TEST / TAGA HARMONY DA-300 V2 / Choć winyl wraca z wielkim przytupem a płyty kompaktowe jakoś nie chcą odejść do lamusa, to od muzyki z plików nie ma odwrotu. A może ona brzmieć naprawdę bardzo dobrze. Warto spróbować cyfrowego audio. I nie trzeba wydawać fortuny. Już najtańsze urządzenia potrafią dziś sporo. Taki DAC trafił właśnie do nas. Oto test przetwornika Taga Harmony DA-300 V2.
Taga Harmony to polska, rodzinna firma, choć mało kto o tym wie. Przylgnęła do niej łatka producenta z Chin, bo właśnie tam powstają ich wyroby. Przedsiębiorstwo ma własną fabrykę i dział projektowy. Taga od lat oferuje kolumny głośnikowe do kina domowego i stereo, cieszące się dobrą opinią, wielokrotnie nagradzane i rekomendowane przez specjalistyczne magazyny. Przede wszystkim głośniki Tagi są bardzo rozsądnie wycenione i zawsze podkreśla się wysoki stosunek jakości do ceny. Firma korzysta wyłącznie z własnych przetworników i w większości z własnych technologii, jakość wykonania jest więcej niż dobra. A topowych głośników z serii Diamond czy Platinum może wręcz zadziwić.
O jakiegoś czasu Taga ma w ofercie także niedrogą elektronikę. Można kupić kilka zintegrowanych wzmacniaczy stereo, wzmacniacze słuchawkowe, zintegrowany system „All-in-one”, DAC oraz listwę sieciową. Część z nich to urządzenia hybrydowe wykorzystujące technikę lampową. Do testu otrzymaliśmy przetwornik cyfrowo-analogowy Taga Harmony DA – 300 V2. To nowa, poprawiona wersja popularnego DAC-a.
Test Taga Harmony DA-300 V2 – budowa
Tego typu niedrogie przetworniki mają swoich określonych odbiorców. To głównie osoby, które chcą odtwarzać na wysokim poziomie muzykę z komputera, audiofile rozpoczynający przygodę z plikami oraz ludzie zamierzający poprawić brzmienie swoich starszych, budżetowych odtwarzaczy CD lub odtwarzaczy kina domowego używanych także do słuchania muzyki. Taga Harmony DA – 300 V2 świetnie się do tego nadaje.
Test przetwornika Merging NADAC
Urządzenie jest naprawdę malutkie, mieści się na dłoni, ale od razu czujemy, że to nie jakaś plastikowa wydmuszka, bo waży 0,7 kg. Jak na komponent z grupy startowej (do 2 tys. zł) zaskakuje jakością wykonania: obudowa o zaokrąglonych krawędziach wykonana jest z aluminium i bardzo starannie polakierowana. Dolna i górna płyta przykręcone są do obudowy wpuszczonymi w metal śrubami, co nadaje Tadze nieco industrialnego charakteru. Na wierzchu umieszczono też logo marki i nazwę urządzenia.
Przedni panel ozdabiają czerwone diodki umieszczone pionowo po prawej stronie sygnalizujące włączenie DAC-a i wybrane wejście cyfrowe. Po lewej stronie swoje miejsce znalazł srebrny, metalowy przycisk do wybierania wejścia. Na tylnej ściance umieszczono gniazda wyjściowe RCA oraz trzy wejścia cyfrowe: koaksjalne, optyczne i komputerowe wejście USB. Prócz tego jest gniazdko dla zasilacza i włącznik prądu. Do kompletu dołączono gumowe nóżki, które należy przykleić do spodu DAC-a.
Przestrzenność brzmienia to jeden z atutów Tagi. Nie spodziewałem się takiego spektaklu za takie pieniądze.
Wnętrze zbudowane jest bardzo starannie. Topologię oparto na dwóch płytkach drukowanych SMD, które opowiadają za sterowanie selektorem wejść oraz zasilanie, przetwornik i odbiornik cyfrowy. Zasilanie zaprojektowano całkiem przyzwoicie, oparte jest o stabilizator i kondensatory. W torze znalazły się dobrej jakości elementy, między innymi kondensatory Rubycona.
W przetworniku Taga Harmony DA-300 V2 zastosowano bardzo dobre kości odpowiadające za obróbkę sygnału. Odbiornik sygnału cyfrowego oparto na kości Cirrus Logic 8416-CS, która przyjmuje sygnał 24 bit/192 kHz z każdego wejścia, można więc przetwarzać Tagą pliki o dużej gęstości. Sam przetwornik cyfrowo-analogowy oparto na dobrym układzie Burr-Brown PCM 2704.
Niedrogi i z aspiracjami. Test DAC-a Myryad Z 20
Do przetwornika dołączony jest komplet kabli i zasilacz. Przewody optyczny i USB są naprawdę dobrej jakości i nie ma potrzeby kupowania innych. Natomiast z całą pewnością trzeba zaopatrzyć się w inne interkonekty RCA – kupienie nawet tanich, używanych kabli bardzo poprawia brzmienie tego DAC-a. Pojawiają się też opinie, że jakość dźwięku można podnieść wymieniając zasilacz na lepszy. Warto spróbować. W teście korzystałem z oryginalnego zasilacza.
Małą Tagę odsłuchiwałem korzystając z wszystkich wejść cyfrowych. Różnice między wejściem optycznym a koaksjalnym są naprawdę minimalne, na granicy percepcji. Nieco inaczej gra wejście USB – aby z niego skorzystać trzeba ściągnąć ze strony producenta sterownik i go zainstalować, co przebiega bezproblemowo. Nie zdziwiło mnie, że jakość brzmienia była nieco gorsza. Tak już jest w przypadku większości przetworników. Dźwięk na wejściu USB był troszkę mniej nasycony i bardziej zwiewny, mniej masywny i płynny. Nie były to jednak zmiany odbierające przyjemność ze słuchania muzyki, i tak brzmiała ona o niebo lepiej niż z samego komputera. Ponieważ zostały zachowane jej najważniejsze cechy, czyli świetna przestrzenność i rozdzielczość.
Test Taga Harmony DA-300 V2 – brzmienie
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę po włączeniu w swój tor audio DAC-a Taga DA-300, to rozdzielczość tego przetwornika. Bardzo tanie komponenty audio z segmentu startowego (do 1,5-2 tys. zł) z racji swoich konstrukcyjnych ograniczeń cierpią często na jedną z dwóch przypadłości. Ich brzmienie bywa zamulone, zamazane, mało czytelne i pozbawione detali. Albo wręcz odwrotnie – poprzez maksymalne odchudzenie dźwięku uzyskuje się efekt pozornej detaliczności, która w istocie jest tylko wykonturowaniem poszczególnych dźwięków okupionym męczącym brakiem płynności. Otóż żadnej z tych cech nie można przypisać Tadze. Projektantom udało się osiągnąć naprawdę zadziwiający poziom detaliczności bez skutków ubocznych. Pod tym względem Taga D-300 była najlepszym tanim przetwornikiem jaki testowaliśmy. Nie tylko nie dała szans Matrixowi Mini-i, ale lekko zawstydziła też Myryada Z20 i Audeze Deckarda.
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy