PORÓWNANIE / TAGA HARMONY TTA 1000 i TAGA HARMONY HTA – 2500B / AUDIOSZKOŁA / Czy istnieje wzmacniacz idealny? Czego spodziewać się po lampowej konstrukcji na lampach KT88, a jakiego brzmienia oczekiwać po potężnym wzmacniaczu hybrydowym? Który z nich sprawdzi się w rocku a jaki ciekawej zaprezentuje fortepian solo? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy w pewien niedzielny wieczór.
Tym razem spotkaliśmy się w warszawskiej Audioszkole, aby porównać brzmienie dwóch rodzajów wzmacniaczy: lampowego i hybrydowego. Były to urządzenia Taga Harmony dostarczone przez firmę Polpak. Taga Harmony TTA – 1000 jest wzmacniaczem w pełni lampowym, wykorzystującym lampy KT88 w stopniu wyjściowym, w sekcji przedwzmacniacza opartym na lampach 12AX7 oraz 6SN7. Deklarowana moc to 60 watów przy 8 ohmach. Wszystkie lampy są produkcji chińskiej – marki Shuguang, to popularne i ogólnie dostępne w Polsce modele.
Z kolei Taga Harmony HTA – 2500B to konstrukcja dual mono z dwoma transformatorami toroidalnymi. Jest to wzmacniacz hybrydowy, który wykorzystuje dwie lampy 12AX7-T PSVANE Treasure Mark II w sekcji przedwzmacniacza, oraz 6 par wysokiej mocy tranzystorów Sankena (2SC4468 / 2SA1695) w stopniu wyjściowym. Deklarowana moc to 200 watów przy 8 ohmach. Lampowa Taga kosztuje 7 tys. zł, hybrydowa – 9,2 tys. zł. Oba urządzenia napędzały monitory Taga Harmond Diamond B-60 V2 a okablowanie pochodziło od amerykańskiego producenta XLO. Jako źródło pracował stary poczciwy odtwarzacz CD Pioneera.
Słuchaliśmy bardzo różnej muzyki, od rocka po muzykę dawną, od kameralnego jazzu po poezję śpiewaną i muzykę folkową, od fortepianu solo po złożone aranżacyjnie i instrumentalnie wykonania muzyki barokowej. Po odtworzeniu każdych dwóch utworów zmienialiśmy wzmacniacz i powtarzaliśmy odsłuch tego samego materiału muzycznego. I za każdym razem uzyskiwaliśmy podobny efekt.
Muzyka grana za pośrednictwem lampowej Tagi Harmony TTA 1000 (test TU) brzmiała jaśniej i bardziej zwiewnie, lżej niż z hybrydowej HTA – 2500B. Lampowy wzmacniacz okazał się też szybszy, bardziej akcentował kontury dźwięków a jego brzmienie było bardziej dosadne i bezpośrednie. Inaczej budował także scenę, bardziej ją oddalając od linii głośników. Można się było tego spodziewać, bo często (choć nie zawsze) lampy z rodziny KT nadają muzyce taki właśnie charakter.
Zaskoczeniem dla niektórych było brzmienie Tagi Harmony HTA – 2500B, spodziewali się bowiem większej szybkości i dynamiki niż z konstrukcji lampowej oraz nieco innego balansu tonalnego. Tymczasem hybryda z tranzystorowymi końcówkami zagrała w sposób cieplejszy od lampy, bardziej nasycony, z dźwiękami bogatszymi w niższe składowe. Równowaga tonalna przesunęła się bardziej w dół, bas i średnica stały się większe, i nieco grubsze i bardziej zaakcentowane.
Hybryda budowała też większe bryły dźwięków, co z kolei przekładało się na mniejszą ilość powietrza między nutami. Konturowość była bardziej zaokrąglona co powodowało, że odczuwało się mniejszą szybkość i mikrodynamikę, momentami hybryda wydawała się lekko ociężała. Za to skala i rozmach były zdecydowanie większe, niż ze wzmacniacza lampowego.
Nie będziemy oceniać tych konstrukcji w kategoriach lepsza/gorsza, bo nie ma to najmniejszego sensu – nie taki był zresztą cel tego spotkania. Oba wzmacniacze grały na podobnym, wysokim poziomie. Ważne jest co innego. Porównawczy odsłuch dobitnie wykazał, że różne rodzaje muzyki brzmiały ciekawiej na różnych wzmacniaczach.
Dla mnie na przykład ewidentnie lepiej wypadła lampowa Taga w nagraniach muzyki dawnej, w kompozycjach Stefano Landiego nagranych przez słynny zespół L’Arpeggiata czy w czasie odtworzenia piosenek grupy Raz Dwa Trzy. Z kolei bardziej nasycona hybryda o wiele lepiej oddała solowy recital pianisty Keitha Jarreta czy Bacha granego przez Cafe Zimmermann.
Choć i były odtworzenia niejednoznaczne, tak jak nagrania “Kruchy most” tria saksofonisty Piotra Barona, zaczynającego się od znakomitego intro zagranego przez genialnego, nieodżałowanego perkusistę Jacka Oltera. Brzmienie perkusji, mieniące się kolorami i barwami, bardzo urozmaicone, oddające bogactwo wybrzmień talerzy i naciągów różnych bębnów lepiej oddał wzmacniacz lampowy.
Ale wystarczyło poczekać na wejście kontrabasu Darka Oleszkiewicza i saksofonu lidera, by wszystko stało się jasne. Brzmienie tych instrumentów bardziej podobało mi się na konstrukcji hybrydowej… Cóż, ciężkie jest życie poszukiwacza idealnego wzmacniacza.
Porównanie tych dwóch wzmacniaczy pokazało po raz kolejny to, o czym już wielokrotnie pisałem, także w felietonie “Magia lampy i gramofonu, czyli w pułapce stereotypów audio”. Wielu audiofilom trudno wyzwolić się od stereotypów o “lampowym” i “tranzystorowym” brzmieniu, mimo że trudno przypisać jakiś określony charakter konkretnej technice. W czasie spotkania niektórzy byli zdziwieni, że lampowy wzmacniacz Taga Harmony TTA 1000 brzmiał w sposób “tranzystorowy”, a więc dość jasno, dosadnie, a z kolei hybryda – nieco łagodniej, z większym wypełnieniem.
Tyle o wzmacniaczach. Koniecznie trzeba wspomnieć jednak o kolumnach, bo kto wie, czy to one nie skradły całego pokazu. Nowe wersja topowych monitorów Taga Harmony Diamond B-60 V.2 zrobiła na kilku słuchających spore wrażenie. – Nie jestem miłośnikiem monitorów, bo to głośniki, które zwykle tłamszą muzykę, gubią się w trudniejszych momentach, mają czasem kłopoty z selektywnością przy bardziej złożonej muzyce. Kolumny trójdrożne zwykle graja swobodniej, mocniej i dynamicznej. A tymczasem Tagi radziły sobie nadzwyczaj dobrze. To jedne z niewielu monitorów, z którymi mógłbym spokojnie żyć i cieszyć się muzyką – mówił w podsumowaniu spotkania jeden z jego uczestników.
Faktycznie – pięknie wykonane monitory robiły wrażenie nie tylko wyglądem, ale równie skalą i swoboda brzmienia. Już poprzednia wersja testowana przez nas (test TU) potrafiła porwać słuchacz gęstością i brzmieniowym rozmachem, plastyczną średnicą i bardzo dobrymi wysokimi tonami. Nowe podstawkowe Diamondy grają jeszcze dynamicznej i lepiej oddają szybkość brzmienia. Miałem też wrażenie, że poprawiono selektywność, detale podawane są przez kolumny wyraziściej, z lepiej zaznaczonymi konturami, precyzyjniej, ale bez utraty wypełnienia, co szczególnie było słychać na wzmacniaczu hybrydowym.
Co zmieniło się w nowych Taga Harmony Diamond B-60 V.2? Tłumaczy Ireneusz Nowak z Polpaku, właściciela matki Taga Harmony. – Pozornie zmiany są niewielkie, ale w znaczący sposób wpłynęły na prezentację. Przede wszystkim na nowo zaprojektowana jest zwrotnica. Pracował nad nią Arkadiusz Ogrodnik, polski projektant kolumn głośnikowych i recenzent prasy audio. Nowa zwrotnica składa się z minimalnej liczby komponentów wysokiej jakości, precyzyjnie dobranych do projektu głośnika. Drugą zmianą jest wykorzystanie do okablowanie najwyższej jakości przewodów z miedzi beztlenowej amerykańskiego producenta XLO – wyjaśnił Ireneusz Nowak.
Na szczęście najważniejsza była muzyka – bo czasem w tej pogoni za sprzętem audio zapominamy, że jest on tylko narzędziem do jej odtwarzania, wehikułem, za pomocą którego przenosimy się na koncerty w odległych salach i do klubów. Porównywane systemy pokazały, że można się nią cieszyć bez względu na to, na czym ją odtwarzamy.
Maciej Stempurski, fot. Maciej Kołodziejczyk/Audioszkoła
Czytaj także:
Test wzmacniacza NuPrime IDA 16
Test interkonektów TCI
Taga Harmony TTA 1000 i Taga Harmony HTA – 2500B – porównanie wzmacniacza lampowego i hybrydowego
Dystrybucja – Polpak
Muzyka prezentowana w czasie prezentacji:
Voo Voo “7”
Lao Che “Prąd zmienny / Prąd stały”
Keith Jarret “La Scala”
Cafe Zimmermann “Bach”
Piotr Baron “Take One”
Chłopcy Kontra Basia “Oj tak”
L’Arpeggiata “Stefano Landi. Homo fugit velut umbra”
Raz Dwa Trzy “Cztery”
Mari Boine “Leahkastin”
Brak komentarzy