Test Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A. Bajeczna komunikatywność, przestrzeń i różnicowanie

0
Falcony nowa zajawka

Nasza ocena

Wysokie 9.7
Średnica9.8
Bas8.9
Przestrzeń9.8
Dynamika 9.4
Przejrzystość i szczegółowość9.7
Klasa A (wyższa grupa cenowa 10-20 tys. zł). Kapitalne minimonitory! Niesamowicie komunikatywne i wciągające. Świetna rozdzielczość i dokładność, ale również muzykalność i spójność. Znakomicie różnicują nagrania (barwa, artykulacja, faktura). Neutralna średnica, sypka, srebrzysta i rozdzielcza góra. No i ta przestrzeń - precyzyjna, ale również niezwykle wyrafinowana i poukładana; niesamowicie swobodna, pełna powietrza i muzycznych drobiażdżków pozawieszanych w całym pokoju odsłuchowym. Dobra szybkość i mikrodynamika. Oczywiste ograniczenia w basie i skali brzmienia
9.5

TEST / Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A / Mówi się o nich, że to jedne z najsłynniejszych monitorów świata. Choć ktoś, kto specjalnie nie interesuje się historią audio, może nie dowierzać, widząc, jak malutkie są to głośniki i jak zostały zbudowane. A jednak! Mimo upływu ponad pół wieku wciąż są produkowane. I to przez kilka firm. Jedną z wersji najbliższych oryginałowi jest właśnie odsłuchiwany model. Oto test Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A. 

Są takie marki, produkty czy grupy urządzeń, które otoczone są w audiofilskim światku czymś w rodzaju legendy czy wręcz kultu. Zaliczamy do nich także tzw. monitory BBC. To grupa mniejszych i większy głośników, które zostały zaprojektowane i stworzone na zamówienie i na potrzeby inżynierów, producentów i realizatorów słynnej brytyjskiej korporacji medialnej. I choć z założenia miały być narzędziem do produkcji muzyki czy realizacji programów i transmisji, to z czasem stały się też świetnie ocenianym produktem na rynku hi-fi. A opisywany model LS3/5A  jest chyba najsłynniejszym z nich. O historii tych kolumn napisano już chyba wszystko. W telegraficznym skrócie trzeba ją jednak przypomnieć. 

Wszystko zaczęło się w drugiej połowie lat 60. XX wieku, kiedy brytyjscy inżynierowie pracowali nad systemem odwzorowania akustyki sal koncertowych przez głośniki. Powstawały różne prototypy a w 1968 roku zaprojektowano protoplastę dzisiejszych LS3/5A z mylarową kopułką T27 umieszczoną poniżej słynnego później głośnika średnio-niskotonowego B110 wykonanego z tworzywa o nazwie Bextrene. Stwierdzono jednocześnie, że taki mały głośnik może doskonale sprawdzić się w wozach transmisyjnych i niewielkich studiach. Priorytetem było jak najwierniejsze oddanie brzmienia orkiestry.

Ale na tym się nie skończyło, bo BBC chciało swoje nowe malutkie głośniki doszlifować do perfekcji. Dalsze prace nad monitorkami prowadziła firma KEF, która opracowywała kolejne wersje, między innymi z różnymi zwrotnicami i wytłumieniem wewnętrznym. W końcu powstała wersja, którą z grubsza znamy do dziś, a więc już z twitterem u góry umieszczonym za siateczką i z filcową obwódką wokół niego. 

KEF wyprodukował 20 sztuk na potrzeby BBC, monitorki trafiły do realizatorów i zostały znakomicie ocenione. Jednak początkowo nie planowano ich seryjnej produkcji. Dopiero na początku lat 70. pojawiło się zapotrzebowanie na kolejne egzemplarze, ale BBC nie miało możliwości ani chęci, by taką produkcję rozpocząć. Pojawił się więc pomysł, by opracować bardzo dokładną specyfikację tych głośników i … sprzedawać licencję firmom, które chciałyby je produkować. I tak słynne LS3/5A produkowały m.in. Rogers, KEF, Graham, Spendor, Harbeth, Goodmans czy Chartwell.

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A - test. Tych kolumn nie sposób pomylić z innymi (fot. wstereo.pl)

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Tych kolumn nie sposób pomylić z innymi (fot. wstereo.pl)

Z czasem kolumny lekko modernizowano (głownie projekty zwrotnic). W końcu zaprzestano produkcji oryginalnych przetworników. Nie zniechęciło to jednak producentów do budowania tych kolumn w oparciu o drivery innych producentów. Aż w końcu…

W 2013 roku firma Falcon Acoustics postanowiła powrócić do korzeni i zaoferować słynne monitory w oryginalnej wersji. A zadanie było trudne, bo trzeba było odtworzyć pierwotnie montowane przetworniki. Ludzie z Falcona, pod wodzą Malcolma Jonesa, który brał udział w projektowaniu słynnych pierwowzorów, dokonali tego i dziś możemy się cieszyć takimi LS3/5A, jak w latach 70. XX w. Mało tego, firma dostała błogosławieństwo BBC. Mamy więc do czynienia w zasadzie z oryginałami. Więcej o historii tych monitorów można przeczytać m.in. w tekście Filipa Kulpy “BBC LS 3/5A — historia audiofilskiej legendy”.

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Budowa

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A to naprawdę miniaturowe głośniki, mniejsze nawet niż moje dawne, słynne ProAc Response One SC. Szczególne wrażenie robi to, że monitorki są bardzo płytkie, ich głębokość wynosi zaledwie 16,5 cm! Równie duże emocje wywołuje ten głośnik po zdjęciu maskownicy – młodsi audiofile mogą być wręcz zaszokowani sposobem wykończenia tych zestawów. Ale tak właśnie wyglądał też oryginał.

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A - test. Monitory w czasie testu (fot. wstereo.pl)

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Monitory w czasie testu (fot. wstereo.pl)

Skrzynkę wykonano – podobnie jak w oryginalnych głośnikach – ze stosunkowo cienkiej, ale odpornej na rezonanse sklejki brzozowej zwanej przez producenta Baltic Birch. Obudowa jest dodatkowo wewnętrznie wzmacniana i odpowiednio wytłumiona w sposób zgodny ze specyfikacją. Przednią ściankę chroni maskownica, która wciskana jest w obudowę. Wykonano ją z materiału o nazwie Tygan – dokładnie takiego samego, jak w egzemplarzach z XX wieku!

Test podstawkowców Xavian Perla Esclusiva

Po zdjęciu maskownicy oczom ukazuje się widok znajomy dla obeznanych z historią audio. Choć dla młodszych może być to spore zaskoczenie, bo tak się dziś kolumn nie projektuje i nie robi. Przede wszystkim w oczy rzucają się rzepy trzymające maskownicę, przyczepione do przedniej ścianki za pomocą… zszywek. Wzrok przyciąga też kwadratowe, antydyfrakcyjne obramowanie głośnika wysokotonowego wykonane z czarnego filcu, które ma za zadanie odpowiednio kształtować rozchodzenie się najwyższych częstotliwości.

Na tylnej ściance obudowy wiele się nie dzieje. Mamy pojedyncze gniazda głośnikowe. Są one nieco inne, niż w oryginałach – to jedno z nielicznych odejść od pierwowzoru. Rodowane zaciski na kable są duże i solidne. W prawym rogu naklejono małą brytyjską flagę a powyżej gniazd – tabliczkę znamionową. Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A możemy zamówić w sześciu naturalnych okleinach: trzech podstawowych i trzech premium.

Brytyjskie kolumienki są przede wszystkim niezwykle przejrzyste, to właśnie ilość informacji o dźwiękach sprawia, że są tak wciągające i przykuwające uwagę

Brytyjskie minimonitorki to dwudrożne konstrukcje w obudowie zamkniętej. Oba przetworniki to kopie oryginałów, które wskrzesił na potrzeby tego projektu Falcon Acoustics, ale sprzedaje je także zewnętrznym producentom i miłośnikom DIY. Możemy więc spróbować zbudować sobie LS3/5A sami.

Wysokie tony odtwarza 19-milimetrowa kopułka z Mylaru. Głośniczek jest bardzo charakterystyczny, bowiem umieszczono go za metalową siateczką, a na zewnątrz wystają “wąsiki”, czyli kawałki przewodów. Głośnik – jak już wspomniałem – otoczono kwadratowym, filcowym dyfuzorem. Średnie i niskie częstotliwości powierzono 110-milimetrowemu przetwornikowi z membraną z tworzywa o nazwie Bextrene.

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A - test. Bardzo charakterystyczny głośnik wysokotonowy T27 (fot. wstereo.pl)

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Bardzo charakterystyczny głośnik wysokotonowy T27 (fot. wstereo.pl)

Odsłuchiwane Falcon Acoustics LS3/5A mają w nazwie dopisek Gold Badge, który oznacza, że w stosunku do oryginalnej wersji lekko przeprojektowano 14-elementowe zwrotnice monitorów. Zachowano ich specyfikację, jednak zbudowano na nowych płytkach drukowanych. Firma zapewnia, że wszystkie elementy zwrotnic są bardzo dokładnie selekcjonowane. Głośniki mają bardzo niską skuteczność 83 dB, ale wysoką impedancję 15 omów, nie są więc trudnym obciążeniem dla wzmacniacza – w materiałach podaje się, że głośniki mogą pracować ze wzmacniaczami o mocy od 20 watów. 

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A - test. Niskotonowiec z Bextrenu (fot. wstereo.pl)

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Niskotonowiec z Bextrenu (fot. wstereo.pl)

Polski dystrybutor tych minimonitorów – wrocławska firma Audio Atelier – wyceniła parę tych głośników w podstawowej wersji oklein na 19 990 zł. Zaliczam je więc jeszcze do kategorii A (wyższa grupa cenowa, urządzenia kosztując od 10 do 20 tys. zł).

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Brzmienie

Żeby w ogóle zacząć opis takich kolumn, jak Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – od razu powiedzmy, że świetnych kolumn – trzeba przyjąć pewne założenia. Podobnie zresztą jak w przypadku innych słynnych, czasem wręcz legendarnych monitorów, od takich mistrzów małych kolumn jak ProAc, dawny Sonus Faber, Totem, czy Dynaudio. Bo bez tego każdy opisujący te głośniki zostanie posądzony przez złośliwców o tendencyjność i brak osłuchania.

Test kolumn Perlisten S5m

A więc od razu podkreślmy, że Falcony to minimonitory, malutkie, dwudrożne kolumny podstawkowe, które z racji swojej budowy i rozmiarów mają swoje oczywiste ograniczenia. To nie są kolumny uniwersalne, nie zagrają każdej muzyki i nie dadzą sobie rady w każdym pomieszczeniu.

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A - test. Obudowa ze sklejki, rzepy mocowane na zszywki. Tak już jest (fot. wstereo.pl)

Falcon Acoustics Gold Badge LS3/5A – test. Obudowa ze sklejki, rzepy mocowane na zszywki. Tak już jest (fot. wstereo.pl)

Nie wyobrażam sobie, że ktoś przy zdrowych zmysłach będzie kupował je do tego, by słuchać na nich hip-hopu, Kraftwerku czy inne masywnej elektroniki, nie będzie też z nich wielkiej pociechy przy odtwarzaniu System of a Down czy innych ostrych, potężnych metalowych kapel. Dlaczego? Bo minimonitory mają ograniczenia w sile i potędze basu, w skali brzmienia, w wielkiej powalającej dynamice (mikrodynamika, szybkość to już ich bardzo mocna strona).

Nie zagrają też w każdym miejscu. Z podobnych przyczyn, jak powyżej, wstawienie ich do pomieszczenia o powierzchni większej niż, powiedzmy, 20-25 metrów kwadratowych, do wielkiego otwartego na kuchnię i przedpokój salonu, mija się z celem. Co prawda mamy szansę na uzyskanie w takim przypadku fenomenalnej przestrzeni, ale to wszystko. Kolumienki znikną, zagrają cienko, cicho, bez wyrazu. Świetnie za to zabrzmią w gabinecie, bibliotece, niewielkim pokoju do słuchania muzyki czy w sypialni. No, w tej ostatniej może być kłopot, bo z racji jednej ze swoich cech, mogą słuchaczy odciągnąć od innych “sypialnianych aktywności”. 

Ciąg dalszy na str. 2

1 2

Brak komentarzy