PREZENTACJE / Każdy system trzeba budować z wyczuciem, każdy element musi być odpowiednio dobrany, aby efekt był dla słuchającego jak najlepszy. Patentów na to jest wiele. Na Audio Video Show 2023 można było zobaczyć bardzo różne podejścia do tego zagadnienia. Na przykład łączenie bardzo nowoczesnego, rozbudowanego cyfrowego źródła dźwięku ze stajni Silent Angel z klasyczną amplifikacją i kultowymi głośnikami Falcon LS3/5a.
Do cyfrowego audio można podejść na kilka sposobów, mamy naprawdę różne możliwości korzystania z plików. Także do kwestii sprzętowych z tym związanych. Niektóre są na swój sposób ekstremalne. Są konsumenci muzyki, którym wystarczy popularny serwis internetowy oraz przesyłanie muzyki ze smartfona na telewizor. I to pozwala im cieszyć się muzyką. Na drugim biegunie są miłośnicy dobrego dźwięku, którzy przykładają ogromną rolę do tego, na czym odtwarzane są pliki.
Źródło ma znaczenie – Silent Angel, Merason
Ludzie zaawansowani w budowaniu cyfrowych systemów audio wiedzą doskonale, że są to złożone i wymagające bardzo skrupulatnego podejścia zestawy. Najlepsze, co nie znaczy od razu, że najdroższe zestawy cyfrowe, potrafią być bardzo skomplikowane i składa się na nie wiele elementów: przetworniki cyfrowo-analogowe, transporty, serwery, switche, kable, zegary. I wcale nie jest tak, że najważniejszy jest DAC. Od dawna nie brakuje wśród audiofilów takich, którzy twierdzą, że najważniejsze jest źródło dźwięku, bo jeśli coś “zepsujemy od początku”, to już tego nigdzie dalej nie naprawimy.
I pewnie tą zasadą kierowali się miłośnicy dobrego dźwięku z wrocławskiego Audio Atelier, zestawiając jeden ze swoich systemów na Audio Video Show. Pokazali naprawdę zaawansowane źródło cyfrowego dźwięku marki Silent Angel. Sprzęt ten produkuje firma Thunder Data Co. Ltd. specjalizująca się między innymi w komunikacji sieciowej, zarządzaniu danymi, oprogramowaniu do przechowywania danych w sieci. Silent Angel to jej marka skierowana do wymagających audiofilów, którzy nie chcę jednak wydawać bajońskich sum na sprzęt. W ofercie są streamery/transporty plików, switche, serwery, zegary, zasilacze.
Na warszawskiej wystawie zaprezentowano dzielone źródło cyfrowej muzyki złożone z serwera sieciowego Silent Angel Rhein Z1 Plus, switcha sieciowego Silent Angel Bonn NX, zegara taktującego Silent Angel Genesis GX oraz zasilacza Forester F2. Zestaw ten zajmował się tylko i wyłącznie przygotowaniem plików audio do przesłania ich do przetwornika cyfrowo-analogowego i był od samego DAC-a ponad czterokrotnie droższy.
Z konwersję danych na sygnał analogowy odpowiadał ciekawy DAC także będący w dystrybucji Audio Atelier, a mianowicie szwajcarski Merason Frérot (test można przeczytać TUTAJ). Ale i w tym wypadku nikt nie poszedł na skróty, bo wykorzystano również dedykowany przetwornikowi zasilacz liniowy Merason POW1.
Nowoczesne źródła z klasyką
To nowoczesne, złożone źródło dźwięku zestawiono z czymś zupełnie klasycznym. Amplifikację stanowił wzmacniacz ze znanymi lampami EL84 na pokładzie japońskiej marki Aurorasound. To był jej najnowszy, wprowadzony w tym roku model HFSA-01 o ciekawej budowie. To wzmacniacz hybrydowy, ale z tranzystorowym stopniem wejściowym i końcówką mocy opartą na lampach. Urządzenie ma moc 14 W na kanał (4 i 8 Ω), ale doskonale poradziło sobie z napędzeniem kolumn.
A na końcu zestawu już absolutny klasyk, czyli LS3/5a. To jedne z najbardziej legendarnych i rozpoznawalnych kolumn głośnikowych w dziejach audio. Ich historia zaczyna się w latach 60. XX wieku, kiedy zaczęły się prace projektowe zlecone przez BBC. I tak powstał monitor dla studiów transmisyjnych i nagraniowych pod nazwą BBC LS3. W Warszawie zagrały wersje oferowane przez firmę Falcon Acoustics, która przed dekadą wznowiła produkcję odpowiednich przetworników.
Co ciekawe – samo źródło cyfrowej muzyki było najdroższym elementem zestawu, kosztowała więcej nie tylko niż DAC, ale również więcej niż kolumny razem ze wzmacniaczem. Efek? Znakomity. Oczywiście nikt nie spodziewał się po maleńkich monitorach wielkiego basu, zwalistej ściany dźwięku czy skali brzemienia kruszącej ściany. Natomiast cała reszta była bardzo wysokiej próby.
Szczególnie realizm, prawda i namacalność brzmienia robiły duże wrażenie. Muzyka była z jednej strony pełna szczegółów i owego lubianego przez audiofilów “planktonu”, a jednocześnie uwagę zwracała plastyka prezentacji, naturalne ciepło, choć bez przesadnego przegrzania. No i oczywiście ta fenomenalna przestrzenność z małych monitów. Na taki efekt złożyło się oczywiście dokonane ze znawstwem i wyczuciem zestawienie całego systemu, aczkolwiek do myślenia daje to, jak wyglądało i ile kosztowało samo źródło dźwięku.
Brak komentarzy