Po tym nastąpiła chwila prawdy dla moich HL Compact 7ES-2. Podłączaliśmy kolumny, rozgrzaliśmy nieco sprzęt, pierwsza płyta i… kompletne zaskoczenie, jeśli nie konsternacja: na pierwszy rzut ucha w brzmieniu systemu niemal nic się nie zmieniło. Różnice w dźwięku oczywiście były, ale na tyle minimalne, że trudne do wychwycenia, niemal niezauważalne bez zaangażowania w krytyczny odsłuch.
Prezentacja sceny stereo, w przypadku „Siódemek” wydaje się identyczna, jak w „Super Piątkach”, różnic nie było niemal żadnych, co brzmiało a nawet wyglądało dziwnie, bo na standach stanęły naprawdę dużo mniejsze od HL5 monitory. Co mnie zdziwiło, HL Compact 7ES-2 potrafiły prawidłowo nagłośnić dość duży pokój odsłuchowy, budując niemal holograficzną scenę, udało im się oddać rozplanowanie i precyzję prezentacji źródeł pozornych w sposób podobny do swych większych braci.
Po wysłuchaniu kolejnych nagrań dało się jednak zauważyć kilka różnic, które nie były fundamentalne, ale jednak dość łatwe do stwierdzenia. W przypadku Harbeth HL5 Plus to ogólnie lepsza kontrola basu i separacja dźwięku w przejściu między górnym basem i dolną średnicą, niskie tony były bardziej sprężyste, lepiej kontrolowane, z lepszą odpowiedzią, instrumenty operujące w tym paśmie były lepiej wypełnione i bardziej plastyczne.
Sama średnica w przypadku C7SE-2 była porównywalna z HL5 Plus, otrzymaliśmy tę sama naturalność, homogeniczność dźwięku; miałem wrażenie, że tu niewiele się po przepięciu na mniejsze (i tańsze) kolumny.
Jak wspominałem wyżej, HL5 Plus w trochę inny sposób, niż Compact 7 ES-2 prezentują tony wysokie, mamy w nich pewne doświetlenie góry pasma, co zapewne jest m.in. zasługą zastosowania super-tweetera, innego strojenia zwrotnicy i zastosowania innej kopułki wysokotonowej. Ale moim zdaniem góra była subiektywnie lepsza w mniejszych „Siódemkach”; wybrzmiewała ona inaczej, miała bardziej naturalną barwę – w przypadku Compact 7SE-2 tony wysokie brzmiały w sposób “miedziany”, podczas, gdy w „Super Piątkach” były one nieco “posrebrzone”, przy czym bardziej naturalna wydawała mi się prezentacja 7SE-2. Góra HL5 Plus była chyba aż za bardzo precyzyjna, zbyt techniczna.
Konkluzja z naszego krótkiego spotkania jest taka: dobrze jest mieć kolumny Harbetha w swoim systemie. Kwestia, czy miałyby być to „Siódemki”, czy „Piątki”, a może jeszcze mniejsze „Trójki” – P3ESR, to sprawa indywidualnego wyboru, ucha, systemu, pokoju odsłuchowego i oczywiście portfela.
Zgodnie uznaliśmy, że najlepiej byłoby, gdyby Alan Shaw stworzył kolumny łączące zalety obu odsłuchiwanych przez nas Harbethów – modelową średnicę obu modeli oraz naturalność i wybrzmienia góry HL Compact 7ES-2 oraz kontrolę i definicję basu i najniższej średnicy HL5 Plus.
Adam Duchliński
Opinia 3
Powiem od razu: w mojej ocenie wygrały „Piątki”, ale nie był to nokaut, raczej zwycięstwo na punkty. Choć w ostatecznym rozrachunku są to kolumny obiektywnie lepsze, to i „Siódemki” mają swoje atuty, a pod jednym względem podobały mi się nawet bardziej. Ale o tym za chwilę.
Myryad Z 20. Test niedrogiego DAC
Porównanie Harbeth HL Compact 7ES-2 do modelu HL5 Plus wypada zacząć od wielkości, i to nie tylko samych skrzynek, ale i dźwięku. “Piątki” to naprawdę duże monitory i wyraźnie słychać to w brzmieniu – grały swobodniej, z większym rozmachem i dynamiką, w zasadzie jak kolumny podłogowe. Harbeth HL Compact 7ES-2 były bardziej monitorowe, co nie znaczy, że gorsze, po prostu inne. Co ważne, nie czuć było rachityczności brzmienia, mniejsze głośniki poradziły sobie z nagłośnieniem niemałego pokoju. Jeśli chodzi zaś o mikrodynamike, to była porównywalna: piątki były może odrobinę szybsze, ale to wynikało głównie z różnic w równowadze tonalnej. I pod tym względem oba głośniki różnią się najbardziej, choć – paradoksalnie – prezentują podobną szkołę brzmienia.
Zamontowanie w HL 5 Plus dodatkowego głośnika wysokotonowego dało naprawdę doskonały efekt. Muzyka otwiera się, nabiera oddechu i powietrza, lekkości i dodatkowej aury.
Harbeth główny nacisk kładzie na średnicę. I to słychać w obu modelach. To pasmo jest szczegółowe i bardzo przejrzyste, głośniki nie gubią żadnych detali pokazując je wyraźnie i namacalnie. Jednocześnie średnie tony są i w HL 5 Plus, i w Compact 7ES-2 bardzo nasycone, plastyczne i fizjologiczne, z odrobiną miękkości i słodyczy. Świetnie wypadają na nich wokale, z równą przyjemnością słuchaliśmy na obu monitorach świetnie nagranej płyty Martyny Jakubowicz “Burzliwy błękit Joanny” z piosenkami Joni Michel czy Kurta Ellinga. “Piątki’ i “Siódemki” odgrywały ją w bardzo podobny sposób, jednak średnica z mniejszych głośników wydawała się być bardziej dociążona, bardziej mięsista, jakby w dźwiękach było nieco więcej niskich składowych. Instrumenty smyczkowe miały większy wolumen, a na przykład organy hammonda stawały się przez to bardziej obecne. I pod tym względem Harbethy HL Compact 7ES-2 podobały mi się bardziej od swoich większych i nowszych kuzynów.
Odczucie większego nasycenia średnicy w “Siódemkach” potęgowało jeszcze to, że grały one z o wiele mniej otwartą górą niż większe kolumny. I właśnie jakość i ilość wysokich tonów stanowi o głównej różnicy obu Harbethów. Zamontowanie w HL 5 Plus dodatkowego głośnika wysokotonowego dało naprawdę doskonały efekt. Muzyka otwiera się, nabiera oddechu i powietrza, lekkości i dodatkowej aury. Perkusyjne talerze wybrzmiewają dłużej i są bogatsze, w instrumentach dętych słychać to ukłucie na skraju ich pasma, a akustyczne gitary brzmią czyściej i dźwięczniej – to wszystko zasługa supertweetera.
Przekłada się to na budowanie większej aury pogłosowej, a co za tym idzie obszerniejszej sceny muzycznej. Ale nie chodzi o jej szerokość czy głębokość, ta jest w obu modelach podobna. Różnica jest w ogólnym poczuciu bardziej otwartej przestrzeni, większej ilości powietrza, w wybrzmieniach, które zdają się wędrować bardziej w głąb.
Takie ustawienie równowagi tonalnej skutkuje też tym, że HL 5 Plus wydają się bardziej żywe, dźwięczniejsze i grające odrobinę szybciej niż mniejszy model. Są też odrobinę bardziej wyrazistsze, ich brzmienie wydaje się czystsze. Porównując bezpośrednio ma się wrażenie, że dźwięk HL Compact 7ES-2 jest odrobinę bardziej zdystansowany, podany zza leciutkiej mgiełki.
No i wreszcie bas. Głośnik obsługujący ten fragment pasma jest w “Piątkach” większy, ale paradoksalnie nie odczuwa się, że dołu jest znacząco więcej. Lub raczej jest on podany z większą swobodą, szybciej, z bardziej zaznaczoną strukturą dźwięku niż w “Siódemkach”, stąd wrażenie, że jest go mniej. W istocie schodzi on nieco niżej i jest bardziej dynamiczny. Natomiast ten z HL Compact 7ES-2 jest bardziej miękki, otulający słuchacza, spokojny. Który lepszy? Zależy, co kto lubi i do jakiej muzyki chcemy używać kolumny. Dla mnie idealny były taki, który łączyłby ten z “Piątek” i “Siódemek”…
Maciej Stempurski
Czytaj także:
>>> Test polskich monitorów Avconach Avalanche Reference Monitor
>>> Audio Academy Hyperion IV. Test głośników
System testowy:
Odtwarzacz CD – AudioAero Capitole
Gramofon – VPI Scout z wkładką Lyra Kleos
Wzmacniacz – Lavardin Integre Refrence
Okablowanie – głośnikowe Tara Labs i interkonekty Cardas
Dystrybucja: Audio System
Ceny:
Harbeth HL 5 Plus (nowe): 15 900 -16 700 zł (w zależności od okleiny)
Harbeth HL Compact 7ES-2 (rynek wtórny): 5-7 tys. zł
Dane techniczne:
Harbeth HL 5 Plus
Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 20 kHz (+/- 3 dB), w wolnym polu, z maskownicą
Skuteczność: 86 dB
Rekomendowany wzm.: 150 W
Impedancja: 8 Ohm
Wymiary (wys. x szer. x głęb.): 635 x 322 x 300 mm
Waga: 15,8 kg
Harbeth HL Compact 7ES-2
Pasmo przenoszenia: 46 Hz – 20 kHz (+/-3 dB)
Skuteczność: 86 dB
Rekomendowany wzm.: powyżej 25 W
Impedancja: 6 ohm
Wymiary (wys. x szer. x głęb.): 520 x 273 x 315 mm
Waga: 13,2 kg
Z tego co napisałeś cię 7ES-2 wydają się bardziej adekwatne w kat. jakość cena, więc skoro wrażenia odsłuchowe są podobne a jedynie wypada powiedzieć że skoro droższy to lepszy sprawa wydaje się oczywista. Zastanawiam się jak wypadły pojedynek 7ES-2 vs 30.1 może ktoś poradzi.