrażenie masywnymi radiatorami do odprowadzania ciepła umieszczonymi po bokach obudowy. Kiedy przyjrzymy się im uważnie z góry, widać, że zostały wyprofilowane w taki sposób, by układały się w litery TW, a więc skrót od nazwy marki. Podobne rozwiązanie z radiatorami pamiętam między innymi z włoskiego wzmacniacza Pathos Logos (test TUTAJ). Za chłodzenie wzmacniacza odpowiada także perforowana górna pokrywa.
Wokale, saksofony, i w ogóle średnica, to w tej cenie mistrzostwo. Wzmacniacz czaruje ciepłem i nasyceniem
Na tylnej ściance porządek – gniazda są dobrej jakości, dobrze uporządkowane, opisane i odpowiednio od siebie odsunięta. Mamy więc trzy wejścia dla źródeł analogowych (dwa RCA i jedno XLR), oraz wejście gramofonowe dla wkładek MM i MC z przełącznikiem wyboru. Do tego trzy wejścia cyfrowe (dwa optyczne i jedno koaksjalne RCA) oraz dwa wyjścia na subwoofer (RCA I XLR). Są jeszcze dwa gniazdka trigger (in i out). Producent zamontował podwójne gniazda głośnikowe (ułatwia to stosowanie różnych kabli do poszczególnych sekcji w kolumnach), między nimi znalazło się gniazdo na kabel zasilający. Aha, fabrycznie otrzymujemy zaślepki na gniazda.
Patrząc na wnętrza Tone Winner AD-2PRP audiofile się uśmiechną. Od razu zwraca uwagą zasilenie – wielki transformator toroidalny 860 W i cała bateria kondensatorów. Każdy z układów jest od siebie oddzielony i zamknięty w oddzielnej przestrzeni. Producent podaje, że topologia wzmacniacz jest w pełni zbalansowana. Integra może pracować w trzech trybach: jako wzmacniacz klasy A, klasy AB, lub automatycznie przełączać się w miarę zapotrzebowania na moc z klasy A na AB.
Mimo wizualnego minimalizmu Tone Winner AD-2PRO jest bogato wyposażony. Wzmacniacz ma na pokładzie preamp gramofonowy dla obu rodzajów wkładek MM i MC oraz przetwornik cyfrowo analogowy. Zaimplementowano całkiem dobry układ Sabre ES9038. Nie chcę zbyt wcześnie zdradzać brzmieniowych szczegółów, ale napiszę teraz tylko, że zaimplementowano go z naprawdę dobrym skutkiem.
No i teraz coś, co ociera się niemal o sensację. Tak zaprojektowany, wyposażony i tak wyglądający wzmacniacz polski dystrybutor – fima Audiomagic – wyceniła na 10 500 zł (zaliczamy go więc klasy A – wyższa grupa cenowa urządzeń kosztujących od 10 do 20 tys. zł). W czasie pisanie tego testu było to mniej, niż na słynnym chińskim portalu akcyjnym, gdzie cena z przesyłką była wyższa!
Gwoli porządku wspomnę tylko, że odsłuchy w głownej mierze prowadziłem w trybie, kiedy wzmacniacz pracował w klasie A. Takie brzmienie bardziej mi odpowiadało a i wielu miłośników dobrego brzmienia uważa klasę A za jak najbradziej porządaną.
Tone Winner AD-2 PRO – test. Brzmienie
Przed testem takiego wzmacniacza zawsze są spore emocje. I ciekawość. O marce nic nie wiemy, nie słuchaliśmy wcześniej żadnego urządzenia tego producenta, nie znamy nikogo, kto słuchał go wczesnej, recenzji w zaufanych pismach czy portalach brak. Kompletnie nie wiem, czego się spodziewać. Czy można wnioskować cokolwiek po budowie i parametrach technicznych podawanych przez producenta? Zagra dobrze? Czy może będzie to kompletna porażka?
Test wzmcniacza Lyngdorf TDAI 2170
Wzmacniacz przyjechał niemal nowy, trochę grał, ale dystrybutor zasugerował, aby go jeszcze trochę porozgrzewać. Miałem sporo innych zajęć, więc podłączyłem go do streamera, włączyłem radio i pozwoliłem grać, w zasadzie non stop, przez kilka dni. Nie zwracałem uwagi na muzykę. I kiedy w końcu w sobotnie popołudnie usiadłem w fotelu do odsłuchu, to już po kilkunastu minutach wiedziałem mniej więcej, o co w tym graniu chodzi.
Ciąg dalszy na str. 2
W środku to (prawie) wypisz wymaluj mój XPA-2 Emotivy (- :
no ale Autor wspomniał, że produkowali dla nich…