TEST / LUCARTO AUDIO FERRO KS400 / Ostatnio dość często opisujemy to, co zwykło się nazywać akcesoriami zasilającymi audio: kable zasilające, listwy, kondycjonery. Ekstrawagancja? Nie. Audiofile coraz bardziej przekonują się do tego, jak ważny jest prąd i zasilanie dla jakości brzmienia. Oto kolejne takie urządzenie – zaawansowany kondycjoner sieciowy. Jak wypadł? Oto test Lucarto Audio Ferro KS400.
Ilekroć zbliża się termin wystawy Audio Video Show, zawsze wracam pamięcią do edycji imprezy z 2018 roku. To wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z Lucarto Audio. Wszedłem do jednego z pokoi w hotelu Sobieski i zostałem tam na dłużej. Byłem pod wrażeniem nie tylko dobrego dźwięku, ale również wyjątkowo estetycznych komponentów audio. W pokoju prezentowano zaawansowany zestaw stereo oraz kolumny, które wyglądały jak dzieło dobrego, np. włoskiego projektanta. Zakładałem, że to sprzęt jakiejś nieznanej mi zagranicznej marki. Jak się okazało, byłem w błędzie. To były polskie urządzenia.
Ich konstruktorem i wykonawcą był 27-letni wówczas Łukasz Kisiel, pochodzący z Kotorza Wielkiego koło Opola. Do dziś samodzielnie projektuje wszystkie urządzenia, dba o ich design, a także osobiście wytwarza większość komponentów. I cały czas rozwija swoją ofertę.
– Elektroniką i sprzętem audio interesuję się od kilkunastu lat. Pierwsze wzmacniacze zacząłem montować, mając 15 lat. Później wciągnął mnie świat DIY, a od trzech lat prowadzę firmę – opowiadał wtedy Kisiel, z wykształcenia elektronik. Dziś Lucarto Audio jest już marką rozpoznawalną, okrzepłą, zbierającą dobre opinie, wciąż prezentującą nowe urządzenia.
Łukasz Kisiel oferuje źródła (streamery i przetworniki cyfrowo-analogowe), wzmacniacze (integry i dzielone, lampowe i hybrydowe), kolumny głośnikowe i kable. Jest też naprawdę sporo urządzeń do zasilania: listwy i zasilacze. Opisywane urządzenie – kondycjoner sieciowy Lucarto Audio Ferro KS400 – należy do najnowszej serii tej marki. Znajdują się w niej dwa wzmacniacze zintegrowane (Ferro IA40 i IA60 – oba opisywane na naszej stronie) oraz przetwornik cyfrowo analogowy Lucarto Audio Ferro DAC – test TUTAJ.
Lucarto Audio Ferro KS400 – test. Budowa
To już moje kolejne spotkanie z urządzeniami z linii Ferro. I jak na razie pewnie ostatnie, bo nie zanosi, aby szybko pojawiło się coś nowego. Choć znając Łukasza Kisiela… Coś tam pewnie już rozmyśla. Nawet zdradził co, ale na razie za wcześnie o tym pisać. Dlatego musimy uzbroić się w cierpliwość.
Cała linia ma swój jednolity, wzorniczy sznyt. Kiedy więc dowiedziałem się, że będzie kondycjoner sieciowy, to przez chwilę zastanawiałem się, jak będzie wyglądał. Wszystko wyjaśniło się, kiedy dotarły pierwsze zdjęcia. Ale dopiero kiedy stanął u mnie w pokoju, zrobił wrażenie wielkością. Bo urządzenie zamknięte jest w obudowie wielkością i wykończeniem przypominającym wzmacniacze i DAC-a. Nie ukryjemy go za stolikiem na sprzęt. Ale też nie ma po co, bo prezentuje się świetnie.
Obudowa Lucarto Audio Ferro KS400 wykonana jest bardzo starannie i estetycznie. Forma – jeszcze bardziej czysta i prosta, niż we wzmacniaczach i DAC, a to dlatego, że nie mamy na przedniej ściance manipulatorów. Obudowę skręcono z solidnych blach. Na bocznych, nieco błyszczących ściankach są ozdobne przetłoczenia.
Test przewodów Luna Cables Gris
Front jest charakterystyczny dla Ferro. Zrobiono go z grubego, ładnie obrobionego kawałka aluminium i zastosowano ten sam zabieg wzorniczy. Na środku umieszczono pionowe “okienko” z poliwęglanu. Znalazł się w nim czerwony wyświetlacz informujący o aktualnym napięciu w sieci, pionowa czerwona kontrolka, logo marki i nazwa urządzenia. Wyłącznik umieszczono pod spodem urządzenia po prawej stronie.
Polski kondycjoner oferuje naprawdę sporo wyjść – na tylnej ściance znalazło się ich aż osiem. Bez problemu podłączymy więc do niego nawet zaawansowany system audio. Pogrupowano je w cztery pary, w zależności od dedykowanego zastosowania i filtracji.
Mamy więc – patrząc od lewej – dwa gniazda oznaczone jako “CD/DAC” dla źródeł dźwięku, dwa “High Current Universal” jak gniazda uniwersalne, następnie dwa “High Current Digital” dedykowane urządzeniom cyfrowym (m.in. streamerom, serwerom, itd) i dwa ostatnie “High Current Analog” dla wzmacniaczy.
Ważne, że gniazda w dwóch ostatnich parach różnią się od siebie. Jedno ma styki złocone, drugie – rodowane. Ten drobny szczegół jest o tyle istotny, że wybór gniazda odbija się na brzmieniu. Warto to wypróbować i wybrać to, które odpowiada nam najbardziej. A różnica jest ewidentnie słyszalna. Gniazda w standardzie schuko są solidne. Po prawej stronie jest gniazdo na kabel zasilający i główny włącznik.
Klarowność i czarne tło absolutnie poprawia to, w jaki sposób pokazywane są detali czy drobne szczególiki. Już nic im nie przeszkadza zabłysnąć w pełnej krasie
Ferro jest zbudowany w parciu o technologię filtrów pojemnościowych, separowanych oddzielnie dla każdej pary gniazd – wykorzystuje najwyższej klasy kondensatory Mundrof M-lityc Ag. W urządzeniu zastosowano najwyższej klasy złącza Furutech FI-E30 (G) oraz gniazdo zasilania IEC Furutech wykonane z czystej miedzi pokrytej złotem. Urządzenie zapewnia ochronę przeciw przepięciową, przeciw przeciążeniową oraz wyposażone jest w ochronniki odgromowe. Możliwe jest rozbudowanie kondycjonera o gniazda sieciowe pokryte warstwą rodu Furutech FI-E30 NCF(R).
Kondycjoner Lucarto Audio Ferro KS400 posiada specjalnie zaprojektowany system sterowania załączeniem zasilania. Układ został podzielony na poszczególne sekcje dopasowane do każdego typu urządzeń odbiorczych. Kondycjoner nadzoruje w sposób ciągły pobór prądu, uniemożliwiając tym samym przeciążenie układu zasilania.
Producent – Lucarto Audio – wycenił swój kondycjoner KS400 na 12 900 zł (wersja z dwoma rodowanymi wtykami). Zaliczam go więc do klasy A (wyższe grupa cenowa, urządzenia w cenie od 10 do 20 tys. zł).
Lucarto Audio Ferro KS400 – test. Brzmienie
Sprawdzenie możliwości Lucarto Audio Ferro KS400 zacząłem od tego, jak radzi sobie ze źródłami dźwięku. Wykorzystałem więc gniazda oznaczone jako “CD/DAC” do zasilanie odtwarzacza cyfrowego Lumin T3 i odtwarzacza CD BAT VK-D5 SE. Oba mają zbalansowany tor audio, różnią się jednak zasilaniem: Lumin ma na pokładzie zasilacz impulsowy, BAT – rozbudowany i powiększony o pakiet kondensatorów zasilacz tradycyjny. Być może to wpłynęło na efekt, ale użycie kondycjonera większy wpływ miało na Lumina niż BAT-a. Aczkolwiek i w tym drugim przypadku zmiany było słyszalne. I dość podobne.
Test kolumn Revival Atalante 5
Od razu w oczy rzuca się czystość przekazu, absolutna poprawa klarowności i przejrzystości. Niby to nic nowego, większość tego typu urządzeń wprowadza takie zmiany do muzycznego przekazu. Jednak jest coś jeszcze, efekt nazywany przez audiofilów “czarnym tłem”. To rodzaj odsączenia brudów, które są między dźwiękami i pozostawienia ich w pełnej krasie bez tego, co zbędne i zakłócające ich odbiór. Czyli taka czystość podniesiona do potęgi. Z tym czarnym tłem czasem można przedobrzyć i robi się wtedy nieco sterylnie – na razie w przypadku tych gniazd Lucarto tego nie ma. Ale do sprawy wrócimy…
Ciąg dalszy na str. 2
Brak komentarzy