LEGUMINA / Something Pasty and Probably Yellow / Ciekawy debiut młodej grupy ze stolicy. Legumina nagrała nowocześnie zaaranżowane piosenki pełne elektroniki i fajnych melodii. A charakterystyczny, dziewczęcy głos wokalistki nadaje im ciepłego, intymnego charakteru.
Historia tego warszawskiego duetu jest naprawdę ciekawa. Tworzą go Mon Sadowska i Marcin Gręda, którzy kiedyś byli parą. Ale rozstali się. Nie tak muzycznie, a życiowo. Spakowali swoje rzeczy i każde ruszyło w swoją stronę. Na szczęście postanowili spotkać się ponownie już tylko na muzycznej niwie i opowiedzieć o swoim związku i rozstaniu. Tak powstało 11 piosenek, które znalazły się na albumie „Something Pasty And Probably Yellow”.
Legumina po warszawsku wcale nie jest przesłodzona, choć słodka (czasem z domieszką tekstowej goryczy), choćby z powodu dziewczęcego głosu wokalistki Mon Sadowskiej i „zabawkowego” brzmienia ukulele i elektroniki. Pierwsze wrażenie? Całkiem miło się tego słucha: łatwo wpada w ucho, nie męczy. A po drugim lub trzecim odsłuchu zaczyna wciągać i bawić. Bo choć to zwyczajne piosenki, to sporo się w nich dzieje, nie nużą monotonią a momentami potrafią zaskoczyć.
Muzykę Leguminy można pewnie zakwalifikować do avant popu, ale to tylko szufladka. Bardzo dużo w niej wybijającej się na pierwszy plan nowoczesnej elektroniki z ciekawymi samplami i interesującymi barwami – już otwierający album utwór „(Not That) Yellow” zapowiada, co będzie się działo dalej. Ciekawe, miejscami połamane rytmy, wsamplowane dzwoneczki, dużo dźwiękowego planktonu w tle, fajna i wyrazista linia melodyczna.
Nie brakuje kawałków niemal tanecznych („Sink Sank Song”), z wyrazistym beatem, ale są też spokojne ballady, których nie powstydziliby się hipsterscy (to chyba nie inwektywa) songwriterzy („Song of the Northern Pole” czy „Parking Space Inequity”) i klimaty chilautowe („Swim Safery”). A i coś prawie rockowego się znajdzie („Short Guide to Palm Reading”). Nie ma nudy na tej płycie!
Bardzo charakterystycznie brzmi wokal Mon Sadowskiej. Barwa i wysoki tembr w niektórych piosenkach („Berlin”) przypominają głos szwedzkiej wokalistki Stiny Nordenstam. Jest dziewczęcy, czasem niemal dziecinny. Wokalistka Leguminy czysto i wyraziście podaje linie melodyczne ale czasami potrafi ciekawie zadeklamować przypominając trochę Mikea Skinnera („Probably June”).
Album „Something Pasty And Probably Yellow” został napisany, zarejestrowany i zmiksowany wyłącznie przez dwójkę muzyków – jak sami mówią ma on w sobie coś z idei DIY. Cały proces trwał 3 lata a efekt brzmieniowy jest naprawdę bardzo przyzwoity. Płyta brzmi nowocześnie ale jednocześnie plastycznie. Nagrano ją w pełny, mięsisty sposób, bez wyostrzeń, przejrzyście i detalicznie.
Maciej Stempurski, fot. Magda Skrzeczkowska
Legumina, Something Pasty and Probably Yellow
(Not That) Records, 2017
Muzycy:
Mon Sadowska (głos, teksty)
Marcin Gręda (gitara, ukulele, elektronika, laptop)
Brak komentarzy