RZUT UCHA / TARA LABS RSC VECTOR 2 / Producent tego przewodu należy do najbardziej znanych i rozpoznawalnych firm na kablarskim rynku audio, jest to też jedna z najstarszych marek zajmujących się tym segmentem branży. W moje ręce trefił jeden z tańszych przewodów produkowanych już ponad dekadę temu. Oto mini test Tara Labs RSC Vector 2.
RZUT UCHA to nie pełnowymiarowy test. To flesz, szybki i zwięzły opis tego, jakie są główne brzmieniowe cechy urządzenia. Co rzuca się w uszy. Co jest na pierwszym planie. Co słychać od pierwszych godzin wpięcia go w system. To zachęta do tego, by w spokoju, ze skupieniem, posłuchać tego sprzętu dłużej.
Tym razem rzuciłem uchem na niedrogie z dzisiejszej perspektywy przewody amerykańskiego producenta – interkonekt Tara Labs RSC Vector 2. Od razu powiedzmy sobie, że to jedna z najstarszych i najbardziej zasłużonych firm kaflarskich w branży audio. Powstała w połowie lat 80 XX wieku w Australii, jednak po kilku latach przeniosła się do USA. Firma ma spore zasługi w kablowej technologii, jako jedna z pierwszych korzystała z przewodów solid core, jest też prekursorem używania powietrza oraz próżni jako izolatora.
Tara Labs zawsze celowała w środkowy, wyższy i najwyższy poziom cenowy, aczkolwiek miała też w ofercie nieco tańsze, ale raczej nigdy nie zupełnie budżetowe kable. Wiele z ich modeli otoczonych jest legendą, jak choćby słynny i poszukiwany do dziś Tara Labs Air One, czy niektóre przewody z serii ISM Onboard.
Z Tara Labs RSC Vector 2 korzystałem przy okazji odsłuchu aktywnych zestawów głośnikowych Triangle Capella (test TUTAJ). Wypróbowałem dość długie odcinki (po 1,5 metra każdy), zakończone wtykami RCA, pobawiłem się nim także w innych konfiguracjach. O ile dobrze pamiętam, w Polsce dystrybutor sprzedawał takie pary za cenę odrobinę przekraczająca tysiąc złotych. Dziś takie kable realnie można kupić nawet za 400-500 zł.

Tara Labs RSC Vector 2 – test. Kupujcie tylko oryginalne, było sporo podróbek kabli Tary (fot. wstereo.pl)
Odsłuchiwany intekonekt z wyglądu nieco różni się od większości Tar, bo jest … biały. Za to mamy do dyspozycji świetne, mocno trzymające, zakręcane firmowe wtyki RCA. Przewód jest kierunkowy. Przewodnikiem są dwa lite druciki wykonane z miedzi o czystości 8N, przewodniki mają prostokątny przekrój. Dielektrykiem jest powietrze. Wnętrze interkonektu ciekawie zbudowano: to pusta rurka z czymś w rodzaju ażurowej konstrukcji, na której leżą oba przewodniki.
Tara Labs RSC Vector 2 – brzmienie
Tara Labs należy do tej grupy producentów, których kable nazywam “bezpiecznymi”. Takie przewody robi też między innymi XLO (testy TUTAJ) czy Audioquest. Co mam na myśli? Chodzi mi o to, że ich przewody w stosunkowo niewielki sposób wpływają na równowagę tonalną systemu, nie pompują poszczególnych pasm, nie podbijają góry czy dołu. Ich wpływ na brzmienie jest jak najbardziej słyszalny, ale koncentruje się na innych aspektach brzmienia. To zupełne przeciwieństwo na przykład Nordosta, czy Cardasa.
A więc tania Tara Lab RSC Vector 2 niczego w brzmieniu nie popsuła, ani nie sprawiła, że coś się bardzo zmieniło, że zachwiana została równowaga w systemie. To właśnie owo “bezpieczeństwo” kabla. Pod tym względem można nazwać jej wpływ jako neutralny. Zmiany są, słyszalne, ale nienatarczywe; robiące różnice, ale nie zmieniające charakteru systemu.
Po drugie – to kable neutralne tonalnie. No, może prawie neutralne tonalnie. Przede wszystkim przejawia się to w spójności, w jakiej podają wszystkie pasma. Są ze sobą bardzo dobrze połączone, nie słychać jakiś wyraźniejszych górek i dołków, odbieramy je całościowo. Żadne z pasm nie wyskakuje nagle na pierwszy plan, ani nie chowa się za innymi. Góra jest dźwięczna i rozdzielcza, z odpowiednio zaznaczonym atakiem i wybrzmieniami. Mocno obecna, ale nie forująca się przed szereg. Średnica czysta, niepodgrzana, bez dodatkowego wypełniania i doważania.
Od tej absolutnej neutralności nieco odbiegają najniższe tony, które zdają się lekko, nienatarczywie, ale jednak podkreślone i wybite. Są także jakby minimalnie bardziej zaokrąglone od dźwięków operujących w innych pasmach. Nie jest to różnica wielka, ale słyszalna. Daje to poczucie, że kabel całościowo brzmi nieco okazalej, niż na przykład porównywalne przewody XLO.
Dynamika jest mocną stroną tego przewodu – Tara Labs podaje muzykę szybko, z energią, na co na pewno wpływ ma dość wyraźne podkreślenie ataku na dźwięk, i dość wyraźne zaznaczenie konturów. Lekkie podbicie basu z kolei nadaje odpowiedniej skali.
Przestrzenne aspekt brzmienia Tary Labs RSC Vector 2 nie przykuły mojej specjalnej uwagi w tym znaczeniu, że nie otrzymujemy po wpięciu kabli w system jakiś nadzwyczajnych atrakcji. Oczywiście w porównaniu z najtańszymi kablami mamy więcej powietrza między dźwiękami, co pozwala na precyzyjniejsze pokazywanie źródeł pozornych. Stereofonia, rozciągnięcie sceny na boki jest bardzo przeciętne, nieco lepiej Tara pokazuje gębie i plany, ale też nie ma jakiś nadzwyczajnych efektów. Jest przyzwoicie.
Wspomniałem o rozdzielczości, która jest w przypadku tego interkonektu na stosunkowo wysokim poziomie – to jedna z większych zmian, jaką wprowadza kabel do systemu. Dźwięki są dobrze od siebie rozseparowane, podane klarownie, z wyraźnie zaznaczonymi konurami. I to przy ataku, i przy wybrzmieniach. Co z kolei wpływa do pewnego stopnia na ostatnią rzecz.
Chodzi o bogactwo, faktury, plastyczność brzmienia. I jasno sobie powiedzmy, że to słabsza strona kabla. Nie spodziewajmy się zbyt wielu informacji o tym, jak wybrzmiewa fortepian, nie będzie wielkiej wylewności w brzmieniu saksofonów i tych wszystkich wdechów i mlaśnięć na ustniku. Podobnie z wokalami, które są nieco uproszczone. Nie chodzi tu o to, że ten kabel jest pod tym względem słaby, nie – prezenuje się w tym aspekcie po prostu przeciętnie na tle konkurencji. Jeśli komuś zależy na tym właśnie aspekcie, może poszukać na przykład na rynku wtórnym czegoś z ofert Cardasa czy Atlasa. Ale one z kolei nie są tak rozdzielcze…
Reasumując. Tara Labs RSC Vector 2 to bardzo przyzwoity, bezpieczny kabel dla wszystkich, którzy chcą rozpocząć za niewielkie pieniądze przygodę z przewodami nieco droższymi, niż te podstawowe. Jest bezpieczny, bo nie zmieni sygnatury systemu, ale jest na tyle dobry, że można poczuć sporo zmian na lepsze. Szczególnie chodzi o dynamikę i rozdzielczość, a także ogólną spójność i kulturę brzmienia. W przestrzeni doda powietrza i klarowności, nie wyostrzy muzyki, ale nada jej nieco body za sprawą leciutko podkręconego basu. UWAGA – zwróćcie uwagę na podróbki, swego czasu Tary były jednymi z częściej podrabianych kabli audio.
Brak komentarzy