No właśnie, warto pochylić się nad różnicami między wyjściem RCA i XLR, tym bardziej że to pierwsze jest wyjściem lampowym, a więc jakby dedykowanym do odsłuchu – w końcu cała zabawa z tym Musicalem polega na zaimplementowaniu mu Nu Vistorów (dotychczasowy opis brzmienia dotyczy właśnie wyjścia RCA). Różnice nie są co prawda wielkie, ale słyszalne. I nie są to różnice w jakości, a raczej w sposobie prezentacji. Pod ręką miałem Mogami N III w obu wersjach i na tych kablach dokonałem porównania, choć oczywiście lepiej zaopatrzyć się w kable najwyższej jakości.
Na XLR odtwarzacz nieco inaczej rozkłada akcenty tonalne – góra pasma jest bardziej doświetlona i podana dosadniej, wokół najwyższych dźwięków pojawia się więcej powietrza, więcej aury, przez co wydają się wybrzmiewać nieco dłużej i ich kolor jest bardziej srebrny. Góra pasma na wyjściu XLR podobała mi się nieco bardziej niż na lampowym RCA. Natomiast bas i średnica miały jakby odrobinę mniej wypełnienia, takiej miękkości i czaru, tu ewidentnie lampki robiły dobrze swoją robotę. Oczywiście nadal była bardzo muzykalna, ale…
Nieco inaczej budowana jest też przestrzeń – na XLR-ach nadal jest bardzo dobra, ale znika trochę fenomenalna głębia i świetne budowanie planów, jakby odrobinę się spłaszczała. Jest za to bardziej rozciągnięta na boki. To skutkuje z kolei tym, że nieco inne jest odczucie obecności i namacalności muzyki, na XLR wydaje się ona bardziej dystyngowana, lekko zdystansowana.
Na wyjściu XLR obiektywnie odrobinę lepsza jest dynamika – szczególnie ta w skali mikro, a także troszkę bardziej zaznaczony jest kontur dźwięków, co sprawia wrażenie większej rozdzielczości. Tak nie jest, bo w istocie rozdzielczość i na lampowym wyjściu RCA jest na znakomitym poziomie, natomiast w tym przypadku poszczególne dźwięki są bardziej rozseparowane. Czy spada wtedy płynność i gładkość brzmienia, muzykalność? Nie, bo nie przekraczamy granicy braku homogeniczności W każdym razie mamy do wyboru dwa rodzaje brzmienia, możemy wybierać w zależności od nagrania czy nastroju. A to naprawdę duży plus.
I nie ostatni, bo Musical Fidelity Nu-Vista CD może być wykorzystany także jako DAC.
Do wyboru mamy dwa wejścia optyczne i dwa koaksjalne, a więc możemy podłączyć aż cztery cyfrowe źródła! To naprawdę daje spore możliwości. Nie ma cyfrowego wejścia USB. Z jednej strony – szkoda, bo nie możemy bezpośrednio podłączyć komputera. Ale wejście USB zwykle brzmi o wiele gorzej niż pozostałe, więc użycie go ograniczałoby soniczne możliwości Musical. Jeśli więc ktoś chce odtwarzać pliki z laptopa, może skorzystać z konwertera USB/SPDIF i w ten sposób ominąć „wąskie gardło”, jaki jest standard komputerowy. A warto to zrobić, bo MF jako DAC sprawuje się bardzo dobrze. Nie jest to może jakość, jaką uzyskujemy korzystając w napędu odtwarzacza, ale nie o to przecież chodzi. Spada nieco nasycenie i barwność dźwięku, nie ma już tego fenomenalnego bogactwa, tej świetnej przestrzeni i głębi, ale nic nie tracimy na szybkości, dynamice czy rozdzielczości. Muzyki słucha się z niekłamaną przyjemnością.
Podsumowanie
To znakomity odtwarzacz, uniwersalny, bardzo muzykalny i nadający się na wielogodzinne odsłuchy. Nie męczy nadmierną rozdzielczością, ale niczego nie ukrywa, nie przyprawia o zawał serca hiperdynamiką, ale kiedy trzeba przyłożyć robi to z łatwością karateki. Urzeka barwą, nasyceniem i kapitalną przestrzenią. Nie robi piorunującego wrażenia od pierwszej minuty odsłuchu, ale wystarczy włączyć dobrze nagraną płytę z muzyką symfoniczną czy jazzowy koncert, posłuchać kilkadziesiąt minut i wszystko staje się jasne. Hi-end pełną gębą. Drogi? Tak, drogi. Ale warty każdej złotówki.
Maciej Stempurski, fot. wstereo, Musical Fidelity
Czytaj także:
>>> Monacor i Crown – jak brzmią końcówki mocy z rynku pro. Test
>>> Test litewskich monitorów Audio Solutions Overture O202B
System odsłuchowy
CD: BAT VK D5 SE
Laptop z programem J River + odtwarzacz DVD Yamaha i BR Sharp
Pre: pasywka Khozmo
Końcówka: Pass XA 30.5, Cary Audio V12R (z lampami KT120)
Kolumny: Totem Model 1 Signature, ProAc Response One SC
Interkonekty: Fadel Art Reference 1, Haiku Audio, Mogami N III, DIY Arek 45, Siltech G5
Kable głośnikowe: MIT MH 750
Sieciówki: Ansae Muluc i Imix, KBL Sound
Akcesoria: płyty granitowe i podstawki SoundCare SuperSpikes
Pokój częściowo zaadaptowany akustycznie
Odtwarzacz CD / DAC Musical Fidelity Nu-Vista CD
Dystrybucja: Rafko
Cena: 45 500 zł
Dane techniczne:
Przetwornik DAC Burr-Brown PCM1795 32 bit Delta-Sigma (bit stream) dual differential 8x over-sampling
Pasmo przenoszenia 10 – 20.000Hz
Separacja kanałów >105dB
Pasmo przenoszenia CD 20 – 20.000Hz
Stosunek sygnał/szum CD 117dB
Zniekształcenia THD CD <0.003%
Poziom wyjściowy 4.4V (XLR)
Impedancja wyjściowa 50 Ohm
Wejście optyczne 2
Wyjścia optyczne 1
Wejścia koaksjalne 2
Wyjścia koaksjalne 1
Wyjścia 2xRCA liniowe 1
Wyjścia 2xXLR 1
Złącza koaksjalne obsługują sygnał 24-bit/192kHz, optyczne: 24-bit/96kHz
Całkowity jitter skorelowany: <135pS
Wysokość 21.2cm
Szerokość 48.3cm
Głębokość 39.5cm
Waga 18.62kg
“Nie jest to może jakość, jaką uzyskujemy korzystając w napędu odtwarzacza, ale nie o to przecież chodzi. “?
Czyzby?czy Pan siebie czyta?Alez tak, wlasnie o to chodzi!o jakosc!ma tam byc i kropka, to nie jest rocket science,a od grajka za 45k mozna i nalezy tego oczekiwac.Inaczej, jest to kolejna recenzja poklepujaca po pleckach producenta, ktory za duze pieniadze zrobil sredni produkt.A szuflada?Proponuje porownac z tym, co oferuje wykonawczo i dzwiekowo Accuphase dp-560 za podobne pieniadze.
Dokładnie! Za 45 000zł ma być wszystko idealne i perfekcyjne jak w szwajcarskim zegarku.