TEST / TAGA HARMONY TTA – 1000 / To prędzej czy później musiało się stać. Taga Harmony zaprezentował w końcu swój pierwszy w pełni lampowy wzmacniacz. Projekt jest ambitny, bo to konstrukcja oparta o lampy mocy KT88. Wzmacniacz jest już w sprzedaży, a my postanowiliśmy go posłuchać. Jak wypadł lampowiec Taga Harmony TTA – 1000? Oto nasz test.
Taga Harmony coraz śmielej poczyna sobie na naszym rynku audio zagospodarowując nowe obszary. Jeszcze kilka lat temu ta polska marka kojarzyła się większości audiofilom wyłącznie z budżetowymi kolumnami głośnikowymi. Ale później robiła głośniki coraz lepsze i coraz droższe, choć nigdy nie były to produkty o astronomicznych cenach. Zawsze jednak stosunek jakości do ceny był znakomity. Sprawdziliśmy to testując kilka urządzeń, między innymi bardzo dobre monitory wyższej klasy Taga Harmony Diamond B-60. Wypadły bardzo dobrze a ich wykonanie jest wręcz znakomite. Firma robi też głośniki instalacyjne, DIY oraz systemy aktywne i bezprzewodowe.
Ale na kolumnach głośnikowych Taga nie kończy swojej oferty. Z czasem pojawiła się elektronika: wzmacniacze, wzmacniacze słuchawkowe, jest też DAC i system all-in-one. Można kupić sporo akcesoriów, między innymi stojaki pod głośniki, niedrogą listwę sieciową (zbierająca bardzo dobre opinie), a ostatnio pojawiły się także kable: interkonekty, głośnikowe i cyfrowe.
Tak duża i wszechstronna firma nie może ignorować rynkowych trendów, a te wskazywały, że rośnie popularność wzmacniaczy lampowych. Dlatego wcześniej czy później taki w ofercie Tagi musiał się pojawić. We wrześniu do sprzedaży trafił model TTA -1000 oparty o lampy mocy KT88. Czy będą następne? Czy pojawi się też gramofon Tagi? Zobaczymy. Na razie przyjrzyjmy się pierwszemu lampowcowi.
Test Taga Harmony TTA – 1000: budowa
Taga Harmony TTA – 1000 wygląda jak klasyczny lampowiec, zbudowana jest surowo, bez zbędnych detali i upiększeń. Ta prostota może się podobać, choć pewnie znajdzie się grupa i takich, którzy zaczną szukać dziury w całym i narzekać. Z przodu powyżej niewysokiego frontu są zlokalizowane lampy elektronowe, a za nimi, w tylnej części transformatory z kształtkami typu EI, które mieszczą się pod płaszczem ekranu wykonanego z blachy.
Lampowa Taga jest trzykolorowa. Główny blok wzmacniacza jest czarny, wierzchnie płyty przykrywające chassis i transformatory wykonano z matowych, srebrnych płyt aluminiowych, natomiast sama puszka transformatorów pomalowana jest na ciemnoszaro. Przednie i boczne ścianki wzmacniacza zrobiono z czarnego, szczotkowanego aluminium. Wzmacniacz wyposażono w dość gęsto utkaną klatkę na lampy, mocowaną na wpusty.
Na froncie wzmacniacza znajdują się dwa duże pokrętła, z prawej to „zmotoryzowany” potencjometr głośności, natomiast z lewej strony mamy selektor źródeł. Pomiędzy nimi, na samym środku, usytuowany jest włącznik główny oraz diody led sygnalizujące wybrane wejścia. Nad nimi umieszczono logo firmy.
Test wzmacniacza Haiku Audio SOL III
Rzut oka na tylną ściankę. Znajdziemy tam gniazda wejściowe i wyjściowe. Do wzmacniacza Taga Harmony TTA – 1000 możemy podłączyć trzy źródła, jedno z nich jest wejściem dla gramofonu, ponieważ na pokładzie znajduje się moduł przedwzmacniacza gramofonowego dla wkładek typu MM i MC. Oczywiście obok wejścia znajduje się gniazdko dla uziemienia gramofonu. Jest też wyjście pre out. Wyjścia głośnikowe mają odczepy dla kolumn 4 i 8 Ohm. Gniazda sprawiają dobre wrażenie, są solidne i rozsądnie rozplanowane.
Taga Harmony TTA – 1000 jest wzmacniaczem wykorzystującym lampy KT88 w stopniu wyjściowym (ze stałym napięciem siatki), w sekcji przedwzmacniacza opartym na lampach 12AX7 oraz 6SN7. Wszystkie lampy są produkcji chińskiej – marki Shuguang, to popularne i ogólnie dostępne w Polsce modele. Łatwo je wymienić na inne, a warto, o czym poniżej. Producent podaje, że wzmacniacz ma moc 60 w przy 8 ohm i pracuje w klasie A.
Wewnątrz mamy audiofilskiej klasy kondensatory sprzęgające: Evox dla lamp wejściowych i Wima do połączenia lamp sterujących z wyjściem wzmacniacza, oraz kondensatory Rubycon w sekcji wzmocnienia. Głośnością steruje potencjometr ALPS zapewniający minimalne szumy i przesłuchy międzykanałowe.
Dobrym rozwiązanie jest również opóźnienie załączania się napięcia anodowego, co powinno się skutecznie przełożyć na żywotność lamp. Wzmacniacz nie ma automatycznego ustawiania biasu. Zeby to zrobić, trzeba dostać się do środka obudowy. Do dyspozycji mamy pilota, który umożliwia nam sterownie podstawowymi funkcjami.
Test Taga Harmony TTA – 1000: brzmienie
Opinia 1
System odsłuchowy
CD: BAT VK D5 SE
DAC: Matrix Mini-i + Laptop z programem J River + odtwarzacz DVD Yamaha i BR Sharp, LabGruppen IPD 120
Pre: pasywka Khozmo
Wzmacniacze: LabGruppen IPD 120, Cary Audio V12R (z lampami KT120), Haiku Audio Sol
Kolumny: ProAc Response One SC,Wigg Art Arvil, Wilson Raptor 5, Avcon Nortes
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Mogami N III, DIY Arek 45, Monkey Cable Clarity
Kable głośnikowe: MIT MH 750, Haiku Audio
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Pokój zaadaptowany akustycznie
Taga Harmony TTA – 1000 gra w sposób dość charakterystyczny próbując łączyć dwa brzmieniowe światy: muzykalny, ciepły, łagodny z przejrzystym, szybkim i pełnym powietrza. Na pewno nie jest wzmacniaczem wyczynowym, nastawionym na robienie wielkiego pierwszego wrażenia rozdzielczością, ilością detali czy jakąś częścią pasma. Natomiast pozwala na cieszenie się muzyką bez zmęczenia i natarczywości, jednocześnie nie pozwalając słuchaczowi się nudzić.
Tony średnie podane są za pośrednictwem Tagi w sposób najbardziej namacalny i bezpośredni. Ich barwa jest ciepła i nasycona, wokaliści brzmią w sposób bardzo namacalny i obecny.
Zacznę jak zwykle od tego, co jest moim zdaniem najmocniejszymi stronami tego wzmacniacza, a więc od przestrzeni i spójności brzmienia. Wszystko jest na swoim miejscu, tak jak powinno być – to była jedna z moich pierwszych notatek z odsłuchów. Żaden aspekt brzmienia – dynamika, rozdzielczość czy barwa – nie robi na nas piorunującego wrażenia, ale absolutnie nic nam w słuchaniu muzyki nie przeszkadza. A to już jest coś!
Często bowiem jest tak, że po tygodniu z nowym sprzętem zaczynamy narzekać: góra świetna, ale bas się snuje; kapitalna dynamika, ale gdzie jest wypełnienie i barwa; jest detal i masa szczegółów, ale brzmienie nie wciąga. Pierwsza lampowa Taga Harmony niczym nie irytuje nawet po dłuższym odsłuchu. Nie ma w niej niczego wyśrubowanego, natomiast wszystkie aspekty brzmienia są na swoim miejscu, idealnie do siebie dobrane i zespolone.
Taga Harmony TTA – 1000 bardzo plastycznie i przekonująco buduje przestrzeń. Byłem tym nieco zdziwiony, bo przy nisko ustawionej równowadze tonalnej i nieco ograniczonym blasku i wybrzmieniach wysokich tonów w przestrzeni było dużo powietrza i oddechu. Wzmacniacz nie gra może wyjątkowo precyzyjnie, poszczególne źródła pozorne nie są punktowe, ale ich bryły robią wrażenie trójwymiarowością i plastycznością, co z kolei przekłada się na odczucie namacalności muzyki.
Hi-endowy odtwarzacz Musical Fidelity Nu-Vista CD. Test
Bardzo dobra jest głębia sceny zaczynającej się lekko za linią bazy, wyraźnie zaznaczane są poszczególne plany i odstęp pomiędzy nimi. Stereofonii nic zarzucić nie można, instrumenty ładnie układają się od prawa do lewa, wzmacniacz potrafi też sytuować poszczególne instrumenty na linii góra – dół, a to nie jest taka oczywistość nawet w grupie urządzeń klasy B (średnia grupa cenowa 4-8 tys. zł).
Ciąg dalszy na str.2.
Brak komentarzy